Corinne Sullivan Pon 13 Lip 2020, 20:34 | |
| Corinne Sullivan Wiek 18 lat Pochodzenie Dublin, Irlandia Staż w obozie 8 lat Rodzic Chione Drużyna Asklepiosa Ranga członek drużyny Zajęty wygląd Kimmy Schram | |
Wygląd Corinne to dziewczyna o bardzo niepozornej posturze. Wzrostem mierzy zaledwie sto sześćdziesiąt pięć centymetrów, a jej waga sięga może pięćdziesięciu dwóch kilogramów. Jej sylwetka jest szczupła i zgrabna, można by rzec, że bardziej atletyczna. Swoje zdolności w boju opiera głównie na zwinności, a nie na sile. Dlatego też jest przy tym gibka i wygimnastykowana. To, że może być córką Chione widać już niemal na pierwszy rzut oka. Nie chodzi tu tylko o chłodną aurę, która roztacza się wokół niej, gdziekolwiek by nie poszła. Po pierwsze jej skóra jest jasna, blada bez względu na długość czasu spędzonego na słońcu. Nawet trudno o rumieniec na jej policzkach pod wpływem wysiłku czy też nadmiaru emocji. Drugą cechą charakterystyczną u dziewczyny są jej włosy. Nie chodzi nawet o to, że są niewiarygodnie gęste i bujne, ale o ich barwę. Przybrały jasny, niemal platynowy odcień blondu, dlatego nawet srebrzyste pasma nie są aż tak widoczne. Corinne często farbuje włosy na kolory bliższe szarości, a nawet błękitu lub fioletu. Kolejną rzeczą, o której warto wspomnieć są jej oczy. Przybrały pistacjowy odcień, a dla osób, które wolą nazwę w dużym uproszczeniu- jest to jasna zieleń. Nos dziewczyny jest niewielki i prosty, a w prawym nozdrzu jest przekłuta mała dziurka, w której nosi zawsze kolczyk- przeważnie srebrne kółeczko. | Charakter Corinne to dziewczyna stosunkowo opanowana i odrobinę skryta. Podczas wykonywania różnych zadań i misji jest to dla niej ogromną zaletą, ponieważ potrafi zachować zimną krew. W jej głowie na ogół dzieje się bardzo wiele rzeczy, ale tylko niektórym pozwala wyjść na światło dzienne. Wyznaje zasadę, że jeśli nie ma nic miłego do powiedzenia, lepiej nie mówić nic. Należy do tej spokojniejszej grupy herosów. Właściwie to nawet czuje się czasami jak outsider albo alien wśród tych wszystkich nabuzowanych półbogów. Stara się o innych myśleć dobrze, a ich wady próbuje usprawiedliwiać trudnym dzieciństwem, albo czymś dziedziczonym po ich rodzicach. Nigdy nie była nachalna, więc nie narzuca innym swojej woli, choć w wielu sprawach posiada swoje własne, choć dziwne zdanie. To dziewczyna chodząca z głową w chmurach, typowa marzycielka. Często sama się zastanawia czy w ogóle pasuje do tego środowiska, jednak nigdy nic jej tu też specjalnie nie przeszkadzało. Choć pozory mogą mylić, nie należy jej brać za delikatnego kwiatuszka, którego może zerwać byle podmuch wiatru. Przeszła podstawowe szkolenie bez większych problemów i do tej pory bez oporów rozwija się w dziedzinach sztuk walki i przetrwania. Nie lubi oglądać cudzej krzywdy, ale swoje zadania wykonuje sumiennie. Jest wojowniczką, ale brak jej przy tym nadmiernej agresji i wściekłości. Nie boi się używać broni. Uwielbia ćwiczyć i dopieszczać nawet szczegóły w różnych technikach. Sztuki walki rzeczywiście są dla niej sztuką, a nie sposobnością do wyrządzania krzywdy. Na ogół Corinne nie lubi się narzucać, dlatego rzadko obarcza kogokolwiek swoimi problemami. Lubi za to pomagać innym i ich słuchać. Można by rzec, że jest takim pozytywnym, dobrym duszkiem, który zjawia się raz tu raz tam. Z drugiej strony, nie boi się mówić prawdy. Kiedy należy komuś zwrócić uwagę, robi to bez mrugnięcia okiem. Jest zdyscyplinowana i wie co należy do jej obowiązków. To, że nie plącze się w spory i nie pluje jadem na prawo i lewo nie oznacza, że jest słaba i uległa. Jest silna, ale na swój indywidualny sposób. Nie traktuje innych półbogów jak rywali, dlatego samodoskonali się dla własnych celów. Wielu herosów zastanawia się pewnie z jakiej choinki ona się urwała. |
Przykładowy post Już za dzieciaka Corinne była typowym outsiderem. Trudno było nawet stwierdzić dlatego odstawała tak od reszty. Na jej ustach przez większość czasu widniał uśmiech i nie bała się nawiązywać kontaktu z innymi. Sęk w tym, że zawsze chodziła z głową w chmurach i myślała o rzeczach zupełnie niezrozumiałych dla innych. Uwielbiała zadawać dorosłym pytania na temat rzeczy, które innych dzieci w ogóle nie interesowały. Przez wszystkie lata spędzone w domu dziecka zajmowała się głównie sobą, a nie tym, żeby przypodobać się innym. Nawet kiedy przychodziły pary, chcące zaadoptować kogoś, ona, zamiast skakać im do gardeł jak pozostałe dzieci, siedziała nadal na swoim miejscu i nie przerywała swojego zajęcia. Podobnie było, gdy trafiła do obozu. Już od pierwszego dnia krążyła własnymi ścieżkami i zachowywała się zupełnie inaczej od pozostałych. Już od pierwszego dnia miała wrażenie, że wszystko jest stawiane na ostrą rywalizację nie tylko między drużynami, ale nawet samymi herosami. Jak się okazało i do tego nie było jej spieszno, bo wolała działać po swojemu i rozwijać się w tym kierunku, który jej się spodoba. Podejście Corinne na ogół się sprawdzało. Sama stawiała sobie wyzwania i podnosiła poprzeczkę, dzięki czemu radziła sobie podczas sparingów i współzawodnictwa. Jej samokontrola była na takim poziome, że nie działały nawet prowokacje ze strony jej rówieśników, które miały na celu wytrącenie jej z równowagi. Od bardzo dawna żyła w przekonaniu, że może liczyć tylko na siebie, więc i jej oczekiwania względem innych drastycznie zmalały. W pewnym momencie nawet sama stwierdziła, że urwała się z jakiejś choinki. Na ogół nie przeszkadzała innym, więc była daleko od konfliktów i dziwnych sytuacji. W związku z tym nie zwracano na nią specjalnej uwagi, dzięki czemu mogła nadal utrzymywać pozór cichej myszki. Bycie niewidzialną nie trwało wiecznie. Minęło już kilka lat od jej pobytu w obozie i zdążyła się już czegoś nauczyć. Do herosów jednak dołączyło nowe dziecko, córka Morfeusza. Z niewiadomych przyczyn, ciągle kręciła się w pobliżu Corinne. Maya, bo tak było jej na imię, uwielbiała zadawać jej mnóstwo pytań, a jej ulubionym było "O czym teraz myślisz?". Sullivan nie przywykła do tego, że ciągle miała jakiś cień za sobą, który pojawiał się znienacka i zachwycał ją swoim uśmiechem. Corinne chciała być uprzejma, więc nie przeganiała młodszej półbogini, a nawet odpowiadała jej na większość pytań. Przyszedł taki czas, że pogodziła się z tym, że jest skazana na tą małą przylepę. Właściwie, to nawet ją polubiła do tego stopnia, że jak miała jakiś ciekawy pomysł, to od razu szła o tym poinformować Mayę. Tego dnia Maya przybiegła do kwatery Corinne i zaczęła ją niemal siłą wyciągać na dwór. Zbliżał się wieczór, więc tym bardziej wydawało się to dziwne. Sullivan nie umiała jednak jej odmawiać, więc posłusznie udała się za córką Morfeusza. Jak zwykle droga zleciała im szybko, ponieważ Maya przez cały czas miała coś do powiedzenia. Corinne zawsze uważała, że to ona ma nierówno pod deklem, ale pomysły jej młodszej koleżanki były nie z tego wymiaru. Nim się obejrzały, znalazły się już na obrzeżach obozu. Słońce chowało się już za horyzontem, ale córce Chione to w ogóle nie przeszkadzało. Chłód towarzyszył jej przez cały czas, dlatego wieczory wydawały jej się nawet przyjemniejsze. - Nie jest ci zimno?- spytała, przypominając sobie, że przecież córka Morfeusza może to odczuwać zupełnie inaczej. Ona jednak pokręciła głową i pociągnęła Corinne dalej w las. Szły jeszcze chwilę, aż Maya stanęła w miejscu i zaczęła się rozglądać. - Powinnyśmy już wracać, jesteśmy za daleko.- odezwała się do małej łagodnym głosem. Nie chciała jej straszyć ani uwłaczać, mówiąc o zagrożeniach, jakie mogą je czekać w lesie o tej porze. Maya miała ledwie jedenaście lat i prawdopodobnie nie poradziłaby sobie z wieloma przeszkodami. Potrzebowała jeszcze treningu. Może gdyby był z nimi bardziej doświadczony heros, Corinne by się tak nie obawiała o ich życie, a zwłaszcza o Mayę. - Ćśś, spójrz.- przerwała młoda półbogini nim Sullivan zdążyła kolejny raz ją ostrzec. Smukła rączka uniosła się i zaczęła wskazywać jakiś kierunek. Corinne spojrzała natychmiast w tamtą stroną i zauważyła dwa małe światełka, które się poruszały. W tym momencie Maya wyrwała naprzód w pogoni za nimi. - Maya, stój. To są ogniki!- zawołała córka Chione. Młoda postanowiła zignorować jej polecenie i biegła dalej za uciekającymi światełkami. Corinne przeklęła pod nosem, co nie zdarzało jej się często i ruszyła biegiem za koleżanką. Zachodziła w głowę, jak dziewczynka po przejściu podstawowego szkolenia, mogła nie rozpoznać tych podstępnych stworków. W biegu odczepiła fragment ze swojego łańcuszka, który zaraz przeobraził się w włócznię, którą dziewczyna tak lubiła walczyć. Przedzierała się między drzewami, próbując nadrobić zaległą odległość, która dzieliła ją od Mayi. Gdy jej się to udało, było już praktycznie za późno. Widziała tylko jak zardzewiałe ostrze dziurawi ciało córki Morfeusza. Do oczu Corinne natychmiast napłynęły łzy, ale to jej nie powstrzymało przed atakiem na paskudnego drauga, który niedawno musiał wygrzebać się spod ziemi, w której czyhał, aż nastanie noc. Ciało dziewczynki opadło bezwładnie na ziemię, a z rany zaczęła obficie wypływać krew. Sullivan, nie zwlekając, podeszła bliżej drauga i poczęstowała go pyłem śnieżnym, chcąc choć minimalnie ograniczyć jego ruchy. Zaraz po tym zamachnęła się swoją włócznią, dziurawiąc działo potwora na wylot. Pociągnęła swoją bronią i pchnęła draugiem w pobliskie drzewo, następnie wyrwała z niego ostrze, a potem zamachnęła się tak, by skrócić go o głowę. Wiedziała, że nie powstrzyma go na stałe, ale chciała w ten sposób dać sobie trochę czasu. Podbiegła do dziewczynki i szybko wzięła ją na ręce. Zaczęła uciekać, trzymając ją nadal w ramionach i modliła się, by nic ich nie dogoniło. Z ciężarem na rękach trudniej jej się biegło, ale robiła co mogła. Widziała jak Maya odpływa, a jej zwalniający oddech wydawał się wręcz namacalny. Gdy była już bliżej obozu, zaczęła krzyczeć i wołać o pomoc, bo bała się, że nie dobiegnie dalej. Nie chciała zostawiać Mayi na pastwę zwierząt. Była prawie przy granicy obozu, kiedy padła na kolana. Maya zsunęła jej się z rąk na ziemie. Corinne usilnie próbowała zatamować krwawienie, ale było na to za późno. W końcu ktoś ją dostrzegł i zawołano pomoc, nim jednak jej udzielono, Maya już nie żyła. Ciekawostki ~ gra na ukulele, na gitarze i ładnie śpiewa ~ jej włosy naturalnie są w kolorze bardzo jasnego blondu, ale lubi je farbować na siwo lub inne zimne barwy ~ może tego po niej nie widać, ale lubi czasami robić rzeczy, które wywołują u niej skok adrenaliny ~ planuje zrobić sobie tatuaż, ale jak na razie ma zbyt wiele pomysłów, by któryś wybrać ~ uwielbia pić lemoniadę, im kwaśniejsza tym lepiej ~ nie ma pojęcia kim jest jej ojciec ~ chce żyć blisko ze swoim przyrodnim rodzeństwem, bo to jedyna rodzina jaką ma ~ jest mistrzem wszelkich rękodzieł od szydełkowania, przez robienie biżuterii po robienie różnych dekoracji ~ świetna z niej krawcowa! Niejeden heros przychodzi do niej z dziurawymi ubraniami. ~ kocha burzę, zwłaszcza nocą ~ do tej pory nie określiła swojej orientacji seksualnej, więc prawdopodobnie jest bi ~ wyprostowanie jej włosów graniczy z cudem, a jeśli się uda, wystarczy odrobinę wilgoci, by znowu się skręciły
Ostatnio zmieniony przez Corinne Sullivan dnia Czw 16 Lip 2020, 15:53, w całości zmieniany 1 raz |
|