Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado DpyVgeN
Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado FhMiHSP


 

Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado

Hector Collado
Hector Collado
Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Nie 22 Lis 2020, 22:46

jezael-melgoza-636712-unsplash-1024x767.jpg
Gabriela Glavas, Hector Collado


22.09.2020r. - Michigan


#3

Hector dość długo oczekiwał dzisiejszego dnia, ponieważ umówił się na podróż do jednego ze swoich ulubionych miejsc w stanie Michigan, które wcale nie było tak daleko od obozu, jak mogłoby się wydawać. Ważniejsze jednak było to, że tym razem znalazł partnerkę do zwiedzania, którą była jego sympatia Gabriela. W ostatnich tygodniach między nimi naprawdę zaczęło iskrzyć, dlatego Collado miał cichą nadzieję, że dzisiejsza wędrówka oraz późniejszy wieczór, który spędzą w jakimś cichym, ale ładnym pensjonacie nieopodal jego miejscówki, okażą się dobrym miejscem do rozwijania tej relacji. Hector uprzedził bowiem Chorwatkę, że nie wrócą tego samego dnia do obozu, więc wypadałoby zabrać ze sobą jakieś ciuchy na zmianę.
Korzystając z przysługi jednego ze swoich kolegów obozowych, udało mu się zorganizować portal, który przeniósł ich niemalże pod sam pensjonat, w którym mieli się zatrzymać. Mógł tym trochę zdezorientować Gabrielę, wszakże mówił jej o tym, że miejscówka nie jest tak daleko od obozu. Mając jednak na uwadze ostatnią nadaktywność bestii w okolicy oraz potencjalne problemy związane z Aegirem, Hector postanowił zorganizować wszystko szybko i efektywnie, by spędzić jak najwięcej czasu z Gabrielą, a jednocześnie jak najmniej narazić jej życie.
Weszli do starego, ale bardzo klimatycznego domu, po czym natychmiast podeszli do recepcji i Meksykanin poprosił o jeden pokój na noc dla nich. Starsza kobieta stojąca za ladą uśmiechnęła się w ich kierunku promiennie, wręczając im klucz do pokoju z jednym łóżkiem - małżeńskim.
- Zakochane pary często do nas przyjeżdżają, a potem jeszcze chętniej wracają tutaj z dziećmi - rzekła przyjaźnie w ich stronę i Hectora to poniekąd onieśmieliło. Co prawda nie dał po sobie bardzo poznać, że się zawstydził, ale dopiero teraz przypomniał sobie o niedoprecyzowaniu zamówienia na pokój. Spojrzał więc na Gabrielę, chcąc spytać ją o zgodę.
- Mi w zasadzie to nie przeszkadza, ale co ty o tym sądzisz? - nie chciał decydować o tym, że będą spać razem, dlatego też skonsultował swoją decyzję z blondynką.
Delikatnie uśmiechnął się, gdy Chorwatka również zgodziła się na jedno łóżko i już bez dalszych dyskusji udali się na górę, chcąc zostawić swoje torby z rzeczami oraz chwilę ponapawać się swoim pokojem, nim wyruszą do miejscówki Hectora. Syn Frejra wszedł do pomieszczenia, po czym położył swoją torbę gdzieś z boku i usiadł na ładnie posłanym łóżku, rozglądając się po pokoju. Był prosty, jasny, z własną łazienką oraz małym aneksem kuchennym, który zawierał podstawowe rtv i agd potrzebne im do przyrządzenia na przykład obiadu. Wrażenie jednak zrobił na nim balkon, który mieli do swojej dyspozycji i który prezentował świetny widok na las oraz jezioro, które znajdowało się nieco niżej w dolinie.
- To tam idziemy - rzekł w stronę Gabrieli po czym palcem pokazał owe jezioro.
Po ogarnięciu się do krótkiego spaceru, wyszli z pensjonatu, zamykając drzwi na klucz. Zaczęli iść w dół zgodnie ze ścieżką, która prowadziła do wodnego zbiornika, a w międzyczasie Hector postanowił znów się odezwać, by wyglądać na bardziej komunikatywnego kolesia.
- Gdzie najdalej byłaś w swoim życiu? - spytał z ciekawości, bo Gabriela wielokrotnie wspominała mu o byciu pod kloszem i o bardzo rzadkim opuszczaniu obozu. Kiedyś jednak musiała wyjść gdzieś albo bez pytania, albo jeszcze jako dziecko przed trafieniem na kampus. On chyba dalej niż w Argentynie nie był, a tam i tak nie zabawił długo, bo udał się do mieściny Rosario tylko w sprawach obozowych i nawet nie zdążył się nacieszyć tą wycieczką, bo misję wykonał bardzo szybko.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Wto 24 Lis 2020, 23:27

- 3 -

Gabriela była podekscytowana na ten wyjazd. Co prawda wiedziała, że jadą (tylko i aż) na niecałe dwa dni - właściwie to na coś koło doby - ale i tak się cieszyła. Spakowała do małej, sportowej torby wrzucając tam jedynie czystą bieliznę, ubrania na zmianę, aparat i przydużą koszulkę, w której lubiła spać. Co prawda najczęściej spała nago, ale mając na uwadze towarzystwo, wybrała to, co lubi najbardziej. W końcu dość niezręcznie by się zrobiło, gdyby Chorwatka w swoim łóżku się rozkopała i odsłoniła cycki, a Collado wstałby do toalety i wszystko zobaczył. Wolała tego mimo wszystko uniknąć, stąd też jakieś nocne okrycie, choć typowa piżama to nie była. Od sportowa koszulka Lakersów zamówiona z działu męskiego w większym rozmiarze.
Nieco się zdziwiła, gdy Hector podprowadził ją pod portal, ale w sumie skoro miał możliwość skorzystać to czemu nie? Teoretycznie mówił, że było to niedaleko, ale lepiej przenieść się w kilka sekund jak chociażby w godzinę. Poza tym miała przeczucie graniczące z pewnością, że trochę się wymykali jej ojcu, wszak ona nic mu nie powiedziała. A nie sądziła, by mężczyzna był gotów się pochwalić, że "porywa" córkę Aegira właśnie temu bogu.
Uśmiechnęła się zarówno na widok pensjonatu, jak i do starszej kobiety znajdującej się przy ladzie. Przygryzła lekko wargę słysząc o zakochanych parach próbując ukryć zarówno swoje rozbawienie, jak i pewną dozę zawstydzenia. Dopiero po chwili zrozumiała co to wszystko oznacza, skoro mają jeden pokój. Spojrzała na mężczyznę dokładnie w tym momencie, w którym on zadał jej pytanie.
- Jasne, może być - odparła lekko, choć delikatny rumieniec był widoczny na jej policzkach, jeśli Collado dobrze się jej przyjrzał. Nie żeby podejrzewała go o coś niewłaściwego, ale już dawno z nikim nie spała nawet w tym dosłownym znaczeniu, stąd też i pewne zawstydzenie tym wszystkim.
Było to jednak chwilowe i nim dotarli do pokoju już się uspokoiła. Wszak nie robili nic złego, ani też niczego, co byłoby dla któregokolwiek z nich niekomfortowe. W końcu byli dorośli i jeżeli naprawdę któremuś by to nie leżało, raczej powiedzieliby prawdę. Rozejrzała się po pokoju, wcześniej odstawiając małą torbę tuz obok tej jego. Musiała przyznać, że było tu bardzo ładnie i od razu do głowy jej przyszło, że to tu Hector musiał zabierać żonę, gdy chcieli odpocząć od obozu. Nie żeby była zazdrosna, naprawdę to rozumiała i nie dziwiła mu się w sumie.
Gdy brunet się do niej odezwał, podeszła do balkonu i aż szeroko uśmiechnęła się na ten cały widok. Gdy zbliżali się do pensjonatu nie wyglądało na to, jakby tutaj miało być tak przepięknie.
- Świetnie się zapowiada - rzuciła z uśmiechem, po czym wróciła do pokoju, by sięgnąć do swojej torby. Wzięła oczywiście tylko swój aparat, zostawiając w zamian torebkę. Ta w ogóle jej nie była potrzebna, jedynie telefon wsunęła w kieszeń płaszcza. Chwilę później już spokojnym krokiem szli wyznaczoną ścieżką.
- W Chorwacji - uśmiechnęła się mimowolnie na wspomnienie swojego kraju i matki. - To jest jedyna rzecz, z którą Aegir wie, że nie może się kłócić. Raz na jakiś czas potrzebuję pojechać do domu, zobaczyć się z matką - uśmiechnęła się tym razem bardziej rozbawiona, bo nawet jej ojciec wiedział, że jej matce i jej nie ma co w tej sprawie podskakiwać. Osiągnęli pewien kompromis w częstotliwości tych wyjazdów i tyle. - A ty? - była ciekawa, bo przecież on tak często był na misjach, że pewnie pół świata zwiedził przy okazji.


Ostatnio zmieniony przez Gabriela Glavaš dnia Sro 20 Sty 2021, 21:18, w całości zmieniany 1 raz
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Sob 28 Lis 2020, 22:50

Hector bywał w tym miejscu wielokrotnie, bo dzięki temu że było blisko, mógł czasem się wyrwać z kimś i w jakiś sposób odpocząć od obozowych trosk. Nie było to nie wiadomo jak wiele osób, ale wszyscy odnosili podobne wrażenia co Gabriela, gdy już tutaj z nim trafiali. Rzecz jasna najczęściej zabierał w te okolice swoją zmarłą żonę, co nie było niczym dziwnym, w końcu kobieta była istotną częścią jego życia i nawet jak na herosów dość długo się trzymali przed rozłąką. Jedni się rozwodzili, inni zaś umierali, jego partnerce przydarzyło się to drugie, ale sam Hector nigdy nie żałował decyzji o małżeństwie.
Idąc ścieżką nie narzucał zbyt szybkiego tempa, by dziewczyna mogła swobodnie podziwiać przyjemny las oraz robić zdjęcia fauny i flory, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. Mieli więc trochę czasu na rozmowę i tak jakoś nasunął im się temat o dalekich podróżach, które dla wielu obozowiczów nie były niczym wyjątkowym, wszakże byli wysyłani w najdalsze krańce świata. Glavas była wyjątkiem.
Schował jedną rękę do kieszeni, a drugą pogłaskał się palcami po szczęce, zastanawiając się przez chwilę.
- Byłem w wielu miejscach, ale najdalej chyba w Argentynie - odpowiedział, choć nie był co do tego przekonany. - Byłem też w kilku krajach w Azji, nie wiem czy takie Chiny czy Indie są równie daleko jak Argentyna.
Idąc dalej, Hector dostrzegł (rzecz jasna z pomocą wyczulonych zmysłów) śpiącą sowę w dziurze wyrytej w korze drzewa. Łokciem szturchnął Gabrielę i pokazał jej palcem owego ptaka, który z racji prowadzenia nocnego trybu życia, popołudniami czy wczesnymi wieczorami raczej nie żerował. Pomyślał, że to może być dobry model do zdjęć Chorwatki, dlatego też zasugerował cyknięcie sowie kilku fotek.
Nie było dla niego istotne czy blondynka to zrobiła czy nie, dlatego też chwilę później wrócili już do spaceru, cały czas trzymając się wyznaczonej ścieżki, która teraz była nieco bardziej stroma, bo przecież kierowali się w stronę małej dolinki.
- Dlaczego Aegir akurat ciebie tak... pilnuje? - spytał, zastanawiając się moment nad właściwym określeniem. - Ma tyle dzieci w obozie i akurat upatrzył sobie ciebie - dodał po chwili, licząc na to, że Gabriela zna odpowiedź na te pytanie. Z drugiej strony w ogóle by się nie dziwił, gdyby blondynka sama nie wiedziała, dlaczego tak jest. On nie wyciągnął tego rozmawiając o tej tajemnej "misji" z nordyckim bogiem, a przydałoby się znać kontekst. Skąd takie zainteresowanie akurat tym dzieckiem?
- Moim zdaniem to trochę podejrzane - dodał, spoglądając na Chorwatkę z zainteresowanie.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Pon 30 Lis 2020, 11:27

Gabriela lubiła przyrodę, więc nic dziwnego, że to miejsce ją zauroczyło. W takich miejscach, spokojnych, otoczona przyrodą naprawdę potrafiła odpocząć. Jednak to nie powinno mężczyznę dziwić, w końcu zdecydowana większość ich spotkań miała właśnie miejsce wśród przyrody. A to, że przyprowadzał tu inne osoby, w tym żonę? Nic dziwnego, ona też by to robiła z osobami, które jej zdaniem zasługują na poznanie tego miejsca.
Gdy tak szli, kilkukrotnie podnosiła aparat opierający się o jej klatkę piersiową, by zrobić jakiemuś elementowi przyrody zdjęcie. W końcu po to tu przyjechali, a Chorwatka bardzo lubiła te zajęcie. Zazdrościła wielu rzeczy innym herosom, ale te podróże były w zdecydowanej topce. Blondynka wiedziała, że świat jest piękny i żałowała strasznie, że nie może go zobaczyć na własne oczy tak jak inni.
- Wydaje mi się, że odległość może być bardzo zbliżona pomiędzy nami, a tymi trzema miejscami - odpowiedziała po krótkim zastanowieniu się nad mapą. - Tak czy inaczej, zazdroszczę - uśmiechnęła się szerzej w jego kierunku. Ile ona by dała, by zobaczyć te miejsca, ludzi, poczuć zapach jedzenia! Zawsze można było pomarzyć.
Rozglądała się po okolicy, gdy Hector ją szturchnął. Spojrzała na niego, a potem na wskazane miejsce - na jej twarzy od razu pojawił się rozradowany uśmiech. No właśnie, czy świat nie jest piękny? Cyknęła rzecz jasna kilka fotek śpiącemu zwierzakowi, bo choć sowy i przy ich obozie się kręciły, to były to tak urocze zwierzęta, że nigdy ich za dużo nie będzie. Na fotografiach czy w życiu codziennym.
Gabriela szła spokojnie coraz stromą ścieżką co jakiś czas przystając na sekundę, by zrobić zdjęcie fauny bądź flory. Zerknęła na mężczyznę, gdy spytał ją o ojca i westchnęła ciężko. Wysłuchała go do końca, ale dopiero po chwili milczenia odpowiedziała mu na pytanie. A przynajmniej próbowała.
- Chciałabym wiedzieć - zaczęła nieco sfrustrowana przytakując lekko na słowa o tym, że to podejrzane. Po chwili zastanowienia postanowiła powiedzieć mu to, co od lat było jej sugerowane. Kto wie, może było w tym ziarnko prawdy? - Moja matka kocha go do tej pory i utrzymuje, że jest to uczucie w odwzajemnione. Raz co prawda zdarzyło się, że nawet ze mną pojechał do domu, choć dla Aegira była to dość krótka wizyta. Niemniej spędził z moją mamą trochę czasu. Czy taka jest prawda? Nie wiem, nie sądzę - wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się smutno.
- Moja matka jest zwyczajnie niepoprawną romantyczką, więc obawiam się, że widzi sytuację w innych barwach - wyjaśniła jeszcze, gdy wchodzili do doliny. Rozejrzała się wokół napawając się tym pięknym miejscem. W takim miejscu mogłaby nawet mieszkać. W końcu zaczęła robić kilka zdjęć, nawet wypatrując parkę na łódeczce, której cyknęła też fotkę.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Pią 04 Gru 2020, 22:50

Hector nie znał historii rodziny Gabrieli, dlatego też nie chciał wyciągać pochopnych wniosków. Być może Aegir przywiązał się bardzo do pani Glavas i stąd taka troska o jej córkę. Miało to swoje uzasadnienie, ale on sam raczej nie wierzył w to, że bogowie potrafią kochać. Uważał, że wszystko co robią bogowie to jeden wielki plan, na który oni nie mają wpływu i że większość tych planów to nic innego jak zabawa kosztem śmiertelników. Z drugiej strony, Aegir nie uchodził za jakiegoś niewrażliwego boga, dlatego też być może on nie podzielał opinii zdecydowanej większości bóstw obu panteonów.
- To jakaś teoria - podsumował, kiwając jej głową na potwierdzenie tego, że taka wersja jest bardzo prawdopodobna. - To by wyjaśniało dlaczego tak olewał Alexandrę - przypominał o pannie Jones, która przed śmiercią próbowała dostać chociaż namiastkę tego, co otrzymywała Gabriela od swojego ojca. Aegir jednak nie dostrzegał jej, a ona była tak uparta, że dalej dążyła do zwrócenia na siebie uwagi. Wszyscy członkowie drużyny Aegira byli ofiarami tego, bo co by się nie działo, o Alexandrze Jones zawsze było głośno i wielu to irytowało, chociażby samego Hectora.
- Twoja mama na pewno tego nie żałuje - uśmiechnął się kącikiem ust w stronę blondynki. - Jak widać dalej go kocha, więc jest to uczucie szczere i w pewnym sensie piękne. No i ty jesteś owocem tej miłości. Nawet jeśli jednostronnej, to pięknym i dojrzałym owocem - jego uśmiech nieco się poszerzył, a on sam chciał wyjść na bardziej przyjaznego. Nie zależało mu bowiem na tym, by ten temat wpłynął na ich krótki urlop w Michigan. Chorwatka jednak wydawała się być pogodzona z tym i nie tknęło ją to tak, jak spodziewał się Collado. Tym lepiej, bo właśnie dotarli do celu i mogli obserwować dolinę w całej swojej okazałości.
Syn Frejra tylko schował rękę do kieszeni i przyglądał się oczarowanej tym miejscem Gabrieli, która natychmiast zaczęła cykać fotki wokół. Sam też wydawał się być w jakiś sposób zaintrygowany tym miejscem, bo jednak trochę się tu zmieniło. Ostatnim razem był tu kilka lat temu i dostrzegał pewne niuanse. Zaczął intensywnie przyglądać się nawet pewnemu drzewu, które zdawało się być tutaj od zawsze, a teraz w dodatku było porośnięte mchem i zapuściło korzenie jeszcze głębiej i dalej, czego efektem były wypukłości gleby w okolicy. Tak się temu przyglądał, że gdyby Gabriela zrobiła mu teraz zdjęcie, to mogłaby wyjść nawet interesująca fotografia.
Przywołało to trochę wspomnień, ale Nord nie zamierzał się zagłębiać w to wszystko i od razu dostrzegł znajomy punkt widokowy, który był niczym innym jak specyficznym domkiem na jeziorze, do którego dotrzeć można było na dwa sposoby: albo płynąc, albo okrążając jezioro i przechodząc mostem.
- To najlepsze miejsce na zdjęcia - głową wskazał na wcześniej wspomniany domek i natychmiast skierował ku niemu swoje kroki, dzięki czemu już po kilkunastu minutach udało im się wejść na most. Przeszli kolejne kilka metrów i w końcu znaleźli się niemalże na samym środku jeziorka, otoczeni drzewami, wodą i małym klifem, który znajdował się naprzeciw nich.
Hector pochylił się nieznacznie i oparł rękami o drewniane bale, które zostały przetworzone na barierki, by nikt nie wpadł do wody z tej strony.
- Teraz już wiesz, gdzie możesz uciec od Aegira. Pani recepcjonistka na pewno da ci zniżkę na ładny uśmiech - zażartował, chcąc jeszcze bardziej rozluźnić tą rozmowę i cały ich pobyt tutaj, w końcu mieli odpocząć od obozowych spraw i tej całej wojny, do której się przygotowywali od ponad roku.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Wto 08 Gru 2020, 21:19

Wzruszyła ramionami samej nie będąc pewną na ile sensownie brzmiało to, by bóg pokochał właśnie jej matkę z tych setek tysięcy kobiet, które kiedykolwiek w swoim życiu przeleciał. A może "zakochiwał" się co te kilkadziesiąt lat i jak jeden obiekt westchnień umierał, znajdował tuż po nim następny? Choć wolała nie wplątywać swoich myśli do takich teorii, które oznaczały, że Aegir mógłby dać jej spokój dopiero, gdy jej matka umrze. A o tym rzecz jasna nie chciała myśleć.
- Tyle dobrego, że od niej mam święty spokój - mruknęła, bo nigdy nie lubiła Alexandry. Albo raczej nie lubiła, odkąd ta w przypływie sfrustracji na niej postanowiła wylewać swoje żale. Jakby Glavas kiedykolwiek chciała takiej atencji ze strony boskiego opiekuna obozu. Choć fakt, że Chorwatka nigdy tego nie doceniała chyba drażnił zmarłą jeszcze bardziej niż to, że jest niezauważalna dla własnego ojca. Nie żeby życzyła przyszywanej siostrze śmierci, ale siłą rzeczy teraz miała dzięki tej sytuacji nieco lżej.
Uśmiechnęła się ciepło na jego następne słowa. Jako dziecko podziwiała miłość matki do ojca, wpajana też jej, choć nieobecnego, bo "musi ratować świat". Teraz nie była pewna czy przypadkiem bóstwa bardziej go nie niszczyły i dodatkowo nie rozumiała bezwarunkowej miłości do tego nie-człowieka, ale akceptowała to.
Niestety szatynka nie wyłapała momentu na strzelenie mu fotki, będąc zbyt zajętą podziwianiem okolicy i to właśnie jej obfotografowywaniem. Było jednak tu tyle detali i niuansów, że z samej tej perspektywy mogłaby jeszcze robić i robić tych zdjęć. Tyle dobrego, że obecna technologia na to pozwalała, a nie klisza z ograniczoną liczbą zdjęć, których po naciśnięciu migawki cofnąć się już nie dało.
Skinęła głową od razu idąc za nim w znanym jemu kierunku. Widać było, że znał to miejsce bardzo dobrze i wiedział jak się tutaj poruszać. Stąpała ostrożnie, bo choć co prawda ona akurat wody nie musiała się bać, to wolałaby uniknąć zimnej kąpieli. Po drodze robiła zdjęcia interesującym miejscom, gdzie czasami nawet promień światła robił różnicę, ale i też drobnym zwierzętom jak chociażby ptaki czy wiewiórki.
Od razu zrobiła kilka zdjęć z tego miejsca, by zaraz spojrzeć na mężczyznę i się cicho zaśmiać.
- Nie mogę kraść twojego miejsca. No chyba, że będziesz mi towarzyszył - uśmiechnęła się szeroko chwilę go obserwując. Mógł nie lubić zdjęć, ale idealnie do nich pasował. Był przystojny, fotogeniczny, nie było na co narzekać, tylko cieszyć oko. Udało jej się strzelić kilka fotek otoczeniu, ale również jemu, gdy prawdopodobnie się zamyślił.
- Cieszysz się, że tu jesteś? - spytała uśmiechając się lekko w jego kierunku. Nie była pewna wszak czy zabierał tu inne kobiety od swojej żony, a takie zderzenie mogło wywołać pewnie wiele skrajnych emocji.
- Mogłabym tu mieszkać na stałe, naprawdę - odparła po jakimś czasie dreptając po niewielkim terenie na wodzie podziwiając (i fotografując) widoki z każdej możliwej strony. Collado również, ale Gabriela umiała robić zdjęcia tak, by ludzie nawet w tym się nie orientowali.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Pią 11 Gru 2020, 22:52

Alexandra nie była pierwszą i ostatnią osobą, która tak aktywnie walczyła o względy bogów. Ona skupiła się co prawda tylko na swoim ojcu Aegirze, ale nie było wątpliwości, że wielu innych miało podobne podejście i też próbowało coś wskórać, czasem nawet nie ze swoimi rodzicami. Gabriela miała już od niej spokój, a sam Aegir chyba zdawał się być niezainteresowany Jones, która raz po raz była sprowadzana na ziemię. Oczywiście Glavas się za to obrywało, bo siłą rzeczy była ulubionym dzieckiem boga i okazywał to na wszelkie sposoby.
Znaleźli się na drewnianym domku na wodzie, do którego prowadził drewniany mostek i skupili się na podziwianiu przyrody, która chyba specjalnie robiła im jakieś pokazy, byleby tylko mogli ją podziwiać. Najpierw ta sowa, teraz rybki pływające w tafli wody, latające ptaki czy w końcu delikatny powiew wiatru, który kołysał drzewami wokół. To wszystko powodowało, że Hector na moment się wyłączył i z małym uśmiechem zachwycał się naturą oraz tą chwilą wytchnienia, a córka Aegira mogła wykorzystać ten moment na cyknięcie mu kilku fotek. Dopiero po chwili się ocknął i spojrzał na blondynkę, prostując się przy tym, bo zaczęło mu się robić niewygodnie przy tym pochyleniu.
Schował jedną rękę do kieszeni i pokiwał głową, jakby zastanawiając się nad czymś.
- Nie mam na nie wyłączności - przyznał. - Ale jeśli tak stawiasz sprawę, to możemy tu przychodzić częściej - wrócił do wpatrywania się w oddal i w dalszym ciągu był bardzo spokojny. Co prawda on jako fanatyk obserwowania wszystkiego z góry, zdecydowanie wolał zagospodarowanie miejsca na klifie nieopodal, który doskonale ukazywał im całą dolinę, ale na to jeszcze przyjdzie czas. Na razie chciał pokazać jej to miejsce od środka, a dopiero później wyjawi jej swój punkt widokowy.
Obrócił się bokiem do niej i oparł biodro o barierkę. Trochę go te pytanie zaskoczyło i nawet nie zamierzał tego ukrywać.
- Cieszę - jego ton wskazywał na pewność siebie. - Czemu pytasz? - nie rozumiał intencji Glavas, dlatego wolał się dowiedzieć, co nią kierowało.
Wrócił więc na moment do rozkoszowania się widokami, co Gabriela skrzętnie wykorzystała i znów zrobiła mu kilka zdjęć, których on nawet nie zauważył.
- Napatrzyłaś się? - spytał nagle. - To teraz chodź za mną - Collado chwycił dziewczynę za rękę, przyciągnął do siebie, po czym zeskoczył z mostku na jezioro. W miejscu, w którym wylądowali, Collado wytworzył takie ciśnienie, że wypychało one ich na zewnątrz, nie pozwalając im nawet na zamoczenie kostek. Strumień wody zaczął ich przenosić w stronę klifu, najpierw w poziomie prowadząc po tafli jeziora, a następnie sukcesywnie zwiększając odległość między nimi a poziomem wody. Uniósł ich na tyle wysoko, że bez problemu mogli nadrobić wiele godzin wędrówki, a widok był tego warty.
Hector cały czas trzymał blondynkę w swoich objęciach do momentu, gdy nie znaleźli się już na klifie, czy może raczej na wzgórzu nad jeziorem, które było ukryte w gęstym lesie. Chłopak odsunął się nieznacznie i widząc, że dziewczyna daje sobie radę z utrzymaniem równowagi na tej nierównej skale, uśmiechnął się lekko.
- To moje ulubione miejsce - po chwili Meksykanin usiadł i zachwycał się widokiem na całe jezioro, domek, a także i na dolinę, która wydawała się być jeszcze okazalsza.
W pewnej chwili, na ramię Hectora wbiegła czarna wiewiórka, która najpewniej pomieszkiwała okoliczny las. Chłopak podrapał ją palcem pod główką, na co ona zareagowała tylko wyprężeniem się, co miało jasno oznaczać, że domaga się więcej pieszczot. Syn Frejra wziął ją zatem w dłoń i położył na otwartej drugiej, by od razu później zacząć głaskać zwierzątko i drapać po całym tułowiu. To było dość zabawne, gdy wiewiórka przekręciła się na plecy i wywaliła brzuszek do góry, żeby i tam zostać pogłaskana.
- Urocze - rzucił sam do siebie, zapominając na moment, że jest przecież z nim Glavas. Nie chciał jednak zrobić krzywdy wiewiórce, dlatego nie zareagował jakoś gwałtownie. - Chcesz? - spytał, wysuwając rękę do przodu, na której siedziało sobie zwierzątko. Swoją drogą, Collado sam nie wiedział, skąd ma taką rękę do fauny świata. Zwierzaki lgnęły do niego jak myszy do sera.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Nie 13 Gru 2020, 14:54

Już sam widok z brzegu czy domku był niesamowity, zgodnie zresztą z jego obietnicą. Niemniej nie mogła się powtrzymać od zrobienia i mężczyźnie zdjęć, zwłaszcza na tak pięknym tle. Collado zresztą wychodził na nich bardzo korzystnie, więc efektem tej pracy pewnie pochwali się dopiero, gdy wrócą do obozu i wywoła kilka zdjęć na pamiątkę, resztę zapisując na zabezpieczonym dysku zewnętrznym. Nie żeby spodziewała się szpiegowania, ale od czasów Alexandry była uważniejsza, gdy ta czasem łamała wszelkie granice. Zresztą z kart SD z aparatów zdjęć też nie usuwała, póki nie musiała zwolnić miejsca na następne fotki, a trzeba zaznaczyć, że liczbę jej kart można było liczyć w dziesiątkach. Wolała być podwójnie zabezpieczona z czymś, co kocha robić i wracać do tego, by obejrzeć.
- Cieszę się - uśmiechnęła się lekko na jego odpowiedź, bo już nie chodziło wyłącznie o fotografowanie tego miejsca, co mogłaby robić non stop - o każdej porze dnia i roku, a także pogodzie. Tu czuła się tak spokojnie, jak potrafiła tylko przy matce w Chorwacji. Była tu tylko przez moment, a już wiedziała, że to jest miejsce, które ją bardzo miło koi, uspokaja i otula wręcz sobą pozwalając zapomnieć o apodyktycznym ojcu i niezbyt ciekawym obozowym życiu.
- Wiesz, podejrzewam, że takie miejsca potrafią przywołać wspomnienia. A te mogą być słodko-gorzkie - wzruszyła lekko ramionami z delikatnym uśmiechem. W końcu nie znała go na tyle, by przypuszczać, co w jego głowie może się teraz dziać. Wydawał się bardzo spokojny, ale czy jego myśli takie były? Nie miała pojęcia.
- Nie jestem pewna - zażartowała, bo prawdopodobnie mogłaby spędzić tu kilka następnych godzin gapiąc się wokół siebie, a nadal mogłaby nie mieć dość. Dała się jednak chwycić za rękę, a później pociągnąć w stronę jeziora, na co na ułamek sekundy zareagowała mocno zaskoczoną miną. Nie żeby bała się wody, to jedna ostatnie co można o niej powiedzieć, ale nie miała ochoty zanurzać się w zimnej wręcz tafli jeziora, nie wspominając już o tym stroju, no i aparacie!
Przytuliła się do niego mocno podziwiając przy tym widoki rozpościerające się wokół nich. To było naprawdę coś magicznego i im wyżej się znajdowali, tym bardziej zachwycała się otaczającym ich fragmentem świata. Coś niesamowitego, naprawdę. Dopiero gdy znaleźli się przy stałym gruncie, ostrożnie na niego przeszła wzdychając głęboko.
- Nie dziwię się - odparła cicho, jakby bała się odezwać głośniej, by nie zaburzyć panującego tu spokoju i harmonii. Stojąc kawałek od skraju okręciła się wokół własnej osi powoli podziwiając to wszystko. Uwielbiała fotografować, ale własne oczy też musiała nacieszyć.
Dopiero po chwili dostrzegła w tym wszystkim mężczyznę głaszczącego przepiękną, czarną wiewiórkę. Po sekundzie niemych zachwytów aparat musiał pójść w ruch robiąc zdjęcia zarówno samemu zwierzęciu, jak i mężczyźnie bawiącym się z wiewiórką. Było to dość dziwne, ale i też bardzo urocze. W końcu kto nie lubi wiewiórek? A ta była ewidentnym łasuchem pieszczot.
W końcu aparat zawisł na jej szyi, a ona sama ostrożnie przysiadła się obok niego. Przyglądała się zafascynowana zwierzęciu i temu, jak bardzo ufne jest wobec mężczyzny. Nie było to dość spotykane, ale zdaniem Gabrieli to świadczyło o jego serduchu. W końcu zwierzęta doskonale rozpoznawały dobrych i złych ludzi.
- U ciebie czuje się dobrze, nie będę jej stresować - uśmiechnęła się lekko obserwując tą parkę nowych przyjaciół. Podejrzewała, że minęło sporo czasu, gdy tak wpatrzeni byli w zwierzę domagające się pieszczot, kiedy wreszcie postanowiło spokojnie odejść. Dopiero wtedy Glavas przeniosła spojrzenie na widoki przed nią i pod też.
- Niesamowite - mruknęła bardziej do siebie jak do niego, jednak nie ulegało wątpliwości, że nie miał problemu z usłyszeniem tego. W końcu siedzieli tuż obok siebie. - Dziękuję, że mnie tutaj zabrałeś - zwróciła się z uśmiechem już bezpośrednio do niego. Oboje doskonale wiedzieli, że Aegir przed ich powrotem z pewnością dowie się o ich nieobecności i zachwycony tym nie będzie.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Wto 22 Gru 2020, 15:35

Hector w pełni rozumiał obawy Gabrieli, która przecież nie potrafiła czytać w myślach, ani też nie miała żadnych mocy operujących na emocjach by stwierdzić, czy Collado faktycznie pogodził się ze śmiercią żony i nie odczuwa już jakiejś dużej przykrości w takich miejscach, czy może ukrywa to, by być bardziej męskim. Musiała więc polegać na jego słownych zapewnieniach, a te były pełne szczerości, bo mężczyzna już jakiś czas temu odpuścił i nie trapił się tym, że żony nie ma obok niego. Jasne, tęsknił za nią i oddałby wszystko za jeszcze jeden dzień z ukochaną, ale wiedział, że to niemożliwe i że czeka go jeszcze coś w życiu, dlatego też nie warto było żyć przeszłością. Poza tym, sama ukochana nie chciałaby, by syn Frejra zatracał się w tym smutku. Można więc powiedzieć, że robił też to poniekąd dla niej.
Nie czuł się niekomfortowo, gdy wziął ją w objęcia, ale była to pierwsza dziewczyna od czasów żony, która była tak blisko niego. Wstyd przyznać, ale Hector nie miał innych partnerek po małżeństwie, dlatego też jego uczuciowość była mocno nadwyrężona. Tak samo jak i reakcje, które nawet w drobnych ilościach przyprawiały go o ciarki. Nie inaczej było z objęciem Glavas, które przypomniało mu wiele cudownych chwil.
Będąc już na górze, zachwycał się widokami, a także chwilę bawił z wiewiórką, nim ta pognała w stronę lasu, zapewne w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia. Nie przeszkadzało mu to jednak w żaden sposób, bo w końcu czuł się trochę zrelaksowany. Dobre widoki, świetne towarzystwo i opuszczająca go z dnia na dzień potrzeba imponowania Aegirowi.
Spojrzenie na córkę zarządcy przeniósł dopiero po chwili, niejako dziwiąc się jej podziękowaniami.
- Nie musisz mi dziękować - zaznaczył, bo choć wiedział, że blondynka jest bardzo kulturalną dziewczyną, to nie domagał się żadnych podziękowań. Był to naturalny odruch i wystarczyło widzieć ją szczęśliwą, by uznać, że było warto.
- Chciałem ci to pokazać, bo cię lubię - odezwał się po chwili. - Bardzo - dodał pewnie, by nie miała wątpliwości, że nie chodzi tutaj o zwykłą sympatię, jaką może darzyć wielu znajomych.
Uniósł rękę do góry i zaprosił tym samym córkę Aegira do tego, by przytuliła się do niego, jeśli ma ochotę.
- Chodź, będzie ci wygodniej - powód był dobry, choć w rzeczywistości chodziło tylko o to, by jeszcze raz ją objąć i poczuć się jak wtedy, kiedy siedział tutaj z żoną. Dało mu trochę do myślenia to, że akurat Gabriela wywołuje w nim takie potrzeby, dlatego też chciał sprawdzić, czy to jest tęsknota za żoną, czy też za samymi gestami tego typu. Obstawiał tę drugą opcję.
Uniósł rękę przed siebie i uformował z około litra wody małą kulę, którą zaczął się bawić. W pewnej chwili jednak opuścił ją, a ta uderzyła o taflę jeziora, czego nie byli w stanie słyszeć, wszakże dystans był zbyt duży, a twór zbyt mały.
- O czym myślisz? - spytał, zerkając na Gabrielę, która przez ostatnie kilka chwil była bardzo cicho.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Czw 31 Gru 2020, 19:05

To dobrze o nim świadczyło, że po żonie nie skakał z kwiatka na kwiatek, co jest popularną praktyką w obozie. Co prawda przypuszczała, że mógł być ktoś po śmierci żony nawet na krótszy okres, ale pewności nie miała. Chorwatka za to za dużo doświadczeń nie miała przynajmniej tych stricte romantycznych - bo jej tatusiek, co wcale nie jest chore ukracał jej relacje z mężczyznami, z którymi mógłby jej wyjść w przyszłości związek; ale ani jeden nie został w jakikolwiek sposób ukarany za sypianie z nią, o ile do tego relacja się sprowadzała. To chyba był idealny przykład do zdefiniowania, jak posrani byli bogowie.
- Wiem, że nie muszę. Chcę - zaznaczyła, by zrozumiał jak wdzięczna była mu za to wyrwanie jej chociaż na chwilę z obozu i do tak urokliwego miejsca, w którym od samego początku odżyła. To był jej świat, w ciszy, spokoju, na wolności przede wszystkim.
Uśmiechnęła się uroczo, gdy dopowiedział o sympatii w jej kierunku. Co prawda nie wątpiła w to już od jakiegoś czasu, ale to zawsze inaczej usłyszeć takie słowa z ust osoby, którą sami jesteśmy zainteresowani. Po jego zachęcie wiele jej nie było trzeba i już po chwili znalazła się bliżej, by mógł ją objąć, a ona sama oparła głowę o jego ramię.
- Zdecydowanie wygodniej - skomentowała patrząc gdzieś w dal i uśmiechając się pod nosem z zadowolenia nad całą sytuacją. - I ja też bardzo ciebie lubię, ale to chyba jest oczywiste - zerknęła w górę, by spojrzeć mu w oczy swoimi mocno roześmianymi. A może po prostu pierwszy raz biło od niej takie szczęście? Jakby nie było głównie przez ojca obóz jej przypominał bardziej więzienie, nic więc dziwnego, że poza nim była znacznie weselsza.
Zapatrzyła się w dal myśląc o swoim dotychczasowym życiu, jedynie później skupiając wzrok na kuli wody, którą uformował. Chyba lubił to robić. Dopiero jego pytanie wyrwało ją z zamyślenia, więc odpowiedziała automatycznie nie myśląc o ewentualnych konsekwencjach i niezbyt przyjemnej atmosferze do końca wycieczki, jeśli jej odmówi.
- O weselu Nero. Wybierzesz się ze mną? - spytała zerkając na niego, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że być może było na takie wyjścia za wcześnie, dlatego uśmiechnęła się po kilku sekundach, tym razem zawstydzona.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Pią 01 Sty 2021, 20:56

Bogowie byli posrani i nie było co do tego żadnych wątpliwości. Lojalność Hectora względem jednego z nich była podyktowana wyłącznie tym, że gdy mężczyzna był w swoim życiu zagubiony i to kilka razy, to właśnie Aegir okazał mu swoją pomoc. Nauczył go od nowa żyć nie tylko po stracie żony, ale przede wszystkim na samym początku obozowego życia, gdy tylko Collado trafił do jego drużyny i wykonywał dla niego coraz poważniejsze zadania. Nie traktował go jak ojca, ale na pewno był dla niego swego rodzaju mentorem i stąd też wynikały jego hamulce względem Gabrieli, która jak widać odziedziczyła dar przekonywania i wywieranie wpływu na syna Frejra właśnie od swojego ojca. Bo Hector nie złamałby swoich zasad dla kogokolwiek, z wyjątkiem właśnie Gabrieli, która z minuty na minutę stawała mu się coraz bliższa.
Poczuł się nieswojo, gdy stwierdziła, że chce mu podziękować, bo nie przywykł do tego typu deklaracji. Jego żona była dość chłodna i jeśli już, to nie dziękowała za tak prozaiczne rzeczy. Mimo wszystko zrobiło mu się jednak miło na duszy, gdy usłyszał tę szczerość oraz dostrzegł jej subtelny uśmiech, który oznajmiał mu, że dziewczyna jest pod urokiem tego miejsca tak jak i on.
Objęcie jej było kolejnym etapem do tego, by się do niej zbliżyć, bo choć zdarzało im się obejmować czy może nawet dawać całusy w policzki podczas powitania i pożegnań, tak nie mieli chyba jeszcze okazji być w swoich objęciach. Glavas mogła się czuć wyróżniona, bo od śmierci żony Hectora była pierwszą, która nie tylko była w jego ramionach, ale również otrzymała taką propozycję bezpośrednio od niego. To było coś!
- Miałem wątpliwości - odparł bardzo poważnie na jej słowa o lubieniu go. - Ale wierzę ci - zachichotał lekko, nabijając się z niej oczywiście, bo już dawno dostrzegał jej sympatię, ale kto zabronił mu trochę się z niej ponabijać? Humor miał wręcz wyborny, odpoczywał i nie martwił się niczym, ale istotą tego wszystkiego było towarzystwo Gabrieli, które przypominało mu o wszystkim co najlepsze.
Nie potrafił ukryć swego zdziwienia, gdy dziewczyna tak lekko rzuciła propozycją wspólnego pójścia na wesele Nero. Prawdę powiedziawszy, to było dość dziwne, że ona go zapraszała, biorąc pod uwagę, że to raczej ten gest powinien wyjść od niego. Myślał o tym jakiś czas temu, ale ostatecznie uznał, że w ogóle się tam nie wybierze.
- Z tobą? - spytał, jak gdyby nie dowierzając w jej propozycję. - Jako para? - dokończył i na jego twarz też wstąpiło delikatne zawstydzenie, bo przecież mógł to określić w zupełnie inny sposób: jako osoba towarzysząca, jako kolega, przyjaciel, ulubiony przewodnik po Michigan, cokolwiek. A on wyskoczył z byciem parą i w dodatku pomyślał od razu o dwuznaczności tej wypowiedzi, zamiast chociaż udać, że nie ma również na myśli romantycznego wydźwięku tych słów.
- Wiesz... nie zamierzam tam iść - przyznał szczerze, ale dostrzegając w jej oczach pewien ogień, który wręcz pchał go w jej kierunku, musiał podjąć decyzję błyskawicznie i zmienić zdanie, bo to mogła być niesamowita okazja do zbliżenia się. - Ale dotąd myślałem, że będę tam sam - sprostował. - Z tobą... mogę się wybrać. Ale pod jednym warunkiem - rzucił już na rozluźnienie trochę rozmowy. - Ubierzesz się tak pięknie, jak na naszą ostatnią randkę - dodał, po czym znów zrobiło mu się głupio. - Znaczy... na nasze spotkanie, grilla... wspólny wieczór - to było dość dziwne dla niej pewnie, bo przecież jeszcze wtedy podczas tego spotkania mówił otwarcie o tym, że to randka, a teraz jakby się tego trochę wstydził. - No jak na randkę - zakończył już nieco spokojniej, ponownie oswajając się z myślą, że tamte ognisko to była randka, a dzisiejsza wycieczka to pokłosie tamtych wydarzeń. I bardzo możliwe, że też jest to randka, tylko taka mniej na oficjalnie, bardziej na offroadowo, o ile można zastosować takie porównanie.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Sro 06 Sty 2021, 23:35

Gabriela była takim tutejszym promyczkiem, często właśnie oceniana jako bardzo ciepła i pozytywna osoba, a równocześnie nie lubiana za "ulgi". Tutaj trochę się to uwypuklało, bo była zwyczajnie szczęśliwsza niż kiedykolwiek w ostatnim czasie. Nic więc dziwnego, że miała mu ochotę za to podziękować. Tym bardziej, że była wychowywana w myśli, że nie ma nic złego w dziękowaniu za to, za co jest się wdzięcznym i przepraszaniu nawet za pierdoły, które jednak kogoś zraniły. Nie miała problemu z tak "trudnymi" słowami jak znaczna część obozowiczów.
Zaśmiała się na jego stwierdzenie, że miał wątpliwości, dlatego też lekko stuknęła go w udo. Miło było sobie pożartować, nawet z tak prostych rzeczy. Bardzo odpowiadało jej towarzystwo mężczyzny i choć słyszała różne komentarze na jego temat, nie widziała, by znacząco się różnili. Jasne, był facetem, silnym i męskim, nieco zdystansowanym i chłodnym, jednak z biegiem czasu ona właściwie przestała to odczuwać. Może zwyczajnie innych nie lubił i stąd oni tak go widzieli?
Widząc zdziwienie na jego twarzy podejrzewała, że przekroczyła jakąś niewidzialną dla niej granicę i przesadziła. Może gdyby nie wypaliła tak nagle wyrwana z zamyślenia, to jakoś lepiej ubrałaby to w słowa, ale czy coś by to ostatecznie dało?
- No tak... Jeśli chcesz - odpowiedziała już mniej pewnie jak samą propozycję widząc jego zdziwienie i niepewność. To ostatnie malowało się też na jej twarzy, bo w głowie jej teraz wszystko krzyczało "ZA WCZEŚNIE, ZA WCZEŚNIE!". W końcu Collado ledwo przełamał się by przeciwstawić się jej ojcu i randkować z nią, a coś takiego?
Wyrwało jej się krótkie "och", gdy powiedział, że nie planuje iść i jedynie (nieco zawiedziona) przytaknęła mu na taką odpowiedź. To i tak lepiej, jak "nie chcę iść z tobą". Gdy usłyszała ale, od razu podniosła na niego swoje spojrzenie nie spodziewając się dalszej części tej wypowiedzi. Z każdym jego słowem uśmiech na jej twarzy się powiększał, a gdy usłyszała o warunku, uniosła zaciekawiona brew. Przypuszczała, że chodzi o Aegira, więc chwilę później miło się zaskoczyła.
- Nie ma problemu - uśmiechnęła się rozbawiona, by zaraz cicho się zaśmiać. - Randkę - powtórzyła za nim, bo przecież tę kwestię ustalili już poprzednim razem. Rozumiała jednak jego niepewność, bo sama się czuła podobnie, choć na pierwszy rzut oka można było tego nie widzieć.
- Nie będziesz musiał się za mnie wstydzić, spokojnie - dodała jeszcze rozbawiona i zadowolona z takiego obrotu sytuacji, ponownie opierając głowę na jego ramieniu i patrząc gdzieś przed siebie. Po chwili spokoju wpadła na pewien pomysł, który mógł mu się nie spodobać, ale w tej kwestii z nią nie wygra.
- Musimy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie - odparła od razu ściągając aparat z szyi i wyciągając z nim rękę, wcześniej włączając samowyzwalacz. Poprawiła jak to kobieta nieco włosy i uśmiechnęła się do obiektywu. - No, i nie było tak strasznie, co? - zażartowała z niego odpalając galerię, by zobaczyć efekt.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Sob 09 Sty 2021, 22:17

Hector zdawał się całkowicie zapomnieć o swoim zadaniu, co prawdą niestety dla Gabrieli nie było. Mężczyzna co prawda zauroczył się w córce Aegira, ale dalej było to w części podyktowane tym, że chciał się przypodobać jednemu z zarządców. Uznał, że tego typu relacja z nią przyniesie więcej potencjalnych korzyści, ot choćby będzie mieć preteksty do tego, by się z nią regularnie widywać i dbać o nią. Co prawda od dawna wiedział już, że nie chodziło tu tylko o pracę na rzecz obozu, bo Glavas z każdym dniem podobała mu się coraz bardziej, ale dotąd nie ryzykował niczego, co mogłoby się nie spodobać ojcu Chorwatki. Teraz jednak zgodził się na wspólne pójście na wesele do Giotto i Elisy, co w przypadku zjawienia się Aegira tam, mogłoby zostać odebrane w dwojaki sposób. Czy się tym teraz przejmował? Nie. Czy będzie myślał o tym, gdy już trochę ochłonie po tej ekscytacji związanej z umówieniem się z nią? Zdecydowanie.
Jego chwilowa blokada nie wynikała jednak z tego, że rozmyślał nad Aegirem i o tym, jak on to może odebrać, a z zaskoczenia tym pytaniem, którego teoretycznie mógł się spodziewać, ale jakoś odzwyczaił się od tego, że ktokolwiek chce spędzać z nim aż tyle czasu. Kiedy jednak zaplątał się nieco i Glavas dokończyła za niego część wypowiedzi, oboje wiedzieli już, że ten wieczór będzie należał do nich i spędzą go w swoim towarzystwie.
- Nie o to mi chodziło - postanowił sprostować, bo w życiu nie miałby za co się wstydzić, gdyby przyszedł z Gabrielą choćby dziewczyna miała na sobie tylko piżamę. - Lubię na ciebie patrzeć, gdy jesteś tak odjebana - być może było to dosadne, ale w pełni oddało jego ekscytację, która towarzyszy mu niezmiennie, jak tylko widzi Gabrielę ubraną inaczej niż na co dzień. W zwyczajowej wersji też była prześliczna, ale sukienki, trochę większy makijaż i ułożone specjalnie włosy jakoś tak działały na niego, że chciał tego widzieć więcej i więcej. No i dalej bardzo dobrze pamiętał, jakie wrażenie zrobiła na nim podczas randki, a skoro tak mu się to podobało, to dlaczego tego nie powtórzyć?
Na zdjęcie pamiątkowe nie zareagował wcale, gdyż wiedział doskonale, że ona postanowiła już za ich oboje. Nie uśmiechał się jednak wcale, tylko delikatnie skrzywił, acz i tak wyszło bardzo naturalnie. Jak na ich pierwsze wspólne zdjęcie nie wyszło najgorzej, a w oddali mogli dostrzec również ich starą przyjaciółkę: wiewiórkę, która jeszcze chwilę temu znajdowała się w dłoniach Hectora, a teraz łupała sobie orzeszka i akurat odwróciła pyszczek w stronę obiektywu, kiedy samowyzwalacz cyknął fotkę.
- Nie rób tak więcej - pouczył ją tylko, bo on naprawdę nie lubił robić sobie zdjęć. Sam nie wiedział, z czego wynikała jego niechęć, ale tak już było i koniec.
Mimo wszystko postanowił zerknąć w galerię zdjęć, dostrzegając nie tylko ich wspólne zdjęcie, ale również miniatur z kilkoma pozostałymi, na których znajdował się między innymi zamyślony Collado. Pokiwał tylko głową zrezygnowany i skupił się na ich wspólnym zdjęciu.
- Masz bardzo ładny uśmiech - zauważył, ale teraz nie był to komplement, przynajmniej nie świadomy. Raczej obserwacja, którą głośno się podzielił z Chorwatką. - Nawet wiewiórka wyszła lepiej ode mnie - zażartował lekko, odwracając się za siebie. Gryzonia już jednak nie było na horyzoncie, więc pozostało mu tylko wzruszyć ramionami i spojrzeć na Gabrielę, a następnie wstać i powoli wyprostować się, bo trochę się zasiedział w jednym miejscu. Niestety dla ich relacji, oznaczało to również koniec objęć.
- Piękny widok - schował jedną rękę do kieszeni i zaczął obserwować cały teren przed sobą, co przywołało kilka wspomnień. Na moment nawet się wyłączył.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Nie 10 Sty 2021, 20:50

Uśmiechnęła się lekko, gdy zdawała sobie sprawę, że razem wybiorą się na to wydarzenie i to okazuje się, że jako para czego nie przewidziała do końca. Niemniej nie zamierzała narzekać, bo przecież bardzo lubiła jego towarzystwo, więc nie wątpiła w to, że razem będą się świetnie bawić. Tylko chyba Collado domyślał się, że przy charakterze Glavas to oznacza sporo zabawy na parkiecie, a nie przyklejenie do krzesełka?
Zaśmiała się, gdy powiedział, że nie o to mu chodziło, by zaraz uśmiechnąć się częściowo nadal rozbawiona, a częściowo zadowolona, bo potraktowała jego słowa jak swoisty komplement. Nie była typową kobietą, by teraz podnosić raban "to na co dzień ci się nie podobam?!?!?!?!", bo doskonale wiedziała co ma na myśli. Na nią też znacznie bardziej działali tacy wyszykowani mężczyźni i nie mogła się już doczekać, aż go w takim wydaniu zobaczy.
- Wiem, że nie o to ci chodziło. Żartowałam sobie - dodała po chwili, by nie miał co do tego wątpliwości. Nie miała go za takiego gbura, co może według niektórych było głupie, ale ona znała go nieco innego, co nie?
Westchnęła cicho i praktycznie cała energia z niej zeszła na tę jego uwagę. Nie zamierzała jednak się wykłócać, ale teraz tak przyszło jej do głowy, że może faktycznie do siebie nie pasowali. Jego ewidentnie ta kwestia wręcz drażniła, a dla niej to było coś, co uwielbia. Kochała robić zdjęcia wszystkiemu i wszystkim, ale też kochała mieć takie pamiątki z własnych przeżyć, na których uwieczniała właśnie siebie samą bądź z innymi.
Zamiast tego zerknęła w galerię, by zobaczyć czy chociaż to jedno zdjęcie wyszło, skoro nie było szans na jakąkolwiek powtórkę. Uśmiechnęła się dostrzegając za nimi wiewiórkę, która dodała uroku jeszcze bardziej temu wszystkiemu, by zaraz posłać uśmiech mężczyźnie.
- Dziękuję - była taktowna, więc podziękowała za komplement, nawet jeśli on nie był celowy. Później wywróciła lekko oczami zerkając na Collado na fotografii i tego obok niej. - Po pierwsze, zwierzęta zawsze wychodzą lepiej od ludzi. A po drugie to wymyślasz - Hector wyszedł bardzo dobrze, zresztą jak na wielu innych zdjęciach. Był fotogeniczny i mógł sobie temu przeczyć ile chciał, ale to ona na tym się znała.
Obserwowała nieco zaskoczona jak wstaje przez moment zastanawiając się czy to zdjęcie aż tak bardzo go nie wkurzyło. Widząc jednak jak się przeciąga, nieco się uspokoiła i jedynie pokiwała lekko głową na jego słowa patrząc gdzieś przed siebie na te widoki.
Dopiero po chwili spostrzegła, że mężczyzna się zamyślił, ale zamiast robić mu świetne zdjęcie którego nie chciał, podniosła się na nogi. Podeszła do niego powoli stając może nieco za blisko, co niemal identyczny wzrost tylko to potęgował. W końcu co innego jak stoisz blisko, ale żeby chociażby sięgnąć ust trzeba sporo się pochylić albo balansować na palcach. Ich usta były niemalże na tej samej wysokości, bo czym były te 4 cm różnicy?
- Ziemia do Hectora - odparła cicho z małym uśmiechem. - Chcesz już wracać? - dopytała, gdy wrócił do rzeczywistości nie wiedząc do końca czy te powstanie wynikało tylko z zasiedzenia czy chęci powrotu.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Sob 16 Sty 2021, 22:30

Hector zawsze był nastawiony negatywnie do zdjęć, dlatego też nie dziwiła wcale jego postawa w tej sprawie. Gabriela mogła być niepocieszona w tej kwestii, ale z jego strony raczej nic się nie zmieni. Zawsze będzie patrzeć na fotografię jako coś zbędnego, co nie jest mu potrzebne do życia. Mówi się, że to dobry sposób na zapamiętywanie i uwiecznianie wspomnień, do których można wrócić po latach. On swoje zdjęcia ślubne oglądał zaledwie raz i to pod przymusem żony, która domagała się tego, by usłyszeć, jaka była piękna tego dnia i jak bardzo byli szczęśliwi. Jeśli już miał coś uwieczniać, to robił to na papierze i słowem, które - jego zdaniem - miało większą moc niż obrazy, bardziej działało na wyobraźnię.
Wzruszył ramionami, nie robiąc sobie nic z tego, że jej zdaniem wymyślał. Nie był to jednak powód jego powstania z ziemi, dlatego też Glavas nie musiała się martwić, że jakoś zraziła do siebie Hectora. Mężczyźnie nie było już po prostu tak wygodnie jak wcześniej i dlatego musiał rozprostować kości, co negatywnie przełożyło się na kontakt fizyczny między nimi.
Zamyślenie jednak trwało dość długo i to do tego stopnia, że Chorwatka stanęła przed nim w bardzo bliskiej odległości, by zwrócić jakoś jego uwagę, a jednocześnie by nie spaść ze skarpy, była bowiem dość blisko jej niebezpiecznego końca. Potrząsnął lekko głową i przymknął oczy na moment, by ogarnąć się z tego letargu. Przechylił się lekko na bok, spoglądając na drugą część doliny w oddali oraz przenosząc później wzrok na Gabrielę. Wpadł mu do głowy szalony pomysł, o którym blondynka nic nie wiedziała. Uśmiechnął się zatem lekko, chowając jedną rękę do kieszeni.
- Chcę - powiedział spokojnie, by córka Aegira nie miała wątpliwości, że w miarę poprawie trafiła z jego pragnieniami.
Mężczyzna zbliżył się do niej jeszcze bardziej, niwelując przestrzeń między nimi i objął ją rękami, splatając dłonie na jej krzyżu oraz wymuszając niejako zarzucenie mu rąk na ramiona. Wyglądało to tak, jakby szykował się do pocałunku. Zaczął się nawet pochylać w stronę Gabrieli, która pewnie myślała sobie teraz, że zaraz poczuje jego wargi na swoich. Tymczasem nic bardziej mylnego. W pewnym momencie Collado tak naparł, że przechylili się i spadli z urwiska. Syn Frejra cały czas jednak kontrolował ich lot dzięki hydrokinezie, która nabrała dość dużego ciśnienia i dzięki temu zamiast rąbnąć o taflę wody, oboje nadziali się na strumień, który przeniósł ich na polanę obok domku, z którego wcześniej wyruszali na górę.
Byli trochę przemoczeni co prawda, ale Hector szybko zadziałał swoimi mocami i wysuszył im ciuchy, wyciągając z nich wodę i kierując ją z powrotem do jeziora.
Nawet na moment jej jednak nie wypuścił z objęć i tak sobie stali, a Collado spoglądał na nią z lekkim rozbawieniem, bo wyglądała na trochę zszokowaną tym co się stało.
- W porządku? - spytał z troską, a jednocześnie pewnym rozbawieniem w głosie. Dopiero po chwili odsunął się od niej, jednak zrobił to na tyle delikatnie, że gdyby z jakiegoś powodu nie chciała przestać się tulić, to i on wróciłby do obejmowania jej.
- Lubię od czasu do czasu zrobić jakąś głupotę - wzruszył delikatnie ramionami, cały czas patrząc na nią.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Sro 20 Sty 2021, 21:53

Chociaż dla niej słowa miały całkiem sporą moc, to jednak nie wyobrażała sobie opisywać każdego wydarzenia właśnie w ten sposób. Czy opis szumiącej wody, pięknej wiewiórki, zalesionej góry czy widok ze skarpy za kilka lat będzie tak jasny, że natychmiast wywoła dokładne obrazy i wspomnienia tak jak czyni to fotografia? No właśnie nie, bo pamięć ludzka (a nawet herosa) jest zawodna, więc to nie miało sensu. Nie w takim aspekcie, w jakim czynione są zdjęcia. Już widziałaby ten zachwyt jego żony czytającej własnoręcznie nawet napisany opis sukni ślubnej i te dumanie, co ona właściwie miała na myśli. Ta koronka to gdzie była i jak właściwie wyglądała? Ano właśnie.
Nie rozumiała tego problemu mężczyzn ze zdjęciami. Czyżby mieli większe kompleksy niż się wszystkim wydawało? Większe od "typowej, zakompleksionej kobiety", z których to lubili czasem się pośmiać? W końcu to nie tak, że teraz Gabriela robiła im milion zdjęć, aż jej zdaniem ładnie wyjdą. To było raptem jedno, a on i tak wyglądał, jakby go osa użądliła przynajmniej. Podejrzane to wszystko było.
Trochę to trwało, nim mężczyzna wrócił na ziemię, ale w końcu zobaczyła, że wraca jego spojrzenie, dlatego oczekiwała odpowiedzi nie będąc pewną, czego on właściwie w tym momencie oczekuje. Ona chętnie i zostałaby tu do samej nocy, ale to był ich wyjazd i musiała się dostosować. Poza tym wolała mimo wszystko jego towarzystwo niż samotność tutaj. Dlatego gdy potwierdził jej chęć powrotu, skinęła tylko lekko głową zgadzając się na takie rozwiązanie. Zerknęła jeszcze przez ramię na "drogę", którą tutaj dotarli pewna, że w ten sam sposób planują wrócić.
Dlatego też nieco zaskoczyło ją to zbliżenie i objęcie, które poczuła, jak wróciła do niego spojrzeniem. Dla wygody zarzuciła mu ręce na ramiona i właściwie była gotowa robić krok do tyłu, gdzie czekałby już wytworzony słup wodny. Specyficzna winda. Otworzyła jednak szerzej oczy widząc jak się pochyla w jej kierunku, nie spodziewając się, że ją pocałuje. No i jednak tego nie zrobił (czym ją nieco zirytował, nie lubiła takiego drażnienia się), ale tym nie przejmowała się w tym momencie czując jak leci. Przylgnęła mocno do niego, po chwili dopiero czując otaczający ją częściowo strumień wody.
Nie spodziewała się w ogóle tego wszystkiego, a i wciąż nieco doskwierało jej to, że niejako sobie z niej zakpił, stąd taki, a nie inny wyraz twarzy. Nie opuściła jednak rąk, gdy znalazła się ponownie na ziemi pozwalając synowi Frejra na osuszenie ich ubrań.
- Tak - mruknęła lekko się uśmiechając, gdy chyba nieco błędnie odczytał jej emocje. Może to i lepiej. Tej subtelnej różnicy w obejmowaniu jej nawet nie wyłapała, więc siłą rzeczy jej łapki nadal znajdowały się na jego ramionach.
- Ach tak? - tym razem to ona spojrzała na niego nieco rozbawiona, unosząc przy tym jedną brew. W końcu doszła do wniosku, że on może sobie z niej kpić, ale skoro już zasugerował (może błędnie) chęć pocałunku, to ona zamierzała to wykorzystać. Nie bawiąc się w żadne zbliżanie z prędkością jednego centymetra na pięć minut, momentalnie jej usta znalazły się przy jego, które jedynie musnęła. W końcu nie będzie mu wpychać języka do ust w pierwszej sekundzie.
- A to też była głupota? - spytała wcześniej odsuwając się nieco i w końcu zabierając ręce z jego ramion. Nawet jedną wsparła na biodrze i nieco rozbawiona oczekiwała jakiejkolwiek odpowiedzi.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Sro 27 Sty 2021, 14:39

Syn Frejra nie miał żadnego zamiaru, by zbliżyć swoje wargi do tych jej i ją pocałować. Nawet o tym nie pomyślał, ale też nie dostrzegł jej frustracji i pewnie dlatego nawet nie rozpatrywał w ogóle tego typu obrotu zdarzeń. Chodziło tylko o w miarę bezpieczne opuszczenie klifu, a przy okazji o zrobienie czegoś ciekawszego niż zwykłe zejście z pomocą skondensowanych strumieni wody.
Może i sam akt, którego się dopuścił, nie był zbyt mądry, to jak widać, wszystko rozeszło się po kościach i Gabriela raczej nie była zła na niego za ten wyskok. Wszystko w sumie rozchodziło się o aparat, który mógłby zostać zamoczony i tym samym się zepsuć. Collado jednak to przewidział i starał się tak operować strumieniem, by nawet pojedyncze krople nie przedostawały się między nich, dzięki czemu żadne pamiątki z tej wycieczki nie powinny ucierpieć.
W żadnym wypadku nie spodziewał się jednak, że ta akcja wywoła taką reakcję. Spoglądał na nieco rozbawioną Glavas, której najwidoczniej w miarę się to wszystko podobało i w pewnej chwili zaczął czuć się trochę dziwnie, jak gdyby spodziewając się tego, co ma się zaraz wydarzyć. Wtem Chorwatka przechyliła się i musnęła jego usta, szybko i zdecydowanie, by nie miał szans na jakąkolwiek reakcję. Collado stanął zatem jak wryty, bo akurat na to przygotowany nie był i nim się nie odsunęła od niego, nie wiedział co ma powiedzieć.
Wypuścił ją z objęć i pochylił nieznacznie głowę, masując się dłonią po karku, jakby szukał dobrej odpowiedzi na zadane przez nią pytanie. Postanowił jednak się z nią podroczyć, by nie dać jej satysfakcji, że trochę go onieśmieliła tym gestem.
- Była - odparł pewnie, spoglądając na nią. - Miałaś okazję do pocałunku, a tylko musnęłaś usta. To akurat głupie - może i był trochę nonszalancki, ale skoro Gabriela go pocałowała i mieli już za sobą randkowy debiut, to nie trzeba było być żadnym specjalistą od sfer uczuciowych, by połączyć fakty ze sobą. Córka Aegira była nim zainteresowana i być może nawet się już w nim zadurzyła, czego oznaką były właśnie randki czy chociażby ten pocałunek. To dawało mu do myślenia, bo on sam już od jakiegoś czasu czuł się podobnie. Widział ją inaczej niż wszystkich innych, był nią zauroczony.
- Raz na jakiś czas my też możemy się powygłupiać - uśmiechnął się lekko, ale szczerze, dając jej wyraźną sugestię do tego, że jeśli miałaby jeszcze jakieś głupie pomysły - najlepiej podobne do tego pocałunku - to Hector w żaden sposób by temu nie oponował. Może nawet sam by z siebie coś wykrzesał?
- Wracamy do pensjonatu? - chciał się upewnić, czy po tym szybkim zleceniu z klifu Gabriela nie zmieniła zdania i nie chciała jeszcze tutaj trochę zostać.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Czw 28 Sty 2021, 22:40

Gdyby aparat się uszkodził, z całą pewnością Glavas byłaby zła, ale również rozczarowana. Jego bezmyślnością, być może przez moment wzięłaby to za celową złośliwość biorąc pod uwagę jego komentarze o zdjęciach. Z drugiej strony zabrał ją właśnie tutaj w tym celu, bo byłoby to bardzo głupie. Niemniej nic takiego na szczęście nie miało miejsca, więc przez nieprzemyślaną akcję ich nastroje nie uległy zmianie, a raczej pogorszeniu po prostu.
Widziała zaskoczenie malujące się na jego twarzy i przez chwilę się zastanawiała czy nie popełniła w tym momencie błędu. Gdyby on sam chciał ją pocałować, to raczej nie dziwiłby go gest w drugą stronę. Badała jednak niejako jego reakcje, stąd jedynie tak naprawdę sugestia pocałunku, a nie faktyczny ten akt. Gdy zaczął masować się po karku nie była już pewna czy to jedynie zaskoczenie, czy może Collado uważa, że zachowała się niewłaściwie. Zaraz pewnie się tego dowie, choć zachowywała zimną minę do złej gry i rozbawienie oraz pewność siebie nie zniknęły z jej twarzy.
Uniosła zdziwiona nieco obie brwi, gdy powiedział, że była to głupota. Znaczy przewidywała żart biorąc pod uwagę jej pytanie oraz to, że jednak tego nie chciał, ale dość poważnie wybrzmiało to "była". Zaraz jednak parsknęła pod nosem cicho i pokręciła lekko głową w odpowiedzi na to wszystko, nie mając zamiaru dać się wciągnąć w tę przepychankę słowną i udowadnianie kto jest bardziej pewny swego.
Skinęła jeszcze głową przyznając mu rację do wygłupów, gdy wciąż malowały się na jej twarzy resztki rozbawienia. Na jego pytanie natomiast rozejrzała się po okolicy, by w końcu utkwić w nim swoje spojrzenie po to, by werbalnie mu przytaknąć. Ruszyli więc w kierunku pensjonatu nie śpiesząc się jakoś szczególnie. Blondynka obserwowała po raz drugi otoczenie, kilka razy zatrzymując się, by zrobić jakieś zdjęcie.
Dopiero gdy znaleźli się tuż przed budynkiem, Gabriela stanęła przed nim zwrócona w jego kierunku. Pochyliła się, by nie musnąć, a pocałować Hectora i trwało to chwilę, o ile rzecz jasna mężczyzna to odwzajemnił.
- Naprawiam błędy - rzuciła rozbawiona i weszła do budynku, by od razu skierować się w stronę ich przytulnego pokoiku.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Wto 02 Lut 2021, 23:09

Hectorowi nigdy nie brakowało pewności siebie, ale ten gest ze strony Gabrieli trochę go zaskoczył. Nie dlatego, że mu się to nie podobało, a raczej z tegoż względu, że było to niespodziewane. Gdyby się przygotowali w jakiś sposób, na przykład narosłoby między nimi dziwne napięcie, które tylko pocałunek mógłby rozładować, to wtedy włożyłby w ten akt więcej siebie. Tymczasem te muśnięcie było raczej przylgnięciem jej warg do jego, a on nawet nie zdążył nic z tym zrobić, by zaraz dziewczyna się odsunęła i epatowała pewnością siebie.
Do pensjonatu wracali inną drogą, by zobaczyć więcej miejsc podczas pobytu. Nie wiadomo było przecież kiedy uda im się ruszyć w kolejną wyprawę, dlatego też warto było wyciągać ze wszystkiego ile się dało. Glavas czuła się jak ryba w wodzie i fotografowała przyrodę, na co Collado patrzył tylko z pewnym rozczuleniem. Bardzo podobała mu się ta autentyczność w zachowaniu Chorwatki, która cieszyła się każdą chwilą poza obozem. Dopiero teraz tak naprawdę zrozumiał, jak bardzo brakuje jej tej wolności, którą mają inni herosi.
Stanąwszy przed budynkiem syn Frejra rozejrzał się, a później spojrzał z rozbawieniem na Gabrielę, która była naprzeciw niego. Nie wiedział, co go rozbawiło, ale nie potrafił jakoś tego ukryć. Zaskoczyła go kolejny raz, bo chwilę później przechyliła się w jego stronę i go pocałowała, co on o dziwo odwzajemnił. Chyba tym razem był na coś takiego przygotowany, dlatego też reakcja zajęła mu mniej czasu i mógł oddać jej to, co ona chciała dać jemu. To było dość przyjemne uczucie, bo nie pamiętał, kiedy ostatnio się całował i warto było sobie to przypomnieć.
Kiedy rzuciła mu tekst o naprawianiu błędów, a potem skierowała swoje kroki w stronę budynku, on ruszył za nią, nie odzywając się przez całą drogę. Nie to, że był zły z powodu tego, co między nimi zaszło, ale póki co wolał się do tego nie odnosić. Do momentu, w którym nie znaleźli się w ich pokoju i nie spojrzał na łóżko, które będą dzisiaj dzielić.
Schował obie ręce do kieszeni i uniósł jedną brew ku górze, patrząc podejrzliwie na córkę Aegira, która przez moment stała do niego obrócona tyłem.
- Gdybym wiedział, że pokazanie ci tego miejsca spowoduje to, że mnie pocałujesz, to już dawno bym cię tu zabrał - zabrzmiało to może nieco flirciarsko, ale coraz ciężej było mu się kryć z zauroczeniem, które niewątpliwie odczuwał w stronę Glavas. Do tego stopnia, że porzucił całkowicie myśli o byciu lojalnym Aegirowi, który kategorycznie zabronił podrywania córki.
- Musisz jednak potrenować - rzucił trochę kpiąco, podchodząc do niej i pochylając się nieznacznie nad jej uchem. - Jakbyś potrzebowała manekina, to wiesz gdzie mnie szukać - szepnął jej ocierając się nosem o płatek jej ucha. Wyglądało to też tak, jakby chciał ją musnąć ustami w kark, ale ostatecznie tego nie zrobił.
Przeszedł kilka kroków po pomieszczeniu i zrzucił z siebie buty, a następnie rozwalił się na łóżku, oddychając z ulgą. Trochę go zmęczyło te przebywanie na świeżym powietrzu.
- Kto pierwszy idzie pod prysznic? - spytał, dostrzegając, że robi się już ciemno i warto byłoby się ogarnąć na noc. Trochę jednak skarcił się w myślach za to, że prawie wymsknęła mu się propozycja wspólnej kąpieli. Ciekawe, jak by się ona skończyła...
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Czw 04 Lut 2021, 23:24

To było miłe, gdy Hector zaproponował inną drogę powrotną, by córka Aegira zobaczyła jeszcze odrobinkę więcej, choć dość jednorodnego terenu. Niemniej dla fotografa wiadomo, przesunięcie aparatu o kilka centymetrów robi różnicę, więc co dopiero przy czymś takim? Nieco inne ukształtowanie terenu, roślinności, drzew czy nawet przemykających zwierząt. Bycie na wolności i robienie zdjęć, to chyba najlepsze combo, jakie można było jej w tym momencie zafundować. Gdyby dodatkowo była jeszcze zakochana z wzajemnością, to już w ogóle, ale póki co to jest poza skalą.
Wydawało jej się, że to rozbawienie wynika z tego, że doskonale wie, co ona chce zrobić. Nie speszyło to jej jednak i zrobiła to, na co miała ochotę. "Naprawiła błędy." Odwzajemnienie pocałunku było naprawdę bardzo przyjemne i szybko poczuła jak pod wpływem tego gestu się rozluźnia. Dawno się nie całowała i jak za samym gestem tęskniła, tak z synem Frejra było to niezwykle przyjemne doświadczenie. Te jednak w końcu musiało się skończyć, więc Chorwatka delikatnie cię odsunęła, rzuciła głupim komentarzem i sobie poszła.
Gabriela będąc w pokoju niemal od razu odłożyła aparat do torby, a także ściągnęła z siebie kurtkę, odkładając ją w to samo miejsce. Nim jednak zrobiła cokolwiek więcej, Collado się odezwał, więc blondynka spojrzała przez ramię z uniesioną brwią.
- Twoja strata - rzuciła rozbawiona, po czym odwróciła się ponownie, by ściągnąć z siebie wygodne buty. Gdy tylko to zrobiła, poczuła jak mężczyzna staje tuż za nią. Nie obróciła się jednak ciekawa jego zachowania. Parsknęła cicho na jego słowa o manekinie, choć samo muskanie jej ucha było dość przyjemne. Po chwili dopiero odwróciła się w jego kierunku.
- Nie mam ochoty całować się z manekinem, one raczej nie odwzajemniają czułości - spojrzała na niego rozbawiona, wzruszając lekko ramionami. - Co innego, gdyby niejaki Hector Collado miał ochotę na wspólny trening. Wtedy powinno się coś udać wykombinować - dorzuciła po chwili lekko, jakby właściwie nie było tak, że bardzo tego chciała, tylko było jej to obojętne. Skoro on grał, to i ona mogła, tak?
- Ja mogę pójść - zaproponowała i od razu zabrała z torby czystą bieliznę i nieco przydużą koszulkę, robiącą jej za imitację piżamy oraz kosmetyczkę. W łazience z wielką chęcią weszła pod ciepły strumień wody uważając, by nie zamoczyć sobie włosów. Spędziła tam może kwadrans i w końcu zakręciła wodę ogarniając się poza kabiną. Chwilę później była ponownie w ich pokoju nie czując jednak tego, że gdy zakładała koszulkę ta zatrzymała się jej na tyłku, a nie z niego zsunęła. Tyle dobrego, że miała na sobie jedne z najlepszych majtek, które miała w swojej kolekcji.
- To co, idziesz? - spytała podchodząc do swojej torby, do której powkładała ponownie swoje rzeczy. A potem skierowała się już w stronę łóżka, planując się wygodnie na nim ułożyć.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Sro 10 Lut 2021, 21:34

Hector był zaintrygowany tą postawą Gabrieli, bo z tej strony akurat jej nie znał. Dotąd miał ją za zwykłą dziewczynę, która może mieć problemy z okazywaniem uczuć, głównie dlatego, że skutecznie była tłamszona w ostatnich latach przez swojego ojca, który blokował jej kontakty z mężczyznami. Tymczasem Chorwatka zachowywała się tak, jakby nieobce było jej kokietowanie innych oraz pewne dwuznaczności, które nawet wśród przyjaciół bywały rzadkością. To było dla niego coś nowego, a jednocześnie na tyle ekscytującego, że dał się w to wciągnąć, choć cały czas miewał jakieś wątpliwości co do słuszności nie tylko tego wyjazdu, ale całej tej relacji. Niestety opartej na kłamstwie i pewnej manipulacji.
- Jedno drugiego nie wyklucza - poruszył brwiami, zachęcając ją do własnej interpretacji tej krótkiej gry słownej, która wychodziła daleko poza ramy przyjaźni, ale idealnie wpasowywała się w romantyczny wieczór w uroczym pensjonacie.
Collado skinieniem głowy zgodził się na to, by Gabriela udała się pierwsza pod prysznic i odprowadzał ją wzrokiem aż do łazienki, a kiedy ta zamknęła za sobą drzwi, westchnął tylko zrezygnowany. Sam nie wiedział, dlaczego podświadomie domagał się tego, by zostawiła uchylone drzwi i dała mu na siebie popatrzeć. Nie byli przecież na takim etapie znajomości, by się przed sobą obnażać.
W tym czasie syn Frejra odpoczywał sobie na łóżku, ziewając od czasu do czasu. Na kilka chwil przed jej wyjściem, wstał ponownie, napił się alkoholu, który przywieźli ze sobą w torbach oraz powoli zaczął gromadzić rzeczy, które były mu potrzebne pod prysznic. Skończyło się więc na żelu pod prysznic, ręczniku oraz bokserkach, wszakże mężczyzna sypiał nago, ale skoro miał dziś spać w jej towarzystwie, to wypadało mieć trochę klasy i zasłonić co nieco.
Zaintrygował go ten widok, w którym Gabrieli koszulka zatrzymała się na jej pośladkach. Pierwszy raz od dawna miał okazję popatrzeć na jej pupę i musiał przyznać, że w tym aspekcie biła na głowę wszystkie heroski w obozie. Miała idealnie wyrzeźbione i krągłe pośladki, a także długie nogi, które tylko podkreślały to wszystko. Przełknął nieco nerwowo ślinę, bo pomyślał sobie o tym, że bardzo chciałby zobaczyć teraz Gabrielę wypinającą się w jego stronę i zmysłowo opuszczającą majtki na ziemię. Wiadomo w jakim celu.
- Tak, idę - odparł po chwili, kiedy jeszcze chwilę spoglądał na Gabrielę, wypinającą się (a jakże) w jego kierunku, kiedy wkładała swoje rzeczy do torby. Z zachwytu i emocji nie zamknął dobrze drzwi za sobą, dlatego córka Aegira mogła dostrzec w odbiciu lustra, którego kawałek widziała z łóżka, jak Hector ściąga po kolei wszystkie ciuchy. Oczywiście zobaczyła dużo więcej i jakby tego było mało, Collado nawet nie zwrócił na to uwagi, chcąc jak najszybciej wziąć prysznic, dlatego też wyszło na to, że Hector chciał zobaczyć nagą Gabrielę, a tymczasem to ona zobaczyła nagiego jego. Widziała i tył i przód, szczęściara.
Po kilkunastu minutach wyszedł z kabiny i nic nie zrobił sobie z tego, że drzwi pozostały otwarte. Miał nadzieję, że Chorwatka niczego nie zauważyła wcześniej i z tą też myślą wyszedł z łazienki. Wywiesił ręcznik na zewnątrz, by ten wysechł i wrócił w samych bokserkach do ich pokoju, spoglądając z zaciekawieniem na leżącą Gabrielę.
- Nudziłaś się beze mnie? - spytał trochę kpiąco, ale bardziej na rozruszanie, by po tych kilkudziesięciu minutach przerwy w rozmowie trochę z nią pogadać.
Położył się obok córki Aegira i od razu podłożył sobie poduszkę pod głowę, by móc wspólnie z nią obejrzeć telewizję. Akurat mieli przed sobą ekran, więc chwycił pilot, który od samego początku leżał na komodzie obok łóżka i odpalił jakiś kanał. Jakże go to zażenowało, gdy okazało się, że domyślnie wybranym kanałem był jakiś erotyczny. W pewnej chwili jednak zaśmiał się, wyobrażając sobie podejście osoby, która miała ten pokój przed nimi.
- Jak widać, ktoś czuł się bardzo samotny - była to jawna kpina z jegomościa, a tuż po tym Hector włączył jakiś losowy program, który nadawał jakiś film akcji. - Jesteś głodna? - spytał, dostrzegając na komodzie również numer do recepcji, która przecież bez problemu realizowała zamówienia z restauracji do pokoju, o ile ta nie była już zamknięta. A zdawało się, że jeszcze dobrą godzinę kucharze powinni coś pichcić.
- Możemy coś zamówić, albo sami zrobić - zaproponował, choć na gotowanie nie miał ochoty ani też pomysłu.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Wto 23 Lut 2021, 23:08

Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust na jego słowa już nic więcej na ten temat nie mówiąc. Może i faktycznie coś z tego wyniknie i postanowi któreś z nich skorzystać z pomocy w ćwiczeniach usta-usta? Nic jednak nie było pewnego, bo i Chorwatka nie była pewna czy sama po raz trzeci będzie w stanie pierwsza wykonać pierwszy krok czy raczej nie. Wiele też zależało od samego mężczyzny.
Gabriela uwielbiała wodę (szok, wiem), więc czas nawet w głupiej łazience pod prysznicem jest dla niej czymś bardzo przyjemnym i relaksującym. Nic więc dziwnego, że wyszła zadowolona nie zauważając nawet podwiniętej koszulki. Zresztą, co to za różnica? Widział ją na plaży w stroju kąpielowym i choć teraz kontekst siłą rzeczy był bardziej intymny, to niezależnie od niego, jej tyłek już widział.
Glavas jeszcze nie myślała o wspólnym seksie, a przynajmniej nie w tak otwarty sposób. Może kilka razy przeszła jej przez głowę taka myśl, ale z pewnością nie zagościła w niej za długo. Było jeszcze za wcześnie na to. Nie żeby była jakąś cnotką niewydymką, ale skoro nie miał po żonie zbyt wielu kobiet (albo nawet w ogóle) to mógł mieć z tym problem. Tym bardziej, że kilka godzin temu jeszcze się wahał czy postępuje słusznie wchodząc z nią w głębszą relację.
Szatynka ułożyła się wygodnie na łóżku, gdy mężczyzna zmierzał w kierunku łazienki. W pierwszej chwili sięgnęła po telefon, ale gdy dostrzegła, że Hector nie zamknął drzwi, najpierw chciała zwrócić mu uwagę. Widok jego ciała jednak przykuł jej uwagę i zamiast coś mówić, po prostu bezczelnie go obczajała. No i sobie to robiła dłuższy czas, bo czemu miałaby sobie odpuszczać takie widoki? Dopiero gdy zakręcił wodę, Chorwatka ponownie sięgnęła po telefon, w którym bez celu zaczęła grzebać.
- No jasne, umierałam z nudów - powiedziała poważnie, by zaraz zacząć się cicho śmiać. Jej to daleko było do nudzenia się biorąc pod uwagę, jakie widoki mężczyzna jej zapewnił. Chyba nawet nie zdawał sobie z tego sprawy, a może właśnie tego chciał? Hm, ciekawe...
Sama kobieta poprawiła swoją poduszkę nim jeszcze mężczyzna do niej dołączył, kręcąc się kilka razy, by znaleźć idealną pozycję do oglądania. Zauważyła, że Hector od razu sięgnął po pilot i nie miała nic przeciwko, nie musieli przecież cały czas ze sobą rozmawiać. Nie tylko na dyskusji można spędzić miło czas. Chwilę później już poczuła się zażenowana, gdy najpierw dotarły do niej specyficzne jęki, a po spojrzeniu w ekran również i obraz. Wywróciła oczami na słowa Collado.
- Nawet nie chcę o tym myśleć - rzuciła rozbawiona, bo mimo wszystko wolała nie myśleć o jakimś samotnym facecie, który zabawiał się z kimś albo sam ze sobą możliwe, że na tym łóżku. Miała nadzieję, że ta miła, starsza kobieta prała to w naprawdę dobrych środkach.
- W sumie mogłabym coś zjeść - odparła po chwili zastanowienia się, by po chwili zmarszczyć nosek i pokiwać przecząco głową. - Zdecydowanie zamówmy, nie mam ochoty już nigdzie wychodzić - uśmiechnęła się ciepło zastanawiając się na co mogłaby mieć ochotę, ale nic do głowy jej nie przychodziło. Poza tym nie miała pojęcia co tu podają.
- Zamów coś co znasz i polecasz. Mi to obojętne jest - dorzuciła po chwili właściwie już decydując się na to, że Meksykanin ma złożyć zamówienie i podjąć przy okazji decyzję co zjedzą. Gdy on załatwiał telefonicznie im coś do jedzenia, ona zapatrzyła się na film akcji, którego nie kojarzyła. Nie żeby przepadała za tym kinem, ale nie miała nic przeciwko, by od czasu do czasu coś takiego obejrzeć.
Gdy mężczyzna odłożył słuchawkę, Gabriela przewróciła się na bok tak, by być przodem do niego. Chwilę przyglądała mu się w ciszy z małym uśmiechem, nim się odezwała.
- Nadal nie żałujesz wyjazdu? - spytała ciekawa czy nie dopadły go jakieś wątpliwości.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado Nie 28 Lut 2021, 15:22

Hector zupełnie nie był świadom tego, że zostawił otwarte drzwi i nie przejmował się też tym, kiedy wyszedł spod prysznica i ten fakt zarejestrował. Uznał, że jeśli Gabriela nie będzie poruszać jakoś natarczywie tego tematu, to nie ma co w ogóle do tego wracać, choć prawdę powiedziawszy nie spodziewał się, że mogła go podglądać. Wydawała się być bardziej kulturalną osóbką niż on.
Trochę rozbawiła go sytuacja z tym kanałem erotycznym, a z drugiej strony mocno zastanawiała. Ten pensjonat nie sprawdzał takich rzeczy przed oddaniem pokoju? A co, jeśli pokój z jednym łóżkiem na przykład wynajęto dla jakichś dzieci, bo rodzice byli w drugim? I akurat dzieciaki włączyłyby sobie telewizję, albo do snu zrobiłby to rodzic i pierwszym obrazem jaki by widziały maluchy to jakieś siusiaki i pipy? To było dość zastanawiające, bo z zasady we wszystkich takich miejscach raczej sprawdzało się tego typu rzeczy, by nie było wtopy.
- No to zamawiamy - zarządził, bo skoro ani on, ani ona nie mieli chęci gotować, to po co było się w ogóle zastanawiać?
Przejrzał menu knajpy i poza typowymi dla lokalnej kuchni potrawami mieli jeszcze uniwersalne dania w stylu spaghetti, czy kilkanaście rodzajów pizzy. Collado jadał już tutaj kilkukrotnie i nie trafił na nic słabego, dlatego też postanowił zamówić im jedną dużą pizzę ze składnikami na pół, wcześniej pytając Gabrielę o jej preferencje. Wykonał telefon, zgłosił to co trzeba i otrzymał informację, że za kilkanaście minut mieli dostać zamówienie do pokoju.
Odłożywszy słuchawkę podparł głowę ręką i spojrzał na Gabrielę, która przekręciła się w jego kierunku.
- Nie żałuję - odparł konkretnie, bo przecież na tym najbardziej im zależało. - Dobrze się z tobą bawię - uraczył ją małym uśmiechem, co miało tylko na celu potwierdzenie jego dobrego samopoczucia.
Po chwili przekręcił się na bok, przyjmując analogiczną pozycję do tej, w której leżała Glavas i nieco zniwelował i tak mały dystans między nimi.
- A ty czegoś żałujesz? - spytał i nie chodziło mu konkretnie o sam wyjazd, ale na przykład ich relację. Czy można było coś zrobić lepiej albo czy oczekiwała czegoś trochę innego?
Rozmawiali ze sobą jeszcze kilkanaście minut, po czym obsługa hotelowa zapukała do ich drzwi i przekazała im zamówioną pizzę oraz dodatkowo winko, kieliszki, talerze i sztućce, by wszystko było w odpowiednim stylu. Przeszli do jedzenia, rozmawiali, śmiali się, a gdy już trochę wypili wina, również bardziej się na siebie otworzyli, rzucając dwuznaczne sugestie czy flirtując ze sobą. Ostatecznie jednak do niczego nie doszło, a Gabriela i Hector zasnęli kilka godzin później, choć i tak można było to uznać za duży sukces, gdyż obejmowali się podczas snu.
Nazajutrz spakowali się, zjedli śniadanie, spędzili jeszcze trochę czasu w tej ciekawej dolince, po czym pod wieczór wymeldowali się z pensjonatu i wrócili do obozowej rzeczywistości. Byli jednak oboje bardzo zadowoleni, w końcu miło spędzili ze sobą czas.

zt x2
Sponsored content
Re: Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado

Michigan - Gabriela Glavas & Hector Collado
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» William Creek - Gabriela Glavas, Hector Collado i porywacz
» Mediolan, Włochy - Gabriela Glavas, Hector Collado | 15-19.08.2022
» Gabriela Glavaš
» Gabriela Glavaš
» Gabriela Glavaš



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Reszta globu :: USA-
Skocz do: