Oddział ratunkowy DpyVgeN
Oddział ratunkowy FhMiHSP


 

Oddział ratunkowy

Admin
Admin
Admin
Oddział ratunkowy Sro 03 Cze 2020, 11:09

Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Oddział ratunkowy Wto 22 Cze 2021, 22:38

- 6 -

Minęły już trzy miesiące od niezłej imprezy z Marciem, a ona wciąż nie była pewna. Czy mężczyzna coś do niej czuł? Tak by wiele rzeczy wskazywało, ale sama nie miała pewności. Kilkukrotnie starała się coś zasugerować, coby może go ośmielić, ale on albo to zignorował albo nie wyłapał w tym podtekstu. Czy coś do niego czuła? Tak. Przez ten czas zdążyła to wszystko sobie poukładać i zrozumieć, że jest w nim zakochana. Mówimy jednak o Gale, która za nic w świecie nie wykona pierwszego ruchu. W tym momencie mogła się z tego wycofać i wiedziała, że jeśli zrobiłaby sobie dłuższą przerwę od niego albo zmusiła się do relacji z kimś innym, to w końcu uczucia by minęły i mogliby być nadal przyjaciółmi. Nie chciała tego jednak robić, póki nie miała pewności w jakimkolwiek kierunku. Czy się doczeka?
Olivia miała dzisiaj umówiony trening i choć trochę martwiła się o Deverilla, to wiedziała, że jest doświadczony i poradzi sobie na misji. W połowie treningu dostała jednak telefon, że Marc jest w szpitalu. Jak strzała wybiegła nie tłumacząc się w ogóle swojemu trenerowi. Cudem w biegu złapała swoje rzeczy i właściwie kilka minut później była już na miejscu. Tuż po wejściu do szpitala oparła się o ścianę i uspokoiła nieco oddech oraz nerwy. Otarła też oczy od napływających łez, bo oczywiście nie powiedziano jej przez telefon nic. Gdy tak jednak się uspokajała, usłyszała tuż za rogiem swoje imię, więc siłą rzeczy zaczęła się przysłuchiwać.
Kopara jej opadła, gdy usłyszała rozmowę między dwoma mężczyznami, ale przynajmniej miała potwierdzenie, którego chciała, tak? Poczekała jeszcze chwilę, gdy temat mężczyzn zboczył z kursu i wyszła do nich. Chwilę później siedziała już przy Marcu, który na szczęście nie umierał, osłaniając ich z każdej strony kotarą dla jakiejkolwiek prywatności. Chwyciła jego dłoń siadając w fotelu i mruczała coś pod nosem, że ma zaraz się budzić i żyć, bo jak umrze, to ona go zabije.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Oddział ratunkowy Sro 23 Cze 2021, 23:33

Marc z racji swoich obowiązków, musiał w końcu opuścić obóz i udać się na jakąś dłuższą misję. Tym bardziej, że poważna grupa herosów była w Tartarze i potrzeba było nowych rąk do pracy. Słysząc przypadkiem o domniemanym angażu Gale, która w oczach władz obozowych wydawała się być "gotowa do wzięcia udziału w poważnej misji", zaoferował samego siebie, byleby tylko oszczędzić Gale kłopotów. Nic jej co prawda o tym nie wspomniał, ale przecież nie musiał jej mówić o wszystkim. Także nie musiał mówić o tym, że zmanipulował za pomocą swoich zdolności osoby, które początkowo nie chciały się na to zgodzić. Ostatecznie to on został wytypowany do zadania poza obozem, a Olivia mogła skupić się na dalszym treningu.
Nie wszystko poszło tak jak oczekiwał i kiedy już wywiązała się walka z bestiami, Deverill dał upust swojej frustracji z ostatnich tygodni, bawiąc się niejako w rzeźnika. Potworów było jednak na tyle dużo, że z czasem zaczęły uzyskiwać przewagę, a pozostali członkowie drużyny albo polegli, albo zaczęli się wycofywać. Wtedy Marc postawił wszystko na jedną kartę i wleciał między mityczne stwory, zużywając niemal cały zapas swoich magicznych mocy, gdyż stworzył sporą liczbę kolców i ostrzy za pomocą umbrakinezy. Dotąd nigdy tak dużo nie udało mu się zrobić na raz, toteż nic dziwnego, że po całej tej akcji prawie zemdlał z wycieńczenia. Na domiar złego, jedna z harpii przeżyła i uszkodziła mu prawy bok, wrzynając się pazurami aż do mięsa. Całe szczęście atak ominął narządy, ale on sam odczuwał tak duży ból, że przestraszył się, iż może zaraz umrzeć. Wtedy właśnie powiedział innemu herosowi, by ten w razie jego śmierci powiedział Olivii, że Marc ją kocha. Tuż po tym zemdlał, bo nie tylko bok miał ranny, ale również rozcięte lewe ramię, które mocno krwawiło.
Po przebudzeniu się w szpitalu miał przed oczami tylko jakieś niewyraźne obrazy, praktycznie nic nie kontaktował i nawet miał problem z otworzeniem powiek, które wydawały się być cięższe niż wszystkie ciężary obozowej siłowni razem wzięte. Czuł jednak, że jedna z jego dłoni jest opleciona czymś bardzo ciepłym i delikatnym. Kiedy już doszedł do stanu, w którym kontaktował cokolwiek, leniwie podniósł obie powieki i zanim odzyskał ostrość obrazu, już wiedział, z kim ma do czynienia. Powoli, niezbyt mocno zacisnął dłoń, by poczuć jeszcze więcej tego przyjemnego uczucia, jakie towarzyszyło mu, kiedy Olivia trzymała go za rękę.
- Muchy byś nie skrzywdziła... - odezwał się po chwili wyraźnie zmęczony, nieco zachrypniętym głosem, wszak nie używał od kilku godzin nadwyrężonych od krzyku strun głosowych. - I dalej lubisz mi rozkazywać - ledwo zauważalnie uniósł kącik ust, by imitował on uśmiech. Naprawdę cieszył się na jej widok i że jednak żyje. Chociaż może to były Pola Elizejskie? W jego wyobrażeniu na pewno tak by wyglądały. Ona byłaby ich głównym elementem, wiadomo dlaczego.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Oddział ratunkowy Pią 02 Lip 2021, 00:19

Patrole już od dawna były pewną normą dla Gale, a od jakiegoś czasu zaczęły się pojawiać "lżejsze" misje. Nie sądziła jednak, że została już wyznaczona do trudniejszych zadań, bo ta informacja do niej nie dotarła i pewnie dobrze, bo wściekłaby się na Marca, że ją tak wyręcza. Raz, że jest to lekceważące, a dwa (najważniejsze), że nie pozwoli mu się tak dla niej narażać. Dołączyła do obozu, więc chcąc nie chcąc do czegoś się zobowiązała. Nieświadoma jednak tego wszystkiego, wzięła na klatę fakt, że mężczyzna jedzie na misję, a ona sama przycisnęła przez ten czas treningi chcąc jakoś zabić sobie czas.
Olivia wiedziała, że muszą się liczyć z polegnięciem na misji, patrolu czy w innej walce, ale nie dopuszczała do siebie takiej możliwości. Więc gdy dostała telefon, nawet nie patrzyła na trenera, którego de facto lubiła i bez słowa opuściła w pędzie salę, by od razu znaleźć się w szpitalu. Bała się, okropnie. Nie wiedziała czy żyje i czy ma duże szanse na to, co mu jest, nic. Nic więc dziwnego, że obleciał ją strach, który trochę z niej zszedł, gdy medyk powiedział jej, że tragedii nie ma. Niemniej potrzebowała jego pobudki, by mieć pewność, że jej Marc jest z nią ponownie.
Stąd też te trzymanie za dłoń mężczyzny i wyszeptywane groźby, które miały jakoś dotrzeć do jego świadomości i pomóc mu się obudzić. Potrzebowała tej pewności, bo gdyby go straciła, nie miałaby pojęcia, co by ze sobą poczęła. Przyjechała do East Lansing tylko ze względu na niego, gdy obóz wytoczył największą broń i to jego właśnie wysłał. Co by miała robić w miejscu, które jej się nie podobało bez niego?
Kiedy poczuła ruch na dłoni, zerknęła na nie, by zobaczyć to, co właśnie poczuła. Uśmiechnęła się na to, choć to był tylko pierwszy krok tego, czego potrzebowała. Dopiero, gdy Marc wykrztusił z siebie jakąkolwiek głoskę, kobieta od razu przeniosła spojrzenie właśnie na jego twarz. Na jej własnej pojawiło się lekkie rozbawienie, by w końcu parsknąć cicho śmiechem na kolejne.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz - rozkazała mu po raz kolejny, po czym wstała, by zawołać lekarza. Ten przyszedł i pewnie sprawdził parametry, zadał kilka pytań, zbadał ruchy gałek ocznych i sobie znowu gdzieś polazł. Wtedy Gale skupiła się ponownie z całości na nim.
- Co to w ogóle znaczy, że dalej lubię ci rozkazywać? A kiedy to robiłam? - zaśmiała się znowu nie pytając go o to jak się czuje, z racji tego, że już lekarzowi odpowiadał na to pytanie. Skupiła się zatem na przyjemniejszych sprawach. Dopiero gdy przyszedł do nich pielęgniarz z kubkiem wody i słomką zrozumiała, że nie powinna go tak przepytywać. Przejęła więc naczynie i podsunęła mu słomkę, by mógł się napić i sobie ulżyć.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Oddział ratunkowy Sob 03 Lip 2021, 00:00

Marc wiedział, że nie może słowem odezwać się w sprawie podstawiania się zamiast Olivii na różne misje, bo miał świadomość, że Gale nie będzie zachwycona i jeszcze go za to opierdoli. Deverill jednak odzyskał w pewien sposób radość z życia i było to związane właśnie z przyjaciółką, która mieszkała tu w obozie razem z nim, dzięki czemu nie czuł się samotny. Tak jak ona chciała jemu zapewnić bezpieczeństwo, tak i on chciał jej, a udział w zadaniach jej kosztem był jednym ze sposobów na to.
Syn Eris stracił przytomność tylko na kilka godzin, ale tak naprawdę czuł się, jakby jebnął go pociąg i jeszcze przeszło po nim stado słoni. Wszystko za sprawą obitych niemal wszystkich kości, co było związane z niezbyt mądrym gambitem podczas wykonywania zadania. Zapomniał jednak o tym wszystkim, kiedy tylko wzrok się wyostrzył i zobaczył ją przed sobą. Nawet w tej pełnej troski i niepokoju twarzy był pewien urok, który go do niej ciągnął.
- Postaram się - odpowiedział bardzo grzecznie jak na niego, bo nie zamierzał się z nią spierać. Marc na pewno z chęcią uniknąłby kolejnych urazów, kontuzji i bólu, jeśli miałby ku temu sposobność. Nie był przecież psycholem, który naraża życie dla głupiej podniety.
Później wziął udział w krótkim badaniu, które troszkę go podmęczyło. Jak widać organizm nie przyzwyczaił się jeszcze do pracy na pełnych obrotach, dlatego też nawet nie próbował się podnieść. Zamiast tego z wdzięcznością wypisaną na mordce spoglądał na Olivię, która podsuwała mu kubek z wodą. Pociągnął kilka razy słomkę, by upić nieco zawartości i westchnął po wszystkim, czując jak pragnienie powoli przemija.
- W przedszkolu lubiłaś się rządzić - zaśmiał się lekko, po czym natychmiast wzdrygnął łapiąc się dłonią za bok ciała. Jak widać nie był to jeszcze czas na poważniejsze reakcje ze strony jego organizmu, dlatego też musiał wszystko ograniczać, by nie produkować kolejnych dawek bólu.
- Co tu robisz? - spytał z ciekawości, gdyż nie przypominał sobie, by w obozie były jakieś protokoły nakazujące przybycie do szpitala najlepszym przyjaciołom rannych półbogów. Jeśli już, to najczęściej byli to partnerzy lub partnerki, ewentualnie jacyś członkowie rodziny, głównie przyrodnie rodzeństwo.
Niemal błagalnym spojrzeniem znów zerknął na kubek, licząc na to, że Olivia poda mu go i pozwoli się napić, bo jednak organizm znów zaczął się domagać troszkę cieczy.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Oddział ratunkowy Nie 04 Lip 2021, 13:39

Brunetka bardzo martwiła się o mężczyznę, bo w sumie pierwszy raz mieli sytuację, że wrócił z misji nieprzytomny i wzywali ją do szpitala. Wiedziała, że to jest coś, z czym powinna się liczyć, a jednak ciężko jej było zaakceptować tą sytuację i mimo wszystko sądziła, że w tej kwestii podobnie myśli większość obozowiczów. Żyć po to, co codziennie się narażać po to, by inni mieli szansę przeżyć ten kolejny jeden dzień. Tylko co to za życie? Ech, rozmawiali o tym tyle razy i miała nadzieję, że Marc w końcu przyjmie jej propozycje i wrócą razem do Nowej Zelandii.
Uśmiechnęła się jedynie lekko i skinęła głową. Wiedziała, że mężczyzna nie jest z tych, którzy czerpali frajdę z urazów czy blizn, bo i takich już spotkała. Pomagała jej świadomość, że mężczyzna uważa na siebie i stara się nie robić głupot na misjach.
Gdy tylko się napił, odstawiła kubek na stolik przy łóżku, by ponownie zająć miejsce na krześle i chwycić go za łapkę. Była znacznie spokojniejsza czując ciepło jego dłoni. Zaraz jednak zaśmiała się cicho, by przechylić tuż po tym lekko głowę na bok i spojrzeć na niego z troską, gdy śmiech odbił się czkawką.
- Skoro tak mówisz - uśmiechnęła się rozbawiona, bo nie zamierzała się sprzeczać w tej kwestii. Jako dziecko zdecydowanie częściej wykazywała się umiejętnościami przywódczymi, jednak przez lata trochę się to pozmieniało. Już nie była tamtym przebojowym dzieckiem.
- Zadzwonili... - tu przerwała widząc jego spojrzenie i podsunęła mu ponownie kubek ze słomką. Dopiero gdy skończył pić, a ona odstawiła naczynie, wróciła do tematu. - Zadzwonili do mnie ze szpitala. Akurat miałam trening niedaleko, więc od razu przyszłam, bo nic przez telefon nie chcieli mi więcej powiedzieć - przyznała uśmiechając się lekko, jednak zaraz na chwilę uciekła spojrzeniem przygryzając lekko wargę przypominając sobie co usłyszała na korytarzu. Wróciła do niego spojrzeniem, przyglądając się mu i zastanawiając się czy naprawdę Deverill to powiedział. Tylko dlaczego niby tamci dwaj mieliby wymyślać rozmawiając ze sobą?
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Oddział ratunkowy Pią 09 Lip 2021, 23:24

Marc rzadko kiedy obrywał w taki sposób, więc była to dla niego pewna nowość. Nawet w trakcie bitwy w obozie poszło mu całkiem dobrze, nie musiał ani łatać dziur w ciele, ani też zbierać zębów z podłogi. Raptem kilka siniaków i draśnięć. Dziś jednak chyba oberwał za wszystkie ostatnie wydarzenia, w których uszło mu płazem.
- Może zaprzeczysz? - spytał, by nieco podgrzać atmosferę. Może i nieco podkoloryzował narrację, bo przecież każdy przedszkolak na swój sposób lubił się rządzić. Niemniej jednak coś w tym było, że mała Olivia lubiła rozstawiać wszystkich po kątach, głównie dlatego, że zawsze była tą najmądrzejszą. Później zamiast bycia mądralińską, wybrała słuchanie i pomoc, korzystając ze swojej szerokiej wiedzy. Najwidoczniej więc jej przeszło, ale przedszkole rządziło się własnymi prawami!
- To dziwne - odparł nieco zmęczonym tonem. - Zazwyczaj nikogo się nie wzywa poza rodzeństwem lub... partnerami - było to dla niego zaskakujące, bo przecież wcale nie prosił nikogo o to, by jeśli coś mu się stanie, kontaktowali się od razu z Olivią. Tymczasem to właśnie ją zawiadomili jako pierwszą co oznaczało, że ich relacja została zauważona przez obozowych oficjeli i ci widzieli w nich coś więcej niż tylko parę znajomych.
- Coś nie tak? - spytał, widząc jej przygryzienie wargi i spojrzenie w bok. Nie miał pojęcia o czym myślała, ale wydawało się być to w jakiś sposób krępujące albo niekomfortowe dla niej. Dało mu też do myślenia te jej spojrzenie, którym niemal go przeszywała. Dotąd nigdy nie patrzyła na niego w ten sposób i nawet on poczuł się trochę nieswojo.
- Nalejesz mi jeszcze? - poprosił, spoglądając na puste naczynie, z którego wcześniej wydudnił wodę. Może przejście się do dystrybutora pomoże jej opanować myśli, bo Deverill odnosił dziwne wrażenie, że Olivia jest bardzo zestresowana. Nie żeby nie brał pod uwagę jej uczuć i tego, że po prostu się o niego martwiła jak przyjaciółka, ale zachowywała się trochę inaczej.
Zanim jednak podniosła się z miejsca, zacisnął mocniej dłoń na jej rękach i uśmiechnął się lekko.
- Cieszę się, że to akurat do ciebie zadzwonili - czy on przed chwilą nie próbował jej pogonić, żeby trochę się ogarnęła? Tak. A teraz wyskoczył z takim tekstem. No po prostu Marc.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Oddział ratunkowy Nie 11 Lip 2021, 18:30

- A czy wyglądam jakbym zaprzeczała? - zaśmiała się, bo fakt, że Marc żył i wyjdzie z tego bez szwanku bardzo poprawiał jej humor. Nie przejmowała się więc takimi rzeczami jak jej rządzenie się we wczesnym dzieciństwie czy nawet teraz. Każdy czasem lubił, nawet ona. Nie było więc sensu sprzeczać się czy nawet irytować takimi przekomarzaniami tym bardziej, gdy jej głowę zajmowały znacznie istotniejsze rzeczy.
- Ja tam nie wiem, pretensje do innych skoro nie chciałeś bym wiedziała - wzruszyła ramionami, chociaż przypuszczała rzecz jasna dlaczego ją poinformowali mimo, że nie była rodziną w jakimkolwiek sensie. Nie mogła jednak póki co dać znać co wie, bo nie miała pojęcia jak ugryźć cały ten temat i czy w ogóle powinna. Z jednej strony chciała potwierdzenia, a z drugiej czy to nie zepsuje jedynej jej naprawdę istotnej relacji w tym miejscu?
- Wszystko w porządku - odparła automatycznie upominając siebie, by zachowywała się jak zazwyczaj. jak widać średnio jej to szło, skoro zaraz zaczęła go świdrować spojrzeniem. Sprawa o której wiedziała nie była jednak tak prosta, jakby się wydawało. A co, jeżeli nieznany jej heros kłamał albo żartował? Wtedy spali się ze wstydu, jeżeli wyjedzie mu z uczuciami, a on nic do niej nie czuje. Pozostanie jej wyjazd z tego miejsca.
- Jasne - odparła z małym uśmiechem sięgając po kubek. Zanim jednak zdążyła się podnieść, spojrzała na dłoń, na której mężczyzna mocniej zacisnął palce, a następnie na niego. Uśmiechnęła się ciepło na jego słowa, po czym pokiwała lekko głową zgadzając się z jego słowami.
Tuż po tym podniosła się i poszła do dystrybutora z wodą nakazując sobie wzięcie się w garść. Miała dwa wyjścia - albo udawać, że niczego nie usłyszała albo w jakiś sposób skonfrontować się. Inne wyjście nie wchodziło w grę, bo mogło oznaczać katastrofę. Postała przy butli z wodą kilka chwil dłużej i po kilku głębokich oddechach dopiero wróciła do Marca.
- Pij - podsunęła mu kubek ze słomką jak tylko znalazła się przy łóżku. Dopiero gdy zasygnalizował, że wystarczy, odstawiła naczynie i usiadła na krześle. - Czy ty coś do mnie czujesz? - spytała prosto z mostu zaskoczona własną odwagą. - Jak byłeś na misji zaczepiła mnie córka Sif, ale słyszałam, że lubi mącić - dodała nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Nie wiedziała po co ta historia, skoro mogła powiedzieć, co usłyszała. Nie chciała go stawiać pod ścianą albo robić z kolejnego herosa jego wroga. A tak mieli tajemniczą córkę Sif, której personaliów rzecz jasna nie znała. Tylko po co dodawała o tym mąceniu? Z drugiej strony, jeżeli ją faktycznie kochał i powiedział o tym komuś innemu, to chyba nie będzie miał problemu, żeby jej o tym powiedzieć, prawda?
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Oddział ratunkowy Czw 15 Lip 2021, 23:59

Rozmowa o jej władczości i chęci wydawania rozkazów była przyjemna, bo zawsze fajnie było przypomnieć sobie czasy szczenięce, kiedy nie mieli aż tylu problemów i trosk. Może i zapamiętał Olivię nieco bardziej przebojową, ale nic się przecież nie stało. Dalej była tą samą Gale, z którą chodził w przedszkolu, tylko na pewne sprawy patrzyła już nieco inaczej, dojrzalej. Nauczona zapewne doświadczeniem, bo przecież użeranie się z tymi ćpunami i innymi osobami wątpliwej reputacji było z pewnością czymś, co hartowało osobowość.
Spojrzał na nią z wyrzutem, kiedy stwierdziła, że powinien mieć pretensje do innych.
- To nie tak, że nie chciałem. Po prostu to dziwne. Nie mówię, że złe. Dziwne - poprawił się, by nie miała wątpliwości odnośnie tego, że jej obecność tutaj jest wskazana i pożądana przez niego.
Kiedy poszła nalać mu napój, Deverill chwilę zastanawiał się, co może być nie tak z nią. Może miała inne plany na dzisiejsze popołudnie i Marc jej to zepsuł swoim powrotem w nieciekawym stanie? Może coś wydarzyło się podczas treningu, o czym dziewczyna nie chciała mówić? Różne myśli przechodziły mu przez głowę, ale ostatecznie skończył wyłącznie na dywagacjach, nie chcąc roztrząsać tego tematu. Gdyby miała problem, to by mu powiedziała wprost, tak?
Uśmiechnął się lekko widząc ją, kiedy znowu weszła do sali, ale powoli zaczynał być zmęczony. Jego organizm teraz się odtwarzał, więc musiał dużo wypoczywać, najlepiej w ogóle spać. Nic dziwnego więc, że poczuł się zmęczony, skoro poprzedni sen nie był wywołany naturalnie, a zwyczajnym pozbawianiem przytomności.
Posłusznie zbliżył usta do słomki i pociągnął kilka łyków, chcąc chociaż w części uzupełnić płyny, które stracił podczas walki i przez rany. W końcu miał dość i poprosił ją o to, by odsunęła od niego kubek. Całe szczęście, że to zrobił, bo najprawdopodobniej po takim pytaniu przypadkowo wyplułby wszystko ze zdziwienia.
Pierwsze pytanie totalnie zbiło go z tropu i zestresowało. Skąd ona to wie? Ktoś jej o tym powiedział? Majaczył przez sen? Potem jednak słysząc dodatkową treść do tej informacji, nabrał trochę dystansu do pytania, co nie znaczy, że miał zamiar ją okłamywać.
- Olivia... - zaczął niepewnie, nie mając pojęcia w ogóle jak jej odpowiedzieć. Na wyznanie miłości nie był gotowy, ale może to był najwyższy czas na uzewnętrznienie się? Zawahał się jednak i pomyślał o tym, że nie ma tyle odwagi, dlatego też mógłby użyć na niej perswazji, by odwieść ją od tych trudnych pytań. Skarcił się jednak za to w myślach, bo to była zagrywka typowa dla jego matki, nie dla niego. I paradoksalnie, przez to obrzydzenie tą myślą, sam siebie postawił pod ścianą.
- Jesteśmy przyjaciółmi, to wszystko - i spękał.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Oddział ratunkowy Czw 22 Lip 2021, 17:33

Pokiwała tylko głową słysząc jego dziwne wyjaśnienia. Nie żeby mu nie wierzyła, ale zdawał się lekko panikować i dość nerwowo to tłumaczyć. Uśmiechnęła się jeszcze lekko rozbawiona na koniec jako podsumowanie jego wyjaśnień. Przecież nie mówiła poważnie z tym, że jej tu nie chciał. Nie wątpiła w jego sympatię, a skoro za wiele osób w tym miejscu nie miał, to chyba widok przyjaciółki (miłości?) nie był taki znowu zły.
Gale miała mętlik w głowie i nie wiedziała jak to wszystko najlepiej rozegrać. Nie chciała ofiar czy to w jego osobie czy swojej własnej. Z drugiej strony nie chciała też być tym durniem, który przez lata buja się obok osoby, którą kocha i nic z tym nie robi mając wiedzę, że niemal na pewno jest to odwzajemnione. Była tradycjonalistką, ale chyba dla kogoś takiego była gotowa się złamać i zrobić pierwszy krok, skoro on nie ma odwagi.
Nie spodziewała się po sobie jednak takiego wybuchu odwagi i bezpośredniości. A jednak może to był najprostszy sposób na dowiedzenie się prawdy. Oczekiwała więc w pozornym spokoju na odpowiedź obserwując zdziwienie na jego twarzy, a następnie niepewność. I chociaż pasowały one do stwierdzenia "kocha mnie", tak samo mogłyby się pojawić, gdyby ich nie było. Co prawda zdecydowanie bardziej wierzyła w pierwszą wersję, bo dlaczego jakiś heros miałby okłamywać znajomego w tak nieinteresującej ich kwestii?
Uśmiechnęła się lekko na jego odpowiedź ukrywając to, jak zawiedziona nią jest. Skinęła lekko głową i już miała coś na poczekaniu wymyślać i mówić, ale weszła pielęgniarka z jakąś nową kroplówką zagadując do Marca. Olivia miała więc okazję poukładać to sobie jako tako w głowie, choć póki co jedynie co mogła, to udawać, że jest dobrze. To akurat nie było trudne, nauczyła się tego pracując z patusiarnią.
- Chyba powinnam dać ci odpocząć - uśmiechnęła się ciepło, po czym nachyliła się, by cmoknąć go w czoło. - Odpoczywaj, a jakbyś czegoś potrzebował, to śmiało pisz - kolejny cmok i uśmiech, by chwilę później opuścić oddział, a następnie szpital. Na trening nie wracała, nie miała ochoty na zjebe. Właściwie to na nic ochoty nie miała, więc wróciła do domu, by pogapić się w sufit.

ZT
Sponsored content
Re: Oddział ratunkowy

Oddział ratunkowy
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Oddział transplantologiczny
» Oddział okulistyczny
» Oddział neurologiczny
» Oddział toksykologii
» Oddział Chirurgi



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Szpital :: Parter-
Skocz do: