Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir DpyVgeN
Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir FhMiHSP


 

Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir

Idź do strony : 1, 2  Next
Admin
Admin
Admin
Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Czw 18 Cze 2020, 12:10

Mieszkanie #5
Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Nie 28 Lut 2021, 20:46

Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir HvHYI9m

Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir 9dZDHZC

- 8 -

Wyglądała jak siedem nieszczęść. Na sobie nadal miała te same ubrania, co miała dwa miesiące temu, gdy wychodziła na misję. No, z drobną różnicą. Właściwie w jednym kawałku przeżyły jedynie ciężkie buty, czapka i rękawiczki. Spodnie miejscami podarte albo przetarte, kurtka była w jeszcze gorszym stanie. Plecak na plecach, który cudem ocalał trzymał się całkiem nieźle. W nim właściwie były skryte jej kastety, które nie mogły już znajdować się na jej nogach. Specjalne kieszonki już nie istniały.
Z szybko bijącym sercem weszła cicho do mieszkania wcześniej ściągając czapkę i ściskając ją w garści. Biorąc pod uwagę jak się myła, nie wspominając o sianie na głowie marzyła o prysznicu. Bardziej jednak marzyła o ukochanym. W tym całym jej wyglądzie dobre było to, że nie śmierdziała. Zawsze coś.
Rozejrzała się po ciemnym wnętrzu dostrzegając kilka pudełek po żarciu, domyśliła się kto jest ich właścicielem. Postawiła plecak na ziemi i starając się jak najciszej weszła w głąb mieszkania. Nie chciała przecież zapewnić mu zawału serca. Kiedy jednak zobaczyła go śpiącego na łóżku tulącego się do jej piżamy, myślała, że pęknie jej serce. Przez dłuższą chwilę zwyczajnie się temu przyglądała próbując się uspokoić i zastanowić się, jak właściwie do cholery mówi się komuś, że jednak się żyje? W dodatku komuś, kogo trzeba obudzić i nie zabić przy okazji?
Nie miała pojęcia jak się zachować! Dlatego cały czas tak stała w progu, aż w końcu odważyła się na najprostsze rozwiązanie.
- Aron - szepnęła. - Aron, kochanie - ponowiła nieco głośniej. Miała ochotę podejść, ale bała się, że Ortega w jakimś dziwnym odruchu obronnym może ją zabić. Różnie ludzie reagowali na takie wieści prawda? Mógł ją wziąć za intruza przecież, złodzieja. Tych w obozie nie brakowało. - Kochanie, obudź się. Ja żyję - powiedziała znowu nieco głośniej, czyli takim przyciszonym głosem. Czekała na reakcję, jeśli Boliwijczyk się nie obudzi, będzie musiała znaleźć inny sposób.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Pon 01 Mar 2021, 22:47

Od zakończenia tej przeklętej misji, w której Iris poniosła śmierć, Aron nie był już tym samym człowiekiem, co jeszcze kilka tygodni temu. Przez ostatnie miesiące pracował nad odzyskaniem pamięci, odnowił kontakt z Grimsdóttir, która okazała się być miłością jego życia, zdążył się nawet z nią zejść, po czym Corvus przekazał mu tą druzgocącą wiadomość. Codziennie wybrzmiewało mu to w głowie, podczas niemal każdej czynności, za którą się brał. Chodził ciągle przybity, z nikim nie rozmawiał, lekceważył swoje obowiązki takie jak treningi, nie stawiał się na konsultacje medyczne do obozowych lekarzy, ani też nie prowadził się zbyt dobrze. Jadł dużo paskudnego żarcia, pił alkohol, mył się raz na kilka dni. Przestał się golić, fryzjer ścigał go już od ponad miesiąca i nic nie zapowiadało tego, że cokolwiek się w tej sytuacji zmieni. Okupował więc mieszkanie Iris, nie chcąc pozwolić zarządcom, aby dali ten pokój komuś innemu. Pilnował więc rzeczy Grimsdóttir, z którą się nie pożegnał i którą codziennie opłakiwał.
Była ciemna noc, a Aron zasnął w depresyjnym nastroju. Zrobił trochę bałagan w mieszkaniu, ale nie było to coś, czego nie da się uprzątnąć w kilkadziesiąt minut. Jak zwykle leżał w pustym łóżku, tuląc się do piżamy Iris, którą codziennie pryskał jej perfumami. Dokładnie tymi, które tak uwielbiał. Łkał co noc, wtulając się w materiał i przeklinając potwory, które odebrały mu jego ukochaną. Wszak po tej informacji zrozumiał, że ich relacja to była prawdziwa miłość i najpewniej dlatego tak go to bolało.
Na wejście nikogo nie zareagował, bo był zbyt zmęczony, dlatego też nie zarejestrował, że ktoś jest w mieszkaniu córki Zeusa. Dopiero wybudzenie go za pomocą tego szeptu spowodowało, że niemal zerwał się na równe nogi. Ten głos słyszał codziennie, bo wielokrotnie łudził się, że Iris jednak żyje i wróci do niego. Minęły jednak dwa miesiące od jej zniknięcia i Ortega porzucił już wszelką nadzieję, stąd też jego nerwowe podniesienie się do siadu.
Było ciemno, jedynie księżyc oświetlał w jakimś stopniu pomieszczenie, pokazując mu znaną postać. Nie wierzył jednak w to, że jest to Iris. Spodziewał się wszystkiego: ducha, szyderstwa bogów czy żartu herosa potrafiącego zmieniać się w kogoś, ale nie samej córki Zeusa.
- Nie żyjesz... - rzucił podłamanym głosem, nie potrafiąc powstrzymać łzy, która zaczęła ciec po jego lewym policzku. - Moja Iris umarła... nie ma jej... - wydukał, doprowadzając się tymi słowami do płaczu, którego nie miał zamiaru ukrywać. Przechylił się tak, by paść twarzą w poduszkę i docisnął ją do głowy, wydzierając się ile tylko sił w płucach. Materiał skutecznie stłumił ryk rozpaczy, a Ortega dopiero po chwili odsunął się od poduszki, czując, że zmoczył ją swoimi łzami.
- Kimkolwiek jesteś, odejdź stąd... - rzucił w stronę tej "fałszywej Iris", która stała przed nim, nie wykonując póki co żadnych gwałtownych ruchów.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Czw 04 Mar 2021, 00:59

Blondynka nawet nie potrafiła sobie wyobrazić jego cierpienia. Sama prawie go straciła, ale gdy tylko ona podniosła się z szpitalnego łóżka, od razu znalazła jego niedaleko wciąż w śpiączce, ale jednak żyjącego. Potem ta utrata pamięci, która była dużym ciosem, ale on żył, miała szansę go odzyskać. A Aron? Od dwóch miesięcy żył z myślą, że ona nie żyje i nie wróci. Jak miała mu to powiedzieć? Jak go przekonać? W końcu to nie dwa dni, a miesiące! Ludzie nie wracają po takim czasie. A jednak ona to zrobiła.
Była więc niepewna jak powinna się zachować i co robić. Obraz śpiącego z jej piżamą Ortegi, niemal złamał jej serce przez to jak on bardzo cierpiał. Nie wiedziała co robić, czy podejść czy poczekać w pewnej odległości. Czy go gwałtownie obudzić czy spokojnie. Radośnie czy stonowanie. Nie wiedziała co będzie najlepsze, nikt ich nie uczył takich rzeczy, nie przygotowywał na takie sytuacje, bo ich nikt nie zakładał. Nie żyje to nie żyje, kropka. A świadomość, że Grimsdóttir nigdy nie zazna spokoju też pewnie nie poprawiała otuchy. Ciało nie odnalezione przez towarzyszy, bez pogrzebu, bez wysłania jej z opłatą w zaświaty. Ciekawe czy w ogóle szukali ciała...
Kiedy mężczyzna zareagował na jej słowa i się podniósł, Iris po raz kolejny pękło serce. Widziała teraz po jego twarzy jak on cierpi - opuchnięty, zarośnięty, włosy zdecydowanie za długie. Miała ochotę podbiec i po prostu go przytulić, ale wiedziała, że nie jest to bezpieczne. Jeszcze nie mogła. Musiał w nią uwierzyć, a po jego słowach widać było, że jest inaczej. Nie spodziewała się jednak płaczu, widząc jego rozpacz zasłoniła usta dłonią, a po jej policzkach zaczęły ciurkiem lecieć łzy. Och już ona zabije Lucifera za takie skrzywdzenie jej ukochanego.
- Aron, to ja - zaczęła ponownie łamliwym głosem, gdy ją przegonił. Powoli podeszła do lampki nocnej, którą zapaliła ukazując mu się w całym tym swoim nieszczęściu. Poobijana, w podartych rzeczach niczym menel. - Jestem twoją Iris, tą, która pokochała ciebie przed bitwą na misji. Tą, która pomagała ci stanąć na nogi po utracie pamięci. Kochanie... To naprawdę ja - chociaż początkowo trzymała się dzielnie, to pod koniec głos ponownie jej się załamał.
- Jak mam ci udowodnić, że to naprawdę ja? - spytała zrozpaczona, bo nie chciała czekać z tym do jutra aż sam Corvus mu to potwierdzi. Nie wytrzymałaby tyle godzin ze świadomością, że ma ją za oszusta i nadal cierpi z powodu jej straty.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Nie 07 Mar 2021, 14:50

Aron był w złym stanie psychicznym i to było po nim widać od razu. Pierwsze dni były najgorsze, później na chwilę się ogarnął, by zaraz znów zacząć tęsknić za Iris i popadać w obłęd. Zrezygnował ze wszystkich obozowych zajęć, nie stawił się na jedną z misji, do których wyznaczył go generał i nawet nie raczył poinformować Corvusa o powodach swojej niesubordynacji, zlekceważył wiele rozkazów, z czasem Juarez przestał wyznaczać go do kolejnych patroli i tak wegetował w tym obozie, bo życiem tego się nie nazwie.
W tej ciemności nie widział jej twarzy, dlatego też nie dostrzegł jej płaczu. Dopiero gdy się odezwała, zarejestrował w ogóle ten fakt, bo łamliwy głos dał mu do myślenia. Kiedy zapaliła lampkę, Ortega instynktownie przekręcił głowę w bok, gdyż przez opuchnięte oczy i płacz światło działało na niego drażniąco. Dopiero gdy wzrok się z nim oswoił, był w stanie spojrzeć na dziewczynę, która do złudzenia przypominała mu jego Iris.
- To niemożliwe... - rzucił, przełykając głośno ślinę, która zebrała się od płaczu. Wytarł dłonią twarz, by mieć przed sobą dużo ostrzejszy obraz, który przez łzy na oczach został nieco zniekształcony.
Ortega spojrzał głęboko w oczy tajemniczej dziewczynie, u której dostrzegł to, czego nie widział od dwóch miesięcy. Serce zaczęło bić mu mocniej w nadziei, że to co mówi blondynka jest prawdą i że Iris jednak przeżyła. Cały czas miał jednak wątpliwości, bo przecież przez ostatnie miesiące żył ze świadomością, iż jego największa miłość poległa podczas misji i nigdy już nie wróci. Nawet w tym szalonym boskim świecie śmierć była często czymś ostatecznym i zazwyczaj herosi nie wracali z zaświatów. Co jeśli jednak ona nigdy w nich nie była, tylko zaginęła? To również miał w głowie przez wiele tygodni, licząc cicho na cud.
Aron podniósł się do pozycji siedzącej i spoglądał w ciszy na Iris, która oczekiwała odpowiedzi na swoje pytanie. Syn Hekate zawahał się na moment, ale ostatecznie zdobył się na odwagę, by unieść swoją dłoń i dotknąć nią delikatnie policzka Grimsdóttir. Najpierw opuszkami palców, a później całą dłonią. Ten dotyk przypominał mu wiele i choć dalej nie miał pewności, zaczęło do niego docierać, że córka Zeusa jednak przeżyła. Czy może to był sen?
- Pocałuj mnie... - to pierwsze, co przyszło mu do głowy. Iris była jedyną kobietą, z którą całował się po odzyskaniu pamięci i doskonale wiedział, jak dziewczyna to robi. Jeśli to naprawdę ona, to nawet zmiennokształtność dzieci Lokiego nic tutaj nie wskóra, wszakże każdy całował trochę inaczej, a jej pocałunki znał na pamięć.
W końcu sam przysunął się do niej i ująwszy jej twarz w swoje dłonie, zainicjował pocałunek, który był najpierw delikatny i spokojny, a gdy tylko nabrał pewności, że to Iris, natychmiast zyskał na sile i namiętności, jak gdyby miał zrewanżować im te dwa miesiące bez siebie.
- To naprawdę ty... - wydukał. Łzy zaczęły mu lecieć mimowolnie, tym razem jednak ze szczęścia, dłonie przesunął na jej plecy i przyciągnął ją do siebie, inicjując kolejny, równie łapczywy, energiczny i namiętny pocałunek. Błądził dłońmi chaotycznie po całym jej ciele, wsuwając je pod zniszczony strój bojowy Grimsdóttir, by tylko poczuć chociaż namiastkę jej delikatnej skóry.
Dopiero po długiej chwili odsunął się od niej, wciągając gile, które siłą rzeczy zaczęły mu cieknąć chwilę wcześniej oraz wycierając ponownie oczy.
- Jak to jest możliwe? - spytał, bo tego nie rozumiał.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Nie 07 Mar 2021, 21:58

Islandka nie miała pojęcia jak postąpić. Może zamiast takiego podejścia powinna poprosić Corvusa, by ściągnął do siebie choćby siłą Arona i w ten sposób by mu powiedzieli, że żyje? Z każdą chwilą miała coraz większe wątpliwości co do tego, że Boliwijczyk jej kiedykolwiek uwierzy. Tylko to mógłby być, jak nie ona? Nie sądziła, by ktoś był na tyle okrutny, by ją udawać... Chociaż po chwili namysłu przyszedł jej do głowy jeden syn Lokiego. Niech ona tylko się dowie, a mało tego, że Lucifer zginie to jeszcze w męczarniach.
- Możliwe - szepnęła ochryple, gdyż przez łzy zrobiła jej się gula w gardle. Przełknęła ją nawilżając śliną gardło, by mogła wreszcie cokolwiek mu powiedzieć. Otarła też oczy wierzchem dłoni, by doskonale go widzieć. To nie ona miała tu powód do płaczu, to nie ona od dwóch miesięcy cierpiała z powodu jego śmierci.
Spróbowała jakoś go przekonać słowami wspominając o tym, że kochała już go wcześniej. Widząc jednak jego niepewność zadała pytanie co ma zrobić zdesperowana, by wreszcie w nią uwierzył. Potrzebowała go już teraz, a on potrzebował jej, dlatego musiał jej uwierzyć. Musiał być jakiś sposób, by go przekonać i liczyła na to, że podpowie jej cokolwiek.
Przymknęła oczy instynktownie, gdy dotknął jej twarzy napawając się tym dotykiem, za którym tęskniła tygodniami. Miała ochotę przytrzymać jego dłoń przy swojej twarzy i tak trwać w nieskończoność, ale powstrzymała się. Takie gwałtowne ruchy z pewnością w niczym by jej nie pomogły, choć było to naprawdę ciężkie nie przylgnąć do niego wiedząc, że prędzej czy później będzie musiał jej uwierzyć, a ona potrzebowała przecież tak bardzo jego ramion.
Zaskoczyła jednak go prośba mężczyzny, więc przez chwilę nic nie zrobiła, co on sam wykorzystał. Stała jak ten słup soli, póki nie poczuła jego warg na swoich, które od razu zaczęła całować. Dopiero, gdy pocałunek się pogłębił, zarzuciła mu ręce na ramiona zbliżając się do niego znacznie bardziej. Planowała nie odsuwać się od niego już nigdy, ale Aron postanowił to jednak zrobić, na co westchnęła nieco zawiedziona.
Uśmiechnęła się przez łzy, kiedy wreszcie jej uwierzył kiwając jedynie głową dla potwierdzenia jego słów. Kiedy przyciągnął blondynkę wciągając ją na łóżko, ta przylgnęła do niego odwzajemniając całą sobą pocałunek. Gładziła go dłońmi po włosach próbując też w ten sposób ukoić jego zszargane nerwy.
- Nie zginęłam. Gdyby poszukali mojego ciała w dole wodospadu znaleźliby mnie kilkadziesiąt metrów dalej. Zamiast nich zrobili to orkowie. Większość czasu byłam w śpiączce - wyjaśniła mu spokojnie gładząc wciąż go po włosach, a drugą ręką delikatnie otarła jego oczy uśmiechając się ciepło.
- Jestem przy tobie i nigdzie się nie wybieram - dodała pewnie, bo Juarez mógł zapomnieć, że przez bardzo długi czas gdziekolwiek ją wyśle. Pomijając urazy, które wymagały interwencji medycznej, to nie zamierzała opuszczać obozu przez długi czas. Skoro inni mogli, to ona też. - Chodźmy pod prysznic, przyda nam się - szepnęła po chwili pociągając go lekko tuż po tym, jak podniosła się do pozycji siedzącej. Co prawda nie liczyła na seks, a jedynie na pocałunki, jego ramiona, no i cywilizację, bo jednak u orków trochę tego brakowało.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Pon 08 Mar 2021, 18:02

Aron miał pewne obawy, bo jak w takiej sytuacji nie mieć? Ten obóz pełen był żartownisiów i niewdzięczników, którzy cieszyli się z cudzego nieszczęścia, wykorzystując je do własnych zabaw. A już zwłaszcza dzieci Lokiego, których znakiem rozpoznawczym były psoty oraz denerwowanie wszystkich wokół. Na samym początku przecież była taka sytuacja, kiedy to córka Lokiego zrobiła mu taki niesmaczny żart. Z drugiej strony, być może dzięki temu trochę pogodził się z jej stratą i nie łudził się na jej powrót, tak jak miało to miejsce jeszcze na samym początku tego załamania.
W jego głowie był tylko jeden sposób, który mógł mu potwierdzić, że dziewczyna mówiąca do niego, to właśnie jego Iris. Postanowił więc zainicjować ten pocałunek, mimo wyraźnego braku sił i nadziei. Jak widać jednak gdzieś tam jeszcze malutki jej płomyczek się tlił, który pozwolił mu raz jeszcze pokonać tę barierę i na moment uwierzyć w to, że Grimsdóttir naprawdę żyje. Gdy tylko więc przylgnął do niej wargami i ta odwzajemniła pocałunek, Aronowi aż zeszkliły się oczy. Pogłębienie pocałunku było jasnym znakiem, że uwierzył jej w to wszystko i że naprawdę rad był z jej powrotu. Nie sposób było opisać, jakie targały nim w tym momencie emocje.
- Iris… - wyszeptał jej przez łzy, które mimowolnie dalej spływały po jego policzkach, nieważne czy wycierał je on, czy wycierała je ona. Wtulił się w nią więc jeszcze raz, chowając twarz w jej ramionach, jak gdyby miało mu to pomóc oswoić się z tym. Wszystko to miało miejsce już po kolejnym namiętnym pocałunku.
Prawdę powiedziawszy Ortega wcale jej nie słuchał, nie był w stanie trzeźwo myśleć w tym momencie. Przez ostatnie dwa miesiące był zrozpaczony, a teraz odzyskał swoją Iris i mógł się nią nacieszyć, choćby na te kilka chwil, jeśli okaże się, że to tylko sen. Był jednak zbyt realistyczny, dlatego też sam syn Hekate w to nie wierzył.
- Tak się cieszę, że żyjesz - powiedział już nieco spokojniej, ale dalej dało się wyczuć w nim poddenerwowanie.
W końcu odsunął twarz nieznacznie, zostawiając na jej poszarpanym stroju kilka mokrych plam od łez. Pozostałe zostały wytarte przez dłoń blondynki, która dalej do niego mówiła.
- Obiecaj mi, że już nigdy mnie nie opuścisz. Kochanie, proszę… obiecaj mi to - był dalej zdenerwowany i z jego trzeźwym myśleniem były problemy, ale ta prośba wydawała się być w jakiś sposób przemyślana. On po prostu potrzebował potwierdzenia, że córka Zeusa była, jest i będzie przy nim.
Po jej odpowiedzi przenieśli się pod prysznic, a sam Aron nieco bezrefleksyjnie szedł za Iris, wycierając przy tym swoje oczy, które zaczęły go piec już. Serce jednak biło cały czas mocno od natłoku tych emocji, sam Ortega jednak zdawał się coraz bardziej rozumieć, że to nie sen i że jego Iris naprawdę tutaj jest.
Gdy znaleźli się w łazience i Aron spojrzał na siebie w lustrze kątem oka, dostrzegł nie tylko zarośniętego małpiszona, ale również nieco słabszego herosa, niż za jakiego się uważał. Mimo wszystko to jednak nie było ważne, gdyż chwilę później blondynka zrzuciła z siebie ciuchy, a on zrobił to chwilę później. Dopiero jednak w tym momencie spostrzegł, że zabrał ze sobą również górę od jej piżamy, którą całą drogę trzymał w drugiej ręce.
Z pewnym oporem wypuścił ją z uścisku, ta spadła na podłogę, a sam Ortega spojrzał na wchodzącą do kabiny Iris, za którą chwilę później wszedł.
- Kocham cię… - wyszeptał jej od razu, mając w głowie to, że przed jej misją nigdy jej tego otwarcie nie powiedział. Miał żal do siebie o to, że Iris nie usłyszała od niego tych dwóch ważnych słów zanim umarła, dlatego teraz postanowił to naprawić od razu.
Gdy tylko prysznic został odkręcony, Ortega od razu wpił się w wargi swojej ukochanej, całując ją bez opamiętania. Musiał rozładować emocje, a tylko w taki sposób potrafił to zrobić: całując ją, dotykając ją i przytulając się do niej. O seksie nie myślał, ale gdyby córka Zeusa tego potrzebowała, to nie oponował, wszakże przy tym rollercoasterze emocji nie trudno było się podniecić, skoro równie łatwo było popadać w inne stany.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Czw 11 Mar 2021, 23:09

Nie mogła się dziwić jego nieufności, nawet dla nich śmierć była czymś niemal zawsze końcowym i nieodwracalnym. Sęk w tym, że błędnie założono jej śmierć czemu jednocześnie dziwić się nie mogła, a początkowo miała w sobie jakiś żal do towarzyszy, że w ogóle jej nie poszukali, bo wtedy na sto procent by ją znaleźli. Nie była daleko od stóp wodospadu, więc tym bardziej nie rozumiała. A skoro ten baran potrafił dla zabawy zmienić się w sokoła, to mógłby to zrobić ponownie, by tym sokolim wzrokiem ją wypatrzeć. Facet będzie miał w obozie z nią spory problem, bo ona nigdy mu nie odpuści tamtych wydarzeń. Po weselu Nero wiedziała, że to pajac, ale nie miała pojęcia, że przez swój debilizm tak niebezpieczny.
- Cii - szeptała tylko tuląc go do siebie i głaszcząc to z tyłu głowy albo po plecach spokojnie i miarowo. Dla niej samej to wszystko było przytłaczające, a co dopiero miał powiedzieć sam Aron? Wiedziała, że potrzebował czasu zarówno do tego, by się uspokoić, jak i w całości to wszystko przetrawić.
- Ja też się cieszę - odparła z ciepłym uśmiechem gładząc go po policzku. Sama myśli o śmierci w takim momencie była czymś trudnym do zniesienia dla niej, a jeszcze świadomość braku spokoju, bo nie chciało im się poszukać ciała, żeby odprawić jej godziwy pogrzeb? To wcale też nie pomagało. Cały czas jednak powtarzała sobie, że jej cierpienie przez te tygodnie to pikuś, co do tego, co może czuć Ortega.
- Nigdy ciebie nie opuszczę skarbie, obiecuję - wyszeptała powoli i pewnie, by zrozumiał zarówno sens oraz żeby te słowa mogły choć trochę go uspokoić. Nie zamierzała w jakikolwiek sposób go zostawiać, nie ma mowy. Już i tak za długo w tym życiu żyła bez niego, by znowu się od niego oddalić. Nie ma szans.
Iris co chwilę mocno ściskało za serce, gdy raz po raz dostrzegała jego cierpienie, jego rozpacz. Dla niej samej było to nie do zniesienia, bo nie chciała przecież by mężczyzna jej życia tak cierpiał. Zrobiłaby wszystko, by to cofnąć i zabrać od niego cały ten ból.
Gdy znaleźli się w łazience, Islandka od razu zrzuciła z siebie podarte łachmany mając zamiar albo je wyrzucić albo wpakować do gardła Luciferowi, nie była jeszcze pewna. Z całą pewnością w ten czy inny sposób zniknie to z jej oczu, bo na pewno nie chciała czegoś, co przypominałoby jej o tamtym czasie. Nawet buty właściwie nienaruszone też planowała wyrzucić, musiała się tego wszystkiego pozbyć dla swoistego oczyszczenia.
Chwilę później znalazła się już w sporej kabinie czekając na Arona i gdy ten tylko do niej dołączył, zasunęła wielkie drzwi od łazienki skupiając się na mężczyźnie. Planowała zerkając kątem oka odkręcić wodę, ale zamarła w połowie ruchu słysząc, co Boliwijczyk mówi. Oczy od razu jej się zaszkliły, a na twarzy pojawił szeroki uśmiech.
- Ja ciebie też kocham, bardzo mocno - przyznała szybko i emocjonalnie odkręcając na ślepo wodę. Na szczęście w dobrą stronę i po chwili było już bardzo ciepło w kabinie. Ale to nie tylko dzięki temu.
Przylgnęła do niego całym ciałem obejmując go mocno oraz rzecz jasna odwzajemniając pocałunki czule, ale szybko i chaotycznie. Oboje byli spragnieni, stęsknieni i z milionem innych emocji, więc nic dziwnego, że to było takie bez ładu i składu. W pewnym momencie syknęła z bólu od razu się od niego odrywając, uniosła nieco nogę i pokręciła nią mając nadzieję, że to chociaż trochę pomoże.
- To nic takiego, jutro wpadnę do szpitala i mnie przebadają, obiecuję - powiedziała patrząc mu prosto w oczy. Po chwili je przytknęła i wtuliła się w niego mocno go obejmując jakby bała się, że to w jej przypadku zaraz okaże się snem, a ona obudzi się znowu w norze orków.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Nie 14 Mar 2021, 15:30

Aron miał problemy z uspokojeniem się przez długi czas, bo początkowo nie wierzył w powrót Iris, a następnie gdy już uwierzył, od razu ścisnęło go to wszystko za serce i chciał przeprosić ją za swoje zachowanie, powiedzieć jej to wszystko, czego nie zdążył powiedzieć wcześniej i przede wszystkim, chciał dać upust swojej złości, bezsilności i tych wszystkich negatywnych emocji, które towarzyszyły mu od usłyszenia tej tragicznej dla niego wiadomości. Grimsdóttir jednak to całkowicie rozumiała i nie naciskała na niego w żaden sposób, pozwalając mu nie tylko być w swoich objęciach, ale także wypłakać się niczym małemu dziecku, które właśnie zostało mocno zranione. Do dziś nie był świadom, że potrafi tak płakać.
Jej obietnicę potraktował bardzo poważnie, bo w tym momencie był tak rozemocjonowany, że domagał się wręcz rzeczy niemożliwych. Jedną z nich było właśnie zostanie przy nim już na zawsze, co w przypadku obozowej rzeczywistości jest przecież niewykonalne. On jednak potrzebował zwykłych słów, by nabrać nie tylko więcej pewności, ale też uspokoić się i zażegnać ten trudny okres, jakim niewątpliwie były ostatnie tygodnie.
Wyznanie miłości nie było trudne, bo już dawno chciał jej to powiedzieć. Miał pretensje do siebie, że nie zdążył, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, naprawił swój błąd i dzięki temu miał czyste sumienie oraz wprowadził chyba ich oboje w pewien niezwykły stan, który można śmiało nazwać miłosnym uniesieniem. Całowali się więc bez opamiętania, jak gdyby chcieli nadrobić cały stracony czas w kilka minut, co było przecież niemożliwe. Mimo tego, Ortega nie przejmował się już niczym skupiając się wyłącznie na przyjemności oraz swoich potrzebach, które w pewnej chwili zostały jednak przerwane przez syknięcie Iris.
Z troską w oczach syn Hekate spojrzał na ukochaną, która najwidoczniej miała jakąś kontuzję nogi.
- Na pewno? - spytał, bo bagatelizowanie urazów było popularną praktyką u większości obozowiczów.
Objął ją mocno i masował jej plecy delikatnie, chcąc uspokoić zarówno ją, jak i samego siebie. Tęsknił za tym wszystkim. Za rozmowami, gestami, objęciami, pocałunkami... tęsknił za nią. A Iris? Poruszyła niebo i ziemię, byleby tylko wrócić do niego i ulżyć mu w tym bólu, który tak go opanował.
Strumień spływał po jego plecach, a sam Aron powoli i tym razem bez tej dzikości, która wynikła z tęsknoty, pocałował córkę Zeusa najczulej i najdelikatniej jak tylko potrafił. W taki sposób całował tylko ktoś zakochany i oboje doskonale o tym wiedzieli. Tu nie chodziło tylko o gest i przyjemność, chodziło o zapewnienie drugiej osobie, że co by się nie działo, są we wszystkim razem i tak już będzie zawsze.
Odsunąwszy się od dziewczyny, ale dalej pozostając bardzo blisko, Aron delikatnie dłonią odgarnął za jej ucho spore kosmyki włosów, które przeszkadzały mu w oglądaniu twarzy blondynki. Początkowo towarzyszył mu smutek oraz przygnębienie, które dziś były jego wizytówką. Z czasem jednak usta zmieniły swój układ i w końcu się uśmiechnął, dokładnie tak jak robił to zawsze w jej obecności.
- Jeśli masz ochotę się ze mną kochać, to mamy teraz okazję - był to oczywiście żart, na który nawet lekko się zaśmiał. Nie miało to na celu przekonanie jej do stosunku, a raczej ukazanie jej tego, że naprawdę jest mu już lepiej i stary Aron gdzieś tam dalej w nim żyje. Ten który otwarcie mówił o wszystkim, który lubił się śmiać, rozśmieszać Iris oraz który nigdy nie krępował się przed nią w żadnej kwestii.
Powoli przylgnął do niej ciałem i zainicjował kolejny pocałunek, a czy przerodzi się to w seks to już zależało tylko od Grimsdóttir i od tego, czy czuła się na siłach to robić. On tego nie wymagał, ale też nie oponował, wszak skoro tak się za nią stęsknił, to chyba większej głupoty niż odmówienie sobie stosunku z nią raczej nikt nie znajdzie, prawda?
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Pon 15 Mar 2021, 00:20

Czy Iris wiedziała przed misją, że Ortega ją kocha? Podejrzewała, ale pewności nie miała czy to już miłość czy może wciąż jedynie zakochanie. Niemniej wiedziała, że z całą pewnością nie jest mu obojętna, stąd też bardzo przeżywała dochodząc u orków to, co mężczyzna w tym czasie czuje. Nie wątpiła w to, że cierpiał nawet pomimo tego, że z każdym upływającym dniem coraz częściej pojawiały się w jej głowie głosy mówiące, że już ktoś przy nim jest. To niesamowity mężczyzna, a jak doskonale wiedzieli, jedna osoba wręcz czekała na jej śmierć, by zająć miejsce blondynki. Myśl, że chociaż odrobinę się do niego zbliżyła powodowała, że robiło jej się niedobrze i przez dwie, trzy kolejne sekundy rozważała, by pozostać "martwą" niż taki widok zastać.
- Tak. Orkowie mnie poskładali, ale chyba niezbyt dobrze. Jutro pogadam z Elisą - uśmiechnęła się ciepło chcąc go uspokoić. Nie zamierzała niczego bagatelizować, bo o ile z innymi rzeczami byłaby w stanie żyć, to jednak doskwierające kolano to coś, czego chciała się pozbyć. Choć obawiała się nieco, że skończy się na łamaniu nogi, jeżeli źle jej się coś pozrastało, a na jej laickie oko tak wychodziło.
Wsunęła palce jednej dłoni w jego długie włosy, drugą opierając u dołu jego pleców oraz (oczywiście) odwzajemniła pocałunek mężczyzny z taką samą czułością i miłością, z jaką on to robił. Było to kojące dużo bardziej, niż te chaotyczne, spragnione pocałunki, bo dzięki temu czuła, że Aron jest jej, a ona jego i nic tego nie zmieni. Co by się nie stało będą ze sobą i dla siebie, a to uskrzydlało.
Uśmiechnęła się szerzej i nawet cicho parsknęła śmiechem słysząc o seksie. Z całą pewnością nie miała teraz ochoty na seks, a na czułości i delikatne pieszczoty. Zresztą Grimsdóttir obawiała się nieco, że jej kolano może nie pozwolić na niektóre zabawy, zwłaszcza w takim miejscu. W miękkim łóżku (za którym tez tęskniła) pewnie ponownie to rozważy.
Odwzajemniła kolejny pocałunek mężczyzny zatracając się w tej namiętnej przyjemności. Tuliła się poza tym wyłącznie do niego dając chyba jednoznacznie znać, że w tym momencie na zabawę nie ma co liczyć. Kobieta odsunęła się dopiero, kiedy brakowało jej tchu. Uśmiechnęła się ciepło głaszcząc go chwilę po policzku.
- Pomożesz mi? - spytała wskazując na żel pod prysznic. Sama przesunęła się tak, że woda zmoczyła całe jej włosy, na które chwilę później nałożyła szampon. - Czuję, że siedemnaście myć i milion odżywek mi nie pomoże - mruknęła, bo jej włosy były naprawdę w opłakanym stanie. Mimo to nałożyła sobie na włosy niemal pół opakowania maski, które zawinęła w ślimaka wysuwając się rzecz jasna spod wody, by odzywka trochę podziała. Sięgnęła po żel mężczyzny i zachęciła go do zbliżenia się chcąc się odwdzięczyć i trochę przy okazji go podotykać, w końcu dawno tego nie robiła. Tęskniła za tym.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Czw 18 Mar 2021, 00:35

Aron wiedział to już od dłuższego czasu, ale jakoś tak nie miał okazji powiedzieć jej, że ją kocha. Z drugiej strony, brzmi to dość głupio, bo tak na dobrą sprawę, każda chwila była dobra na to, by wyznać miłość drugiej osobie. A już zwłaszcza wtedy, kiedy miało się absolutną pewność, że te uczucie jest odwzajemnione. Dlatego też to były jedne z pierwszych słów, jakie powiedział w jej stronę, kiedy uwierzył w to, że ona żyje i jest tutaj razem z nim.
Ortega uśmiechnął się tylko na odpowiedź Iris, choć ta przecież powiedziała mu, że jest niezbyt dobrze poskładana. On jednak teraz był zbyt poruszony całą tą sytuacją, by myśleć o jakichś potencjalnych negatywach. Dopiero co odzyskał miłość życia i powoli zaczynał sobie uświadamiać, że to nie jest sen. Nic więc dziwnego, że starał się korzystać z każdego dotyku, słowa czy nawet spojrzenia. A skoro nie potrafił z siebie nic wykrzesać, to chociaż mógł ją podziwiać i cieszyć się jej obecnością, to go uspokajało.
Nie był na nią zły z powodu tego, że nie chciała się z nim kochać. Nie mówił przecież tego nazbyt poważnie, bo brał pod uwagę jej stan. Skupił się więc na pieszczotach: dotyku i pocałunkach, chcąc sprawić, by Grimsdóttir poczuła się bezpieczna i by nie miała wątpliwości, że Ortega w dalszym ciągu należy tylko do niej.
- Jasne - odpowiedział nieco bardziej ochoczo, a na jego twarz wstąpił mały uśmiech.
Nalał trochę żelu na dłoń, po czym zaczął delikatnie obmywać swoją ukochaną. Widząc jednak, że pewne brudy nie chcą się ulotnić, zasięgnął pomocy gąbki i na nieszczęście Iris, nalał żelu na tą stronę z wypukłościami. Zaczął ją pucować z każdej strony, uważając oczywiście na wszystkie rany, które nie zasklepiły się, bądź były źle zszyte. Nie chciał wywoływać u niej żadnego pieczenia. Musiał jednak przyznać, że orkowie mimo częściowej indolencji, dość dobrze się spisali, a same ciało córki Zeusa nie wyglądało tak źle, jak to opisywała dziewczyna.
- Wystarczy jedno, tak mówili w reklamie - znów zażartował, co było dobrym znakiem, bo chyba oswoił się już z tą nową sytuacją, czy może raczej - zaczął wracać do poprzedniej wersji siebie.
Kiedy skończył ją myć, a zrobił to naprawdę dokładnie, kucając nawet u jej stóp i szorując je gąbką ze świeżą warstwą żelu, stanął na obu nogach i uśmiechnął się lekko, całując czule Iris oraz odsuwając nieco prysznic, by strumień nie lał się na włosy, które właśnie pokryła jakimś tam kobiecym dodatkiem do nich.
Uśmiech mu się poszerzył, gdy zobaczył swój żel w jej dłoniach.
- Będziesz mnie myć już do końca świata - rzucił z delikatnym rozbawieniem i zanim zasugerował jej, by rozpoczęła szorowanie go, pocałował ją jeszcze dwukrotnie: raz bardzo czule i namiętnie, drugi raz delikatnie i z wyczuciem. Po tym wszystkim udostępnił przód swojego ciała, a później również plecy, skoro Iris tak ochoczo zaoferowała się do pucowania go. Nie jest też tajemnicą, że gdy doszła do co bardziej wrażliwszych rejonów, syn Hekate oczywiście na to zareagował, ale w żaden sposób go to nie krępowało. Iris widziała i dotykała go już mnóstwo razy, często nawet celowo prowokowała go w tamtych miejscach, ot choćby dla dodania pikanterii.
Mężczyzna przymknął oczy i uniósł głowę ku górze, a woda zaczęła mu spływać po twarzy, mocząc kolejny raz przydługie włosy oraz zarost, który zbyt dobrze to nie wyglądał, wszak od tygodni w ogóle o siebie nie dbał. Dobrze, że chociaż nie miał brzuszka, choć trzeba przyznać, że rysy mięśni były mniej widoczne niż jeszcze przed tą misją.
Na razie jednak o tym nie myślał, skupiając się wyłącznie na tym, że Iris go myła i dotykała, w końcu dawno tego nie robiła. Tęsknił za tym.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Wto 23 Mar 2021, 23:42

Blondynce wystarczyło jedno spojrzenie by wiedzieć, że on nadal należy tylko do niej i nawet jeśli jakaś bździągwa próbowała go zbajerować, jak chociażby ta laska na weselu, to i tak nic z tego nie wyszło. Nie miała najmniejszych wątpliwości po sekundzie, a teraz, gdy w końcu wyznał jej miłość? Była najszczęśliwszą kobietą na ziemi, nie było ku temu żadnych wątpliwości.
Uśmiechnęła się nieco szerzej, ciut rozbawiona jego sporą chęcią do umycia jej. Niemniej, nie zamierzała przecież narzekać, bo kochała jego dotyk i sama zresztą o to poprosiła. Mimo, że nie przepadała za ostrzejszą stroną gąbki, jako zahartowany heros z całą pewnością była w stanie to przeżyć nie odczuwając przyjemności jedynie albo co najwyżej pewien dyskomfort. Może źle nie wyglądała, ale odczuwała ból tu i ówdzie, szczególnie w nodze. Niemniej wolała być w takim stanie i żyć, niż zginąć tam pod wodospadem.
Parsknęła niemal bezgłośnie pod nosem na jego żarcik. Gdyby tylko reklamy mówiły prawdę. Zastanawiała się nawet czy też nie wybrać się do fryzjera na jakieś cięcie albo ostrą pielęgnację, która choć trochę poprawiłaby kondycję jej włosów. Z całą pewnością jutro albo pojutrze głębiej się nad tym zastanowi. W tym momencie poza chęcią czystości, miała zupełnie inne pragnienia.
Odwzajemniła czuły pocałunek, choć liczyła na to, że ten będzie nieco dłuższy. No nic, jeszcze zdążą to powtórzyć. Tymczasem postanowiła się odwdzięczyć i również go umyć, czego z pewnością potrzebował. Z całą pewnością nie tak bardzo jak ona, ale było widać, że się zapuścił. Jego wyśle do fryzjera z całą pewnością.
- To prawda - mruknęła zadowolona widząc, że się do niej zbliża, a to oznaczało jedno - pocałunek. Zarówno pierwszy, jak i drugi były bardzo przyjemne. Poczuła przyjemny dreszczyk wzdłuż kręgosłupa i niemal się nie rozpłynęła oraz (co dziwne) rozpłakała, gdy ponownie poczuła jak go kocha i jak bardzo za tym tęskniła. Koniec końców nie rozkleiła się bardziej, jak delikatnie zaszklone oczy.
Później już skupiła się na delikatnym myciu ukochanego najpierw samymi dłońmi, a później głównie na plecach i nogach również za pomocą gąbki - tej delikatniejszej strony. Wydłużała to i nie śpieszyła się zupełnie, ale w końcu musiała przyznać to, że skończyła. Ucałowała go czule, a później gdy on już się opłukał, sama zajęła się spłukiwaniem odżywki z włosów, która trochę tam posiedziała i miała nadzieję, że cokolwiek pomogła.
Po dłuższej chwili przytulanka i całusków, woda przestała lecieć, a oni zebrali się do sypialni. Wcześniej jeszcze wyszorowała porządnie zęby z ilością pasty zdecydowanie większą niż potrzeba, ale... taką miała potrzebę. Co prawda myła w jakiś sposób zęby, a nawet przed dotarciem zrobiła to z pomocą szczoteczki i pasty dzięki uprzejmości żony herosa z tamtych okolic, ale i tak nadal czuła się trochę niedomyta. Pewnie za kilka dni jej przejdzie, oby.
- Kocham cię - szepnęła wtulając się mocno w niego, gdy już znaleźli się w łóżku. - Kocham i nigdy nie zostawię. Samo myślenie o tym, jak ty możesz cierpieć było katorgą. A jeszcze mając w pamięci, że są w obozie flądry, które na taką sytuację liczyły, by ciebie zdobyć? - pod koniec trochę się zirytowała, dlatego odetchnęła głęboko mając od początku tego wywodu zamknięte oczy. No co, Iris była trochę zazdrośnicą.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Sob 27 Mar 2021, 19:54

Aronowi w głowie nie były żadne romanse, gdyż bardzo mocno cierpiał i nie potrafił się z tego otrząsnąć. Nie był osobą, która skacze z kwiatka na kwiatek i tylko długo przepracowany czas pozwalał mu na osiągnięcie pewnej stabilizacji. To między innymi właśnie dlatego nie byli ze sobą już dużo wcześniej, gdyż mimo tych całych uszczypliwości i złośliwości, coś tam jednak między nimi było. Gdyby faktycznie darzyli się nienawiścią czy wręcz sporą niechęcią, nie wylądowaliby razem w łóżku. Nie byli przecież wtedy pijani czy też na głodzie seksualnym (choć co do tego drugiego można mieć wątpliwości), dlatego też musieli się zgodzić z tym, że chodziło tu o pewną barierę psychiczną. Potrzebowali czasu, by zrozumieć, że te wszystkie zaczepki wiążą się nie z niechęcią, a ze zwracaniem na siebie uwagi, by być chociaż w jakiejkolwiek orbicie zainteresowania tej drugiej osoby. Trochę dziecinne, ale cóż poradzić?
Po wyjściu spod prysznica pełnego czułości, tęsknoty i napięcia, Aron poczuł, że jest w dużo lepszym stanie. Jak gdyby wszystkie te troski i zmartwienia zostały spłukane razem z płynem, który Iris w niego wcierała. Widać to było po jego nastawieniu, które z długiego szoku i niedowierzania oraz bólu, zmieniło się na coś... zwyczajnego. Zachowywał się jak typowy on, a to był najlepszy prognostyk jaki tylko mógł być. Jak widać, nie oszalał.
Objął ukochaną mocno i pewnie, ciesząc się z jej obecności oraz z tego, że jest bezpieczna. Przez ten ostatni okres było mu bardzo trudno, ale po jej pojawieniu się i uwierzeniu w tą prawdziwą wersję, wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Jedyne co go zdenerwowało, to tak naprawdę podejście Corvusa, który przecież mógł sprawdzić czy Iris żyje, a tego nie zrobił. Miał plan nawtykać mu ile się da, ale pewnie ciężko będzie go złapać, a dzisiejszą noc wolał poświęcić Iris, nie poszukiwaniom generała, który chyba zapomniał, co tak naprawdę powinien tu robić.
- Ja ciebie też, Iris - odpowiedział bardzo pewnie.
Głaskał ją po głowie cały ten czas, kiedy mówiła mu o swoim cierpieniu, bo tak właśnie odebrał ten jej komentarz. To było bardzo miłe z jej strony, że odczuwała taką empatię względem niego, ale w tej chwili nad tym nie rozmyślał. Cieszył się chwilą i jej powrotem.
- A wiesz, że któraś się dobijała do mnie? - przyznał, spoglądając na nią. - Tylko od czasu twojego zniknięcia mieszkałem u ciebie, więc jakoś nigdy nikt jej nie otworzył drzwi - zaśmiał się, bo któregoś razu był nawet świadkiem tego, jak jedna z herosek pukała do drzwi jego mieszkania i była to jedna z tych, które kiedyś tam próbowały go poderwać, jeszcze w zamierzchłych czasach przed Iris, bitwą, narzeczoną i tak dalej.
- Ale... tak jak mówiłem już ci wielokrotnie. Jesteś wyjątkowa i żadna nie dorasta tobie do pięt. Kocham tylko ciebie i chcę być tylko z tobą - przerwał na moment, po czym zmrużył delikatnie oczy i zastanowił się chwilę. - Może dlatego czekałem tutaj...? - spytał sam siebie, bo tęsknota to jedno, ale zaczął sobie zdawać sprawę, że on naprawdę wierzył w jej powrót. I dlatego nigdy z niej nie zrezygnował. Podświadomie, ale jednak.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Pon 29 Mar 2021, 00:42

Grimsdóttir cieszyła się z tego, że mężczyzna w ogólnym rozrachunku uwierzył dość szybko w jej istnienie w tej samej rzeczywistości i powoli wracał do lepszego stanu. Widziała nadal smutek, żal i ból czający się w jego oczach czy ciele, ale dostrzegała też z każdą chwilą coraz więcej tego Arona, którego tak bardzo kobieta kochała. Miała nadzieję, że oboje szybko przetrawią tą - jakby nie było - traumę i wrócą do normalnego życia, ciesząc się swoją obecnością.
Islandce nawet do głowy nie przyszło, że przecież Corvus (i kilku innych obozowiczów) mogło bez problemu sprawdzić czy ona faktycznie nie żyje czy tylko zaginęła. Zresztą jej ojczulek też to mógł przecież sprawdzić, skoro zauważył jej odejście i nieco wkurwił się z tego powodu. Zabawne, biorąc pod uwagę, że chyba była tym jego dzieckiem, które miało najbardziej na niego wyjebane.
Uśmiechnęła się szeroko słysząc to, co już wiedziała. Niemniej chyba nigdy nie znudzi jej się słuchanie tego i nigdy jej uśmiech w reakcji na te słowa nie będzie mniejszy. Pomimo wiedzy to było po prostu bardzo przyjemne, coś takiego usłyszeć. Tym bardziej, gdy miało się pewność, że te słowa są w stu procentach szczere.
- Dowiem się co to za flądra - mruknęła z przekąsem nieco zazdrosna, ale też rozbawiona. Oboje wiedzieli, że nie będzie latać za jakąś dziewczyną po obozie, bo i tak ta - kimkolwiek była - nigdy nie będzie miała jej ukochanego. Była pewna siebie, więc pomimo tych momentów zazdrości, wiedziała, że nie ma się czego obawiać, póki nie skrzywdzi mężczyzny. A tego nie planowała robić kiedykolwiek.
Wysłuchała jego słów z przyjemnością przypominając sobie jednocześnie okoliczności ich wypowiedzenia po raz pierwszy. Na weselu Nero, gdzie bawili się przednio, a głupia lasia została sprowadzona do parteru przy wszystkich. Może większość nie zwróciła uwagi na scenkę, ale wystarczyło, że zrobił to jeden czy dwóch herosów i już plotka chodziła po obozie, gdy nikt nie miał coś ciekawszego do opowiedzenia.
- Chciałeś przejąć moje mieszkanie, bo mam wygodniejsze łóżko. Przyznaj się - rzuciła żartobliwie, by rozluźnić nieco atmosferę. Niemniej tuż po tym obróciła się przodem do niego i zadarła nieco głowę, by spojrzeć mu w oczy. Zanim cokolwiek powiedziała, uśmiechnęła się lekko i pogłaskała go po policzku. - Czułeś może w głębi, że ja jednak żyje pomimo tego, co świat próbował ci wmówić - szepnęła wciąż gładząc go po policzku.
Porozmawiali jeszcze chwilę, ale oboje byli dość wykończeni i psychicznie i fizycznie, więc nic dziwnego, że usnęli przytuleni i pierwszy raz od dawna prawdopodobnie oboje spali dość spokojnie. Ona na pewno.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Wto 06 Kwi 2021, 15:56

Aron z pewnością niezbyt poważnie traktował tą flądrę, która tak nachodziła ostatnio jego mieszkanie, chcąc go tam dorwać. Ortega myślał wyłącznie o Iris i o swoim bólu, który był nie do zniesienia. Mimo wszystko, poradził sobie z tym i jak się okazało, tęsknota za kobietą okazała się być nie tylko szczera, ale przede wszystkim... pocieszająca. To właśnie dlatego tak szybko przyswoił to, że Grimsdóttir jest tutaj przy nim i ma się całkiem dobrze. Gdyby zastosował taktykę, którą większość herosów stosuje, gdy ktoś zginie, to po kilkudniowej żałobie prawdopodobnie wszyscy wróciliby do normalności. On jednak wolał pocierpieć, głównie dlatego, że nie chciał po prostu o niej zapomnieć. Iris była kimś wyjątkowym w jego życiu i gdzieś tam ten promyczek nadziei pozwalał mu naiwnie wierzyć, że tak naprawdę blondynka żyje. Jak widać, opłacało mu się być naiwnym tym razem.
Pokiwał jej tylko głową, zgadzając się dla żartu z tą nieco prześmiewczą wersją. Wygoda łóżka Iris być może wynikała z tego, że nie było ono aż tak eksploatowane jak jego, głównie z racji przebywania większości czasu właśnie u niego. Niech się już ta blondyneczka tak nie wymądrza.
- Czułem - wtrącił, zanim jeszcze zdołała zakończyć swoją wypowiedź. Jak już tylko o tym wspomniał, to od razu się upewnił we wszystkim, bo innego logicznego wytłumaczenia znaleźć nie potrafił. On jako jedyny cały czas wierzył, że córka Zeusa żyje, co prawda podświadomie, ale jednak. Tylko dlaczego nikt tego nie potwierdził, skoro istnieli w obozie herosi, choćby generał Juarez, którzy mieli kontakt ze zmarłymi? Skoro Iris tam nie było, to oznaczało, że dziewczyna żyje.
Aron zasnął nieco później niż jego ukochana, głównie przez wzgląd na swoje przemyślenia, jakie dopadły go, gdy Islandka odpłynęła w ramiona Morfeusza. Nie minęło jednak dużo czasu i już po około trzydziestu minutach również zasnął, tym razem bez problemów i spokojnie, co nie zdarzało się od kilku tygodni.
Nazajutrz podniósł się nieco wcześniej i całkowicie rozumiał to, że Iris była zmęczona, wszakże musiała koczować w tragicznych warunkach, a przy okazji długo dochodziła do siebie, skoro dopiero po ponad miesiącu zdołała doczłapać się do obozu. Uśmiechnął się jednak szeroko, kiedy okazało się, że wczorajesze wydarzenia to nie sen i że Grimsdóttir naprawdę wróciła. Wykorzystał ten czas na ogarnięcie się, tzn. ogolenie twarzy, przygotowanie śniadania oraz umówienie ich do fryzjera. Te ostatnie niestety się nie udało, ponieważ jedyni kompetentni ludzie byli albo poza obozem, albo mieli ręce pełne roboty i nie mieli dla nich czasu. Aron uznał więc, że nie ma co fatygować się poza obóz, bo pewnie Iris będzie chciała odpocząć przez następne parę dni, toteż załatwił im rezerwację na później.
Powoli wszedł do sypialni z tacką, na której znajdował się świeżutki chleb posmarowany masłem, a także kilka dodatków, które były z boku: ser, kawałek mięska, ogórek, cebulka, pomidor, papryka, ugotowane jajko czy rzodkiewka pokrojone akurat żeby położyć je na kanapeczkę. Obok też znajdowały się sól i pieprz, twarożek oraz jakieś sosy w stylu ketchupu, musztardy czy majonezu, bowiem Aron nie miał pojęcia, na co Iris może mieć ochotę. Podejrzewał, że na wszystko.
Odłożył tackę obok i usiadł na krawędzi łóżka, jednocześnie zaczepiając córkę Zeusa, która leżała plecami do niego i wypinała pupę poza kołdrę. Było to nawet urocze.
- Iris, śniadanie - wyszeptał jej do ucha, jak tylko się pochylił i pocałował ją kilka razy w policzek, ucho czy nawet w szyję, a także zaczął ją miziać nosem w tych okolicach oraz ocierać się swoimi polikami. Te były gładziutkie po ogoleniu się, toteż tym razem jej nie kłuł.
Kiedy tylko się zbudziła, sprezentował jej tackę pełną kanapek razem z różnymi sosami i dodatkami, które mogła sobie swobodnie dobierać. Wszystko było pokrojone, zatem Iris mogła sobie dobrać wszystko wedle własnego uznania.
- Zaraz wracam - udał się do kuchni po dwie herbaty o smaku owoców leśnych, które przygotował im na śniadanko. Nawet im posłodził, by nikt nie musiał się kłopotać.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Pią 09 Kwi 2021, 23:28

Uśmiechnęła się lekko na jego wtrącenie, bo miało to przecież jakiś sens. Chociaż z drugiej strony jej gdyby nawet pod sam nos przynieśli jego ciało, to trudno byłoby jej zaakceptować nowy stan rzeczy i raczej za szybko by jej to nie przyszło. Pewnie przez dłuższy czas byłaby to dla niej abstrakcja i gdy docierałoby do niej, że to jest prawda serce znowu by jej pękało. I tak raz za razem, gdy tylko dopuściłaby do siebie rzeczywistość, więc niech on lepiej nie ginie.
Blondynce spało się niewiarygodnie dobrze i z całą pewnością nie wynikało to z prysznica i wygodnego łóżka. Cały sekret tkwił w tym, że miała przy sobie Arona i czuła go przez całą noc o co podświadomie bardzo dbała. Prawda była taka, że sto razy bardziej wolałaby w dziurze orków żyć razem z nim, niż samej w tym dość dobrze wyposażonym i wygodnym obozie. To on robił kolosalną różnicę, nie tam jakaś ciepła woda i mydło. Niemniej z wygód też się cieszyła, nie była upośledzona.
Właściwie kobieta obudziła się tuż po jego łagodnych słowach, ale gdy tak ją cmokał i zaczepiał, trudno było sobie tego odmówić, więc leżała nadal jedynie po chwili uśmiechając się lekko, co pokazywało, że już nie śpi, ale ruszać się póki co nie chce. Nawet oczu przez dłuższy czas nie otworzyła, póki nie zrozumiała, że musi go koniecznie zobaczyć. Dlatego też odwróciła się w jego kierunku z uśmiechem.
- Dzień dobry kochanie - szepnęła bardziej skupiając się na jego twarzy aniżeli prezentowanym smakołykom. W końcu jednak przeniosła też spojrzenie na jedzonko, bo jej brzuch dał ewidentnie znać, że czegoś potrzebuje. Podniosła się zatem do pozycji siedzącej niechętnie patrząc na to, jak Aron się oddala. Nawet gdy miała świadomość, że zaraz wróci. Postawiła tacę na środku łóżka, które też poklepała popędzająco, gdy tylko mężczyzna ponownie pojawił się w sypialni. Ona go potrzebowała przy sobie. Gdy tylko to się stało, skupiła się na oglądaniu jedzenia nie wiedząc na co się zdecydować. Ochotę miała na wszystko, a prawda była taka, że zje naprawdę niewiele tym bardziej, że jeszcze kubek herbaty miała w siebie wlać. Pomijając pewne urazy i zdecydowanie tragiczne włosy, to na pewno rzucało się w oczy to, jak bardzo schudła. Nie wyglądało to za dobrze z całą pewnością i gdy tylko zdała sobie z tego sprawę, podciągnęła wyżej kołdrę, by jak najwięcej ciała schować. Było to brzydkie i wstydziła się tego, choć nie miała na to wpływu.
- Kocham cię - rzuciła nim zdecydowała się na kanapeczkę z niemal wszystkimi warzywami na niej. Przymknęła nawet na chwilę oczy rozkoszując się pierwszym kęsem, by potem skupić się całkowicie na ukochanym. - Ogoliłeś się - zauważyła z uśmiechem pomiędzy kęsami. To dobrze, że wracał do życia.
- Muszę dzisiaj iść do szpitala, powiedziałam Crovusowi by ostrzegł Elisę, że będę. Pójdziesz ze mną? - spytała łagodnie, bo prawda była taka, że straciła go na tak długo, że nie chciała chociaż na chwilę zostawać bez niego. Nie sądziła jednak, by mężczyzna miał z tym jakiś problem.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Wto 13 Kwi 2021, 23:05

Aron spodziewał się, że Iris obudziła się bardzo szybko, ale też celowo przeciągała chwilę, udając, że dalej śpi, bo przecież chciała od niego pieszczot. To było dla nich typowe, bo on sam wielokrotnie to robił w sytuacjach, kiedy Grimsdóttir podnosiła się szybciej z łóżka, co było dość częste. Nic więc dziwnego, że już pierwszy wspólny poranek po jej powrocie wyglądał właśnie w taki sposób. Trochę normalności i czułości nikomu jeszcze nie zaszkodziło przecież.
Uśmiechnął się naprawdę szczerze, kiedy usłyszał powitanie. Zawsze kiedy nazywała go pieszczotliwie, Ortega czuł się jeszcze lepiej niż wcześniej. Teraz jednak miało to dodatkowy wydźwięk, bo przecież istniała ta malutka szansa, że wszystko to, co wydarzyło się wczoraj, było niczym innym jak szczęśliwym snem, który skończył się wraz z obudzeniem się. Na całe szczęście dla jego psychiki, Iris naprawdę tu była i zachwycała się nie śniadaniem, a nim. Bardzo mu tego brakowało przez ostatnie tygodnie.
- Ja ciebie też - odparł jej pewnie, po czym spojrzał zauroczony tym widokiem, kiedy to jego ukochana jadła sobie kanapkę pełną warzyw.
On dużej różnicy nie dostrzegł, bo choć odżywiała się słabo, to jednak biologia herosa pozwalała jej zachować sylwetkę dłużej niż zwykłym ludziom. Dlatego też, jeśli były jakieś różnice, to nie aż tak duże, jak postrzegała to córka Zeusa. Ortega jednak brał poprawkę na to, że dziewczyna tak długo była między orkami, iż nie jest w stanie obiektywnie ocenić wyglądu swojego ciała. Co innego z formą organizmu, którą ona znała z kolei najlepiej.
Nie zwracając więc uwagi na te zmiany, sam chwycił jedną z kanapek, gdy już powrócił do łóżka z herbatą i usadowił się wygodnie obok niej.
- Zdarzyło mi się, nie ukrywam - zażartował w nawiązaniu do golenia się i przejechał dłonią po gładkiej twarzy, którą póki co zasłaniały jeszcze nieco przydługie włosy, które należało jak najszybciej skrócić. Na razie jednak o tym nie myślał i skupił się w całości na tym przemiłym poranku z blondynką.
Przełknął kęs i popił go herbatą, kiedy Iris zadawała mu pytanie.
- Oczywiście, że z tobą pójdę. Co to za głupie pytanie? - nie żeby się oburzył, ale czy ktoś naprawdę myślał, że syn Hekate będzie interesować się swoimi obowiązkami już następnego dnia po tym, jak wróciła do niego jego miłość? Ktoś musiał mieć naprawdę nie po kolei w głowie, by w ogóle taką opcję rozpatrywać.
- Nie zamierzam cię odstępować nawet na krok - przyznał pewnie, bo nie po to tyle na nią czekał, nie po to miał nadzieję i ciągle pilnował jej mieszkania, by teraz pozwolić jej chodzić tak samej sobie po obozie bez niego. Mieli do nadrobienia kawał czasu i on zamierzał zacząć odrabianki już dzisiaj. Wczoraj odpoczęła, dziś przechodzą do pracy: nad jej zdrowiem, nad ich związkiem i nad jej umiejętnościami, które pewno trochę spadły.
- Jak wydobrzejesz, potrenujemy wspólnie - uśmiechnął się przyjaźnie. Teraz to on przejął rolę nauczyciela i tak jak ona wprowadzała go przez te ostatnie kilka miesięcy w obozowe życie, tak on teraz musi pomóc jej odzyskać formę. Co prawda Ortega miał dużo łatwiejsze zadanie, ale to był też pewien test dla niego, wszak wielu mówiło mu o tym, że przed tą całą reorganizacją chętnie udzielał się jako trener i mentor, a sami zarządcy bardzo by chcieli, żeby teraz wziął się za to na poważnie, z konkretną specjalizacją obozową.
- Wcinaj - kiwnął głową, wskazując na kanapeczki, które aż prosiły się, by je skonsumować. On sam wziął kolejną. I kolejną. I kolejną. Apetyt miał ogromny, a papryka znikała w zastraszającym tempie. Typowe dla Arona po amnezji. - Ubrudziłaś się, kochanie - kciukiem zmazał odrobinę majonezu z jej policzka i oblizał go, uśmiechając się znów w ten przyjazny sposób, który był dla niego od jakiegoś czasu bardzo powszechny.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Czw 15 Kwi 2021, 12:47

Iris pierwszy raz od dawna czuła się naprawdę wypoczęta i szczęśliwa. Co prawda tu i ówdzie ją pobolewało, ale nijak to się miało spędzenia czasu z Aronem, za którym przecież tak bardzo tęskniła. O którego martwiła się i była zazdrosna. A teraz znowu miała go przy sobie. Nic więc dziwnego, że patrzyła z uśmiechem na twarzy i bijącą miłością na Ortegę, który właśnie miłością jej życia przecież był.
Uśmiechnęła się szerzej, gdy usłyszała kolejny raz w ciągu kilku ostatnich godzin zapewnienie o jego miłości. Nawet przyjemny dreszcz ją przeszedł wzdłuż kręgosłupa na te słowa.
Grimsdóttir czuła się obecnie zdecydowanie źle w swoim ciele, choć starała się robić dobrą minę do złej gry w tym wszystkim. W końcu bardziej od jej chudości i osłabienia liczył się mężczyzna albo chociażby to cholerne kolano. Co nie zmienia faktu, że za dobrze jej z samą sobą teraz nie było, co starała się ignorować. Ciekawe czy to dobry pomysł.
Zaśmiała się cicho na jego słowa głaszcząc go po ogolonym policzku. Znacznie przyjemniej. Były kobiety które lubiły brodaczy, ale ona z całą pewnością nie należała do tego grona. Miło było jednak widzieć, jak Aron wraca na nogi.
- Może musisz coś załatwić? Wolałam spytać, niż wymagać - uśmiechnęła się ciepło głaszcząc go po włosach w międzyczasie sugerując co mogła mieć na myśli mówiąc o byciu zajętym. - Swoją drogą zapiszesz mnie też do fryzjera? Obawiam się, że tego potrzebuje - dodała po chwili dotykając swoich sianowatych włosów. Im dalej od skóry głowy tym gorzej, więc przypuszczała, że skończy się to na ścięciu.
- Podoba mi się ten pomysł - uśmiechnęła się szeroko słysząc o tym, że nie zamierza zostawiać jej samej. Bardzo jej podobał się taki pomysł, bowiem niczego innego do szczęścia - poza naprawą nogi - nie potrzebowała.
Zjadła jedną kanapeczkę, po czym upiła nieco herbaty. Zastanawiała się nad kolejną kromką i stwierdziła ostatecznie, że da radę. Sięgnęła więc po szyneczkę i kilka warzyw, które ułożyła na kromce chleba, by zacząć ją po chwili jeść.
- Mhm - mruknęła niezbyt przekonana do wspólnego treningu. A właściwie to jakiegokolwiek treningu. Jej stroje stawiały raczej na wygodę, a wolała póki co nie odsłaniać tak ciała. Zresztą w kierunku całej swojej szafy patrzyła krytycznie przypuszczając, że te jej ulubione dopasowane ubrania będą na niej wisieć. Już i tak będzie musiała kombinować z wyjściem do szpitala. Pierwsze treningi przeprowadzi sama na obrzeżach albo zamkniętej sali nie chcąc, by ktoś widział jak osłabła.
Pokręciła lekko głową słysząc jego zachętę. Do jedzenia. Widząc jednak jego spojrzenie, wzięła najmniejszą kromkę, którą zjadła tym razem z szynką i majonezem. Mimo, że jedzenie wyglądało cudownie, apetyt z niej uszedł wraz z drugą kromką. Ostatnią już mocno na siłę wciskała w siebie.
Uśmiechnęła się lekko rozbawiona, gdy otarł jej usta z majonezu. Sięgnęła po herbatkę i opierając się nieco wygodniej o zagłówek zaczęła ją sączyć. I tak trwali w tej ciszy, a Islandka zdawało się, że się wyłączyła. Prawda była taka, że dziwnie jej było w tym miejscu, choć nie sądziła, że tak może się czuć. Martwiła się też wizytą u Elisy.
- Dziękuję za śniadanie i herbatkę, było pyszne - odezwała się w końcu z uśmiechem, odstawiając szklankę na stolik nocny. Zsunęła się nieco, by położyć się ponownie i przykryła się kołdrą pod samą szyję. Tak było lepiej.


Iris Grimsdóttir

Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Pon 19 Kwi 2021, 20:19

Aron też czuł się zupełnie inaczej, niż jeszcze kilkanaście godzin temu, bo powrót Iris był dla niego ogromnym zastrzykiem sił. Był tak szczęśliwy, że ją widzi, że aż zapomniał o tym wszystkim, co przeżywał w ostatnich tygodniach. Dalej gdzieś to się w nim tliło, ale było dużo słabsze i znośne, a przy okazji podświadome, dzięki czemu mógł w pełni cieszyć się z obecności ukochanej, której teraz należało pomóc w stawaniu na nogi.
Ortega mimo tego, że nie dostrzegał zbyt wielu różnic w jej ciele, to jednak spodziewał się, że jakieś miały negatywny wpływ na nią. Nie był aż tak krytyczny, ani też nie miał zamiaru jej deprecjonować, dlatego póki co nic nie mówił na ten temat, chcąc sprowadzić rozmowy do czegoś przyjemniejszego. Nie zależało mu przecież na złym samopoczuciu Iris.
- Póki nie wydobrzejesz jestem tylko twój. Nie wcisną mi żadnych obowiązków - zapewnił, bo choć nie wiedział, czy to jest w ogóle możliwe, to w tej sytuacji nic by go nie przekonało do tego, żeby podjąć się czegokolwiek bez niej. Skoro ona się nim zaopiekowała po śpiączce, to on powinien to zrobić teraz. I porozmawia o tym przy okazji z Juarezem, który trochę go zawiódł nie sprawdzeniem tego, czy Grimsdóttir jest w Hadesie.
Pokiwał głową twierdząco na pytanie o fryzjerze i uśmiechnął się delikatnie do ukochanej.
- Oboje tego potrzebujemy - przyznał, wskazując na swoje włosy, które poza tym, że były czyste, nie miały chyba żadnych pozytywnych aspektów. Wyglądał trochę jak połączenie troglodyty z eskimosem i dzieckiem emo, bo przecież od tygodni nie dbał o owłosienie, przez co żenometr wybiło ponad skalę. Dobrze, że chociaż nie zrobił sobie takiej jak detektyw Rutkowski...
Gładził i masował ją to po twarzy, to po głowie, to po nogach, to po rękach czy brzuchu, kiedy tak sobie jadła te kanapki i uśmiechał się do niej od ucha do ucha. Był naprawdę szczęśliwy i widać było, że to właśnie dzięki temu tak szybko się pozbierał. Ona była tym elementem, który był mu niezbędny do normalnego funkcjonowania. Można więc powiedzieć, że wrócił stary dobry Aron.
- Nie ma za co - odparł, po czym posprzątał po nich wszystko, wrzucił do zmywarki i włączył ją, żeby umyć naczynia. Natychmiast wrócił do łóżka i położył się od razu obok córki Zeusa, zrzucając z siebie wszystkie zbędne ciuchy z wyłączeniem bokserek. Nie patrząc na jej reakcję, wsunął się pod jej kołdrę i przytulił się mocno do niej, rozpoczynając od razu to, co robił zawsze: macanie Iris z nudów. To było bardzo typowe dla niego i dlatego też uznał, że blondynka nie będzie mieć nic przeciwko, jak syn Hekate sobie pobłądzi dłońmi po jej ciele.
Po jakimś czasie dotarł do piersi Grimsdóttir, na której delikatnie zacisnął swoją dłoń. To samo zrobił też z drugą i od razu spojrzał na ukochaną.
- Cycki ci zmalały... - szepnął, chcąc brzmieć jak ktoś, kto naprawdę się tym przejął i ten fakt go zasmucił. Szybko jednak uśmiechnął się, chcąc to obrócić w żart, bo mimo tego, że faktycznie rozmiar był mniejszy, to jednak dalej czuć było odpowiednie wypukłości i nie było to aż tak rażące.
- Musisz dużo jeść - zaznaczył, gładząc ją teraz po niepokojąco płaskim brzuchu. - Czym cię tam w ogóle karmili? - spytał z ciekawości, nie zdając sobie sprawy z tego, że Iris może nie mieć ochoty na rozmowy o życiu wśród orków. Chciał jednak nawiązać jakąś rozmowę.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Pon 19 Kwi 2021, 23:40

- Jesteś kochany - szepnęła z uśmiechem ponownie go głaszcząc po ogolonym policzku. Wiedziała, że jest szansa zarówno na to, że od dzisiaj Corvus będzie chciał go przycisnąć, jak i na to, że da im kilka dni spokoju po tym wielu tygodniach. Wszystko zależało od tego jak się działo w obozie, a sama Iris wiedziała, że nie za dobrze. Niestety złożyła obietnicę i nie mogła tego powiedzieć Aronowi.
- Ciebie uznałam za oczywistość - zaśmiała się cicho, bo co jak co, ale Ortega musiał się obciąć. Inna opcja nie wchodziła nawet w grę, bo wyglądał co prawda jak czysty, ale dalej mop. Wolała jednak mieć bardziej ucywilizowanego mężczyznę od troglodyty czy innego hipstera. Niemniej Boliwijczyk zdawał sobie z tego sprawę, więc nie musiała nawet walczyć o nowy fryz, który akurat przypadł mu do gustu. Na szczęście nic takiego tu nie zaszło.
Islandce wydawało się, że nic jej nie jest, żyła tylko cierpieniem Arona i chęcią wynagrodzenia mu tego wszystkiego. Kiedy dzisiaj rano zobaczyła, że mężczyzna wraca do siebie, że jest szczęśliwy, ją zaczęły zalewać inne emocje, które odsuwała od siebie i przykrywała najważniejszym - dobrem mężczyzny. Wydawać by się mogło, że poza rozłąką to psychicznie nic jej nie było, a jednak coraz bardziej odczuwała to, że ostatnie tygodnie naprawdę na nią wpłynęły. Czy to było PTSD? Aż tak by tego nie nazwała, ale z całą pewnością więcej w tym było negatywnych emocji, aniżeli tych pozytywnych.
Szczerze mówiąc trochę liczyła, że znajdą się pod osobnymi kołdrami, kiedy mężczyzna położył się ponownie, a jednocześnie czuła się winna, że w ogóle o czymś takim pomyślała. Kochała go przecież i tęskniła za nim w każdym aspekcie, dlatego czuła się dziwnie chcąc być przytulaną, a jednocześnie tego nie chcąc. Kiedy jednak zaczął błądzić dłońmi po jej ciele, przestała się ruszać ciesząc się, że leży do niego plecami. Nie chciała by jej dotykał przez to, jak wyglądała, czuła się źle w swoim ciele i nie chciała, by i on zauważył te braki. Choć to raczej było niemożliwe.
- Wiem - mruknęła przesuwając jego dłonie z piersi na brzuch. Nie żeby tu było okej, ale wolała już brzuch, aniżeli te przeklęte cycki. Nie musiał jej mówić, że zmalały widziała to po staniku, który przecież przez cały tamten czas miała na sobie.
Słysząc o jedzeniu nic nie powiedziała mając ochotę go po prostu odepchnąć, byle jej nie dotykał i nie komentował tego jak tragicznie wyglądała. Wiedziała o tym doskonale.
- Niczym ciekawym - znowu mruknęła nie mając ochoty rozmawiać o tym, co tam w ogóle jadła. Nic, na co miała ochotę. Chcąc przerwać to wszystko, wyrwała się z jego uścisku i usiadła na brzegu łóżka.
- Zbierajmy się do szpitala - rzuciła nie patrząc na niego, po czym sięgnęła do swojej szafy po najluźniejszy dres jaki miała i niczym poparzona poszła do łazienki się ubrać. Dopiero kiedy miała pewność, że dobrze schowała ciało pod workowatymi ubraniami, wyszła z łazienki.
- Gotowy? - spytała wiążąc włosy w wysoki koński ogon błądząc wzrokiem po całym pomieszczeniu, ale unikając mu patrzenia w oczy.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Pon 26 Kwi 2021, 17:51

Aron spojrzał z rozbawieniem na ukochaną, która zaśmiała się podczas aluzji do jego włosów. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wymaga interwencji fryzjera, ale skoro Iris tak chciała sobie z niego śmieszkować, to on podejmie grę i poprowadzi to w trochę innym kierunku, niż powinien.
- Mówisz, że ci się nie podobam? - uniósł lekko brwi, udając zdziwionego, bo przecież taki wniosek można byłoby wysunąć po tym, kiedy pośrednio skrytykowała jego piękne uczesanie. Zaraz jednak parsknął śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. - Przepraszam, nie umiem udawać typowych obozowych dziewczyn - niestety większość herosów miała ten problem, że często opacznie rozumiało komentarze i zamiast skupiać się na znaczeniu, dorabiali sobie jakieś teorie, które potem wszystko niszczyły. On próbował przez kilka chwil być niepocieszoną laską, która jeden komentarz traktuje jako całkowity osąd odnośnie jej osoby. Im dłużej jednak o tym myślał, tym bardziej nie mógł wyrobić ze swojej postawy i dlatego wybuchł śmiechem już chwilę później.
Aron nie miał zamiaru iść pod osobną kołdrę, dlatego od razu przytulił się do Iris, która o dziwo obróciła się plecami do niego. To już go upewniło w tym, iż Grimsdóttir źle czuje się w swoim ciele w tym momencie, ale nie odwiodło go to od pomysłu dotykania jej, wszak poza jej komfortem istniały przecież również jego potrzeby. Nie po to się do niej wkradł pod kołderkę, żeby leżeć bezczynnie.
- Ale i tak dalej jest za co złapać - uśmiechnął się lekko, karcąc się w myślach za to, że pozwolił na taki gest i jeszcze go skomentował. Przesunięcie dłoni na brzuch tylko upewniło go w tym, co sądził już od kilkudziesięciu minut. Postanowił więc nie komentować niczego, a jedynie ograniczyć się do jakichś prozaicznych zwrotów, czy też do masowania jej brzucha, który pewnie domagał się pieszczot, jak i całe jej ciało. Nie spodziewał się jednak, że córka Zeusa wyskoczy z wyra jak poparzona i pójdzie się przebrać, by zaraz zarządzić podróż do szpitala. Ortega widząc to, pomasował się po karku i uśmiechnął krzywo, zastanawiając się, w jaki sposób ma do niej mówić. Domyślał się, co przeszła, ale jeśli nie będzie bezpośredni jak zawsze, to zaraz Iris posądzi go o protekcjonizm i zachowywanie się nienaturalnie. A ona nie lubiła być pod kloszem i wiedzieli o tym wszyscy z Zeusem na czele.
- No dobrze - wymamrotał tylko lekko skonsternowany, po czym również poszedł się przebrać w coś dużo bardziej wyjściowego aniżeli zwyczajny dres. Nie podglądał jej, kiedy poszła do łazienki, choć przecież mógł to zrobić, wchodząc do niej. Bardzo często wtryniał jej się w przygotowania, więc nie byłoby w tym nic dziwnego. Widząc jednak jej wcześniejsze reakcje, postanowił nie ryzykować.
- Tak - odparł tuż po jej wyjściu. - Jakbyś spojrzała na mnie, zamiast gapić się na ściany, to nie musiałabyś pytać, kochanie - rzucił spokojnym tonem, jednocześnie nieznacznie pochylając głowę do przodu i unosząc brew z podejrzliwym wzrokiem. Dyskomfort dyskomfortem, ale nie powinna teraz unikać spojrzeń z nim, skoro dopiero wczoraj się spotkali po tych kilku tygodniach. Trochę inaczej wyobrażał sobie ten dzisiejszy dzień.
Westchnął lekko po czym podszedł do Grimsdóttir i bez słowa objął ją, wtulając mocno w siebie.
- Kocham cię, Iris - wyszeptał jej do ucha, nie mając zamiaru jej puszczać. Skoro była poddenerwowana, to wyznanie i objęcie było odpowiednim sposobem na uspokojenie jej. Wczoraj zadziałało to na nich oboje, więc dziś postanowił się tym odwdzięczyć, tak jak dobry chłopak ma w obowiązku.
Dopiero po dłuższej chwili odsunął ją od siebie, spoglądając na jej twarz.
- Gotowa? - rzekł bardzo spokojnym, a jednocześnie pewnym tonem, patrząc intensywnie na nią. Widzisz Iris? Tak powinno to wyglądać.
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Sro 28 Kwi 2021, 23:32

Iris spojrzała zdziwiona na mężczyznę zupełnie nie spodziewając się takiego obrotu spraw. Zaraz jednak się rozluźniła i uśmiechnęła lekko rozbawiona, gdy zaczął się śmiać. Nie spodziewała się po nim takich żarcików, ale lepiej w tą stronę.
- I bardzo dobrze, one mnie wnerwiają na ogół - dorzuciła po chwili, bo Islandka nigdy nie rozumiała tego szukania dziury w całym. Mówisz, że dzisiaj ładnie wyglądam? To oznacza, że na co dzień jestem brzydka? Jak dla blondynki w takich chwilach wychodziły kompleksy, bo jak inaczej można to nazwać?
Ciężko było ukryć, że Iris źle się ze sobą czuła, ale też nie była głupia i wiedziała, że mężczyzna szybko zauważy, że coś jest nie tak. Ona zresztą nie zamierzała w żaden sposób go oszukiwać. Niemniej jednak czuła się niekomfortowo, już nic nie mówiąc o tym, gdy zaczął komentować jej piersi. Nie przypuszczała, by robił to złośliwie, co nie oznacza, że ten komentarz jej nie zdenerwował bardziej, zdołował czy jeszcze coś innego.
Westchnęła tylko na jego kolejny komentarz nie widząc w nim dla siebie żadnego ratunku czy pocieszenia. Wyglądała źle i było to widoczne zarówno dla niej samej, jak i dla niego, a przy okazji dla innych. Nie chciała, by ktokolwiek - no może poza Aronem - oglądał ją w tak tragicznej formie. I tak już będą plotkować, po co im dodawać? Liczyła więc bardzo na Elisę w szpitalu, bo jej to ufała bardziej niż całej reszcie.
Czuła się na tyle źle, że musiała coś ze sobą zrobić, a przecież do szpitala i tak musiała iść. Było to dobre wyjście ewakuacyjne, choć niewątpliwie zauważone, ale liczyła na zrozumienie ze strony mężczyzny. Wiedziała po prostu, że może na nim polegać, nie wątpiła w to. Poszła więc do łazienki, by w spokoju choć bardzo szybko ubrać się w dresy, które wisiały na niej w akceptowalny sposób. W końcu ona preferowała te bardziej dopasowane, więc na upartego wyglądało teraz trochę tak, jakby nieco zmieniła styl na bardziej luźny. Niczego lepszego nie wykombinowała.
Skinęła lekko głową słysząc pytanie, by zaraz westchnąć i spojrzeć na niego po tym komentarzu. Czy robiła źle? Pewnie tak, ale było jej głupio, że tak się zachowuje, a jednocześnie nie potrafiła ukrywać, że wstydzi się swojego ciała. Jak żyć?
Nie wiedziała co powiedzieć, więc nie powiedziała nic, ale na szczęście on ją uratował. Z ulgą przyjęła jego ramiona wtulając się w niego mocno. Przymknęła nawet oczy zachwycając się jego zapachem i samą obecnością.
- Ja ciebie też, Aron. I przepraszam - szepnęła szczerze, bo co jej pozostało? Uspokajała się powoli w jego objęciach czując, jak całe podenerwowanie z niej uchodzi. On naprawdę był jej lekarstwem.
- Tak - odpowiedziała z małym uśmiechem i pewnie splatając ich palce ruszyła w kierunku wyjścia. Do szpitala dotarli dość szybko, ale jak się okazało nie było Nero. Corvus najwyraźniej nie przekazał prośby. Nie chcąc już w trybie pilnym wołać ciężarnej, zgodziła się na konsultację Jellala. Nie żeby chętnie się przed nim rozbierała, ale miała cały czas Ortegę przy sobie i też inne podejście - w końcu to lekarz.
Diagnoza niezbyt jej się spodobała, to trzeba przyznać, jednak postanowiła chwilowo ją zignorować. Fernandes powiedział, że na tym etapie kilka dni już różnicy nie zrobią, więc operacja będzie dopiero za tydzień.
- Przez te 7 dni poza fryzjerem nie wychodzimy z domu - zarządziła, gdy już opuścili gabinet. - I znowu mam leżeć ze złamaną nogą? - spytała retorycznie wzdychając ciężko, bo ta powtórka jej się nie podobała. Miała wracać do sił, a tu znowu jakieś leżenie.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Sob 01 Maj 2021, 22:18

Aron musiał przejąć teraz inicjatywę, bo Iris nie była ani w zbyt dobrej formie fizycznej ani też psychicznej. Musiał więc wziąć na barki nie tylko ciężar pomagania jej w dojściu do siebie, ale również musiał pomóc jej wejść w sprawy obozowe, które siłą rzeczy, jej również dotyczyły. Na razie jednak mieli kilka dni wolnego, głównie za sprawą Corvusa, który niczego im nie przydzielił na najbliższy tydzień i tym samym mogli w spokoju pracować nie tylko nad poprawieniem samopoczucia córki Zeusa, ale również nad swoją relacją, która wymagała teraz jak największej uwagi.
Kiedy wtuliła się w niego, on tylko pogładził ją delikatnie dłonią po głowie i zmierzwił jej włosy, chcąc możliwie jak najskuteczniej ją uspokoić.
- Nie masz za co, Iris - odparł czułym tonem, który miał zaznaczyć, że Ortega wcale nie jest zły na jej odpowiedzi. - Dużo przeszłaś w ostatnim czasie - podkreślił, po czym kiedy tylko blondynka stwierdziła, że jest gotowa, Aron udał się razem z nią do szpitala na konsultacje.
Tam zajął się już wszystkim co trzeba i początkowo starał się o angaż Elisy, której niestety w szpitalu nie było. Ostatecznie zgodził się na Jellala, co do którego miał mieszane odczucia, ale jakoś specjalnie mu nie zawinił, dlatego też zaryzykowali właśnie z synem Gullveig. Przez cały czas trwał przy ukochanej, trzymając ją za rękę, kiedy tego potrzebowała, a także mając na oku Fernandesa, by ten nie komentował jej wyglądu. Swoje jednak powiedział i całe szczęście nie sprowokował Iris do tego stopnia, by skończyło się to awanturą. Boliwijczyk widział jednak po twarzy ukochanej, że ta nie jest zbyt zadowolona z diagnozy i faktu operacji w przyszłym tygodniu.
Po wyjściu z gabinetu od razu ujął dłoń ukochanej w swoją i uśmiechnął się.
- A wiesz, że chciałem to właśnie zaproponować? - obrócił trochę w żart całą tą sytuację, bo jedynie śmiechem mogli poprawić sobie nastroje, zwłaszcza ona.
Wzruszył ramionami, bo nic nie byli w stanie zrobić, nie mieli wszakże obok siebie dzieci Asklepiosa, które i tak miały ograniczone pole manewru w kwestii leczenia ran, a już zwłaszcza w leczeniu źle zrośniętych kości.
- Masz nie przemęczać nogi, tak? - spytał retorycznie, po czym bez ostrzeżenia wziął Grimsdóttir na ręce. Uśmiechnął się lekko, bo choć mogła się czuć trochę zawstydzona, to jednak Ortega nic złego na myśli nie miał, po prostu chciał się jej jakoś przysłużyć.
Niósł ją zatem całą drogę do mieszkania, po czym gdy znaleźli się już w środku, położył ją na łóżku w jej sypialni i znów się uśmiechnął.
- 24$ i 62 centy - zaśmiał się, wystawiając rękę, bo przecież takie taxi nie jest za darmo! - Można płacić kartą albo pocałunkami, jak pani woli? - znów się zaśmiał, po czym nachylił się z myślą o tym, by córka Zeusa zapłaciła mu w najlepszy możliwy sposób. A jak z jakiegoś wrednego powodu nie chciała tego zrobić, to Aron i tak sam ją pocałował, bo skoro już się po coś nachylił, to zamierza to dostać, o!
Wyprostował się po kilku chwilach i schował jedną rękę do kieszeni.
- Trzeba skoczyć po coś na obiad - zasugerował. - Jakieś preferencje? - spytał, bo może po takim czasie wśród orków Iris chciała na obiad zjeść coś konkretnego? Tak czy siak musiał iść albo do kantyny albo do spiżarni, bo w lodówce Grimsdóttir niewiele było jedzenia, a jeśli już to same dodatki bez podstawy obiadu w stylu mięsa. No i było też tam od cholery alkoholu...
Iris Grimsdóttir
Iris Grimsdóttir
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Sro 05 Maj 2021, 23:17

Westchnęła jedynie cicho słysząc, że dużo przeszła. Oboje dużo przeszli, a to on był w tym momencie w lepszym stanie psychicznym. To, że wiedział już, że żyje nie sprawiało, że jego ból był mniej realny czy dotkliwy. Ona miała świadomość o tym, że nic mu nie jest - przynajmniej tak zakładała, bo nie dopuściła do siebie nawet na sekundę innej opcji. Niemniej była mu wdzięczna za zrozumienie i wsparcie.
Jellal oczywiście w jakiś sposób skomentował jej pewne wychudzenie, ale ona musiała zacisnąć zęby i tyle. Nie wiadomo jeszcze co czaiło się w jej krwi, ale na wyniki musieli poczekać kilka godzin. Umówili się jednak, że poinformuje ją o wszystkim telefonicznie gdyby potrzebowała jakiś leków, witaminek czy czegoś tam jeszcze. A pewnie będzie potrzebować. Najmniej jednak widziała jej się kwestia operacji, bo chociaż przypuszczała, że tak może się to skończyć, to liczyła na jakieś zastrzyki w kolano czy inne prądy, które by to załatwiły. Niestety musiało być pod górkę.
Uśmiechnęła się lekko na jego słowa, doskonale wiedząc co on tu próbuje zrobić. Była mu za to wdzięczna jednak, aniżeli obrażania się, że bagatelizuje jej problemy. Mogła marudzić na operacje, ale jak chciała wrócić do pełni sił to musiała ją mieć. Chcąc nie chcąc akceptowała ten stan.
- No t... - pisnęła cicho zaskoczona jego gestem, od razu zarzucając mu ręce za szyję dla obopólnej wygody. - teoretycznie tak - dokończyła rozbawiona śmiejąc się lekko pod nosem. Grimsdóttir nie była zawstydzona tą sytuacją, bo nie robili niczego złego. Bardziej jej to schlebiało i jeśli zawstydzało, to w tym kontekście, że Aron coś takiego dla niej zrobił. Nie interesowało ją co ludzie powiedzą.
- Droga ta taksa - zażartowała sobie i gdy tylko się nachylił, pocałowała go czule chcąc mu podziękować za taką troskę o jej zdrowie jakby nie było. Dopiero po dłuższej chwili zakończyła pocałunek czując, że potrzebuje zaczerpnąć powietrza.
- Makaron z sosem, może jakieś surówki dodatkowo. I jakieś soki proszę. No i na kolację też coś weź. Może ciemny chleb, jakąś szynkę, ser i tak dalej. No chyba, że później będziesz chciał znowu wychodzić - skoro już pytał, to mu powiedziała całą listę życzeń. - A wolałabym ciebie już więcej nie wypuszczać - dodała z uśmiechem, bo chciała go mieć cały czas przy sobie. W międzyczasie ściągnęła też z siebie buty i położyła się wygodniej na łóżku.
Aron Ortega
Aron Ortega
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir Czw 13 Maj 2021, 00:27

Aron też nie zamierzał bawić się w półśrodki i skoro Iris miała oszczędzać nogę, to postanowił przenieść ją z pomocą swojej siły prosto do mieszkania. Jako półbóg nie miał problemu z tym, by nosić ją na rękach, dlatego też podróż minęła im dość szybko i przyjemnie, a co najważniejsze - bez komplikacji. Było w tym jednak coś jeszcze... Aron chciał się po prostu pochwalić swoją ukochaną oraz szczęściem, jakie go spotkało. Wystarczyła jedna wspólna noc i kilka godzin, by zapomniał o całym tym bólu, który towarzyszył mu przez ostatnie tygodnie. Strata Grimsdóttir była największą raną, jaką odniósł. Jej powrót był z kolei jedynym lekarstwem, który mógł w tak szybkim tempie postawić go na nogi. Ortega więc chciał się podzielić ze światem wieścią, że znów jest szczęśliwy.
Wzruszył ramionami tuż przed pochyleniem się nad nią i zaśmiał.
- Paliwo drogie - pochyliwszy się nad nią od razu złączył ich usta w pocałunku, który trwał dość długo, zanim go nie przerwali.
Ortega nawet nie rozebrał się, dlatego też mógł z marszu wyskoczyć po jedzenie. Zanim jednak to zrobił, wysłuchał uważnie ukochanej i wszystko zapisał w telefonie, by przypadkiem czegoś nie zapomnieć. Od czasu tej amnezji jakoś tak mniej ufnie podchodził do spraw związanych z pamięcią, ale to chyba normalne?
Poruszył wymownie brwiami, kiedy dodała, że nie zamierza go więcej wypuszczać.
- Brzmi tak dobrze, że nawet o tym nie pomyślę - odparł wyraźnie zadowolony z jej propozycji. Jak każdy facet chciał być adorowany i skoro miał teraz okazję być w centrum jej uwagi przez dłuższy czas, to zamierzał z tego korzystać ile się tylko dało.
- Wracam za pół godzinki - oznajmił, po czym ucałował ją jeszcze w policzek na pożegnanie i wybył z mieszkania Iris, kierując się najpierw do spiżarni, a później do kantyny. Wziął wszystko, co było na liście, po czym zamówił w restauracji dwa rodzaje spaghetti: carbonarę i bolognese, po dwie sztuki każdej, bo córka Zeusa nie sprecyzowała, którą wersję chciała oraz kilka surówek. Wolał więc nie popełnić gafy i po niecałych trzydziestu minutach wrócił do mieszkania, zastając Iris w... no właśnie. W czym?
- Mam wszystko - rzucił nieco zasapany, bo pędził ile sił w nogach, by jedzenie było jeszcze ciepłe, wszak miał dziś trochę pecha, bo w kantynie skończyły się opakowania trzymające temperaturę dań.
Postawił wszystko na blacie i od razu wstawił kilka soków do lodówki, by odpowiednio się schłodziły na wieczór.
- Jest makaron bolognese, carbonara, kilka surówek, świeży chleb, szynka, ser... - zaczął wymieniać. - Co ci nałożyć? - krzyknął z kuchni, a sam przełożył swoją porcję carbonary na duży talerz. Wyciągnął sobie nawet piwo smakowe z lodówki, bo ostatnio z alkoholem był za pan brat... jak nie on.
- Jakieś piwo chcesz? - wybór był niewielki, raptem kilka piw limonkowych i dwa ciemne.
Sponsored content
Re: Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir

Mieszkanie 5 - Iris Grimsdóttir
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
Similar topics
-
» Iris Grimsdóttir
» Iris Grimsdóttir
» Iris Grimsdóttir
» Iris Grimsdóttir
» Iris Grimsdóttir



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Dzielnica Grecka :: Strefa Mieszkalna-
Skocz do: