Gabinet Corvusa Juareza - Page 4 DpyVgeN
Gabinet Corvusa Juareza - Page 4 FhMiHSP


 

Gabinet Corvusa Juareza

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Gabinet Corvusa Juareza Sro 19 Kwi 2023, 16:08

Juarez zaczynał dostrzegać, że od jakiegoś czasu dogaduje się znacznie lepiej z Holly i tym samym ich relacja się pogłębia, jednak uważał to za coś dobrego, w końcu warto mieć zaufaną osobę obok siebie. Rzecz jasna, poziom ufności wobec Rodan nawet nie zbliżał się do tego, jakim darzył swoją ukochaną Sylvię, jednak musiał przyznać, że obecność córki Hodra bardzo ułatwiała mu pracę i korzystali na tym wszyscy z Garcią włącznie.
Próbę podrywu potraktował zatem jak zwykłą zabawę, bo zdążył już trochę poznać rudą i ta wydawała się być znacznie bardziej otwarta oraz wyluzowana od niego. Ostatecznie musiał kilka razy zerknąć cichcem to na jej nogi, to na dekolt, jednak zrobił to na tyle umiejętnie, że nie zostało to w ogóle odnotowane. Lata praktyki przy obczajaniu Sylvii chociażby robiły swoje.
Na szczęście wszelkie inne kwestie poszły w zapomnienie, gdyż po chwili do pomieszczenia weszła Garcia i od razu przywitała się z nimi, jednocześnie pesząc w pewien sposób Holly, co nawet Corvus zdołał zauważyć. Mina generała od razu zmieniła się z neutralnej na uszczęśliwioną, bo bardzo cieszył go widok ukochanej. Nie przeszkadzało mu też to, że od razu do niego podeszła i cmoknęła go w usta, choć prawdę mówiąc, domagał się prawdziwego pocałunku. Nic jednak nie stało na przeszkodzie, by zrobić to po wyjściu rudej z gabinetu, co niedługo zresztą się wydarzyło.
- Z jakiej okazji ta niespodzianka? – uśmiechnął się zadowolony i zlustrował wzrokiem Meksykankę. Rodan mogła wyglądać pociągająco w tym biznesowo-pracowniczym outficie, jednak do pięt nie dorastała nawet Sylvii w dresach, a co dopiero w takim wiosenno-letnim komplecie. Uwaga Hiszpana natychmiast skupiła się na brzuchu brunetki, który z racji doboru stroju był widoczny.
Z udawanym zawodem (albo i nie) na twarzy przyjął informację o tym, że przyniosła mu ciasto. Akurat na słodkości nie miał ochoty, wolałby zjeść coś bardziej odżywczego. Ale napojem nie pogardzi. Bardziej jednak rozchodziło się o to, że córka Hefajstosa odeszła od niego i usiadła na kanapie, gdzie już od kilku chwil byli sami i mogli przywitać się w znacznie lepszy sposób.
Wyciągnął napój i upił kilka łyków, nim odpowiedział ukochanej na pytanie.
- Czy jest szansa... – udał, że się zastanawia i nawet przytknął palec do u warg, jakby faktycznie to robił. - Potrzebujesz tak bliżej dwóch, pięciu czy dziesięciu minut? A może trochę więcej? Obiadu jeszcze nie jadłem – cały czas udawał, że nad czymś duma, po czym w końcu podniósł się z fotela i obszedł biurko, by następnie znaleźć się obok Meksykanki na kanapie.
- Mam jakąś plus-minus godzinę – uśmiechnął się i tym razem zamiast cmoknąć ją jak wcześniej, pochylił się i namiętnie ją pocałował, zachęcając ją do tego, by położyła się na sofie i skupiła się wyłącznie na przywitaniu z nim. Nie żeby miał plan się do niej dobierać, ale różnie mogło być. Na razie trzymał rączki przy sobie, jedynie całował ją czule i namiętnie, bo stęsknił się za nią. Przypał będzie, jak ktoś wejdzie.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Gabinet Corvusa Juareza Wto 16 Maj 2023, 21:42

Lepiej żeby Sylvia nie dowiedziała się o tym umiejętnym obczajaniu cycków i nóg innych kobiet, bo Corvus sam sobie urządzi tutaj piekiełko. I tak ich relacja była nieco niestabilna, bo przecież Garcia oczekiwała tylko jednego - wyprowadzki poza obóz, na co zmuszona była czekać kilka dobrych lat. Dodać do tego jej temperament i zazdrość, to obczajanie innych kobiet nie było zbyt dobrym pomysłem dla generała.
- A tak bez okazji - rzuciła zadowolona, bo skoro Corv wydawał się w dobrym humorze, to i ona była, bo był to dobry prognostyk. Nie był taki wesolutki, gdy był zawalony pracą albo zmęczony. Także może nawet poświęci jej kilka chwil?
No niestety (jeszcze) w myślach mu nie czytała, więc postawiła na to, gdzie w tamtej chwili była, a nie na jakiś posiłek. Co do przywitania jednak, Corvus mógł wziąć sprawy w swoje ręce i sam ją pocałować. Ona już się nauczyła, by nie przebywać zbyt długo przy biurku, a już zwłaszcza na takich rzeczach jak pocałunki. Różne rzeczy się wtedy mogą zadziać, jakieś maile wysłać...
Uśmiechnęła się lekko, gdy ukochany w teatralny sposób zaczął się zastanawiać. Wiedziała już wtedy, że są na dobrej drodze. Zwykle otrzymywała krótkie komunikaty, a nie takie scenki.
Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, bo Juarez ją pocałował, na co kobieta od razu zareagowała tym samym. Pod jego naciskiem ułożyła się na plecach na kanapie robiąc mężczyźnie miejsce do położenia się między jej nogami, a przy tym nie przerywała pocałunku... I nie zrobiła tego jeszcze dobrych kilka chwil.
- A co byś zjadł? Może zadzwonić do kantyny... albo wysłać Holly - uśmiechnęła się krzywo, bo jak do dziewczyny nic nie miała, to jednak wolała, gdy nie było osoby, która jest tuż za ścianą. Zaraz jednak pocałowała ukochanego raz jeszcze, a tuż po tym wspomniana Rodan weszła jak do siebie od wejścia mówiąc coś o podpisach. Dopiero po kilku krokach przystanęła orientując się w sytuacji. Ale nie przeprosiła ani nie odwróciła spojrzenia. Meksykanka się za to wkurzyła.
- Nie wchodzisz do siebie do mieszkania, wypada zapukać - rzuciła Sylvia podirytowana ignorując póki co zawstydzenie u ukochanego. Nie spodziewała się jednak odpowiedzi na to, a przynajmniej nie takiej.
- Ty też do siebie nie weszłaś - Holly zdawała się sama zaskoczona swoją śmiałością, choć starała się robić dobrą minę do złej gry. Garcia uśmiechnęła się tylko z politowaniem.
- Owszem, do siebie. Jak znajdziesz sobie chłopaka generała, to możesz robić tak samo. O ile ci pozwoli, bo ja taką zgodę mam. A ty, Holly? - co prawda nie wiedziała czy Corv Rodan na to pozwolił, ale biorąc pod uwagę jej brak odpowiedzi założyła, że trafiła. A nawet jeśli mieli jakąś niepisaną zasadę, by nie pukała milion razy dziennie, to jednak gdy u Juareza ktoś jest, powinna to robić. Sylvia nie miała jednak pojęcia, że trafiła też z tym znajdowaniem swojego generała, a pewnie córka Hodra odpowiedziała na to sobie w myślach.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Gabinet Corvusa Juareza Sro 17 Maj 2023, 15:51

Jego humor zdecydowanie był dziś dobry, bo jak miałby się nie cieszyć z niezapowiedzianej wizyty Sylvii? Nie miał przecież nic złego na sumieniu, nie flirtował z Holly ani żadną inną półboginią w obozie, ciężko pracował, więc niczego nie zamierzał ukrywać przed swoją ukochaną. A już na pewno nie tego, że autentycznie cieszy się na jej widok i jest zachwycony nią tak jak zawsze. Wiele można mu było zarzucić, jednak fascynacji ukochaną nigdy nie można było mu odmówić. Zawsze widział ją jako ideał i nie inaczej było dzisiaj, stąd też jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił, gdy pojawiła się w jego gabinecie.
Pocałunek był długi i namiętny, bo oboje nie żałowali sobie doznań. Corvus zdecydowanie śmielej poczynał sobie, gdy byli sam na sam i można powiedzieć, że poczynił pewien progres w tym, bo przecież jeszcze kilka miesięcy temu nie pokazywałby swojego zainteresowania w aż tak dosadny sposób. A tu nie dość, że zainicjował pocałunek, to jeszcze naparł na nią i robili to na sofie, co przy ich ostatnich przygodach mogło się skończyć przecież nawet seksem.
Uniósł tylko brew na sugestię Garcii, która chciała posłużyć się Rodan i wysłać ją po jedzenie.
- To nie należy do jej obowiązków – parsknął śmiechem, bo też nie chciał być wzięty za jakiegoś prezia, który zatrudnia sobie hot laseczki i wysługuje się nimi. - Zadzwońmy po coś – przyznał spokojnie z uśmiechem na ustach, ale zanim zabrał się do czegokolwiek, odwzajemnił pocałunek Meksykanki, która była spragniona pieszczot chyba jeszcze bardziej niż on. Zaangażował się w to bardzo mocno, a jego dłonie błądziły po ciele ukochanej, pozwalając sobie na to, na co większość chłopaków pozwala sobie przy pocałunkach na leżąco. Nic zatem dziwnego, że nie zarejestrował wejścia Holly, na której widok Juarez od razu odsunął się nerwowo od Sylvii i zawstydził się, gdyż nie chciał, by ktokolwiek nakrywał ich w tak intymnych zbliżeniach.
Poprawił się na sofie i usiadł grzeczniej, jednak za nich nie spodziewał się pyskówki ze strony Holly. Uniósł lekko brew zdziwiony i spojrzał kątem oka na rudą, by następnie obrócić głowę w kierunku córki Hefajstosa.
- Sylvia ma rację... – wtrącił się po chwili. - Nie możesz tu wchodzić bez zapowiedzi – rzucił spokojnym tonem, a przemawiała za nim nie tylko troska o swoją prywatność, ale przede wszystkim szacunek do pewnej hierarchii. Corvus odczuł w tym momencie, że chyba zbyt swobodnie traktował Holly w swoim towarzystwie, przez co ta nabrała śmiałości i robiła rzeczy, za które inni mogliby zostać skarceni. Bo jak się zastanowił… to nie była pierwsza sytuacja, gdy weszła bez pukania. Wcześniej jednak mu to nie przeszkadzało, bo przybywała w odpowiednim momencie.
- Zostaw papiery na biurku i wracaj do pracy – powiedział znów spokojnie, nie chcąc zaogniać tej małej scysji między nimi, bo też nie zależało mu na konfrontacji, a na spędzeniu tej godziny z Sylvią, która mile go zaskoczyła odwiedzinami.
Holly zmrużyła oczy i prychnęła pod nosem, a następnie bez słowa położyła wszystkie dokumenty na biurku. Dopiero przed samymi drzwiami zatrzymała się na moment i obróciła głowę w ich kierunku.
- Do zobaczenia później, generale – powiedziała udawanym, przepraszającym tonem, po czym opuściła pomieszczenie, a sam Juarez zaczął się zastanawiać, o co mogło jej chodzić. Nie zamierzał spotykać się z nią dzisiaj, wszakże omówili już większość ważnych spraw. A może miała po prostu coś ważnego do przekazania i zostawiła to na później? To było jedyne sensowne rozwiązanie.
Syn Melinoe westchnął lekko zrezygnowany i znów spojrzał na ukochaną.
- Przepraszam Cię za nią. Nie wiem, co jej się stało – rzucił, po czym uśmiechnął się lekko, zapominając już o całym tym zajściu. - Skorzystajmy z czasu dla siebie i zjedzmy coś – zaproponował, po czym od razu poszedł po telefon, który zostawił na biurku i odpalił internet, by przejrzeć, co takiego dzisiaj znajdą w kantynie. Objął Garcię jedną ręką i pozwolił jej oprzeć głowę na swoim torsie, dzięki czemu oboje mogli przeglądać menu jednocześnie.
- Udziec z kurczaka, frytki i cola. Co mi tam, zaszaleję! – zachichotał lekko, a następnie spojrzał na córkę Hefajstosa. - A moja fit girl co chce? – oby tylko nie przeczytała „fat”, jak czasem zdarza się to niektórym ekstra laskom, bo może być przyps.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Gabinet Corvusa Juareza Sob 03 Cze 2023, 20:11

- Nic by się jej nie stało - mruknęła, choć po chwili zaśmiała się. Nie miała nic przecież do dziewczyny, a zwyczajnie chciała się pozbyć dobrze słyszącego herosa zza ściany. Miało to swoje uzasadnienie, prawda? Przytaknęła więc na to, że zadzwonią po coś i kogoś, kto to dostarczy. Skoro to mieli ustalone, zainicjowała pocałunek, bo tych w ostatnim czasie było między nimi mniej z racji jego zapracowania. Nic więc dziwnego, że korzystała. Z całą pewnością nie spodziewała się jednak, by niedawno wspominana Holly weszła i przerwała im chwile bliskości.
Zarejestrowała zawstydzenie ukochanego, jednak była na tyle podirytowana, że sama powiedziała dziewczynie kilka słów nim sam generał ogarnął się i coś dodał.
Nie zdziwiły ją wcale słowa ukochanego, bo to powiedziałaby każda normalna osoba, a za taką miała przecież swojego chłopaka. Sylvia nic już też się nie odezwała, choć kolejna już reakcja Rodan tym razem na słowa generała została zarejestrowana. Nic dziwnego, że heroska może nie tyle wylądowała na czarnej liście córki Hefajstosa, co znacznie sobie zaminusowała całym zajściem. Gdy tylko zostali sami, spojrzała na Corvusa, który już nie był tak zawstydzony jak jeszcze kilka chwil temu.
- Ona powinna przepraszać, nie ty - określiła jasno, a potem machnęła ręką. - Nie znam jej, zresztą nie interesuje mnie ona, ani powody jej zachowania. Nie myślmy o tym - zaproponowała nie chcąc w ogóle zastanawiać się nad zachowaniem rudej, bo wolała miło spędzić ten czas, a nie na wściekaniu się.
- Wezmę sałatkę z kurczakiem z tymi małymi bułeczkami. Ostatnio często mam na nią ochotę. No i cola do tego - sałatka wbrew pozorom była strasznie sycąca, bo napakowana dużą ilością warzyw i samego grilowanego kurczaka też.
- Czy jutro uda nam się spędzić wieczór w domu? - spytała tuż po tym, jak mężczyzna rozłączył się z kantyną. Nie był to zarzut, ale dawno niczego nie oglądali z racji braku czasu i chętnie by to zmieniła.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Gabinet Corvusa Juareza Nie 04 Cze 2023, 13:54

Juarez musiał uważać na wiele słów czy gestów, gdyż jego pozycja definiowała większość jego dialogów i rozkazów jako jedno wielkie pole minowe. Musiał odpowiednio lawirować między konkretnymi poleceniami czy zadaniami dla swoich podwładnych, gdyż zależało mu przede wszystkim na ich zaufaniu i stabilizacji oraz przede wszystkim szacunku. Jeśli wysługiwałby się nimi w taki sposób, mogłoby to zostać odebrane jako nadużywanie władzy, a na tym zdecydowanie mu nie zależało. Niemniej jednak w obecności Garcii mogli sobie pożartować w ten sposób, bo też nie sądził, by brunetka rzeczywiście domagała się tego typu usługi ze strony Holly. Choć z drugiej strony, z ich dwojga to właśnie Sylvia była tą, która miała gdzieś zdanie innych i mówiła to, co myśli. Może na jego miejscu korzystałaby z władzy w ten sposób?
Generał machnął ręką na to, co powiedziała córka Hefajstosa, gdyż dla niego było już po sprawie. On czuł się głupio z tego powodu, że nie ustalił jasnych granic, czego efektem było przekroczenie ich przez Rodan w momencie, gdy weszła do jego gabinetu bez pukania. Jego zdaniem, gdyby lepiej się określił w tej kwestii, uniknęliby tego niemiłego skądinąd starcia dla nich, no i nie straciliby tych cennych kilku minut na spławianie półbogini.
- Może zbyt słabo zaakcentowałem to, że to prywatny gabinet - wzruszył lekko ramionami, bo taka sytuacja nie zdarzyła się pierwszy raz, ale dotąd miały one miejsce w bardziej neutralnych okolicznościach, przez co Juarezowi to nie przeszkadzało. Holly bowiem zjawiała się przeważnie wtedy, gdy syn Melinoe naprawdę jej potrzebował i ten timing poniekąd też cenił u swojej asystentki, która znacznie usprawniła jego pracę w ostatnich tygodniach.
Skinął głową w potwierdzeniu na zarejestrowanie jej zamówienia i wybrał wszystko to, czego zażyczyła sobie ukochana, po czym rozłączył się z kantyną, kiedy już tylko sfinalizował wszystkie detale dotyczące wykonania gastronomicznej usługi. Z uśmiechem odłożył telefon na bok i spojrzał na Sylvię, która spytała go o bardzo istotną sprawę.
- Jeśli tylko uda mi się załatwić wszystkie te papiery - spojrzał na stosik dokumentów na swoim biurku, wliczając w to również te, które przed chwilą przyniosła Holly. - Nie żebym potrzebował dodatkowej motywacji czy coś, ale... planujesz coś? - uniósł lekko brew w podejrzliwym geście, zastanawiając się, czy Garcia miała jakiś ukryty plan w tym wszystkim. Jemu wieczór przed telewizorem przy serialach czy filmie z zestawem przekąsek czy zamówionego jedzenia bardzo się podobał, ale Sylvia czasami potrafiła go zaskoczyć, ot choćby niezapowiedzianą wizytą w gabinecie czy też seksem niespodzianką na biurku, jak miało to miejsce jakiś czas temu. Ostatnio nie kochali się tak często jak wcześniej, dlatego siłą rzeczy myśli Juareza przeniosły się w te rejony: może wspólny wieczór to pretekst, by zaprezentowała mu świeżo kupioną seksowną bieliznę? A może to po prostu jego nadinterpretacja i nadmiar testosteronu?
Syn Melinoe położył dłoń na odsłoniętym kolanie ukochanej i uśmiechnął się lekko.
- Postaram się załatwić to jak najszybciej i wrócić do domu na wieczór - Corvus nie składał deklaracji bez pokrycia, więc naprawdę zamierzał uporać się ze wszystkim w odpowiednim tempie, by spędzić pozostałą część jutra z ukochaną. Oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że i jemu i jej przyda się taka domowa randka.
- Swoją drogą... ostatnio wszedłem na nasze konto kurierskie Hermesa i zaczęło mi wyskakiwać mnóstwo dużych wanien. Chcesz zrobić remont łazienki? - zachichotał lekko, bo on wcześniej o tym nie myślał, ale kiedy wszedł sobie w wolnej chwili poszukać ciuchów, od razu rzuciły mu się w oczy wanny z masażerami czy funkcjami jacuzzi. - Myślałem, że miejsca jest dostatecznie dużo w wannie - przygryzł nieznacznie dolną wargę z rozbawieniem, nawiązując rzecz jasna do ich seksu w łazience, który częściej co prawda miał miejsce pod prysznicem, ale w wannie też im się to zdarzało robić. I wtedy też nie mieli problemów z ilością miejsca, choć jakby się zastanowić, to więcej miejsca by im nie zaszkodziło.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Gabinet Corvusa Juareza Nie 10 Wrz 2023, 16:17

Sylvia tylko uśmiechnęła się lekko, bo chyba nawet upośledzony zdawał sobie sprawę, że gabinet generała jest gabinetem prywatnym. Holly na za dużo sobie w tym momencie pozwalała i jedynie dobry humor Meksykanki nie sprawił, że analizowała to jakoś szczególnie. Wolała bardziej skupić się na ukochanym, który bardzo szybko złożył telefoniczne zamówienie i ponownie skupił się na niej.
- Nic szczególnego. Dawno niczego nie oglądaliśmy wspólnie i liczyłam na przyjemny wieczór z filmem. A na ile to jest dodatkowa motywacja, to sam oceń - wzruszyła lekko ramionami, bo ona sama o seksie teraz nie myślała, tylko o cuddles. Co jednak nie zmieniało faktu, że notorycznie robili sobie przerwę podczas oglądania na seks, ale to zupełnie inna kwestia, bo nie o tym myślała proponując taki a nie inny wieczór.
- Bardzo mnie to cieszy - uśmiechnęła się szerzej na jego słowa, bo wiedziała, że skoro mężczyzna się postara, to na pewno tak będzie. Nie żeby na co dzień nie starał się jak najszybciej wrócić do domu, ale miała za dobry humor by łapać go za słówka. Wolała się przytulać, co zaraz zresztą uczyniła pakując się na jego kolana i przytulając do jego ramienia.
- Myślałam o tym chwilę, bo jakimiś bajerami w stylu jacuzzi bym nie pogardziła, ale to tak bardziej z nudów, a nie z potrzeby. W końcu miejsca nam nie brakuje - uśmiechnęła się rozbawiona wiedząc dokładnie do czego ukochany nawiązuje. Cmoknęła go też w policzek i przytuliła się ponownie. I w zasadzie tak tkwili do momentu, w którym ktoś nie zapukał. Zsunęła się z kolan Corvusa nim ten nie zaprosił pukającego do środka, który okazał się być kurierem z ich obiadem. Garcia z uśmiechem podziękowała i zaczęła zarówno swoją, jak i generała porcję rozkładać na stoliku.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Gabinet Corvusa Juareza Nie 10 Wrz 2023, 17:26

To było dość zabawne, że z reguły to właśnie Corvus myślał częściej o seksie, biorąc pod uwagę jego temperament w stosunku do tego Sylvii. Do córki Hefajstosa znacznie bardziej pasowała ta bezpośredniość czy myślenie o baraszkowaniu, jednak jak się okazało dzisiaj to właśnie generał miał niegrzeczne myśli. Z drugiej strony nigdy nie czytał w myślach Garcii, więc tak czy siak dziewczyna może często myśleć o uprawianiu seksu z nim, a on tylko błędnie założył, że tak nie jest.
- Brzmi jak bardzo duża motywacja - uśmiechnął się lekko, bo tak jak stosunkiem by nie pogardził, tak nie zależało mu na tym aż tak mocno, aby nie zwracać uwagi na pozostałe plusy ze spędzonego wspólnie wieczoru. Corvus lubił towarzystwo swojej ukochanej i każda taka randka tylko pogłębiała ich relację, a że ostatnio mieli mniej okazji do tego, to z tej należało skorzystać i tego też zamierzał się trzymać.
Corvus cały czas gładził Sylvię po kolanie i słuchał jej, jednocześnie uśmiechając się na jej odpowiedź.
- Jestem generałem, coś nam się należy od życia, ot choćby wanna z jacuzzi - zachichotał lekko, bo to akurat był jeden z niewielu plusów bycia tak wysoko postawionym herosem w obozie. Juarez miał znacznie większy budżet na siebie i swoje wydatki, więc bez problemu mógłby przerobić całe ich mieszkanie, a tutaj mówili wyłącznie o wannie i ewentualnym delikatnym remoncie łazienki. - Więc jeśli chodzi ci to po głowie, to nie krępuj się. Zawsze z chęcią cię tam wymacam - rzucił spokojnym tonem. - Znaczy wymasuję - zaśmiał się głupkowato i nawet odrobinę zarumienił, jak to on.
Na szczęście Sylvia nie zdążyła wykorzystać tego przeciw niemu, bo po chwili jeden z półbogów dostarczył im zamówione jedzenie i gdy ukochana zaczęła rozkładać wszystko na stoliku, on zawędrował do swojej lodówki, z której wyciągnął dwie szklane butelki coca-coli, które od razu też otworzył. Napoje postawił obok ich dań, a następnie znów przysiadł się do Sylvii.
- Prosto z Cabo Verde - puścił oczko ukochanej, nawiązując do jednej z ich nielicznych wycieczek, kiedy to polecieli sobie na wyspę Sal i spędzili fajny tydzień razem oraz napili się tamtejszej coca-coli podczas obiadu u lokalsów, która okazała się być ich największym odkryciem. Syn Melinoe dość niedawno wpadł na to, by zaopatrzyć swój gabinet w colę akurat z tamtego rejonu, ale po minie Garcii wnioskował, że trafił w dziesiątkę.
- Będzie jakaś nagroda za ten czyn? - udał poważnego, ledwo kryjąc swoje rozbawienie, co i tak średnio mu wyszło, bo kilka razy warga uniosła mu się ku górze sugerując, że prawie się zaśmiał, a tak wnikliwa obserwatorka jak Sylvia na pewno to dostrzegła. Wiadomo, że liczył na pocałunek, co zasugerował również delikatnym wysunięciem warg do przodu.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Gabinet Corvusa Juareza Sob 23 Wrz 2023, 20:22

Uśmiechnęła się szerzej, gdy ukochany stwierdził, że jest to dla niego motywacja. Cieszyło ją to ogromnie, bo tak jak uwielbiała kochać się z Corvusem i zakładała, że do tego dojdzie, to jednak nie chciała, by to zawsze seks był tym stymulatorem do szybszego powrotu do domu. Przecież w tej relacji nie o sam seks się rozchodziło, więc motywacji trzeba było szukać szerzej. Choć czy powinien w ogóle potrzebować dodatkowych motywacji?
- Ktoś kto odziedziczy po nas mieszkanie będzie miał niezłego farta - przyznała rozbawiona, bo przecież nie spędzą tu całego życia. Wręcz niebawem mają się wynieść, także jakaś inna parka po nich skorzysta. Kto wie, może akurat będzie chciał zmiany mieszkania ktoś kogo lubi i jedną z ostatnich decyzji będzie wspomóc w dostani akurat tego mieszkania?
Automatycznie pogłaskała go po zaróżowionym policzku. Jak zawsze dodawało mu to uroku i sprawiało, że Corvus był niepodrabialny i wyjątkowy. Takiego go kochała.
- Mam nadzieję, że i wymasujesz i wymacasz. Wybiorę spory model - dorzuciła jeszcze wiedząc, że może tym go wprawić w jeszcze większe zakłopotanie, ale nie przejmowała się tym. Byli tu we dwoje i przy niej nie musiał być wiecznie odważnym, poważnym i opanowanym generałem. Przede wszystkim (i niemal tylko) był dla niej największą miłością.
Uśmiechnęła się zaskoczona, gdy Juarez wyznał skąd ma butelki coli, które postawił przed nimi. Nie spodziewała się tego, bo jednak było to dość trudne do przewiezienia tym bardziej, że na Sal nie było żadnego portalu. Jednak tym bardziej doceniała starania ukochanego. Oczywiście od razu upiła kilka łyków niemal wzdychając jak w reklamach schłodzonych napoi właśnie typu cola czy coś.
Nie odpowiedziała na jego pytanie, a od razu go cmoknęła. Zaraz po tym jednak wymusiła pocałunek, który może nie był zbyt długi, ale był przyjemny.
- Jesteś najlepszy - skomentowała jeszcze jego zdobycz, a następnie przysunęła sobie swój posiłek. - Smacznego kochanie - rzuciła nim nie wpakowała sobie do ust pierwszego kęsa. Obiad zjedli we względnej ciszy, co sugerowało jak głodni byli, jednak gdy Sylvia zostawiła pusty pojemniczek i butelkę po napoju, oparła się wygodniej o oparcie sofy.
- A propos wyjazdu na Cabo. Anvari zaproponowała mi babski wyjazd na Dominikanę, na kilka dni. Miałbyś coś przeciwko? - wiedziała, że nie ma mężczyzna nic przeciwko samej przyjaciółce Garcii, ale może wolał ją mieć teraz przy sobie? Choć z drugiej strony teraz miał tyle roboty z tymi przybyłymi półbogami, że właściwie się nie widywali. Lepiej chyba teraz, niż wtedy, gdyby mieli dużo czasu dla siebie?
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Gabinet Corvusa Juareza Nie 24 Wrz 2023, 15:03

Jasne było to, że Corvusowi nie zależało wyłącznie na nagrodach podczas powrotu do domu i że to była jego jedyna motywacja, by nie zostawać po godzinach w biurze. Dla niego był to miły, a czasami również oczekiwany dodatek, który jednak nie wpływał jakoś bardzo mocno na jego chęci spędzenia reszty dnia z Garcią. Sama jej obecność była najlepszym argumentem za tym, by nie siedzieć po nocach w gabinecie i dlatego też Juarez starał się robić wszystko wtedy, gdy był na to czas. A wieczór z reguły starał się spędzać właśnie z ukochaną, choć czasami z racji zbyt krótkiej doby nie było to możliwe.
- Odziedziczy... - zastanowił się chwilę. - Nie sądzę, by ktoś to dostał. Będą się o to tłuc - zaśmiał się lekko, nie wyobrażając sobie innego rozwiązania niż walka o luksusowy apartament w obozie, który obecnie należy do nich. Nie przeszkadzało mu to, że brunetka wspomniała o tym, iż kiedyś się stąd wyniosą, bo przecież od samego początku był taki plan. Dawno temu już jej to obiecał i obietnicy zamierzał dotrzymać. Tym bardziej, że sam też był zmęczony obowiązkami oraz samym obozem, który generałowi dawał się we znaki wielokrotnie bardziej niż pozostałym mieszkańcom. Sylvia miała zapewne świadomość wielu rzeczy, które się tu dzieją, zarówno tych złych jak i dobrych, jednak nawet syn Melinoe nie mówił jej wszystkiego. Lepiej dzięki temu spała.
Meksykanka doskonale potrafiła go obsługiwać, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, by zyskała trochę przewagi, natychmiast to zrobiła. Jego rumieniec tylko się powiększył, gdy dotarło do niego, że brunetka wszystko dokładnie słyszała i że domagała się wręcz tego, co sam zaanonsował. To było dość śmieszne, że lata mijały, a on dalej zawstydzał się na samą myśl o dwuznacznościach między nimi, a gdy już dochodziło do samego zbliżenia, wszystko tak jakby znikało i było zastępowane przez podniecenie.
Gdy przeniosła na moment dłoń na jego kark, mogła poczuć jak przeszły go ciarki, bo w tym samym momencie pomyślał o tym, jak kochają się w swoim prywatnym jacuzzi, a jego policzki natychmiast stały się czerwone.
- Sylvia... - wydukał tylko jej imię, nie wiedząc tak naprawdę, co ma teraz powiedzieć, gdyż sam siebie wpakował w te zawstydzenie, a ukochana jedynie skorzystała ze sposobności, by w uroczy sposób się z nim podroczyć.
Podobało mu się to, gdy po przechwyceniu od niego butelki od razu go cmoknęła, a następnie pocałowała, gdyż tego właśnie od niej oczekiwał. Rzecz jasna, odwzajemnił pocałunek i nawet trochę go przeciągnął, gdy tylko zaczął podejrzewać, że Garcia może zechcieć go skończyć. Zawsze to dodatkowe kilka sekund pieszczot jej warg i języka, którymi potrafiła się posługiwać jak mało kto.
Uśmiechnął się do niej, gdy życzyła mu smacznego i odpowiedział tym samym, jednak w przeciwieństwie do niej, cmoknął ją jeszcze w policzek przed rozpoczęciem jedzenia. Jedli więc w ciszy, co jakiś czas podjadając również kęsy od siebie poprzez karmienie się nawzajem, jak to mieli w zwyczaju. W obozie obrosło to już prawdziwą legendą i pewnym gagiem, że jeśli przychodzili razem na obiad, to wystarczył im tylko jeden widelec. Tak często to robili.
Nie spodziewał się kolejnego tematu, dlatego nie krył swojego zaskoczenia, kiedy córka Hefajstosa spytała go o zgodę na wyjazd.
- Ciężko powiedzieć... - zaczął. - Normalnie bym nie miał, ale sama widzisz, co się tu dzieje teraz - westchnął lekko. - Z drugiej strony, jestem zawalony robotą i pewnie minie kilka dni, zanim się z tego wygrzebię. Może to jednak dobry pomysł, żebyś sobie odsapnęła poza obozem? - pytał bardziej samego siebie. Nie był żadnym despotą i na pewno nie chciał zabraniać ukochanej wyjazdu, ale nie chciał też lekkomyślnie podejść do tematu i zbyć ją, bądź udzielić zgody, która później wyjdzie mu bokiem.
- To zależy też od tego, czy bardzo chcesz jechać, czy po prostu mam jej odmówić za ciebie - zaśmiał się lekko, żartując w nieco głupkowaty sposób, jednak zawsze istniała możliwość, że Sylvia nie chce zostawić na lodzie przyjaciółki i poleci z nią tylko po to, by ta druga miała towarzystwo. Nie sądził jednak, by była w tym jakaś jego racja, dlatego też nie traktował swojej sugestii zbyt poważnie i nadał jej tym samym żartobliwy ton.
- I co rozumiesz przez kilka dni? Wiesz... i 2 dni i 10 dni to dalej "kilka dni" - zapytał, po czym spojrzał na swoją ukochaną. - Chcesz jeszcze coli? - uśmiechnął się lekko, gdyż w ich przypadku można było pozwolić sobie na picie całych litrów słodkich napojów i nic im nie będzie. Mieli znacznie większe zapotrzebowanie na wszystko i dzięki swojej biologii oraz ciężkiemu treningowi, rzadko mieli szansę się zapuścić.
- Jeśli bardzo ci zależy na tym wyjeździe, to jedź. Tylko no... nie chciałbym, żebyś robiła coś głupiego - dodał już trochę niepewnie, bo tak jak ufał bezgranicznie Sylvii, tak Anvari była z tych babek, które bawiły się na całego i potrafiły zrobić niezły dym. Juarez nie chciał ani kłopotów dla swojej dziewczyny, ani tym bardziej, by ta została namówiona do czegoś, co mogłoby mu się nie spodobać.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Gabinet Corvusa Juareza Sro 18 Paź 2023, 20:40

- A niech się tłuką - zaśmiała się i ona zupełnie się tym nie przejmując jak obóz, następny generał czy ktokolwiek inny rozwiąże tą sprawę. To już nie będzie jej sprawa tak naprawdę.
- Tak, kotku? - mruknęła rozbawiona doskonale widząc jego całą reakcje. Nie wiedziała co prawda o czym ukochany myślał, ale biorąc pod uwagę jego płonące policzki i to jak wydukał jej imię, to mogła się tylko domyślać, że było to coś nieprzyzwoitego.
Skinęła głową zarówno na jego pierwsze stwierdzenie, jak i kolejne. Jej rozumowanie było właśnie podobne stąd też spytała jego o zdanie w tej kwestii. Inaczej by go po prostu poinformowała o takich planach i wspólnie dopasowaliby termin tak, by obojgu pasował. Sytuacja w obozie jednak była na tyle skomplikowana, że mogło to pójść w każdym kierunku.
- Gdybym nie chciała, to sama bym jej odmówiła - przyznała z rozbawionym uśmiechem. A nawet gdyby nie, to rzuciłaby coś w stylu "jak coś to odmówiłeś mi wyjechania z obozu na kilka dni". A ona go pytała o zdanie, więc naprawdę to rozważała.
- 5 albo 6. Nie jestem pewna ile Anvari mówiła - na kolejne pytanie już o colę, przytaknęła jedynie z uśmiechem i gdy tylko dostała napój, upiła kilka łyków.
Uśmiechnęła się szeroko, gdy zgodził się na jej wyjazd, jednak zaraz uśmiech zmienił się na ciepły, czuły.
- Nic głupiego nie zrobię. Ona jak chce odpierdalać w klubach to jej sprawa, ale wiesz, że ja jestem ci wierna - wyjaśniła spokojnie. Co prawda z Anvari Garcia uwielbiała imprezować, ale dobra zabawa nie musiała wiązać się z dymami czy innymi facetami tudzież babkami. Rozumiała obawy ukochanego, ale miała nadzieję też, że zwyczajnie jej zaufa. Zresztą czy miał inne wyjście?
- A jak się cały ten cyrk skończy, to wyjedziemy na wakacje. Koniecznie. Może być nawet znowu Cabo - przyznała z większym uśmiechem cmokając mężczyznę w policzek.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Gabinet Corvusa Juareza Czw 19 Paź 2023, 15:39

Spodziewał się tego, że Sylvia ma gdzieś to, co stanie się z ich mieszkaniem po ich wyprowadzce, ale jakby tak spojrzeć na to bez emocjonalnego waloru, to Corvus wychodził z tego samego założenia. Co prawda będzie tęsknić za tymi czterema ścianami, bo to było pierwsze lokum, w którym zamieszkał ze swoją przyszłą żoną i przyszłą matką swoich dzieci, więc jakiś sentyment pozostawał. A że on był bardzo sentymentalny i myślami wracał często to przeszłości, to siłą rzeczy jakiś tam żal będzie. Pozbywając się jednak tego wrażenia, okazuje się, że to zwykły fragment budynku, w dodatku nie do końca taki, jaki by chcieli i na jaki ich stać, bo z jego zarobkami generała i odprawą, jaką potencjalnie otrzyma po zakończeniu służby dla obozu, mogą sobie postawić nawet jakąś małą willę.
Kiedy go głaskała, a on myślał o seksie w jacuzzi, momentalnie jego policzki pokryły się czerwienią, a rozbawione pytanie Garcii wcale nie pomogło mu w tym, by się uspokoić.
- Wyobraziłem sobie nas w jacuzzi… – przyznał się z pewną krępacją w głosie, która była dla niego czymś normalnym, wszakże ile by to nie kochali się w obozie i poza nim, tak póki nie był w tym „amoku seksualnym”, który wpływał na jego pewność siebie, zawsze rozmyślanie o rzeczach łóżkowych kończyło się właśnie w taki sposób: jego rumieńcem.
Pytanie Sylvii o wyjazd było zaskakujące, ale jak oboje zauważyli, Juarez był teraz po uszy w robocie i ciężko było wygospodarować podobną ilość czasu na wspólne zajęcia co wcześniej, dlatego też nie dziwiło go to, że córka Hefajstosa szukała jakichś alternatyw. A że był to pomysł jej starej kumpeli, to po prostu pokazywało, że chyba właśnie był czas na to.
- Wiesz przecież, że ci nie zabronię niczego – ufał ukochanej bezgranicznie, a poza tym uważał ją za niezależną jednostkę, więc miała prawo decydować sama o sobie. Nie mieli przecież dzieci czy innych wspólnych zobowiązań, które mogłyby stanąć naprzeciw temu wyjazdowi. Inną sprawą było to, że Corvus nie lubił po prostu mieć Sylvii daleko od siebie i znacznie bardziej komfortowo czuł się, gdy ta była blisko. Najlepiej na jego kolanach w dodatku.
- Zdaję sobie z tego sprawę – puścił jej oczko, gdy zapewniła go o swojej wierności, bo co do tego nie miał żadnych wątpliwości. W końcu wiele razy podkreślała, że jeśli nie zostaną małżeństwem i nie będą mieli dzieci razem, to ona nie będzie żoną nikogo i matką też zresztą nie. Co prawda zazwyczaj mówiła to w kontekście ich obojga, że jeśli nie będą razem, to skończą samotnie, bo nie znajdą innych pokrewnych dusz, ale on już sobie dodał do narracji swoje i wyszło nawet całkiem przekonująco w jego głowie.
Wystawił głowę i otworzył usta, by brunetka dała mu skosztować jeszcze swojego dania, po czym upił łyk coli i uśmiechnął się przyjaźnie, ale niezbyt szeroko.
- Skoro nie będzie głupot, to możesz jechać – cmoknął ją w policzek i choć jego wypowiedź brzmiała jakby faktycznie wydał jej zgodę, tak oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że była to jedynie grzeczność między nimi i że żadne z nich ostatecznie nie musiało pytać o zgodę drugiego. Tu chodziło o szacunek i branie pod uwagę opinii partnera.
Uśmiechnął się szerzej, kiedy Garcia wspomniała o ich wyjeździe na Wyspy Zielonego Przylądka, z których pochodziła pita przez nich dzisiaj coca-cola.
- Aż tak ci się tam spodobało? – spytał nieco zaskoczony, bo przecież byli już w kilku miejscach: w Meksyku, w Hiszpanii czy właśnie na Cabo Verde i nigdy jakoś Sylvia nie podkreślała mocno, że chciałaby gdzieś wrócić. Albo może generał po prostu nie zwrócił na to uwagi, bądź po prostu córka Melinoe zwiedzenie innych rejonów Hiszpanii, a nie tylko Barcelony i okolic, traktowała jak oczywistą oczywistość.
- Pojadę z tobą wszędzie, byle było ciepło – uśmiechnął się lekko z racji tego, że sam wolał nieco cieplejszy klimat. Następnie zarumienił się lekko, bo pomyślał o Garcii w bikini, co nie trudno się domyślić, że było jednym z jego ulubionych widoków ever. - Kocham, jak mogę oglądać cię w stroju kąpielowym – pocałował ukochaną w usta, po czym uśmiechnął się z lekkim rumieńcem, bo nie starczyło mu już odwagi na to, żeby dodać „a bez niego jeszcze bardziej”. Ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Gabinet Corvusa Juareza Sob 04 Lis 2023, 19:41

- Och tak? I co robiliśmy? Rozmawialiśmy czy może coś innego? - mruknęła ponętnie wiedząc doskonale o czym myślał. Reakcja ukochanego sprawiała, że było to aż nadto oczywiste, a jednak postanowiła pociągnąć go trochę za język. Kto wie, może kiedyś dzięki temu ośmieli się choć odrobinę bardziej.
- Wiem kochanie, ale nie zamierzam takich decyzji podejmować sama - uśmiechnęła się lekko i zaraz dodała. - Będę pod telefonem, w razie gdybyś mnie potrzebował będę tylko kilka minut samochodem od portalu. A generał zawsze może go otworzyć przecież - uśmiechnęła się szerzej. Mimo, że chciała odpocząć i zabawić się koleżanką chciała, by Corvus wiedział, że zawsze mu pomoże, gdyby tego potrzebował. Co prawda opanowali wszystkich, którzy się pojawili i nie zapowiadało się na to, by mieli pojawić się kolejni, a przynajmniej nie w takich ilościach. Ale w razie czego wróci od razu.
- Dziękuję kochanie - rzuciła z uśmiechem, lecz zaraz przybrała bardziej figlarny wyraz twarzy. - Wynagrodzę ci to - mruknęła na chwilę chwytając w zęby jego dolną wargę. Później cmoknęła go w usta i uśmiechnęła się pewna siebie.
- Było fajnie, ale nie o to chodzi. To nie jest miejsce, które się zwiedza, a my zdecydowanie będziemy potrzebować słodkiego lenistwa aniżeli podziwiania pięknych miejsc, których odpuścić sobie nie wolno - wyjawiła mu swój tok myślenia.
- Och? Co prawda nie mam na sobie stroju, ale to chyba też ci się spodoba - mruknęła i zsunęła z siebie top. Pod spodem oczywiście nic nie miała, a gdyby ktoś postanowił wejść, to szybko mogłaby podciągnąć koszulkę w górę. To był plus ubrania na gumce, nie musiała się gimnastykować. - I jak, czy wolisz może jednak ten strój? - spytała z pewnym siebie uśmiechem. Och, jak ona uwielbiała z nim flirtować czy go kusić.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Gabinet Corvusa Juareza Pon 06 Lis 2023, 15:21

Sylvia wielokrotnie stosowała tę taktykę przeciw niemu, a on raz po raz się na to nabierał. Jako mężczyzna miał swoje potrzeby, ale przez swoją osobowość, czasem ciężko było mu otwarcie o tym mówić i jeśli już udało mu się to zrobić, zazwyczaj i tak wiązało się to z rumieńcem czy zawstydzeniem. Tymczasem Garcia niemal za każdym razem rozbawiona jego reakcją ciągnęła go za język i wykorzystywała jego własne potrzeby, podniecenie czy wyobraźnię przeciw niemu, co nie było co prawda żadnym grzechem, ale czasem Juarez miał wrażenie, że ukochana robi tak ciągle, bo lubi widzieć go zawstydzonego.
- Coś innego… – powiedział tylko cicho, a jego rumieniec stał się jeszcze bardziej intensywny, co i tak nie było już potrzebne do potwierdzenia, o czym tak naprawdę myślał. Niemniej jednak odchodząc od erotycznych kwestii związanych z dużą wanną z jacuzzi, sam pomysł posiadania takiego sprzętu w domu był bardzo dobry, a przy ich możliwościach finansowych, nawet do zrealizowania.
- Widzisz? Bycie generałem to też jakieś profity – pokiwał tylko rozbawiony, bo choć doskonale zdawali sobie sprawę, że obowiązków miał tyle, iż nie rekompensowało mu tego praktycznie nic, tak generał miał dużo do powiedzenia i co więcej, miał ogromną siłę sprawczą, czego efektem było chociażby otwieranie portali na zawołanie.
Pocałunek był przyjemny, a sam Corvus poczuł się nawet w pewien sposób nagrodzony za „trud” podjęcia decyzji o jej wspólnym wyjeździe z Arzu. Późniejsze podgryzienie jego wargi było tylko ładnym podsumowaniem tego, że warto było się zgodzić, w końcu czego taki łasuch na pieszczoty nie zrobi dla odrobinę namiętniejszego całusa!
- Już się nie mogę doczekać – uśmiechnął się uroczo, spodziewając się, że Sylvia wymyśli jakiś cudowny sposób podziękowań, a ten pocałunek był tylko preludium do tego. Meksykanka była kreatywna i wiele razy potrafiła go zaskoczyć, więc i tutaj pewnie tak się stanie. A jeśli nie będzie miała weny i w nagrodę po prostu pójdzie z nim do łóżka… to też nie będzie narzekał, bo on taką nagrodę od niej przyjmie zawsze, nieważne jakie są okoliczności.
Rozmarzył się na moment, gdy wspomniała o błogim lenistwie.
- To prawda, już teraz by się to przydało, a do wakacji jeszcze trochę – westchnął cicho, bo wiadomym było, że obowiązki są ważniejsze od pewnych uciech i póki syn Melinoe nie poukłada wielu spraw w obozie, nie ma mowy o żadnym wyjeździe.
Zaskoczyło go natomiast to, że ukochana znów przechwyciła temat i wykorzystała kolejny raz jego komplement oraz delikatny rumieniec na to, ażeby zawstydzić go jeszcze bardziej. Niemniej jednak kiedy zsunęła z siebie top, Juarez mimo całego zawstydzenia i tak zaczął intensywnie wpatrywać się w jej piersi. Mało tego, przez kilka chwil wyglądał niczym Kubuś Puchatek, który właśnie dostał się do miodowego drzewa. Oczy świeciły mu się bardziej niż gwiezdne niebo na Wyspach Zielonego Przylądka.
Dopiero po chwili był w stanie odpowiedzieć na jej pytanie i o dziwo, udało mu się to bez większego zawstydzenia.
- Kocham twoje cycki – rzucił pewnie i znów minęła chwila, nim jego twarz całkowicie nie pokryła się rumieńcem. - Przepraszam… nie chciałem tak… wprost – podrapał się nerwowo po głowie z głupkowatym uśmieszkiem i choć zdawał sobie sprawę z tego, że brunetka nie odbierze tego w żaden negatywny sposób, tak i tak poczuł potrzebę usprawiedliwienia swojej reakcji.
Zaraz znów spojrzał na jej piersi i nawet pozwolił sobie jedną ująć w dłoń, a następnie delikatnie ściskać ją niczym jakąś piłeczkę antystresową. W pewnej chwili też stworzył zjawę, która zamknęła zamek w drzwiach, by nikt im czasem nie wbił i nie przeszkadzał w przyjemnym momencie.
- Ale muszę przyznać, że w bikini też cię uwielbiam. I w bieliźnie – uśmiechnął się szeroko, bo taka była prawda. Sylvia miała świetny gust i potrafiła dobierać zarówno odzież, jak i bieliznę tak, by rozbudzać jego wyobraźnię. - W ogóle całą Cię uwielbiam… – powiedział już mniej pewnie, znów z małym zawstydzeniem, jednak nie z powodu swoich erotycznych myśli, a uczuciowości, która wybrzmiała z jego ostatnich słów.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Gabinet Corvusa Juareza Sro 06 Gru 2023, 20:50

- Mhm... Też o tym myślałam - przyznała z rozbrajającym uśmiechem. Meksykanka lubiła widzieć po części jego zawstydzenie, bawiło ją to niesamowicie, że po tylu latach Corvus nadal miał z tym taki duży problem, gdy byli na osobności. Nie mówiła przecież, że przy innych miał być frywolny, ale dziwiło ją to, że nadal taki jest przy niej. Może miał jakiś przełącznik, który należało kliknąć? Nie żeby jej to przeszkadzało, a po prostu dziwiło nieco.
Prychnęła cicho po nosem na jego żart, bo oboje doskonale wiedzieli, że tygodniami mogłaby tłuc się na odpoczynek, gdyby tylko miała go zdecydowanie więcej dla siebie. Gdyby tylko żyli poza obozem swoim życiem, a nie innych.
Uśmiechnęła się szeroko zadowolona, gdy przyznał, że nie może się doczekać. Wynagrodzi mu to pewnie po powrocie z urlopu, ale mężczyzna mógł być pewien, że będzie to coś przyjemnego.
Wzruszyła tylko lekko ramionami nie komentując tego, bo oboje wiedzieli, co by powiedziała. Mógł rzucić tą pracę już dawno temu, to to wszystko nie byłoby jego problemem. Ich problemem, bo przecież z początku mu bardzo pomagała, a teraz pośrednio był to jej problem, bo to on odciągał jej ukochanego od niej.
Uśmiechnęła się na jego komentarz, by zaraz parsknąć cicho śmiechem na jego kolejne słowa. Sięgnęła dłonią do jego policzka, który objęła, a przy okazji wymusiła patrzenie jej w oczy.
- Kotku, nie masz za co przepraszać. Wiem, że kochasz moje cycki i możesz to wyrazić. Nie nazwałeś mnie dziwką, byś miał przepraszać - wyjaśniła mu z delikatnym uśmiechem na ustach. Ciepłym i spokojnym. Uśmiechnęła się szerzej, gdy zaczął bawić się jej biustem. Zerknęła przelotnie przez ramię, gdy usłyszała, jak zamek jest przekręcany, by wrócić do niego spojrzeniem z większym uśmiechem.
- Ja też ciebie uwielbiam wstydziochu - mruknęła cmokając go w usta. A potem jeszcze raz i kolejny, by w końcu zmienić to w pocałunek. Wpierw delikatny i czuły, ale wreszcie jej język utorował sobie drogę do jego ust.
- Uwielbiam, kocham, pożądam - mruknęła między dwoma pocałunkami wplątując jedną z dłoni w jego włosy.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Gabinet Corvusa Juareza Czw 07 Gru 2023, 15:01

Ilekroć Juarez próbował uspokoić swoje niegrzeczne myśli i tym samym opanować rumieniec, tylekroć Sylvia zaskakiwała go swoją otwartością i bezwstydnością, czym tylko zwiększała poziom czerwieni na jego policzkach. Niemniej jednak uważał to za bardzo seksowne i pasujące do jej temperamentu, gdyż ukochana uzupełniała go również w tej kwestii: on był tym bardziej uroczym, ona tą bardziej namiętną i dbającą o to, by ich życie seksualne było pełne pikanterii. Nie zliczy ile razy ukochana podejmowała próby rozkojarzenia go poprzez wysyłanie mu dwuznacznych zdjęć czy wiadomości, co raz ułatwiało mu pracę, a innym razem mocno utrudniało. Doszło nawet do tego, że przy którejś swojej wizycie mimo jego pozornego sprzeciwu, sama wzięła co chciała i sprawiała mu taką przyjemność, że nie sposób było się skupić na robocie. Doceniał jednak każdy taki gest, gdyż biło od niej zaangażowanie i uczucie. Robiła to nie tylko dlatego, by spełnić swoje potrzeby, ale by i jemu umilić czas. Każdy facet lubił takie gesty, ale nie każdy miał odwagę, by o tym mówić. Ona znała go na wylot, więc wiedziała, że jego zawstydzenie wynikało nie z niechęci do tego i zakłopotania samego w sobie, a z ekscytacji, której nie potrafił ukryć.
- Przywieź mi coś stamtąd – rzucił jeszcze na koniec tematu jej wyjazdu, choć o tym pewnie nie musiał wspominać, gdyż ukochana robiła mu wiele prezentów i pamiątek, nawet jeśli udawała się tylko na jednodniową misję. Nie miał zatem wątpliwości, że przywiezie mu jakiś upominek stamtąd, bo sama też była nieco sentymentalna i lubiła wracać myślami do udanych wycieczek, a na taką ta się zanosiła.
Oczy Corvusa dalej spoczywały na jej piersiach, gdy ta zsunęła top i nawet nie starał się ukrywać tego, że je ubóstwiał. Dopiero po chwili udało mu się opanować, jednak nie na długo, bo zaraz rzucił tak głupio-uroczym tekstem, że niemal od razu się zawstydził i poczuł w obowiązku, by usprawiedliwić. Poczuł się niekomfortowo, gdy ujęła jego policzek w dłoń i wymusiła na nim kontakt wzrokowy, jednak jej odpowiedź od razu zniwelowała ten dyskomfort na rzecz małego uśmiechu, który miał w sobie bardzo dużo uroku.
- Wiem, ale… – rzucił cicho z głupkowatym uśmiechem tym razem. - Jesteś tak cudowna… że nie potrafię opanować swoich reakcji – wytłumaczył zgodnie z prawdą. - Nigdy nikt nie pobudzał mojej wyobraźni tak jak ty i czasami moje myśli czy gesty są nieprzemyślane – dalej się tłumaczył, jakby zrobił coś złego, jednak widząc jej spojrzenie i uśmiech, sam uśmiechnął się nieco szerzej. - Nieprzemyślane, ale prosto z serca – sprostował, by jego wypowiedź nie zabrzmiała negatywnie, a raczej uroczo, co chyba mu się powiodło.
Stworzenie zjawy, która zamknęła ich na klucz było jedynie zabezpieczeniem na wypadek tego, gdyby ktoś chciał im przeszkodzić w tej uroczej chwili. Poza tym, pod względem PRu niezbyt dobre medialnie było przyłapanie go na macaniu cycków w trakcie godzin pracy. Bez znaczenia, że były to piersi jego partnerki, o której wszyscy wiedzieli.
Przeszedł go bardzo przyjemny dreszcz, gdy wyznała mu, że również go uwielbia i użyła określenia wstydziocha, który on odczytał jednoznacznie pozytywnie. Duże znaczenie miało jednak to, że zaraz po tym cmoknęła go kilkukrotnie, aż w końcu zainicjowała pocałunek, który im dłużej się przeciągał, tym bardziej nabierał na sile i intensywności. Jemu jednak w żadnym stopniu to nie przeszkadzało, bo pragnął tego jak co dzień i nie inaczej było tym razem.
Zarumienił się, gdy Meksykanka wyznała mu kolejne kilka uczuć, nie komentując tego w żaden sposób. Jego spojrzenie jednak zdradzało jedno: miał teraz gwiazdki w oczach i wręcz namacalne było to, jak bardzo kochał swoją Sylvię. Z zadowoleniem więc przyjął kolejny zainicjowany przez nią pocałunek, w którym tym razem to on przejął stery i wymusił na niej co nieco uległości. Było to jednak równoznaczne z tym, że zaczął się nakręcać, co było widać poprzez jego zaangażowanie oraz ruch dłoni, którą ujął jedną z piersi Sylvii i ścisnął ją pieszczotliwie, jednocześnie pozwalając sobie na potarcie jej lekko nabrzmiałego sutka. Najwięcej zdradziła jednak niezależna od niego reakcja jego przyrodzenia, które rosło w spodniach i powoli zaczynało mu brakować tam miejsca. Garcia mogła dostrzec jego wzwód, gdyż nie sposób było tego ukryć.
- Mam jeszcze kilka minut… – wyszeptał między pocałunkami, a gdy wyłapał jej spojrzenie, od razu się zreflektował. - Kilkanaście nawet… – jednak to było za mało. - Kilkadziesiąt? – pytał bardziej siebie niż ją, jednak był to subtelny sygnał, że jeśli miała na niego ochotę, to dziś na seks są zdecydowanie większe szanse niż ostatnio, gdy robili to w jego gabinecie.
Instynktownie dłoń z piersi Sylvii zsunęła się na jej biodro, które zaczął gładzić delikatnie i spoglądał na brunetkę z miłością oraz nutką pożądania w oczach.
- Dziękuję ci za to wszystko, kochanie – uśmiechnął się szerzej i przyjaźniej. - Sprawiasz, że moje życie ma sens – rzekł spokojnie, nawiązując poniekąd do kryzysu, którzy przeżył lata temu i niemal nie skończył się samobójstwem. Gdyby nie Sylvia, Corvus prawdopodobnie nigdy ostatecznie by się nie podniósł po rezurekcji i jeśli nie targnąłby się na swoje życie, to z pewnością walczyłby z wieloma demonami. W końcu nikt w obozie nie przeżył czegoś takiego co on.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Gabinet Corvusa Juareza Sro 13 Gru 2023, 22:01

- Kochanie, ale ty nie musisz przy mnie opanowywać swoich reakcji i dobrze o tym wiesz. A już zwłaszcza, gdy jesteśmy sami - wyjaśniła spokojnie coś, co powinno być oczywiste, ale nie poddawała się. Wiedziała jak jej ukochany jest skryty, więc nie miała problemu, by co jakiś czas przypomnieć mu o tym, co powinien wiedzieć o ich związku.
Widząc zawstydzenie ukochanego zainicjowała kolejny pocałunek, po chwili jednak oddając mu stery, gdy ewidentnie o to zabiegał. Delikatnie drapała paznokciami po jego karku i mieszkach włosów na szyi pobudzając jego nerwy. Czuła pod sobą jak penis Corvusa rośnie, ale nic sobie z tego nie robiła, bo ten rzadko jej ulegał w kwestii seksu w biurze. A jeszcze odkąd miał sekretarkę za ścianą, to nie było mowy o tym. Chętnie by utarła nosa dziewczynie, ale nic nie mówiła i nie robiła. To musiała być jego decyzja nim nakręci się niepotrzebnie.
Uniosła lekko pytająco i powątpiewając jedna brew, gdy powiedział o kilkunastu minutach. To miała być sugestia do czego? Bo chyba nie seksu. Jej reakcja nie zmieniła się, gdy usłyszała drugą wersję. Nie żeby wymagała od niego podwyższania tego wyniku, a wyjaśnień, bo skoro mieli tylko kwadrans, to co on chciał robić? Słysząc jednak trzecią wersję uśmiechnęła się lekko w końcu wiedząc, do czego dąży.
- I vice versa - odparła z uśmiechem podnosząc się z jego kolan tylko po to, by pozbyć się swojej spódniczki i majtek. Jeżeli mężczyzna nie zrobił tego w międzyczasie pomogła mu ze spodniami i bielizną. Nie czekając na nic znów zawisła nad nim i nabiła się na niego.
Jak zawsze seks w jego biurze polegał na powstrzymywaniu siebie, więc była cicho... Z wyjątkiem jednej chwili, gdzie pozwoliła sobie jęknąć, tylko po to, by ta suka za drzwiami wiedziała, że ona może właśnie co najwyżej sobie podsłuchać jak ona zaspokaja swojego ukochanego. Uśmiechnęła się leniwie do generała, gdy dochodzili do siebie po orgazmie. Cmoknęła go w szyję, bo właśnie tam znajdowały się jej usta, a ona miała przecież tendencje do cmokania go tam, gdzie akurat znajdowały się jej wargi.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Gabinet Corvusa Juareza Czw 14 Gru 2023, 15:04

Skrytość Corvusa wynikała z kilku czynników i jednym z nich był właśnie brak obycia w kwestiach damsko-męskich, co ukochanej zdarzało się wypunktowywać, kiedy ten zachowywał się nie tak, jak oczekiwała tego sama Sylvia. Niemniej jednak otoczyła go odpowiednią troską i okazała mu zrozumienie, akceptując całkowicie jego niemal autystyczne momentami zachowania, a sam rumieniec u niego stał się symbolem czegoś dobrego, wszak ilekroć się czerwienił, tylekroć Garcia nabierała pewności, że jest oczkiem w głowie generała i pragnie jej ponad wszystkiego innego. Nie inaczej było tym razem, gdzie pomimo różu na policzkach, Juarez ostatecznie uśmiechnął się przyjaźnie i zainicjował pocałunek, który był najlepszym dowodem na jego niegasnące uczucia.
Sporadycznie uprawiali seks w biurze, bo jednak to nie była odpowiednia przestrzeń do tego. Rzadko kiedy zdarzały się takie dni jak ten, że wizytę składała mu wyłącznie Holly z jakimiś dokumentami czy sama Sylvia, która chciała z nim spędzić popołudnie. Zazwyczaj budynek był oblegany przez herosów, którzy czasem potrafili zwracać się do Juareza nawet z najmniej istotnymi pierdołami, ufając wyłącznie jemu, zamiast wyznaczonym przez niego osobom. I na nic zdawały się te wszystkie prośby, by kontaktować się przez pozostałych generałów lub innych wyżej postawionych herosów, gdyż finalnie poza Elisą ogarniającą szpital, wszystko finalnie i tak trafiało na biurko syna Melinoe.
Dzisiejszy dzień jednak różnił się od typowej wizyty Meksykanki w jego biurze, gdyż zawsze wyglądała zjawiskowo, ale jednak nie zawsze zaszczycała go widokiem swoich cudownych piersi, które były jego piętą achillesową. To było dość zabawne, że czasem Sylvii wystarczyło uchylenie kawałka ubrania, najczęściej stanika czy majtek, by generał momentalnie stracił panowanie nad sobą i by brunetka zyskała przewagę. Co prawda nie korzystała z tego nader często, głównie w jakichś pierdołach, ale zazwyczaj starała się powstrzymywać od kuszenia go w gabinecie. Raz przecież o mało nie zostali przyłapani przez Holly, a innym razem omyłkowo wysłał złego maila do Dionizosa lub Asklepiosa, nie pamiętając dokładnie do kogo. Wszystko przez rozkojarzenie, jakie zaserwowała mu córka Hefajstosa, która poza inteligencją i urodą posiadała również szereg innych umiejętności czy charakterystycznych cech. Od choćby zdolność zaspokajania go na niezliczoną ilość sposobów.
Uśmiechnął się nieco onieśmielony, a jednocześnie bardzo zadowolony na jej słowa, bo w nieskończoność mógł słuchać pozytywnych wyznań z jej strony. Nigdy nie znudzi mu się słuchanie zwrotów typu „kocham cię”, „lubię cię”, czy poprzez używanie jakichś pieszczotliwych zwrotów, które często wiązały się z jego rumieńcem.
Dreszcz ekscytacji przeszedł go, kiedy Sylvia zeszła na moment z jego kolan i niemal natychmiast pozbyła się zarówno spódniczki, jak i majtek. Dzięki temu Juarez miał przed sobą ukochaną ze skrawkiem materiału podwiniętym na brzuchu, jednocześnie mogąc bez krępacji spoglądać na jej dorodne piersi i cudowną szparkę.
Z zachwytu zapomniał o tym, by samemu pozbyć się dołu garderoby, jednak córka Hefajstosa o to zadbała i również jego spodnie czy majtki wylądowały na podłodze.
- Zapraszam – uśmiechnął się zadowolony i podekscytowany tak jak zawsze, kiedy dochodziło do zbliżenia między nim a Sylvią.
Starał się hamować wszelkie jęki i stękanie, kiedy Garcia ujeżdżała go, nie chcąc, by ktokolwiek ich usłyszał. Widział w Meksykance żar oraz pasję, z którą po nim skakała, dlatego też przez chwilę nawet odniósł wrażenie, że brunetce może zależeć na tym, żeby ktoś ich usłyszał. Szybko jednak porzucił te myśli, gdyż sama Sylvia również nie wydawała z siebie zbyt wiele dźwięków, przez co łatwiej było usłyszeć obijającą się skórę niż głosy kochanków.
W pozytywny sposób zaskoczył go jęk, jaki wydała z siebie Sylvia, który był tak głośny, że jeśli Holly pracowała teraz bez słuchawek przy swoim biurku za drzwiami, to na pewno go usłyszała. Przeszedł go dreszcz podniecenia, a jednocześnie ekscytacji, bo to świadczyło o tym, że ukochana doszła właśnie, a i jemu nie zajęło dużo czasu osiągnięcie orgazmu.
Przytulił do siebie córkę Hefajstosa i uśmiechnął się pod nosem, chłonąc nie tylko jej zapach, ale mając też w głowie ten jęk, który zrobił na nim ogromne wrażenie. Zachichotał też, gdy cmoknęła go w szyję i przeciągnęła usta tak, że siłą rzeczy odrobinę go połaskotała.
- Kochanie… – rzucił starając się wyrównać swój oddech. - Ten jęk… co to było? – spytał z uśmiechem, nie ukrywając podziwu dla tego dźwięku w swoim tonie. - Aż tak dobrze ci było? – może i nie wybrzmiewało to jednoznacznie, ale Corvus chyba chciał, by jego ego zostało teraz połechtane przez ukochaną. W końcu wielu facetów lubiło być chwalonych po udanych stosunkach przez swoje partnerki i Juarez nie wyróżniał się na tym tle od innych.
Podobało mu się też to, że choć ciśnienie już opadało i tym samym stan podniecenia seksualnego również im przechodził, dalej trwali w tej pozycji, nie przejmując się za bardzo ani higieną ani kulturą, wszak drzwi były cały czas zamknięte. Juarez lubił te leniwe i powolne odklejanie się od siebie, gdyż dzięki temu jeszcze przez parę chwil po osiągnięciu spełnienia, mógł jeszcze pobyć w jej pochwie, co z jakiegoś powodu bardzo mu się podobało.
- Uwielbiam, kiedy odwiedzasz mnie w gabinecie – uśmiechnął się jeszcze szerzej i cmoknął ukochaną w czoło, gdy ta obróciła swoją twarz w jego kierunku. - I nie chodzi tylko o… to – zarumienił się, jakby wstydził się wypowiedzieć słowo „seks”. - Kiedy tu przychodzisz, od razu poprawia mi się nastrój – dodał, a następnie pogładził Garcię po głowie, aż w końcu wplótł dłoń w jej włosy, które zaczął mierzwić. Zakończył pieszczotę na chwilowym drapaniu ją z tyłu głowy i w okolicach karku, co Meksykanka uwielbiała i on o tym doskonale wiedział.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Gabinet Corvusa Juareza Sro 24 Sty 2024, 21:21

Seks jak zawsze był satysfakcjonujący, jednak nie mogła się powstrzymać od zaznaczenia swojego terenu. O cokolwiek tej suce Holly chodziło, to musiała poznać swoje miejsce. Nic do niej do tej pory nie miała, bo ułatwiała pracę jej ukochanemu, a co za tym idzie miała go częściej w domu. Dzisiejsze zachowanie i komentarze jednak sprawiły, że postanowiła jej coś udowodnić. A jeżeli nie chodziło jej o Juareza, to przecież nie ruszy jej ten jęk.
Wtuliła się w niego nie mając ochoty zmieniać pozycji. Co prawda wiedziała, że siłą rzeczy będzie to zaraz konieczne, ale postanowiła skorzystać z tych kilku chwil, które jeszcze miała.
- Hm.. - mruknęła jedynie, gdy zwrócił się do niej pieszczotliwie, a następnie odchrząknęła na jego pytanie. Co miała niby odpowiedzieć? Szczera być nie mogla. - Wyrwał mi się - wyjaśniła cicho tłumacząc się z tego, bo jego uśmiechu z tej pozycji nie widziała, a znając ukochanego domyśliła się, że to było niejako ruganie jej... na swój sposób. On na pewno nie chciał, by ktokolwiek domyślił się co teraz robili. Zaraz uśmiechnęła się na pytanie, które dodał. - Było mi wspaniale skarbie - wyjaśniła cmokając go w szczękę.
Zachichotała, gdy stwierdził, że lubi jej odwiedziny. Gdy pokracznie stwierdził, że nie chodzi o seks, wydawała z siebie tylko ciche "mhm" jakby w to wątpiła. W końcu dopiero co skończyli seks. Kiedy jednak dopowiedział kolejną część nie mogła się powstrzymać przed spojrzeniem mu w oczy z uśmiechem.
- Cieszę się, że tak jest. Szkoda tylko, że ty mnie nie odwiedzasz - przyznała, bo ona nie miałaby nic przeciwko takiej przerwie. Co prawda w warsztacie ciężej byłoby o prywatność, ale wszystko dało się załatwić. Nie żeby chodziło o seks, bo oczywiście jego towarzystwo było i tak czymś co kochała.
W końcu jednak dotarli do nieuniknionego, więc podniosła się z niego ostrożnie. Sięgnęła po chusteczki z małego stolika i skierowała się do małej łazienki przynależnej do gabinetu. Wiedziała co robi pomagając usprawnić to miejsce. Po kilku chwilach już ubrana zajęła miejsce na fotelu prezesa kładąc swoje zgrabne nogi na biurku obserwując ukochanego, który tym razem zniknął w łazience.
- Czy powinnam już wyjść? - spytała spokojnie wiedząc, że na dość długi czas odciągnęła go od zadań. Widząc zawahanie na twarzy ukochanego sama podjęła decyzję wstając z cichym westchnięciem.
- Wracaj szybko do domu - mruknęła skradając mu długi pocałunek. Po kilku wyznaniach miłości opuściła gabinet przelotnie zerkając na Holly, która wydawała się udawać, że wcale się nie gotuje. A to suka!

/zt x2
Sponsored content
Re: Gabinet Corvusa Juareza

Gabinet Corvusa Juareza
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 4 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4
Similar topics
-
» Gabinet stomatologiczny
» Gabinet psychiatry
» Gabinet psychologa
» Gabinet Pielęgniarki
» Gabinet lek. Elisa Nero



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Wielka Biblioteka-
Skocz do: