Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya  - Page 2 DpyVgeN
Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya  - Page 2 FhMiHSP


 

Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya

Idź do strony : Previous  1, 2
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Wto 27 Paź 2020, 23:18

Jin nie zrobił sobie nic ze słów kobiety o nim i Nikki. Jakby najmniejsza uwaga od losowej kobiety miałaby sprawić, że on straciłby głowę. Może nie był "samcem alfa" i lowelasem, ale na pewno nie był też frajerem, który oświadczy się pierwszej, która mu potrzepocze rzęsami. Fakt, że był w pomieszczeniu ktoś inny wcale nie sprawił też, że zaczął trząść gaciami. Wyczulił bardziej swoje zmysły na obecność innych osób i tyle. Nie przestraszy go pustymi słowami.
Jej słowa zdecydowanie do niego dotarły i aż zaczął się zastanawiać. Skąd ona to wszystko wie? Kim ona u diabła jest? Długo czasu na rozmyślenia nie miał, bo zaraz poczuł porażenie prądem i przypuszczał, że jest to kolejny heros aniżeli ktoś z paralizatorem. Kiedyś nim dostał i to było zupełnie odmienne uczucie. Po kilku sekundach gdy atak ustał, oddychał głęboko chcąc natlenić i tym samym uspokoić całe swoje ciało. Tlen zawsze pomagał.
Był zadowolony z tego, że kobieta okazała się na tyle narcystyczna, by zacząć gadać. Bajek czy filmów nie oglądała? Każdy za bardzo rozgadany złol miał zlaną dupę i ją też to nie ominie. Słysząc jednak te rewelacje i fakt, że nigdy w obozie nie była, zaczął się porządnie zastanawiać. Skąd wiedziała, że jest synem Heliosa? Czyżby NoGods mieli kreta albo coś, o czym obóz nie zdawał sobie sprawy? Jedno i drugie było nieprawdopodobne przy ilości herosów obozu, a tej marnej grupce odmieńców. Skądś jednak ta córka Morfeusza musiała wiedzieć. A ta druga osoba? Zeus, Magni, Thor? Może jeszcze inny bóg, który wyleciał mu z głowy? Na szczęście elektrokineza nie była mocą zbyt popularną.
- Niezłego miałaś tatuśka w takim razie - przerwał jej sarkastycznym tonem, gdy z jakiegoś powodu się zacięła. Może udaru dostała? - A Midnight pozwolił, by was wszystkich wytłukł syn Tartaru, więc może był dobry dla ciebie, gorzej z całą resztą NoGods - prychnął pogardliwie, gdy ta zaczęła wychwalać to, czego się nauczyła. Głupoty z całą pewnością idąc w układ z kimś, kto chce wybić wszystkich herosów.
- Czy mogę powiedzieć to samo? Tak, dbają o nas. Dali nam nową maszynę do robienia lodów jak już wspominałem - odpowiedział całkiem poważnie, jakby faktycznie to był istotny argument w tym wszystkim. Czy chciał ją zirytować? No może odrobinkę, nie lubił debili po prostu. - Także porównując Midnight jest większym fiutem niż mój ojciec. Koniec końców to ja mam gdzie mieszkać, a nie ty - dodał jeszcze na koniec, by nie miała wątpliwości, że Kyoya w nic jej nie uwierzył i na pewno nie zazdrościł. Bo czego? Prania mózgu? Braku bezpiecznego domu? Braku mózgu i zdrowego rozsądku? No, słaba opcja generalnie.
W trakcie zagadywania jej Jin stawiając wszystko na jedną kartę i gwałtownie wytworzył ogień, który miał na celu błyskawiczne spalenie liny i wyparowanie wody. Po tym szybko wysunął ręce przed siebie serwując im falę ognia odpowiednio szeroką i wysoką, by objąć całe pomieszczenie - a te wydawało mu się zwykłym pokojem, bo nie było w nim słychać echa. Od razu też wytworzył mały błysk, by na moment oślepić przeciwników. W tym czasie zdjął worek i rozejrzał się po pomieszczeniu, żeby móc zareagować na ewentualny atak bądź uniknięcie dotyku córki Morfeusza.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Sob 31 Paź 2020, 20:35

Kiedy Carla sprawdzała parametry blondynki leżącej na podłodze zimnego pomieszczenia, faktycznie mogła poczuć delikatny puls dziewczyny na nadgarstku, bardzo słaby, tak samo słaby jak oddech. Dodatkowo temperatura skóry była zdecydowanie zbyt niska. Barmanka nie miała za wiele czasu.
Stając na zamrażarce i zaglądając do otworu wentylacyjnego mogła dostrzec drobne światło na końcu około metrowego przewodu średnicy 50cm. Nie widziała za dobrze co się dzieje, ale zdecydowanie mogła o wiele lepiej słyszeć głosy stamtąd dobiegające. Jeżeli spojrzała pod nogi, na zamrażarkę na której stała, mogła dotrzec że w środku znajduje się coś dużego. Ciało? Ciężko było stwierdzić bez otwierania. W tej samej chwili z otworu wentylacyjnego usłyszała Victorię opowiadająca o NoGods i odpowiadający jej pogardliwie głos Jina.
- Midnight podjął ryzyko w dobrej wierze – odwarknęła ze złością córka Morfeusza. W końcu westchnęła jakby starała się w ten sposób uspokoić emocje. Udało jej się to jedynie po części, bo głos brunetki wciąż lekko drżał. - Nie pierdol, większość naszych rodzonych ojców i matek siedzi gdzieś w pizdu i ma nas głęboko w dupie. Ale nie będę się wykłócać ze ślepcem, który prawdopodobnie nigdy nie zobaczy na oczy tych, dla których poświęca swoje marne życie.
Podczas tej jakże przyjemnej rozmowy, Kyoya zdołał wytworzyć na tyle wysoką temperaturę, że woda z kubła wyparowała, a więzy zostały przepalone w przeciągu sekundy. Jednak Khan, który swoją drogą trafnie ze zgadywaniem Jina był synem Magniego, cały czas pilnował więźnia, więc jego reakcja gdy tylko dostrzegł parującą wodę, była szybka. Na tyle szybka, że zdołał porazić Japończyka prądem zanim ten zaatakował. Dzięki swojej tolerancji na ból Jin był w stanie mimo porażenia wypuścić falę ognia, chociaż nie aż tak szeroką aby objęła całe pomieszczenie (którego swoją drogą wciąż nie widział, więc ocena rozpiętości fali ognia koniecznej do objęcia całego pokoju również nie była tutaj zbyt trafna). Ogień wystrzelony przez herosa pognał zgodnie z jego podświadomymi zmysłami w stronę Victorii, ponieważ podczas rozmowy mógł mniej więcej określić gdzie się znajduje na podstawie tego, skąd dochodził do niego jej głos. Rozległ się krzyk gdy córka Morfeusza złapała się za twarz i opadła na kolana.
Kiedy Jin ściągnął w końcu worek z głowy, mógł ocenić, że pomieszczenie faktycznie nie było jakieś obszerne i poza trójką herosów, wiadrem wody i słupem do którego wcześniej był przywiązany, znajdowało się tam tylko kilka regałów z narzedziami, jakby pokój był w trakcie remontu. Khan, którego ogień ominął, ruszył w kierunku Jina. Japończyk zdołał nieco oślepić przeciwnika, jednak jego ciało w tym samym momencie znów przeszył impuls elektryczny. Towarzysz Victorii, która wiła się w tym momencie gdzieś na ziemi, jęcząc nad swoimi poparzeniami, okazał się być blondynem o wściekle niebieskich oczach i szerokich barkach. Wyraz twarzy miał niczym maszyna do zabijania, której celem w tym momencie był syn Heliosa. W dłoni Khana zmaterializował się z pierścienia krótki miecz, gdyby jednak Jin chciał poszukać swojej broni, dotarłoby do niego, że została mu odebrana. Najprawdopodobniej kiedy spał. Syn Magniego zamachnął się na oślep bronią kilka razy, raniąc ramię pozbawionego broni Japończyka dwoma głębokimi cięciami i już szykował się do kolejnego ataku.


Jin - Twój atak się powiódł, Victoria leży poparzona na ziemi. Zostałeś znów porażony prądem i przez to również zdołano Cię zranić. Krwawisz dość obficie z dwóch cięć na lewym ramieniu, ból jest jednak umiarkowany dzięki Twojej tolerancji. Nigdzie nie możesz jednak znaleźć swojej broni ani zaklętej ani zwykłej.

Wybaczcie za opóźnienie, to wszystko przez te ciężkie czasy.
Kolejność postów dowolna. Macie czas do 4/11/2020 godzina 23:59
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Wto 03 Lis 2020, 22:48

Jinowi daleko było do podzielania opinii ludzi z NoGods, ponieważ uważał, że pod płaszczykiem organizacji zrzeszającej zagubionych herosów, większość z nich realizowała własne cele, w tym między innymi ich lider. Bo jak inaczej wytłumaczyć jego decyzję o zbrataniu się z potworem, który niedługo później zniszczył obóz oraz samych NoGods? Teoria o podejmowaniu ryzyka w dobrej wierze nie przekonywała Japończyka w żadnym stopniu, gdyż takie konszachty nigdy nie kończyły się dobrze. To było wręcz zabawne, że NoGods w żadnym stopniu nie ufali bogom, którzy mieli ich gdzieś, a zaufali bestiom, które łakną ich krwi. I kto tu był ślepcem?
- Nie robię tego dla nich - uśmiechnął się cynicznie, chcąc wyprowadzić Victorię z błędu. - Żyję dla siebie. W obozie, w którym jest bezpieczniej niż na zewnątrz. Nie dbam o względy Heliosa. Dbam za to o swój dom, w przeciwieństwie do ciebie. I dlatego ja go mam - dyskusja z byłą NoGods nie należała do przyjemnych, ale Kyoya imał się wszystkich środków, by tylko zyskać na czasie, odzyskać skupienie i możliwie jak najlepiej zaatakować.
Kombinacja się udała i dzięki temu Jin nie dość, że się podniósł, to jeszcze był w stanie zdjąć z głowy worek, który przesłaniał mu widok. Czuł ataki syna Magniego, ale trzymał się dzielnie, głównie dzięki swojej wytrzymałości. Tolerancji jednak nie wystarczyło, by nie syknąć z bólu w momencie otrzymania cięcia, które zbyt precyzyjne nie było, ale ślady na pewno zostawi. Umiarkowany ból, towarzyszący synowi Heliosa szybko został przemianowany w gniew, który tylko podsycił jeszcze bardziej chęć rewanżu.
Widząc, że przeciwnik szykuje się do kolejnego ataku oraz że nie posiada żadnego oręża przy sobie, postawił na kolejny akt użycia swoich mocy, który polegał na wysłaniu za pomocą otwartej dłoni kolejnej fali ognia, mającej na celu przysmażyć w znaczny sposób tułów oraz twarz syna Magniego. Następnym jego ruchem było wytworzenie małej wiązki światła za pomocą fotokinezy, która była bardzo cienka i znajdowała się na czubku palca wskazującego prawej ręki Japończyka. Ten wysunął ją szybko, by wycelować tą małą wiązką prosto w twarz wroga. Przy tym impecie i wielkości, powinno przeciąć skórę na twarzy Khana. Cały czas przy tym kontrolował pozycję Victorii, która za żadne skarby nie mogła go dotknąć. Starał się więc znajdować możliwie jak najdalej, a przynajmniej - poza zasięgiem jej dotyku.
Korzystając z chwili wytchnienia, Jin zaczął produkować mnóstwo emocji w sobie, większość z nich była typowo wojennych: adrenalina, rywalizacja, wrogość, trochę strachu, duma oraz gniew. Wszystko po to, by w razie używania przez Carli mocy wykrywania emocji, pomóc jej w zlokalizowaniu go, właśnie za pomocą tych bitewnych odczuć. We dwójkę mieli większe szanse, a ponadto zaczynał się martwić, co się dzieje z blondynką.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Sro 04 Lis 2020, 19:12

Garrido uznała, że wychłodzenie, jakie miało miejsce z barmanką zadziała na jej korzyść. Lekarzem nie była, ale wielokrotnie słyszała od nich o tym, jak to wychłodzenie ciała uratowało komuś życie, bo te mogło pracować wolniej niż zazwyczaj i dzięki temu była szansa na pomoc. Jak się myliła, oby kiedyś Nikki jej to wybaczyła, ale w tym blondynka widziała szansę. No i czy ktoś się oburzał czy nie, życie Jina było dla niej dużo ważniejsze.
Jeżeli w zamrażarce, do której już znacznie WCZEŚNIEJ zajrzała, było ciało nie przejęła się aktualnie tym, o ile nie był to ktoś, kogo doskonale znała z obozu.
Skupiła się na rozmowie między kobietą, a Jinem, który jak zrozumiała po rozmowie, a potem po odgłosach był w jakiś sposób uwięziony, ale chyba się mu udało chociaż częściowo wyswobodzić. Poczuła przypływ różnych emocji i zrozumiała, że Kyoya nie wie co się z nią dzieje i chyba próbuje dać się zlokalizować. Wiedziała, że nie jest mistrzem swoich mocy, ale do pewnego stopnia nad nimi władała.
Skupiła się na Jinie za pomocą czaromowy wypowiedziała słowa pod nosem:
- Powiedz ile ich tam jest, kogo są dziećmi. Mają kielich przy sobie? - po tych słowach uważnie nasłuchiwała dalszego ciągu. Jin może i był silną osobą zdolną do oparcia się jej czaromowy, ale poczuć na pewno poczuje, że powinien o tym powiedzieć. To mądry chłopak, domyśli się, że to ona.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Sob 07 Lis 2020, 14:09

Victoria popatrzyła na Jina ze złośliwym uśmiechem na ładnych ustach.
- Nazywasz obóz swoim domem, ale powiedz mi czy z bogami za ścianą czujesz się niezależny? Czy po prostu korzystasz z ich ciepłej opieki, wmawiając sobie, że to ty jesteś gospodarzem swojego życia? Bo wiesz co mi się wydaje? Że nie starcza ci odwagi na to aby pójść samodzielną drogą. Obóz nigdy nie będzie twoim prawdziwym domem – stwierdziła dobitnie z rozbawieniem w głosie. - Obóz to instytucja, mój drogi, a ty jesteś zwykłym pionkiem.
Chwilę później uśmiech niestety zniknął z twarzy Victorii, która obrywając płomieniem syna Heliosa z pewnością bez pomocy dzieci Asklepiosa nigdy nie miała wyglądać tak samo.
Kiedy Jin stanął naprzeciwko oślepionego syna Magniego, zdołał ze swoich dłoni wypuścić wiązkę płomieni i tak jak zaplanował uderzyła ona w tułów, szyję i część twarzy przeciwnika. Khan jednak poza tym, że krzyknął z początku gardłowo i cofnął się o pół kroku, zaraz zebrał w sobie całe skupienie i odrzucił ból korzystając ze swojego hartu ciała. Widok był dość makabryczny, bo jego ubranie płonęło, a skóra na twarzy bardzo szybko zaczęła się niemalże topić w oczach. Blondyn szarpnął głową, jakby próbował wyrzucić z umysłu resztki bólu cielesnego i ruszył na Jina bez litości, a jego twarzy była wykrzywiona w grymasie.
- Zginiesz, synu Heliosa – warknął nieprzyjemnie. Zupełnie jakby nie miało dla niego znaczenia czy sam również zginie, o ile tylko zdąży wcześniej zabrać ze sobą życie Japończyka. Wiązki skupionego światła na twarzy również nie poczuł, chociaż zostawiła ona na jego skórze podłużne rany. Raz za razem ciął mieczem powietrze idąc w kierunku źródła ataków płomieni, w połowie nimi oślepiony, aż w końcu jego ostrze znów zatopiło się w ciele Jina. Tym razem było to przedramię, powierzchowne cięcie, niemalże drobnostka, ale Khan poczuł pod rękojeścią, że dotarł do dobrego miejsca, więc kolejne ciosy były coraz mocniejsze. Bez wątpienia miały zabić a nie jedynie poranić Jina.
W międzyczasie Victoria korzystając z tego, że panowie walczyli o życie, jęcząc przeczołgała się do drzwi. W połowie na oślep wyciągnęła z kieszeni klucze i drżącymi rękoma wsadziła je do zamka w drzwiach. Kliknęło, grube skrzydło otworzyło się i kobieta wypadła z pomieszczenia. Jin jeżeli nawet to widział, nie mógł wiele poradzić ponieważ musiał skupić się na utrzymaniu się przy życiu.
Córka Morfeusza zamknęła za sobą drzwi na klucz, zamykając Jina i Khana w środku. Przeszła przez zakręcający wąski korytarzyk obijając się o jego ściany i wyszła w końcu drzwiami, do których wcześniej próbowała dostać się Carla, oczywiście otwierając je jednym ze swoich kluczy. Córka Morfeusza nie zauważyła nawet otwartych drzwi od chłodni, z trudem utrzymując się na własnych nogach. Ruszyła chwiejnie w kierunku klatki schodowej.
Carla zdecydowała się zostawić Nikki bez pomocy i tutaj szczerze nie można było jej się dziwić, skoro miała dość silne dowody na to, że Jin był w niebezpieczeństwie. Ciało w zamrażarce okazało się być satyrem – zapewne była to wtyka Victorii w obozie, ponieważ córka Afrodyty mogła w nim rozpoznać tego samego satyra, któremu zgłaszała chęć uczestniczenia w misji odnalezienia kielicha.
Mimo ścian ich dzielących mogła wyczuć emocje Jina, który z takim skupieniem starał się jej wysłać w ten sposób wiadomość o swojej lokalizacji. Słyszała również odgłosy dochodzące z otworu wentylacyjnego, między innymi odgłosy walki.
Jej usilne próby wykorzystania czarmowy wymagały ogromnego skupienia i chwili czasu, jednak w końcu Jin mógł poczuć wpływ Carli na siebie. Czy jednak pamiętał gdzie ostatni raz widział kielich? I jakie to miało znaczenie w obliczu przeciwnika z mieczem w ręku nie odczuwającego topiącej się na jego ciele skóry?
W końcu Carla mogła też dosłyszeć otwierane drzwi na korytarzu. Jeżeli przysłuchała się bardziej, jej uszu doszły kroki i nierówny oddech Victorii zmierzającej w kierunku schodów.


Jin – masz kolejną powierzchowną ranę, bez tragedii, w sumie cud że to zauważyłeś. Ale doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że następne kilka ciosów może zadać Ci naprawdę spore obrażenia. Czujesz również wpływ czarmowy Carli, przez co nieco trudniej Ci się skupić na swoich mocach.

Carla – jesteś w stanie stwierdzić, że Jin znajduje się niedaleko, zapewne gdzieś za zamkniętymi drzwiami na korytarzu. Czujesz jego gniew i potrafisz również wyczuć na podstawie mieszaniny jego emocji, że jest lekko ranny i wciąż walczy.

Dziękuję za odpisy, kolejność postów jest dowolna. Macie czas do 11/11/2020 godzi 23:59. Powodzenia!
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Wto 10 Lis 2020, 15:16

(Pierwszy post się skasował, dlatego taki krótki, pardon)

Jin spojrzał kpiącym wzrokiem na Victorię.
- Obóz to organizm, wszyscy pracujemy na to, by żyło się tam lepiej i łatwiej. A bogowie nam nie przeszkadzają - uśmiechnął się cynicznie w stronę członkini NoGods. - Nie myl odwagi z głupotą. Obóz istnieje od setek lat, NoGods nie mieli nawet części tego stażu. Upadliście przez własną głupotę i pazerność. Nie ucz mnie jak żyć, skoro sama tego nie potrafisz - mrugnął w jej stronę z kąśliwą uwagą. Dalszy dialog jednak nie miał sensu, gdyż syn Heliosa zdołał się uwolnić i rozpocząć walkę, póki co jeden na jednego z Khanem.
Reakcja ciała przeciwnika pozwoliła mu na określenie jego pochodzenia. Błyskawice w połączeniu z zahartowanym organizmem szybko skłoniły go do tezy, że Khan jest synem Magniego i tym samym, mógł przygotować jakiś plan kontrataku. Należało uderzyć krytycznie, bo pojedyncze obrażenia nie robiły na nim większego wrażenia, głównie przez połączenie hartu ciała z tolerancją.
Prawie uśmiechnął się pod nosem, gdy odczuł na sobie czaromowę Carli. Żyła i to było najważniejsze. Skąd wiedział, jakie to uczucie? Wielokrotnie był poddawany tego typowi perswazji przez rodzeństwo Hiszpanki, dlatego też nie tylko znał uczucie towarzyszące wpływowi czaromowy, ale również i uodpornił się nań w pewien sposób, mając dużo większą siłę woli od rówieśników. Dzięki temu oszczędzał sobie głupot, do których mogliby go zmuszać potomkowie Afrodyty.
Obserwował cały czas chaotyczne wymachiwanie bronią Khana, odsuwając się na kolejne kilka kroków. Zaniepokoił się jednak, gdy zaczynało brakować mu miejsca na uniki.
- MAGNI I MORFEUSZ! NIE! - krzyknął ile sił w płucach, by możliwie jak najlepiej zasygnalizować swoją pozycję Carli, a także dać odpowiedzi na nurtujące ją pytania.
Chwilę później oberwał w przedramię, przez co syknął z bólu. Chyba tylko cud uratował go przed odcięciem ręki, gdyż przy warunkach fizycznych Khana, małej przestrzeni oraz słabej tkance mięśniowej w tym miejscu, nietrudno było o poważny uraz. Tymczasem Jin otrzymał tylko powierzchowną ranę.
Kątem oka Japończyk dostrzegł uciekającą z pomieszczenia Victorię, która tym tchórzliwym ruchem tylko wkopała swojego partnera. Jin w końcu nie musiał martwić się o to, że córka Morfeusza go dotknie i ponownie uśpi, co byłoby równoznaczne z jego śmiercią tak naprawdę. Skupił się więc na szarżującym oponencie, który dzięki swoim mocom nie odczuwał tego, jak skóra jego twarzy się topi. Był to paskudny widok, ale nie pierwszy taki w życiu Kyoyi.
Korzystając ze swoich zdolności fotokinezy, Jin pokrył przedramię i dłoń złotą poświatą, tworząc prowizoryczne ostrze, które wydłużyło jego rękę o niecałe pół metra. Dodatkowo wytworzył wokół złotego miecza obwódkę z ognia, która miała pomóc mu zatrzymać kolejne cięcie przeciwnika. Kyoya odważnie zamachnął się ręką i zderzył z ostrzem przeciwnika, chcąc zatrzymać je na chwilę. Tą z kolei wykorzystał na to, by wolną dłonią wysunąć dwa palce: wskazujący i środkowy, po czym przysunął je do twarzy Khana i w międzyczasie wystrzelił dwa "pociski" za pomocą pyrokinezy, mające na celu przeszycie jego głowy, począwszy od wbicia się w nią przez oczy. Wiedział doskonale, że musi oddać perfekcyjny cios i że jego złote ostrze długo nie wytrzyma w starciu z bronią, dlatego też gdy tylko poczuł, że broń oponenta łamie jego defensywę, odsunął się możliwie jak najdalej licząc na to, iż nie da rady on dokończyć cięcia, głównie przez śmierć, jakiej powinien doznać w wyniku kontaktu gałek ocznych i mózgu z ogniem.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Sro 11 Lis 2020, 12:37

Carla wysłuchała dyskusji o obozie, na farmazony kobiety wywracając oczami. Jak można być tak głupim? A może to kwestia wypranego mózgu NoGods? Laska, która nigdy nie była w obozie wypowiadała się o tym, jak to źle im się w nim żyło. To trzeba mieć nasrane we łbie. W zupełności zgadzała się z Jinem, uśmiechając się pod nosem na jego odpowiedzi. Imponowało jej to, że ten nieśmiały Kyoya, którego ona znała na polu bitwy jest tak pewny siebie... Seksowne.
Chwilę później użyła swojej czaromowy, by poznać jakiekolwiek informacje na temat przeciwników i ewentualnej lokalizacji kielicha. Trochę się zawiodła, że nie było go tam, gdzie był Japończyk, ale to nic, dadzą sobie radę. Magni i Morfeusz brzmiało jak silne połączenie i teraz zrozumiała, jakim cudem heros dał się schwytać. Jeżeli umiejętność usypiania była na wysokim poziomie, mężczyzna nie miał szans.
Zaraz po tym usłyszała hałas na korytarzu, co od razu przykuło jej uwagę, bo drugiego głosu z wentylacji nie usłyszała. Czyżby ktoś opuścił plac boju? Garrido zeszła z zamrażarki i uruchomiła broń z bransoletki wcześniej znalezionej licząc na włócznię. Zdziwiła się widząc glewię, ale to nic. Była też gotowa na natychmiastowe uruchomienie własnej broni w razie czego, ale glewia do zabicia była bardzo dobra. Na razie jednak wychyliła cicho głowę za drzwi dostrzegając toczącą się wręcz kobietę.
Szybko dodała dwa do dwóch i uśmiechnęła się aż z tego powodu. Choć miała wielką ochotę ją po prostu zabić, postanowiła zrobić coś innego. Kobieta nawet jeśli była na co dzień silna, to teraz ledwo żyła, dlatego Carla z całą swoją mocą i skupieniem postanowiła użyć na niej czaromowy.
- Idź do kielicha. Idź do kielicha - szeptała z naciskiem wierząc w to, że walka o życie osłabi jej być może - a może nie - silny umysł i grzecznie się posłucha nakazu Hiszpanki. Jeśli tak się stało, Carla po cichu krok po kroku szła za tą wiedźmą. Nikki musiała jeszcze chwilę poczekać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Pią 13 Lis 2020, 19:57

Odpowiedź Jina, sądząc po minie Victorii, wywołała w córce Morfeusza chęć do dalszej kłótni poglądowej, jednak niestety nikt nie usłyszał jaki miał być jej kolejny argument, bo atak Kyoyi skutecznie przerwał tę uroczą wymianę zdań.
Wykrzyczenie na głos imion bogów oraz odpowiedzi na pytanie Carli wysłane z oddali z pewnością pomogło córce Afrodyty, jednak niestety stanowiło też pewną podpowiedź dla Khana. Blondyn mógł zlokalizować Japończyka jeszcze lepiej, przez co jego kolejne ciosy stały się bardziej celne.
Zranione ramię było drobnostką dla Jina, który z powodzeniem przedłużył je za pomocą fotokinezy i pokrył płomieniem, jednak cios syna Magniego był niebywale silny i nie wytrzymało ono tak długo jak liczył na to jego właściciel. Kilka rzeczy zadziało się jednocześnie. Z palca wskazującego i środkowego Jin wystrzelił dwa pociski, a Khan łamiąc chwilę wcześniej obronę Japończyka, wykonał pchnięcie swoim mieczem.
Jin mógł poczuć ostrze miecza wbijające się w jego prawy bok, gładko i głęboko, bo cios był pewny, mimo że dłoń syna Magniego zsunęła się z rękojeści sekundę później, gdy ten padł martwy na podłogę. Dwa pociski przebiły się przez oba jego oczodoły pozbawiając go życia tak szybko, że heros zginął zanim na jego zdeformowanej twarzy zdążyło pojawić się zaskoczenie. Jin nie mógł jednak napawać się tą chwilą triumfu, ponieważ zaraz osunął się na podłogę, jakby wbrew własnej woli, gdy do jego umysłu dotarły wszelkie bodźce, których nawet adrenalina w połączeniu z jego tolerancją nie pomogły zignorować. Ból był przenikliwy, rozlewający się ogniem po ciele mężczyzny i tak silny, że przez chwilę syn Heliosa miał mroczki przed oczami jakby jego ciało było na granicy omdlenia. Mimo wszystko dzięki swojej sile i toleracji nie utracił świadomości, chociaż mógł przez chwilę bardzo tego pragnąć. Nawet każdy oddech był wysiłkiem ponad wszelką miarę, kiedy przepona napierała na brzuch, a jego ciało w odpowiedzi przeszywały spazmy bólu. Gdy mroczki zaczęły znikać i pojawiać się na zmianę, Jin mógł dostrzec pod  sobą dużą kałużę ciemnej krwi, która zdawała się rosnąć w oczach.
Tymczasem Carla, spróbowała swojej czarmowy na Victorii z bardzo dobrym skutkiem. Kobieta była słaba i zupełnie nieprzygotowana na jakiekolwiek manipulacje psychiczne, a poza tym od samego początku myślała o tym żeby zabrać kielich i spierdalać więc bądź co bądź panie pracowały obecnie niemalże w jednej drużynie. Pokuśtykała na klatkę schodową i bardzo powoli wdrapała się na schody. Przeszła przez kuchnie i chociaż starała się nie robić hałasu, po drodze zrzuciła szklankę po whisky. W drzwiach jednak zatrzymał ją nie kto inny jak Brody z mopem w dłoni i miną kogoś, kto właśnie skończył sprzątać kible.
- Ah to pani Vic….Orzesz co do kurwy nędzy?! - wrzasnął gdy zobaczył twarz swojej szefowej i zatoczył się do tyłu przerażony. Kobieta zdawała się ledwo go zauważyć bo tylko odepchnęła go od siebie i ruszyła w stronę baru, gdzie pod ladą znajdował się kielich Dionizosa. Złapała go i przycisnęła do piersi żeby zaraz ruszyć w kierunku wyjścia.


Gratuluję, idzie wam wspaniale. Oby tak dalej!

Jin – dzięki Twojej pomysłowości Khan padł martwy na ziemię, jednak zdążył zadać Ci ostatni cios. Masz miecz wbity głęboko w prawy bok, mocno krwawisz, nie jesteś w stanie ocenić swoich obrażeń bliżej, jednak ból jest niemalże nie do zniesienia.

Carla – udało Ci się skłonić Victorię do wykonania Twojego polecenia. Doprowadziła Cię ona do baru, spod którego wyciągnęła kielich Dionizosa. Uważaj, masz przed sobą Brody'ego, pamiętaj, że jest śmiertelnikiem!

Kolejność odpisów dowolna, proszę o posty do 16.11.2020 godzi 23:59
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Pią 13 Lis 2020, 21:55

Innego sposobu niż wykrzyczenie imion bogów nie było, bo przecież żadne z nich nie posiadało zdolności czytania w myślach. Jin spodziewał się, że tym samym zdradzi swoją pozycję, ale był w stanie ponieść to ryzyko, skoro i tak pomieszczenie było niewielkie, a jemu powoli kończyły się miejsca, w które mógłby się udać, unikając ciosów rozszalałego Khana.
Postawienie wszystkiego na jedną kartę było ryzykowne i poniekąd się to opłaciło, bowiem przyblokowanie ciosu za pomocą miecza stworzonego ze swoich mocy oraz wystrzelenie dwóch pocisków, przeszywając tym samym głowę oponenta się udało. Gorzej jednak, że on również oberwał i nie było to żadne powierzchowne cięcie czy uderzenie "paralizatorem" jak do tej pory.
Kyoya odczuł przeszywający ból, gdy tylko ostrze spotkało się z odsłoniętym bokiem jego ciała. Miał ogromne szczęście, bo błyskawiczne pozbawienie życia Khana pozwoliło mu przeżyć to. Wystarczyła bowiem jeszcze sekunda, by ostrze wbiło się nieco głębiej i uszkodziło wiele jego narządów, co nawet w przypadku herosa wiązałoby się z rychłą śmiercią na miejscu.
Chłopak upadł najpierw na jedno kolano, a później czując że nie jest w stanie nawet tak się utrzymać, osunął się na ziemię, odczuwając kolejną dawkę bólu, która wiązała się z uderzeniem o podłogę i tym samym przymusowymi ruchami wielu części jego ciała. Chyba tylko dzięki swojej tolerancji Jin nie zemdlał i jako tako się trzymał przy życiu. Widok na pewno był paskudny, a każda kolejna reakcja jego ciała wcale nie pomagała mu myśleć, że się z tego wyliże. Ból był przeogromny, krew ciekła z jego sporej rany* i z czasem zaczęła pojawiać się pod nim kałuża, która nie zwiastowała niczego dobrego.
Mimo wszystko próbował cały czas utrzymywać przytomność oraz niejako poinformować Carlę o swoim stanie, który powinna bez problemu odczytać, wszakże jego wściekłość była niczym w porównaniu do bólu, który teraz odczuwał. A jakby nie patrzeć, to też była przecież emocja.
Siłą rzeczy nie był w stanie nic zrobić, dlatego też ograniczył wszystkie swoje ruchy do minimum, licząc na to, że Garrido mu w jakiś sposób pomoże. Nic mu innego nie zostało, skoro ledwo się ruszał, powoli tracił przytomność i nie był w stanie nawet podnieść się z ziemi, co dopiero zareagować w jakiś sposób na ranę zadaną mu przez wroga. Mimo bólu przy każdym oddechu, starał się cały czas być w miarę skupionym. Przynajmniej do tego stopnia, by nie stracić przytomności, która w tym wypadku mogła być równoznaczna ze zgonem.

* Tutaj mam trochę dylemat, bo skoro miecz jest wbity w jego ciało, to dlaczego mocno krwawi i pojawiła się pod nim kałuża, skoro ostrze niejako tamuje tryskanie? Rozumiem jakieś plamy od krwi na ubraniu, ewentualnie strużki ściekające po ostrzu, ale kałuża?
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Pią 13 Lis 2020, 23:13

Hiszpanka szła powoli za kobietą, jedynie na sekundę przystając przy drzwiach, które wcześniej były zamknięte i nacisnęła na klamkę. Gdy ustąpiły, domyśliła się, że kobieta musiała zamknąć ich od środka wcześniej. Zanotowała w głowie, skupiając się jednak cały czas na czaromowie skierowanej w stronę kobiety. Ta nie wyglądała jakby walczyła sama ze sobą, także Carla miała nadzieję, że właśnie kierują się w stronę kielicha i że jest on niedaleko.
Odległość między kobietami się zmniejszyła i choć Garrido poruszała się cicho jak mysz, spodziewała się, że kobieta w takim stanie nie usłyszałaby ciężkich kroków. Co prawda nie widziała jej obrażeń, ale skutki już łatwo było zauważyć. Wyczuła też ból Jina i to ją mocno zaniepokoiło. Wiedziała, że musi działać szybko.
Usłyszała krzyk mężczyzny domyślając się od razu, że ta cała Victoria musi wyglądać naprawdę źle. Domyślała się, że raczej jest to człowiek, skoro w ten sposób reaguje na obrażenia, jakiekolwiek by one nie były. Od razu miała plan.
Tuż po kobiecie weszła spanikowana do baru, zerkając od razu na lokalizację całego jej dzisiejszego nieszczęścia. Spojrzała przerażona na mężczyznę.
- Musisz mi pomóc, tam w piwnicy leży związana ta barmanka, ja nie wiem czy ona żyje! - rzuciła bardzo szybko rozedrganym głosem. Aktorką była całkiem niezłą. W międzyczasie sięgnęła po ścierkę leżącą na barze skupiając mężczyznę na swojej spanikowanej twarzy, a nie reszcie ciała. Za plecami wyjęła z tylnej kieszeni fiolkę z środkiem usypiającym i wylała ją na materiał. W tym samym czasie kontynuowała lament.
- Musisz jej pomóc, ja pomogę Victorii - powiedziała to z naciskiem, używając jednocześnie czaromowy. Gdy tylko Brody zwrócił się do niej tyłem, by rzucić się na pomoc, Garrido mocno przycisnęła do jego twarzy ścierkę powodując momentalnie odpłynięcie. Ciało wepchnęła do kuchni, by potencjalna osoba wchodząca do baru go nie zobaczyła. A sama podbiegła do uciekającej w ślimaczym tempie kobiety i zwyczajnie wbiła w nią z całej siły glewię dostrzegając trzymany przez nią kielich. Cóż, tego przeżyć się nie dało, więc gdy kobieta upadła, Hiszpanka zabrała jej kielich. Już miała iść, ale coś ją tknęło i sięgnęła po leżące klucze, tak w razie czego. Wyciągnęła glewię i tak dla pewności wbiła w plecy kobiety raz jeszcze, by potem ją wyjąć, zmienić w bransoletkę, w tym samym czasie biegnąc już do piwnicy.
Przeskoczyła nad ciałem mężczyzny i chwilę później była w piwnicy z pękiem kluczy oraz kielichem. Przeszła przez pierwsze drzwi i była zaskoczona spodziewając się pomieszczenia, a zastając korytarz. Dobiegła do jego końca i nacisnęła na klamkę. Zaklęła w duchu i jednocześnie sobie podziękowała, gdy drzwi okazały się zamknięte. Zaczęła po kolei, klucz po kluczu wkładać te z pęku Victorii do zamka, aż w ten w końcu nie ustąpił.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Wto 17 Lis 2020, 20:22

Oczywiście wciąż wbite w ciało ostrze zatrzymało część krwawienia z rany, którą otrzymał Jin, jednak pchnięcie było głębokie i zdołało uszkodzić kilka większych naczyń po drodze więc mimo tego ściekającej krwi było sporo i tworzyła ona na podłodze kałużę. Nie był to straszny krwotok, przy którym mężczyzna miałby się wykrwawić po minucie (w ludzkim ciele jest naprawdę więcej krwi niż się wydaje), jednak utrata krwi była wciąż dość wyraźna.
Kyoya podjął dobrą decyzję pozostając w miejscu, ponieważ ostrze, które jeszcze nie dosięgnęło żadnych znaczących narządów, w każdej chwili mogło to zrobić przy nieuważnym ruchu. Obierając taką strategię nie pozostawało mu nic innego jak tylko czekać i skupiać się na Carli na tyle mocno, aby była w stanie go szybko znaleźć.
Garrido w tym czasie po cichu podążała za Victorią, a kiedy trafiła za nią do baru i stanęła oko w oko z przerażonym Brody’m, mężczyzna spojrzał na nią jak na wariatkę.
- CO TU SIĘ KURWA DZIEJE? Ktoś nas zaatakował? – krzyczał plując śliną. Mężczyzna ewidentnie był w stanie ataku paniki, chociaż zdawało się, że logiczne myślenie wciąż jako tako mu wychodziło. - Dziewczyno trzeba zadzwonić po karetkę! Czy ja ci wyglądam na jebanego ratownika?? Tak, tak, trzeba dzwonić po karetkę. I policję! Tak, idę po telefon! - I odwrócił się w stronę kuchni, jednak Carla była szybsza. Zakryła mu usta szmatą nasączoną środkiem usypiającym i już po chwili mężczyzna leżał nieprzytomny na ziemi. To tyle z bycia bohaterem, Brody.
Victoria w tym czasie już dotykała dłonią drzwi wyjściowych, ściskając w dłoni kielich Dionizosa. Gdyby wyszła na zatłoczoną ulicę, Carla nie miałaby możliwości jej zabić bez ściągania na siebie uwagi, na szczęście przezorność córki Morfeusza tym razem zadziałała na jej niekorzyść. Kobieta zanim zaciągnęła Jina do piwnicy, zamknęła drzwi baru na klucz, żeby mieć pewność, że nikt nie przeszkodzi im w przesłuchiwaniu herosa i dodatkowo zasłoniła żaluzje w oknach.
Przykre, ponieważ teraz zanim zdążyła wyciągnąć klucze, Carla przebiła ją ukradzioną glewią, pozbawiając życia. Drugie pchnięcie, gdy Victoria leżała już na ziemi i zalewała posadzkę krwią było rozsądne, chociaż w tym przypadku zupełnie zbędne - już pierwszy cios okazał się być wyjątkowo trafny i śmiertelny. No ale w końcu nic tak nie irytuje jak niedobity czarny charakter.
Carla znalazła klucze i zabrała kielich po czym nie tracąc czasu na przyglądaniu się swojemu łupowi pognała pomóc Jinowi. Szybko dostała się na sam dół, a zamek po wybraniu odpowiedniego klucza posłusznie kliknął otwierając jej drzwi do pomieszczenia. Jej oczom ukazał się trup syna Magniego oraz Japończyk z ostrzem wystającym spod żeber i mocno bladą twarzą. Przytomny, dzięki swojemu skupieniu zdołał opanować ból na tyle aby oddychać i rozgonić mroczki sprzed oczu.


GRATULACJE! Macie kielich! Wasza misja została zakończona sukcesem!


Jin – jesteś ciężko ranny, jednak przeżyjesz, chociaż Twoja rekonwalescencja z pewnością trochę potrwa. Przy odrobinie ostrożności i dobrej opiece dotrzesz do obozu, gdzie zostanie udzielona Ci odpowiednia pomoc.

Carla – masz kielich Dionizosa, który zdobyłaś nie zwracając uwagi śmiertelników na żadne nadnaturalne moce, gratulację! Sama przy tym nie odniosłaś żadnych obrażeń.

Jeżeli macie ochotę, możecie kontynuować grę  – teraz tak naprawdę wystarczy, że skontaktujecie się z obozem aby ktoś otworzył Wam portal i pomógł przetransportować bezpiecznie Jina. Jeżeli macie ochotę na dalsze uczestnictwo Mistrza Gry, zrobię to z chęcią, dajcie tylko znać na końcu posta.

Niestety Nikki, barmanka, jeżeli zdecydujecie się grać i zajrzeć do chłodni, okaże się już martwa. No ale, nie miejcie wyrzutów, w końcu nie każdego można uratować.

PODSUMOWANIE:
Carla otrzymujesz
+6 punktów zwykłych + 4pkt za pomysłowość oraz dyskrecję w swoich działaniach
+4 punkty boskie

Jin otrzymujesz
+6 punktów zwykłych
+4 punkty boskie + 4pkt za pomysłowość wykorzystania swoich umiejętności

Jeszcze raz gratuluję!

Jeżeli nie chcecie dalej grać w tej lokalizacji, poproszę jeszcze od Was po jednym poście z z/t

Dziękuję za grę.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Czw 19 Lis 2020, 12:35

Carla nie chciała dyskutować z ewidentnie przerażonym mężczyzną. On się nie liczył, jego musiała się tylko pozbyć, a wolałaby nie zabijać człowieka. Nie była takim Giotto, który niemiałby z tym najmniejszego problemu. Ona już trochę się źle czuła z tym, że pozostawiła Nikki samej sobie, ale jakby nie było kielich i przede wszystkim Jin byli dla niej znacznie ważniejsi. Niestety dla barmanki.
Przez chwilę Hiszpanka spanikowała, gdy zobaczyła, że Victoria znajduje się już przy drzwiach. Widząc jednak ruch w kierunku kluczy uśmiechnęła się usatysfakcjonowana zabijając tę wiedźmę. Może i obóz chciałby żeby przeżyła, by mogli ją przesłuchać nie dając jej za wiele wyboru co do odpowiedzi. Po co w ogóle to wszystko robiła, na co jej kielich, co planuje. Jednak musieli wybaczyć Garrido, ale nie potrafiła puścić jej żywej. A już na pewno nie miała ochoty szarpać się z możliwą córką Morfeusza, by paść przy dotyku. Może przez jej rany trwałoby to dłużej, ale nie było niemożliwe. O ile w ogóle ona od Morfeusza, bo przecież nie wiedziała. W każdym przypadku wolała dmuchać na zimne i przede wszystkim jak najszybciej pomóc Jinowi, którego ból czuła.
Ruszyła biegiem do mężczyzny i akurat miała szczęście, bo całego pęku kluczy sprawdzać nie musiała, a jeden z pierwszych kliknął. Wparowała do środka, by zaraz na pół sekundy przystanąć zszokowana.
- Jin... - mruknęła klękając przy nim, jednak nie potrafiąc mu pomóc z takimi obrażeniami. - Nie martw się, będzie dobrze - uśmiechnęła się smutno i pogłaskała go po policzku, drugą ręką sięgając po telefon i wybierając numer do obozowego szpitala.
- Potrzebujemy pomocy. Musicie natychmiast pojawić się w Nowym Orleanie. Bar jest dwie przecznice od portalu, z tyłu budynku jest wejście, tam was wpuszczę. Jin mocno krwawi, wciąż ma miecz wbity pod żebrami - rzuciła spokojnie, ale bardzo szybko, chcąc jak najszybciej to zakomunikować. Od razu po drugiej stronie się rozłączyli po tym i dobrze, nie ma co się bawić w uprzejmości. Miała nadzieję, że w szpitalu jest aktualnie Elisa, łatwiej będzie z portalem.
- Jin, za moment będzie pomoc, idę ich wpuścić. Trzymaj się proszę - pogłaskała go po głowie, po czym pognała to wyjścia ewakuacyjnego, gdy już po chwili herosi i na szczęście też najlepszy medyk w obozie zostali wpuszczeni, ale nie tylko. Skierowała herosów też do Nikki i do ciała Victorii na górze wiedząc, że Brody ma jeszcze jakąś godzinę snu i będzie okej.

ZT
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya Czw 19 Lis 2020, 14:50

Jin był w takim stanie aktualnie, że nikogo nie zdziwiłoby rozpisanie wszystkiego, co działo się w disneyowskiej Alicji w Krainie Czarów. Pomimo utrzymywania przytomności, jego umysł płatał mu figle i był bardzo nadaktywny, co w połączeniu z ulatującymi siłami oraz coraz większym bólem wiązało się z dziwnymi obrazami, które widział swoją świadomością Kyoya. Paradoksalnie jednak dzięki temu, że mógł skupić się na jakichś myślach, potrafił nie zemdleć. Każda sekunda jednak niesamowicie mu się dłużyła, ale cóż się dziwić, skoro mężczyzna się wykrwawiał i był na łasce swojej partnerki, która jeszcze tu nie dotarła.
Gdy Garrido pojawiła się w pomieszczeniu, nie miał nawet sił się do niej odezwać, ale dał jakiś znak życia, gdyż jego powieka drgnęła jakby w odpowiedzi na zapewnienia, że będzie dobrze. Nie marnował niepotrzebnie swoich sił, bo był doświadczonym herosem i już niejednokrotnie otrzymywał poważne obrażenia, choć takich, które w kilka sekund mogły doprowadzić do jego śmierci jeszcze nie miał. Nie była to dla niego jednak nowa sytuacja, dlatego też ostatkami swoich sił oraz dzięki wysokiej tolerancji na ból, mógł kontaktować w jakikolwiek sposób.
Nie zdołał jej nic odpowiedzieć, gdy opuściła go, celem otwarcia drzwi drużynie medyków. Nie miał jednak jej tego za złe, bo postąpiła właściwie, nie próbując udzielać mu pierwszej pomocy. Nie miała żadnych medycznych umiejętności, dlatego istniała ogromna szansa, że tylko pogorszyłaby sprawę. Leżał więc w ciszy i z coraz większym ubytkiem krwi na podłodze, oczekując właściwego ratunku.
Po kilku chwilach zjawili się herosi i udzielili mu pomocy, a później przetransportowali go do obozowego szpitala. W trakcie podróży jednak Kyoya nie dał rady dłużej wytrzymać i stracił przytomność, gdyż i tak mocno już nadszarpnął rezerwowe siły swojego organizmu. Nawet taki twardziel jak on musiał spasować i odpocząć od tego wszystkiego, licząc na to, że dzieci Asklepiosa i najlepsi medycy właściwie się nim zajmą.

ZT
Sponsored content
Re: Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya

Nowy Orlean - Misja: Carla Garrido, Jin Kyoya
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
Similar topics
-
» Charwahi, Indie - Carla Garrido, Jin Kyoya
» Carla Garrido
» Carla Garrido
» Carla Garrido
» Carla Garrido



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Reszta globu :: USA-
Skocz do: