Minął już jakiś czas od powrotu Iris i dziewczyna zdawała się nabierać w końcu sił. Przybrała trochę na wadze, dzięki czemu nie wyglądała już na taką wychudzoną. To pozwoliło jej na śmielsze poczynanie sobie w obozie, co z kolei poskutkowało wyprawą do małej zatoczki, jednego z ich ulubionych miejsc w obozie, które tam chętnie odwiedzali, kiedy jeszcze Grimsdóttir nie przeżyła tej strasznej misji. Zanim jednak wyszli z domu, Ortega zadbał o to, by córka Zeusa nie musiała dużo chodzić o kulach, toteż przez całą drogę niósł ją aż nad jezioro, gdzie rozłożyli kocyk i położyli koszyk, w którym mieli jakieś tam przysmaki oraz napoje chłodzące, wszak było bardzo gorąco, a oni w dodatku trafili na zajebiste słońce. - Jesteśmy na miejscu - rzucił tylko, stawiając powoli dziewczynę na piasku i ewentualnie pomagając jej w wejściu na koc. Być może plaża była głupim pomysłem przy złamanej nodze, ale na nic lepszego wpaść się raczej nie dało, głównie przez to, że cały teren wokół obozu nie był zbyt przyjazny dla połamańców. Kiedy tylko ogarnęli się, od razu zdjął koszulkę i został w samych spodniach do kąpieli, prezentując Iris swój kaloryfer, który ostatnio przybrał trochę na wyraźniejszych rysach, gdyż syn Hekate wrócił do skrupulatnych treningów. Chyba pierwszy raz od tygodni nie wstydził się za siebie. Spojrzał tylko przez okulary słoneczne na córkę Zeusa i uśmiechnął się, poruszając wymownie brwiami. - To co, idziemy się zanurzyć? - zasugerował, choć mogło to był troszkę nierozważne z racji jej kontuzjowanej nogi. On widział to jednak w jasnych barwach, bo przecież uważał, że cały czas będzie jej pilnować i nie da jej skrzywdzić, a przy tym przecież nie będą szaleć w wodzie. Chodziło po prostu o chwilę zabawy, popluskania się i dotykania rzecz jasna, bo to był nierozłączny element wspólnych kąpieli par. Wyjął z koszyka schłodzone piwo o smaku arbuza i otworzył je dość szybko, by zaraz się napić. Cały czas jednak nie siadał na koc, licząc na to, że Iris się przełamie i będzie chciała wybrać się z nim chwilę pomoczyć. Potem mogą sobie leniuszkować, teraz trzeba było się trochę poruszać!
Iris czuła się już znacznie lepiej w porównaniu do dni tuż po powrocie do obozu. Udało jej się co nieco przytyć w tym czasie, jak leżała unieruchomiona w łóżku tuż po operacji. Trochę to trwało nim w ogóle dostała pozwolenie na jakiekolwiek poruszanie się i dziękowała jedynie, że nie musi nogi trzymać na wysięgniku. Przez pierwsze dni musiała, nic przyjemnego. Z każdym kilogramem jednak, blondynka czuła się coraz bardziej sobą i coraz pewniejsza i atrakcyjniejsza - zarówno w swoich oczach, jak i Arona. Ledwo zdjęty gips poskutkował tym, że Islandka chciała gdzieś wyjść. Miała ostrożnie nadal o kulach się poruszać, ale mogła robić tego więcej i częściej. Noga musiała wreszcie zacząć pracować, bo kobieta tak prawdę mówiąc tęskniła za treningami, na których chciała popracować nad swoją zapuszczoną przez miesiące kondycją. No i miała też trochę dość seksu w jednej pozycji, bo uwierzcie, że cała noga w gipsie to spore ograniczenie. Wiedziała, że powinna poruszać się o kulach, ale skoro mężczyzna nadal ją nosił, zostawiła je w domu. W końcu zgodnie z planem znaleźli się w zatoczce, a Grimsdóttir po wylądowaniu poprawiła swoje okulary przeciwsłoneczne, które omal nie spadły. Już miała się kłaść na kocyku, kiedy padła propozycja mężczyzny. Co prawda założyła pod sukienkę jednoczęściowy strój kąpielowy, ale nie była pewna czy tego chce. - No nie wiem - mruknęła niepewnie zastanawiając się co zrobić. Z jednej strony fajnie by było skorzystać z pogody i braku innych herosów, z drugiej nie była pewna. Z nią w wodzie Ortega za bardzo sobie nie popływa. W końcu westchnęła, lekko się przy tym uśmiechając. - Niech będzie, ale tylko na chwilę! - zaznaczyła od razu, po czym zrzuciła z siebie lekką sukienkę pozostając w samym stroju i okularach przeciwsłonecznych. No i klapkach, które zaraz zsunęła ze swoich stóp. Korzystając standardowo z pomocnej dłoni mężczyzny, powoli i ostrożnie weszła z nim do wody, póki nie znalazła się dostatecznie głęboko, by spróbować coś popływać. Po przepłynięciu jednak niewielkiego kawałka czuła, że operowana noga nie współpracuje tak dobrze, jakby kobieta tego chciała. Zirytowała się lekko, bo jednak chciałaby już być w pełni sprawna. Zamiast jednak obrażać się na świat, podpłynęła do mężczyzny i uwiesiła się na nim, właściwie tylko jedną, zdrową nogą obejmując go w pasie. - Nic z tego pływania nie będzie. Zamiast nogi mam beton, który ciągnie mnie w dół - westchnęła lekko rozczarowana, niemniej uśmiechnęła się również, bo nie chciała psuć im dnia. - Jak chcesz popływać, to musisz mnie eskortować na koc - dodała zaraz, bo ona mogła tak powisieć, ale jeżeli on chciał się poruszać, to musiał jej pomóc.
Aron Ortega
Re: Mała zatoka Wto 22 Cze 2021, 16:56
Aron bardzo kibicował Iris w powrocie do zdrowia, ale przede wszystkim pomagał jej ile tylko się dało. Gotował jej to co chciała, chodził z nią na fizjoterapię, sam też organizował im różne wyjścia, głównie krótkie spacery czy właśnie takie pikniki na plaży, by Grimsdóttir ponownie oswoiła się ze swoim ciałem i jakoś to leciało. Co prawda córka Zeusa jeszcze nie odzyskała pełnej sprawności, ale cieszyło go to, że już pozbyła się tego gipsu, dzięki czemu mogli rozszerzyć zakres swoich krótkich podróży. Zadowolony uśmiechnął się lekko, kiedy Iris przełamała się i postanowiła nie tylko wskoczyć z nim do wody, ale przede wszystkim odsłonić kawałek ciała w miejscu publicznym co nie było dość powszechne ostatnimi czasy. W jednoczęściowym stroju kąpielowym wyglądała dobrze, choć dalej było widać nieznaczne ubytki w porównaniu do jej poprzedniej aparycji. Głównie rozchodziło się rzecz jasna o pupę, uda czy piersi, które nie były swoich naturalnych rozmiarów. Całe szczęście jednak było już bardzo blisko do tego, by zażegnać te jej wychudzenie. Powoli wszedł do wody i zadowolony z jej temperatury nieco przyspieszył kroku, by zanurzyć się po samą szyję. Zrobił to jednak na płytszej części brzegu, bo przecież cały czas trzymał za rękę swoją ukochaną, która aż tak chętnie na wodę nie zareagowała. Puścił ją dopiero, kiedy Iris zasygnalizowała mu, że chce spróbować popływać i odpłynął od niej na kilka metrów, przyglądając się głównie nodze Grimsdóttir, która była największą niewiadomą w tej kwestii. Podpłynął od razu, kiedy dostrzegł frustracje na twarzy córki Zeusa i spotykając się z nią w połowie drogi, od razu stanął na nogach, tam gdzie on miał jeszcze grunt i objął Iris, kiedy ta oplotła się wokół niego. - Jakoś sobie poradzę - uśmiechnął się zachęcająco, po czym delikatnie pocałował Islandkę w usta. Dłonie przeniósł na jej pośladki, ale nie miało to żadnego erotycznego podtekstu, gdyż chodziło wyłącznie o wygodę trzymania jej w tej pozycji. Musiał jej pomóc z racji tego, że ta kontuzjowana noga oplatała go dość słabo. - Możemy sobie tak postać razem, a potem odeskortuję cię na kocyk i może położę się na tobie? - zaśmiał się cicho, chcąc rozładować nieco atmosferę, bo po minie Iris widział, że trochę ją denerwowała ta tymczasowa niepełnosprawność. - Takie głaskanko na plaży... - przymknął oczy i uśmiechnął się szeroko rozmarzony. Otworzył powieki dopiero po chwili i wymownie poruszył brwiami. - Co na to mój Irysek? - niby było miło, ale trochę nią tu manipulował, bo jednak te głaskanie to mógł być świetny plan. Już całe jego ciało nie mogło się doczekać tego, choć tak naprawdę Grimsdóttir wcale nie zaaprobowała tego pomysłu. Najwyżej ją wybłaga czy coś, często tak robił. - Chcę jeszcze z tobą porozmawiać o jednej rzeczy - rzucił nagle zmieniając temat. - Myślałem o tym, by polecieć do domu. Chciałbym sobie cokolwiek przypomnieć. Pytanie tylko czy poleciałabyś do Boliwii ze mną? Nie chcę cię stawiać w takiej sytuacji, ale bardzo mi na tym zależy, a bez ciebie... no nie polecę. Nie chcę tam być sam - przyznał z kwaśnym wyrazem twarzy, bo nie wiedział, jak Iris na to zareaguje. Poza tym, czy ona w ogóle mogła latać samolotami w trakcie rehabilitacji?
Iris Grimsdóttir
Re: Mała zatoka Sob 26 Cze 2021, 23:02
Fizjoterapia. Powinna ją zacząć dopiero teraz z racji pozbycia się gipsu. Ani Aron, Jellal, Elisa czy nawet Corvus nie mieli takiej siły, by powstrzymać ją od ćwiczeń reszty ciała. Nie narażała przy tym nogi rzecz jasna, stawiała na urządzenia, gdzie mogła się położyć czy siedzieć, ale reszta ciała musiała pracować. Ortega okazał się nie być w tym przeszkodą, a wsparciem za co była mu ogromnie wdzięczna. Dzięki temu zamiast leżeć i co najwyżej nabierać tłuszczyku, zbierała mięśnie do kupy i siłę. Islandka nie była pewna wody, bo nie wchodziła do większego zbiornika jak jej prysznic odkąd wróciła. Pewnie rozsądniejsze byłoby zaczęcie od basenu, gdzie miała zawsze pewny grunt. No ale w sumie kobieta nie planowała w ogóle wchodzić do wody, co najwyżej nogi pomoczyć, bo podobno to zdrowe dla giry po gipsie. Skoro już się zgodziła, to spróbowała chociaż coś z tego wyciągnąć - pływanie to niezłe ćwiczenia jakby nie było. Ciało jednak szybko sprowadziło ją w tej kwestii do parteru, a jej pozostało frustrować się. Uśmiechnęła się lekko po pocałunku w odpowiedzi na ten gest, jak i wcześniejsze słowa. Miała wrażenie, że urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą i dlatego właśnie Aron ją wybrał i pokochał. Co prawda zorientował się dość późno, bo niemal poślubił inną, ale koniec końców to córka Zeusa zajęła jego serce. A później ponownie. Była przeszczęśliwa. - Może być - uśmiechnęła się szerzej i nieco łagodniej, bo ta frustracja nieco z niej zeszła. A to wszystko zasługa Boliwijczyka. Zaśmiała się jednak słysząc o głaskanku, bo przecież doskonale wiedziała, że ma on na myśli głaskanie jego, a nie jej. - Na głaskanko? No nie wiem, to ja tu chyba jestem poszkodowana - zaśmiała się, chociaż doskonale wiedziała, że jak Ortega się położy, to zacznie go automatycznie miziać. No on też miał z nią dobrze! Przechyliła nagle głowę, gdy całkowicie zmienił temat rozmowy, a zarazem ton stał się bardziej poważny. Nie obawiała się żadnej trudnej rozmowy, toteż czekała bardziej zaciekawiona na dalszy ciąg. Dalszego ciągu jednak się nie spodziewała, ale prawda była taka, że wszystko poza przyziemnymi, obozowymi sprawami by ją zdziwiły. Jego propozycja jednak jej nie dziwiła, a przecież przez atakiem na obóz nawet obiecał jej, że kiedyś pokaże jej kraj, który kocha. - Kochanie, oczywiście. Tylko musimy poczekać, aż będę w stanie jako tako chodzić trochę więcej niż sto metrów. Z tego co pamiętam, to La Paz to dość górzysty teren, więc choćbym chciała zaraz to nie mogę - uśmiechnęła się ciepło, bo sądziła, że to mężczyzna akurat zrozumie. W końcu to nie tak, że się wykręcała, tylko nie chciała być obciążeniem, no i sama chciała też faktycznie zobaczyć coś więcej jak od ławki do ławki. - A później ja ciebie zabiorę w moje rodzinne strony - poruszała zabawnie brwiami, bo to mogło być ciekawe doświadczenie dla takiego ciepłoluba. Niemniej ona również kochała swoją ojczyznę.
Aron Ortega
Re: Mała zatoka Czw 01 Lip 2021, 23:16
Aron nie przemyślał tego dość dobrze i może wejście do wody było wyprowadzeniem Iris na zbyt szeroką wodę (xd), co finalnie skończyło się jej frustracją. Był jednak jej facetem i postanowił szybko temu zaradzić, by ukochana nie denerwowała się nad swoją czasową niedyspozycją. Sam wiedział, że jest to dość frustrujące, bo przecież przez wiele tygodni dochodził do siebie po śpiączce i wtedy to właśnie Grimsdóttir wykazała dużo cierpliwości. Teraz musiał zrewanżować się tym samym. Ortega umiał obsługiwać Iris, dlatego zdekoncentrowanie jej nie było problemem. Także poprawienie jej humoru nie było, toteż bardzo szybko przeszli do rozmowy o sobie i o potencjalnych przyjemnościach, jakie będą odnosić na kocyku, kiedy tylko wyjdą z wody. Czy może raczej - jakie on będzie odnosić, bo przecież była mowa o głaskaniu jego. - To był stresujący tydzień - uniósł lekko brew, próbując nie parsknąć śmiechem, acz mimowolnie drgnął mu kącik ust w uśmiechu. Spojrzeniem próbował przekonać ukochaną, by ta zgodziła się na te głaskanie, na które Aron właśnie wpadł. Ostatnio i tak dość dużo tego robiła, no ale jak to z uzależnieniem: ciągle chce się więcej i więcej. Odetchnął z ulgą, kiedy Iris bez problemu zgodziła się na wspólną podróż do Boliwii. Aron nie zamierzał ukrywać, że mu na tym zależało, dlatego też poczuł jakiś dziwny niepokój, kiedy w końcu przedstawił ten pomysł. Pogładził blondynkę po policzku i uśmiechnął się lekko, tym razem dużo pewniej i spokojniej. - Nie miałem na myśli od razu - sprostował. - Nawet nie brałem pod uwagę lotu bez ciebie w jako takiej formie - znów pogładził ją po policzku, ale tym razem po tym drugim. - Bardzo się cieszę, że się zgadzasz. To będzie fajna wycieczka - uśmiechnął się dużo szerzej, po czym obdarował ją czułym pocałunkiem. Kiedy tylko odsunął twarz od jej, ta zaproponowała mu podróż na Islandię, na co Ortega zareagował małym zdziwieniem, bo akurat tego się nie spodziewał. - Brzmi fajnie - poruszył brwiami w podobny sposób co ona, aż nagle zaśmiał się głośno. - Pochwalisz się mną? - spytał nieco prowokacyjnie, bo przecież Iris lubiła jeździć do domu i była bardzo zżyta ze swoją rodziną w Islandii. Nigdy jednak nie rozmawiali o tym, czy Grimsdóttir już powiedziała rodzicom o znalezieniu partnera, łamane na przyszłego męża. - Czy udajemy, że jesteśmy fumflami? - zaśmiał się, bo trochę dopadła go głupawka od tych dziwnych myśli. Nieźli byliby ci fumfle, tacy bardzo pałający do siebie miłością i uprawiający seks niemal codziennie od jej powrotu. No ale, nie takie rzeczy już ten świat widział.
Iris Grimsdóttir
Re: Mała zatoka Pią 02 Lip 2021, 23:45
Prychnęła rozbawiona słysząc o tym, że tydzień był stresujący. Może i nawet miał trochę racji, bo blondynka przecież mocno frustrowała się swoim stanem przez co momentami mogła być drażliwa czy nieprzyjemna. Oczywiście starała się pilnować, bo przecież Aron był bogu ducha winny, a wręcz nieba próbował jej przybliżyć. Trzeba jednak przyznać, że w ramach zadośćuczynienia Iris dość sporo mężczyznę w ostatnim czasie głaskała bądź też drapała. Jemu jednak zawsze było mało, co jednocześnie ją bawiło i rozczulało. Były jednak momenty, gdzie zwyczajnie nie chciało jej się machać ręką i taki dzień też był właśnie dzisiaj. Na jego nieszczęście. Wysłuchała go z uśmiechem kiwając od czasu do czasu głową na znak zgody czy po prostu tego, że treść do niej dotarła. Uśmiechnęła się nieco szerzej słysząc ponownie, że bez niej nie planował nawet wyjazdu, bo było to naprawdę urocze. Ona zaś nie mogła się tego wszystkiego doczekać, bo przecież tyle razy Ortega wychwalał Boliwię, że od dawna chciała ją zobaczyć na własne oczy. Poza tym nie oszukujmy się, wyrwanie się z obozu w celach rekreacyjnych, a nie misyjnych, to coś, co każdy uwielbiał z półbogów. Pocałunek był miłym zaskoczeniem, któremu momentalnie - jak to z nimi bywa - uległa. Jego czułość sprawiła, że Grimsdóttir niemal miała wrażenie, że wymacalne jest to słowo "dziękuję". Tuż po tym zaproponowała podróż w drugą stronę, by zaraz nieco rozbawiona patrzeć na jego zdziwienie. - Fumflami? - uniosła lekko brwi patrząc na niego z niedowierzaniem, bo zdążył ją uprzedzić nim odpowiedziała na poprzednie pytanie. - Jasne, że zamierzam się tobą pochwalić. Jesteś najlepszym, co mnie spotkało - uśmiechnęła się ciepło muskając kciukiem jego brodę i dolną wargę ust. Dłuższą chwilę patrzyła mu w oczy, by w jej własnych zaczęło coś migotać, co świadczyło tylko i jednej możliwej wypowiedzi. - Kocham cię - szepnęła i tym razem to ona pocałowała go czuje nie dając mu szansy na odpowiedź. No ale przecież tą już od dawna znała.
Aron Ortega
Re: Mała zatoka Sro 07 Lip 2021, 18:51
Aron raczej nie miał typowo roszczeniowej postawy względem Iris i nie wykorzystywał jej. Dziewczyna sama z reguły ochoczo go głaskała, a on tylko sugerował jej ewentualnie coś, bądź najzwyczajniej w świecie prosił, jeśli akurat w tym momencie tego nie robiła. Nie wpadł jednak na to, że w sumie mógł wykorzystać sytuację z jej frustracją na swoją korzyść i podkreślać za każdym razem, że ręka rękę myje. Nie był jednak żadnym cwaniakiem, by stosować takie zagrywki, aczkolwiek jakieś tam pojęcie na ten temat miał i teoretycznie mógł wykorzystać jej wybuchy złości przeciw niej. Póki co jednak Grimsdóttir głaskała go na tyle często i długo, że nawet nie myślał o tym, by zwrócić jej z tego powodu uwagę. Najwidoczniej dziewczyna sama w jakiś sposób chciała mu się odwdzięczyć za tę cierpliwość. No ale tak to już w miłości działało. Kiedy tak uśmiechała się na jego odpowiedzi, gładził ją dłonią po policzku, niemal rozczulając się tym widokiem. Iris miała przepiękny uśmiech i kiedy tylko go Aron widział, od razu dzień stawał się lepszy. W dodatku, raz po raz wybudzało to w nim tą dziwną czułość, która przeradzała się właśnie w takie drobne gesty. Niby przywykł do tego, ale w pewien sposób dalej było to dla niego fascynujące i nowe. Kiedy tak pewnie odpowiedziała, że zamierza się nim pochwalić, mimowolnie na jego twarz wstąpił delikatny rumieniec. Córka Zeusa potrafiła go wprowadzić czasem w stan zakłopotania i to właśnie miało miejsce teraz. Niby Ortega reagował na wszystko śmiechem i poczuciem humoru, ale teraz jednak było to na tyle mocne wyznanie, że nie miał zamiaru tego bagatelizować. Tak więc po prostu się zarumienił lekko i tak stał, czując jej kciuk na swojej dolnej wardze. Głupawka zatem przeszła mu momentalnie. Rumieniec za to powiększył się, kiedy z tymi charakterystycznymi iskierkami w oczach Iris szepnęła mu "kocham cię". Zanim jakkolwiek zdążył na to zareagować, blondynka wpiła się w jego usta i obdarowała go pocałunkiem, który nawet największego niedowiarka przekonałby do prawdziwości tego wyznania. Jego nie trzeba było przekonywać, za to musiał jej odpowiedzieć, a skoro zatkała mu usta swoimi, to trzeba było wymyślić alternatywę. Przylgnął do niej jak najbardziej tylko mógł, wplótł dłoń w jej włosy i docisnął jej twarz do swojej, chcąc pogłębić ten i tak już bardzo namiętny pocałunek. Trzeba było przyznać, że ostatnim razem całował ją tak chyba kiedy się zeszli i to jeszcze przed jego amnezją, podczas tej pamiętnej (czy w jego przypadku niepamiętnej niestety) misji. Poczuł cudowną ekscytację i to dało mu taki zastrzyk energii, że znalazł jeszcze dodatkowe jej zasoby, by dodać pocałunkowi jeszcze więcej uczucia. Odsunął się dopiero po długiej, BARDZO DŁUGIEJ chwili, czując jak zaczyna brakować mu powietrza w płucach. - Wow! - rzucił biorąc oddech i patrząc z zachwytem na Iris. - To był... najlepszy pocałunek jaki przeżyłem! - stwierdził pewnie. - Kochanie, albo zaczynasz wracać do formy, albo nigdy jej nie straciłaś - mrugnął jej okiem, bo był naprawdę zachwycony tym aktem. Do tego stopnia, że było widać po jego twarzy chęć powtórki. - Możemy jeszcze? - spytał niczym dziecko, które prosiło rodzica o zostanie piętnaście minut dłużej na podwórku. - Bardzo proszę - dodał jeszcze tym samym tonem, ale zaraz zaśmiał się, bo rozbawiła go ta sytuacja. - Od kiedy ja w ogóle pytam o to? - rzekł niby sam do siebie zastanawiającym tonem, ale po chwili spojrzał na Iris. Uśmiechnął się promiennie i tym razem to on wpił się w jej usta, by sprytnie w trakcie pocałunku wyszeptać jej w końcu: - Ja ciebie też - i zaraz po tym znów narzucił szaleńcze wręcz tempo, ale skoro już ustalili, że Iris wracała do formy, to należało ćwiczyć jeszcze ciężej! Islandka pewnie jest tego samego zdania, czy nie?
Iris Grimsdóttir
Re: Mała zatoka Czw 08 Lip 2021, 15:49
Iris była nieco zaskoczona, że kogoś takiego jak Aron jest w stanie doprowadzić do zawstydzenia. Niemniej nic jednak w tym kierunku nie robiła, bo było to na swój sposób urocze, że tak podziałała na niego wizja poznania jej rodziców. Zresztą, to nie były jakieś przelewki, bo przecież będzie on pierwszą osobą, którą im przedstawi. Ojczulek co prawda poznał Balthazara, ale to było zrządzenie losu aniżeli działanie blondynki. W końcu skąd mogła wiedzieć, że przyjaciel wybierze się do Islandii i to w jej rejony również? To jednak Ortega zostanie przedstawiony jako miłość jej życia, więc to nie były jakieś przelewki. Nie było to jednak coś, z czym sobie nie poradzi. Zresztą Arona nie da się nie lubić tak samo jak jej rodziców. Dogadają się. Kochała go najmocniej jak tylko potrafiła, co zamierzała mu udowadniać na każdym kroku czy to w słowach, czułościach czy odważnych deklaracjach jak właśnie poznanie jej najbliższych. Pocałunek był więc kolejnym sposobem na pokazanie swoich uczuć w jego kierunku, co zdaje się, że mu się spodobało. Pocałunek był niezwykle namiętny i długi, nawet zaskakująco długi biorąc pod uwagę, że zwykle takie im się nie zdarzały. Uśmiechnęła się nieco rozbawiona na jego krótki komentarz, również uspokajając własny organizm głębokimi wdechami i wydechami. Zaraz jednak jej uśmiech się powiększył słysząc kolejne miłe słowa. Lubiła zresztą to, jak tak zwracał się do niej w pieszczotliwy sposób jasno wskazując na to, że tylko on miał prawo tak do niej mówić i z tego prawa lubił korzystać. - Starałam się - odparła wesoło, bo co jej pozostało? Na jej twarzy pojawiło się jednak rozbawienie, kiedy usłyszała pytanie. Miała już nawet odpowiadać, ale poprosił ją i się zaśmiał, a ona poszła w jego ślady. Najwidoczniej oboje mieli dobre humory, przynajmniej przez ten krótki moment. - Nie wiem - odparła rozbawiona czekając właściwie już na to, by ją pocałował. Złapała się go mocniej odwzajemniając pocałunek równie czule, by tylko na pół sekundy przerwać, gdy kącik ust drgnął jej w uśmiechu, na jego wyznanie. W końcu się od siebie niewiele odsunęli, a córka Zeusa delikatnie gładziła go po policzku patrząc mu głęboko w oczy. Boże, jak ona go kochała. Zaraz jednak pokręciła się trochę, po czym westchnęła lekko. - Kocyk? Noga zaczyna mnie boleć - odparła nieco niezadowolona co prawda, ale miała Arona przy sobie i to było najważniejsze.
Aron Ortega
Re: Mała zatoka Pon 12 Lip 2021, 22:27
Ortega nie był z kamienia i to, że potrafił odbierać wiele rzeczy z pewnym luzem i uśmiechem nie oznaczało wcale, że nie będzie w stanie się zarumienić. Z Iris rozmowy wyglądały nieco inaczej, bo tu wchodził kontekst emocjonalny, który towarzyszył mu niemal przy każdym geście. Przy niej nigdy nie był na tyle zmęczony, żeby nie reagować na nic. To oznaczało, że potencjalnie każda reakcja mogła mieć nawet zwiększone działanie w porównaniu do tego, gdyby ktoś poza nią powiedział mu dokładnie to samo. Zafiksował się trochę na jej punkcie. Jemu humor dopisywał, więc nic dziwnego, że chciał tym też zarazić swoją ukochaną, która ostatnio z racji swojej fizycznej formy miała gorszy okres. Piknik nad jeziorem wydawał się być idealnym na to sposobem, a wspólny pobyt w wodzie tylko go utwierdził w tym, że warto jest spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu. Co prawda musieli rozkładać siły Iris, żeby ta mogła funkcjonować cały dzień z kontuzjowaną nogą, ale dzięki zwolnieniu z obowiązków w obozie, nie było to problemem. - Nie da się ukryć - odparł równie wesoło co ona, będąc dalej zachwyconym tym pocałunkiem, który miał w sobie tyle uczuć i energii, że ta aż go zaczęła rozsadzać. Cieszyło go to, że Islandka jest w dobrym humorze i walnie się do tego przyczynił. Korzystał też z okazji na kolejny pocałunek, który tym razem zainicjował on. Objął ją mocno i pewnie, by Grimsdóttir skupiła się wyłącznie na pracy mięśniami twarzy. Na moment co prawda przerwali całusa, ale zaraz wrócili do niego i tak się miziali aż nie odezwała się noga Iris, która potrzebowała odpoczynku. - Tak, kocyk - przytaknął, bo choć chciał zostać jeszcze chwilę w wodzie, to wiedział, że nie można przeciążać córki Zeusa. Stąd też zgoda i promienny uśmiech, który pojawił się zaraz po wypowiedzeniu tych słow. Aron chwycił ukochaną mocno i powoli zaczął z nią wychodzić z wody, korzystając jeszcze z chwilki przebywania w niej i po prostu całował Iris aż do momentu, kiedy pośladkami nie wynurzyła się z jeziora. Wtedy nieco ją przekręcił i wziął na ręce, wkładając jedną pod jej kolana, a drugą pod jej pachy, dzięki czemu nie miała problemu z utrzymywaniem równowagi i jej ciężar rozłożył się w miarę równomiernie. Nie żeby była bardzo ciężka, czy żeby Ortega nie miał siły, ale tak po prostu było wygodniej, a przy okazji nie męczyło jej nogi. Ułożył ją na kocu i podał jej też ręcznik. Sam się nim nie opatulił, bo było na tyle ciepło, że mógł spokojnie wyschnąć bez przetarcia się materiałem. Stał więc nad Iris i spoglądał w kierunku ich koszyka z przekąskami. - Masz na coś ochotę? - odezwał się przy pochylaniu nad wiklinowym koszykiem. Sam wziął do ręki jedną z kanapek, które Iris zrobiła im przed wyjściem. Ukochana doskonale wiedziała, co syn Hekate lubi, więc jak tylko poczuł mnogość ulubionych dodatków przy pierwszym kęsie, uśmiechnął się w stronę Islandki. - Robisz najlepsze kanapki pod słońcem - i tu nie przemawiała przez niego tylko miłość, ale również jakaś rozwaga. Iris naprawdę miała talent do przygotowywania takich przekąsek i Aron zawsze zajadał się ze smakiem, kiedy widział tą sałatę, pokrojonego pomidorka, ogórka, serek, kawałek wędlinki... No po prostu ideolo. Usiadł na kocu obok blondynki, wręczając jej wcześniej przekąskę, jeśli o jakąś go poprosiła. Położył się i podparł głowę przedramieniem, kontynuując jedzenie kanapeczki. - Jeśli chcesz, możemy spróbować pochodzić po piasku - zasugerował, bo według fizjoterapeuty było to bardzo wskazane na tym etapie. Noga musiała się przyzwyczajać do coraz większych obciążeń, coraz twardszych powierzchni itd. Oczywiście nie będzie jej tu hartować, raptem kilkanaście kroczków wokół kocyka czy coś. Ewentualnie jakiś bardzo powolny spacer wzdłuż wybrzeża. Mogło być nawet romantycznie.
Iris Grimsdóttir
Re: Mała zatoka Sob 17 Lip 2021, 19:44
Iris była wdzięczna Aronowi chyba niemal za wszystko. Te ostatnie tygodnie tylko raz po raz jej udowadniały, jakim idealnym partnerem jest mężczyzna oraz siłę jego miłości. Blondynka najlepszej wersji siebie - nie tylko w kontekście fizycznym - zdecydowanie teraz nie prezentowała, a jednak Ortega umiał z nią funkcjonować i ją obsługiwać ułatwiając im obojgu życie w tym dość męczącym okresie. Dobrze, że była zwolniona ze "służby". Droga na kocyk była bardzo przyjemna i co tu dużo mówić, czuła się jak księżniczka, gdy tak nosił ją na rękach. Mogła przecież powolutku wracać samodzielnie albo po prostu podlecieć dzięki swoim umiejętnościom, co też siłą rzeczą w ostatnich tygodniach mocno wykorzystywała, bo nie umiała tyle czasu leżeć na dupie. Niemniej to noszenie było takim skrawkiem "normalnego życia" z tą różnicą, że dla Arona ważyła tyle co nic. Gdy dostała ręcznik, otarła jedynie kark i włosy, reszcie ciała pozwalając wyschnąć naturalnie na słoneczku. Pogoda im dopisywała, więc mogli sobie pozwolić na faktyczne wygrzewanie się w promieniach słońca. Zastanowiła się chwilę nad jego pytaniem próbując też sobie przypomnieć, co właściwie tam spakowali. Widząc kanapkę w jego dłoni uśmiechnęła i wskazała na nią brodą sugerując swoje pragnienie. - Też kanapkę poproszę - dodała zaraz by nie było żadnych wątpliwości. Nie żeby na Arona nie miała ochoty, ale to się akurat nie zmienia, wiadomo. - Mistrzyni kanapek to ja - zaśmiała się na własne podsumowanie po jego komplemencie. Nie była najgorszą kucharką, ale kanapki najwidoczniej wychodziły jej perfekcyjnie, bo przecież to nie pierwszy komplement Arona w tym kontekście. Gdy tylko dostała swoją kanapkę, od razu przeszła do chrupania. Zastanowiła się chwilę nad propozycją mężczyzny mając mieszane uczucia. W końcu jednak, gdy przełknęła kęsa, zdecydowała się jakkolwiek odpowiedzieć. - Możemy, ale to jak odpocznę trochę - noga już ją pobolewała i o ile półbogowie byli przyzwyczajeni do niego generalnie, to jednak ponowne łamanie nogi to nie jest to samo, co kiedykolwiek czuła. Nie określiłaby tego zdecydowanie jako najgorszego bólu. Był po prostu inny, irytujący. Po zjedzeniu kanapeczki przekręciła się na bok i przytuliła do mężczyzny, gładząc go delikatnie po brzuchu i patrząc gdzieś przed siebie na majaczącą wodę. Dopiero po dłuższej chwili zadarła głowę, by spojrzeć na ukochanego. - Nie mogę się doczekać aż przedstawię ciebie rodzicom - przyznała z szerokim, zadowolonym uśmiechem. Gdyby nie te wydarzenia - amnezja i jej "śmierć" - już dawno temu by zrobili sobie wycieczkę na Islandię i im dłużej o tym myślała, tym bardziej się ekscytowała.
Aron Ortega
Re: Mała zatoka Czw 22 Lip 2021, 21:49
Może i przez Arona przemawiała w dużym stopniu miłość, ale umiejętności kulinarnych Iris na pewno nie mogła sobie odmówić. Odkąd tylko zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu, Ortega spróbował więcej rzeczy, niż przez całe swoje życie przed amnezją. Grimsdóttir miała fantazję nawet w przypadku tak prostych rzeczy jak kanapki, a jak się okazało później, syn Hekate był wręcz doskonałym przykładem tego, jak wiele tracą ludzie, którzy wcześniej nie decydowali się na kosztowanie nowych rzeczy. W jego przypadku było co prawda trochę łatwiej, bo przez amnezję pozapominał, co tak naprawdę lubi, ale przecież po pierwszych kilku potrawach mógł się zaprzeć i ciągnąć tylko na tych kilku czy kilkunastu daniach. Zaśmiał się, słysząc jej własne podsumowanie i nawet pokiwał głową z rozbawieniem, bo przecież właśnie o tym dyskutowali. Nie odezwał się jednak w żaden sposób, będąc zajęty wcinaniem kanapki, którą potem wziął jeszcze drugą. Nie spodziewał się, że był aż tak głodny, ale z racji pory obiadowej można było zwalić to na potrzebę dużej dawki węglowodanów, którą zazwyczaj dostarczał właśnie ten najmocniejszy posiłek dnia. - Nie miałbym serca, żeby męczyć cię teraz - przyznał spokojnie, bo po głowie chodził mu spacer za kilkanaście minut, może nawet kilkadziesiąt, jeśli leżenie się im przedłuży. Będąc nasycony, przynajmniej na najbliższe kilkanaście minut dwoma kanapkami, leżał sobie spokojnie i chillował, zapraszając w swoje ramiona Iris, która zaraz się do niego przytuliła. Podobało mu się, jak gładziła go po brzuchu i nawet przymknął oczy, chcąc jeszcze bardziej rozkoszować się tym uczuciem. Dopiero jej pytanie wymusiło na nim jakąkolwiek reakcję, bo nie zareagował ani na zadarcie głowy, ani na spojrzenie, które temu towarzyszyło. Spojrzał na nią przez swoje okulary i oddychał spokojnie. - Myślisz, że mnie polubią? - spytał, po czym zaśmiał się lekko. - Da się mnie nie lubić? - zażartował może trochę butnie, ale jak najbardziej zgodnie z prawdą. Nie znał osoby w obozie, która darzyłaby go jakimiś negatywnymi uczuciami. Co najwyżej neutralne z racji niewielkiej ilości interakcji. - Bardzo chcę ich poznać. To muszą być wspaniali ludzie - przyznał, troszkę kokietując swoją ukochaną, bo przecież pokrętną logiką nawiązywał do tego, że to w dużym stopniu dzięki ich podejściu Iris jest jaka jest. A była świetna, więc oni także musieli być cudownymi osobami. Tym bardziej, że Grimsdóttir wcale tak rzadko o nich nie mówiła, więc poniekąd czuł już nawet jakieś związanie emocjonalne z nimi, choć jeszcze ich nie widział na oczy. Pogładził ukochaną po włosach i nawet podrapał ją chwilę z tyłu głowy. - Będzie fajnie - przyznał pewnie, bo co mogłoby się nie udać podczas tego spotkania?
Iris Grimsdóttir
Re: Mała zatoka Wto 27 Lip 2021, 15:46
Uśmiechnęła się lekko słysząc jego śmiech, bo bardzo lubiła ten dźwięk i bardzo za nim tęskniła. Dopiero gdy pierwszy raz mężczyzna się zaśmiał po jej powrocie zrozumiała, że tęskni nawet za tak prostymi dźwiękami, które świadczą o tym, że jest to Ortega i nikt inny. Niby już trochę w obozie była, a wciąż bywały momenty, w których łapała się na myśli "boże, jak ja za nim tęskniłam". Taka myśl nadeszła właśnie teraz. Skinęła tylko głową, skoro się w tej kwestii zgadzali, by zaraz jak oboje już zjedli, położyć się i przytulić do mężczyzny. Ten dzień pomimo kłopotów z nogą i irytowania się swoim stanem od kilku tygodni, był całkiem przyjemny. Cieszyła się, że dała się wyciągnąć na ten spacer czy raczej chilling nad wodą, bo spaceru w tym za wiele nie było, tym bardziej że mężczyzna ją tutaj przyniósł. - Nie da się - zaśmiała się, co w sumie nie było do końca prawdą. Ona sama przecież przez większość swojego życia nie lubiła Ortegi, z wzajemnością zresztą. To jednak nie miało znaczenia, bo przecież mogli stanowić wyjątek potwierdzający jedynie regułę. No i już od dawna nie było śladu po poprzedniej relacji, więc chyba to się nie liczy. Powiedzmy. - Naprawdę są wspaniali - uśmiechnęła się szeroko, bo nie kłamała w żadnym calu. Tym bardziej kiedy mowa była o ojcu, a właściwie ojczymie, który od początku wiedział o wszystkim i od początku ją kochał jak swoją. Iris była dumna z tego, że nosi nazwisko po tym mężczyźnie, bo naprawdę go kochała i szanowała. Położyła ponownie głowę na jego torsie, by rozkoszować się jego bliskością oraz słońcem. Co prawda wolała deszcz i chłodniejszą pogodę, ale przez te lata nauczyła się też cieszyć z takiej, a nie innej pogody. Nie była pewna jak długo tak leżeli, bo blondynka nieco odpłynęła. W końcu jednak podniosła ponownie głowę i nim się odezwała, cmoknęła go kilka razy w usta. - To co, spacerek? - spytała wiedząc, że musi trenować nogę. Było to frustrujące, bo nie szło to tak szybko jakby chciała (poprawa znaczy się), ale przy Aronie i tak była spokojniejsza.
Aron Ortega
Re: Mała zatoka Wto 10 Sie 2021, 22:06
Ortega był w pewien sposób świadom tego, że tęsknił nawet za tak prostymi gestami jak pieszczotliwe zwroty czy głaskaniem, jednak aż tak bardzo się tym nie ekscytował. Przyjmował to za to z odpowiednią uwagą, by delektować się każdą kolejną chwilą spędzoną z ukochaną. Jego historia była jednak dużo mniej dramatyczna i na pewno łatwiejsza do przełknięcia niż tygodnie wśród orków, które do dziś nawiedzały Irs we snach. Nic więc dziwnego, że uśmiech nie schodził jej z twarzy, skoro zatęskniła za czymś tak prostym jak jego śmiech. Aron nie pamiętał, jaki był wcześniej, ale skoro większość mówiła mu, że niewiele się zmienił od czasu amnezji, to teraz zachodził w głowę jak to się mogło stać, że nie dogadywał się z Grimsdóttir. Nie przejawiał przecież socjopatycznych zachowań, był uprzejmy, nie wchodził jej w paradę i nie rządził się jak co po niektórzy. Najwidoczniej po prostu źle zaczęli, a potem eskalowało to do tego stopnia, że ciężko było to cofnąć. Jak się jednak okazało, wystarczyła tylko jedna misja i potrzeba bliskości, dalej już to samo poszło. Coś było w tym powiedzeniu, że "kto się czubi, ten się lubi". Przytaknął na słowa córki Zeusa, która gdy opowiadała o swoich rodzicach, bardzo często się rozpromieniała. On niestety nie mógł zbyt wiele powiedzieć o swojej rodzinie, bo od amnezji w ogóle się z nią nie kontaktował. Nie pamiętał, czy mieli dobre relacje czy złe. Miał jednak nadzieję na to, że podróż do Boliwii rzuci światła na tę sprawę i okaże się, że on też będzie mógł się chwalić, jacy to Ortegowie są wspaniali. Po zjedzeniu kanapki rozłożył się jeszcze wygodniej na kocu, a gdy Iris położyła głowę na jego klatce piersiowej, tym razem to on zaczął ją głaskać. Trwało to zaledwie chwilę, bo zaraz przeszedł do bawienia się jej włosami, zawijając sobie wokół palców ich mokre końcówki. Minęło trochę czasu zanim się skapnął, że znów przeszedł do spełniania swoich zachcianek, jak to miało miejsce wielokrotnie i wrócił do masowania jej głowy, wsuwając palce nieco głębiej i pobudzając jej mieszki włosów czy po prostu skórę. - Zgoda - pokiwał głową i powoli podniósł się jako pierwszy, by nachylić się i wystawić rękę w kierunku córki Zeusa. Gdy ją złapała, pociągnął blondynkę do siebie i tym samym oboje byli już na nogach oraz na nierównej glebie, która była dosyć ciepłym piaskiem. - Powoli i bez nerwów - zaczął spokojnie. - Jeśli przy którymś kroku cię zaboli, od razu przeskakuj na drugą, albo wskakuj na mnie. Nie możesz jej przeciążać - od kiedy rozpoczęli rehabilitację trochę poczytał o tych wszystkich rzeczach z nią związanych i wykazywał się naprawdę sporymi chęciami pomocy w dochodzeniu Iris do zdrowia. Uaktywnił się jednak przy tym jego nadopiekuńczy tryb, który zapewne dyskwalifikował go z potencjalnej roli zimnokrwistego medyka. Ale cóż, takie życie.
Iris Grimsdóttir
Re: Mała zatoka Pon 16 Sie 2021, 15:29
Sama Iris nie pamiętała dokładnie przyczyny ich początkowej relacji. Świtało jej tylko tyle, że Aron zaszedł jej za skórę krótko po jej wybudzeniu potencjału. Czy sobie żartował z niej jak inni? A może szydził z "wielkiej córki Zeusa"? Nie miała pojęcia, ale takie rzeczy były w jej życiu, więc możliwe, że i on miał swój udział w nakładaniu na nią presji. No cóż, to już było za nimi i nie warte było roztrząsania, bo i po co? Było im dobrze i to chyba w tym wszystkim było najważniejsze. O rodzicach mężczyzny sama również wiele powiedzieć nie mogła. Na misji nie rozmawiali właściwie poza tym, co działo się "tu i teraz", a później dyskusje toczyły się wobec tego czy chcą być razem, co do siebie czują i jak Ortega ma najdelikatniej powiedzieć swojej narzeczonej, że odwołuje ślub i odchodzi od niej. Śmiesznie to z perspektywy czasu brzmiało, bo takich rzeczy nie dało się przekazać delikatnie, bo zawsze druga strona będzie cierpieć. Jakkolwiek to nie brzmiało, może to dla niedoszłej żony Arona lepiej, że nie żyje? Nie była ślepa, widziała jak kobieta była w niego zapatrzona. Uśmiechnęła się tylko pod nosem czując jak szybko przeszedł do zabawy włosami. Zawsze się to tak kończyło, on nie potrafił dłuższą chwilę jej masować, bo zaraz pasemka włosów go kusiły, by nimi się zajął. Kiedy jednak wrócił do pierwotnego zadania, odetchnęła jedynie zadowolona skupiając się na płynącej z tego przyjemności. Było to na tyle przyjemne, że odpłynęła nieco odczuwając jedynie właśnie dotyk Arona oraz słysząc jego cichy oddech. Sięgnęła jego ręki i z pomocą Boliwijczyka podniosła się na nogi, gdy ten ochoczo zgodził się na spacer. Zaraz uśmiechnęła się ciepło i nim ruszyła, cmoknęła go w usta. - Uważaj, bo wykorzystam to i wyląduje permanentnie w twoich ramionach - rzuciła żartobliwie, by zaraz zainicjować krótki, czuły pocałunek. Miała ochotę poprzeciągać to wkurzanie się na własną ułomność jeszcze trochę, ale wiedziała, że Ortega jej nie odpuści. Dlatego też w końcu odsunęła się od jego twarzy, po czym powoli i ostrożnie ruszyła wzdłuż brzegu. Szło jej to całkiem nieźle, chociaż starała się ukrywać po sobie to, że odczuwa jakiś ból zwłaszcza gdy noga głębiej jej się zapadała nierównomiernie w piasek. Zamiast na tym, postanowiła skupić się na spokojnym otoczeniu, które w blasku kończącego się powoli dnia wyglądało naprawdę pięknie, że nawet ktoś uwielbiający czarne niebo przecinane błyskawicami, musiał to docenić. - Idzie mi lepiej jak ostatnio - przyznała zaciekawiona jego zdania na ten temat. Co prawda nogę odczuwała coraz mocniej, ale postanowiła z niej korzystać do oporu.
Aron Ortega
Re: Mała zatoka Sob 28 Sie 2021, 20:43
Aron miał tą łatwość, że po amnezji nie pamiętał o uczuciach do swojej byłej, dzięki czemu aż tak nie przeżywał jej straty. Wiadomo, w jakiś sposób czuł się zobowiązany i co jakiś czas myślał o niej, śląc modlitwy do Hadesu, by było jej lżej, ale nie ukrywał, że robił to z grzeczności wynikającej z jego osobowości. Nie było w tym uczuć, bo te przecież nie wróciły. Z Iris historia była zupełnie inna, bo on ją pokochał po prostu na nowo. Można było to uprościć w ten sposób, że uczucie odżyło, ale rzeczywistość była taka, że oboje zakochali się w trochę innych wersjach siebie i w trochę inny sposób niż jeszcze te kilkanaście miesięcy temu. Kiedy Grimsdóttir podniosła się z jego pomocą, Aron natychmiast stanął w odpowiedniej pozycji, by w razie czego asekurować swoją ukochaną, która zaraz miała przejść pierwszy poważny test w swojej rehabilitacji. Piasek był idealny ku temu, dlatego też mogli skupić się na poprawie jej sprawności, co było kluczowe przez najbliższe kilka tygodni. Zadowolony uśmiechnął się, kiedy tylko blondynka mając ku temu sposobność, najpierw cmoknęła go w usta, a potem po żartobliwym komentarzu wpiła się w jego usta, na co Ortega zareagował stanowczą odpowiedzią. I trwali tak dobre kilka chwil, nim nie opanowali swoich dzikich instynktów, przypominając sobie, po co właściwie wstali. - Ja jestem oburzony, że do tej pory tego nie zrobiłaś - pociągnął żart dalej, nie mając powodu, by deprecjonować w jakikolwiek sposób zachowanie córki Zeusa. On sam byłby wniebowzięty, gdyby dziewczyna rzucała się w jego ramiona raz po raz, gdyż ani nie była ciężka, ani też nie kłopotało go to w żaden sposób. W pewnym sensie lubił afiszować się ze swoim szczęściem, a usidlenie takiej laski, za którą oglądała się znaczna część mężczyzn w obozie na pewno było czymś, czym warto się chełpić. Ruszyli dość wolno, co było do przewidzenia z racji jej niepewności, wszak były to pierwsze kroki na bardzo trudnym terenie, a każdy kolejny mógł skończyć się nieciekawie, jeśli noga jeszcze nie wytrzymuje balastu. Fizjoterapeuta mówił jednak, że warto próbować, gdyż to właśnie sama Iris musi określić, czy jest w stanie przenieść część swojej wagi na zrastającą się kończynę. - Zdecydowanie - potwierdził tylko, będąc pełen dumy, że Grimsdóttir mimo grymasu stara się stawiać kolejne kroki. Przejście po gładkiej powierzchni było niczym w porównaniu do przeprawy przez mokry piasek, w którym noga zaraz się zapadała. Ortega nagle puścił ukochaną i odbiegł na kilka kroków, konkretnie na pięć długich susów, po czym odwrócił się i rozłożył ręce w zapraszającym geście. - Jeśli dojdziesz do mnie, przygotuję ci dzisiaj kąpiel i kolację! - zachęcił. - A jak zrobisz to w dziesięć sekund, to dorzucam masaż. Czas start! - musiał ją zmotywować do jeszcze większego wysiłku, bo rehabilitacja polegała częściowo na tym, by przekraczać swoje limity. A co było lepszego niż bycie lokajem cały wieczór, a w dodatku jeszcze prywatnym masażystą?
Iris Grimsdóttir
Re: Mała zatoka Wto 14 Wrz 2021, 21:42
Blondynka nie lubiła, a wręcz nienawidziła być zależną od kogoś. Jeszcze pozycja Arona nie zaburzała jej świata za bardzo, ale wolałaby być samowystarczalna nawet przy nim. A raczej w tak prozaicznych kwestiach jak chodzenie, bo jakby nie patrzeć wiążąc się z kimś staje się człowiek od niego zależny chociażby emocjonalnie, a przecież dochodziło wiele innych aspektów. Niemniej jednak powoli wracała do zdrowia i starała się skupiać na tym, aniżeli byciu na łasce czy to ukochanego, obozu - bo przecież nie pracowała odkąd wróciła, czyli już całkiem sporo; czy innych osób, które gdzieś się napataczały, jak chociażby w szpitalu. Między innymi dlatego Iris zdecydowała się na drobny żart i pocałunek, by rozładować własną frustrację i niezadowolenie związane ze swoim stanem zdrowia. Z drugiej strony zdecydowanie wolała tą sytuację niż czas, gdy pomagała Ortedze dochodzić do siebie i poznawać ją na nowo, by - być może - znowu się w niej zakochał. Mogła do końca życia kuśtykać, byleby mężczyzna nie zapomniał o tym już nigdy. W końcu jednak nadszedł czas pracy, a kobiecie zaskakująco dobrze szło. Nogę co prawda odczuwała w nieprzyjemny sposób, ale czuła, że coraz bardziej i dłużej może ją obciążać. Miała jedynie nadzieję, że przez dwukrotne złamanie noga nie będzie osłabiona, bo wolałaby pozostać jeszcze lepszym wojownikiem, a nie gorszym. Uśmiechnęła się jeszcze pod nosem, gdy Aron potwierdził to, co jej się właśnie wydawało. Dobrze, czekała cały czas na te skoki poprawy i liczyła, że teraz będzie się to działo znacznie szybciej, skoro noga już dochodzi do siebie. Spojrzała zdziwiona na ukochanego, gdy ten ją puścił i zaczął biec przed siebie. Przekręciła lekko głowę rozbawiona na jego propozycję, by po kolejnych słowach chcieć coś dodać, bo strasznie ją to rozbawiło. Usłyszała jednak start, więc ruszyła wyjaśnienia pozostawiając na ten czas, gdy już wygra wszystko, co możliwe. Grimsdóttir wymuszała na sobie szybsze ruchy, bo to co o niej wiedział niemal każdy - nienawidziła przegrywać. Zaciskała więc zęby i stawiała krok za krokiem, by wreszcie wpaść w jego ramiona i odetchnąć z ulgą czując, że noga by jej pozwoliła na raptem kilka więcej kroków w takim tempie. - Jak tak wystawiłeś ręce, to czułam się jak dziecko stawiające pierwsze kroki - parsknęła śmiechem, bo tak to dla niej właśnie wyglądało. Zaraz jednak się nieco uspokoiła i nieco odsunęła tylko na tyle, by spojrzeć Aronowi w oczy i uśmiechnąć się cwanie. - Może jakaś nagroda dodatkowa od organizatora? - spytała przygryzając na koniec lekko swoją dolną wargę. Czy zmieściła się w wyznaczonym przez mężczyznę czasie? Nie miała pojęcia, założyła, że tak.
Aron Ortega
Re: Mała zatoka Czw 23 Wrz 2021, 20:31
Aron być może nieco zbyt odważnie podszedł to tematu rehabilitacji Iris, ale co mu innego pozostawało? Dziewczyna potrzebowała wsparcia ale też poniekąd bata nad głową, by cały czas nad sobą pracować. Wykorzystywał więc z pewną dozą sprytu swoje układy z Grimsdóttir, która siłą rzeczy często robiła to, czego Ortega od niej oczekiwał. Kierowało nim jednak przede wszystkim dobro ukochanej, by tak jak najszybciej wróciła do pełnej sprawności, a do tego potrzebny był ciężki trening. Sam wiedział o tym doskonale, bo przecież od miesięcy poznawał na nowo swoje moce, które jeszcze lata temu były na dużo wyższym poziomie niż dzisiaj. Rozbawiony spojrzał na blondynkę, która podjęła rękawicę i zaczęła biec w jego stronę. Pozytywnie zaskoczyła go tym, że potrafiła w większości ukryć grymas bólu na twarzy. Wyglądała dużo lepiej niż zapewne się czuła i to był już jakiś prognostyk na to, że z czasem zapomni o tych tragicznych wydarzeniach sprzed tygodni. Nie zamierzał jej jednak w żaden sposób deprymować czy też naginać zasad, dlatego cały czas stał w jednym miejscu czekając, aż Iris do niego dobiegnie. Po prawdzie nie liczył nawet czasu, który jej dał, bo oboje doskonale wiedzieli, że nawet jakby jej to zajęło godzinę, Aron i tak zrobi wszystko, o co ona poprosi. A co szkodziło poprosić o kąpiel, kolację i masaż? Złapał ją, kiedy już była bardzo blisko niego i od razu pogładził po włosach, będąc dumnym z jej zacięcia. Może nie było to coś wielkiego z perspektywy nawet zwykłych ludzi, ale po tych tygodniach zagipsowanej nogi, fajnie było zobaczyć córkę Zeusa próbującą chociaż chwilę pobiec. - Nasza dzidzia chodzi! - krzyknął rozbawiony nawiązując do jej słów sprzed kilku sekund. Pozwolił jej się odsunąć i skrzyżował ręce na piersiach, a brew delikatnie mu drgnęła, gdy zobaczył ten cwaniacki uśmiech na jej twarzy. W końcu padło pytanie, a zaraz po tym blondynka przygryzła dolną wargę, co miało mu coś zasugerować i Ortega już domyślał się, co to było. - To zależy, czy zmieściłaś się w czasie - spojrzał na zegarek w telefonie, jak gdyby miał tam odpalony stoper. - Dzie... - zatrzymał się na moment. - ... więć sekund - na jego twarz wstąpił uśmiech i po potwierdzeniu ukochanej tego, że zadanie zostało wykonane, zbliżył się do niej i od razu wpił się w jej usta, zachęcając do tego, by jej nogi trochę odpoczęły. A to oznaczało, że tuż przed pocałunkiem wziął ją na ręce i zamierzał przenieść z powrotem na koc, od którego trochę się oddalili. Może i nie było to zbyt rozważne, biorąc pod uwagę ciągłe całowanie się w trakcie tej przebieżki przez piasek, ale ostatecznie nic im się nie stało... Do pewnego momentu, bo jakieś trzy metry przed kocem, Aron źle postawił stopę i przewrócił się. Na szczęście zdołał skorygować lot i dlatego to on rypnął plecami o glebę, podczas gdy Iris miała w miarę miękkie lądowanie na jego ciele, głównie na brzuchu. - Strasznie tu krzywo... - rzekł niby przejęty tym wszystkim, by zaraz uśmiechnąć się lekko, kiedy blondynka nachyliła się nad nim. Wiadomo na co czekał.
Iris Grimsdóttir
Re: Mała zatoka Pią 24 Wrz 2021, 21:30
Iris z pewnością zacięcia nie brakowało przez co zresztą raz jej czas na kanapie się wydłużył, gdy tuż po zdjęciu gipsu wymuszała na sobie o wiele za dużo. Dziw, że wtedy noga nie złamała się ponownie. Islandka za to bardzo łatwo frustrowała się własną nieudolnością i to potrafiło ją zdemotywować albo zdenerwować na tyle, by zamiast przeznaczyć energię na dalsze próby, marnowała je na wrzaski w eter, na swojego ojca, na wszystkich bogów, na Lucyfera, na misję która to spowodowała, na orków, którzy nie chcieli jej ze strachu zanieść do herosa, przy którego domu był portal... i na wiele, naprawdę wiele innych rzeczy. Nigdy jednak nie na Arona czy to kiedy na nią naciskał czy pozwalał jej się frustrować czy nawet mazgaić. Mężczyzna miał wyczucie i wiedział, w jakiej sytuacji w który scenariusz pójść, by i na niego część tej złości się przypadkiem nie ulało. Ulżyło jej, gdy wpadła już w ramiona mężczyzny wiedząc, że wytrzymałaby raptem kilka kroków więcej ewentualnie. Znów sprawdzało się to, że Ortega zwyczajnie doskonale wiedział gdzie leży granica czy to w zachowaniu względem niej czy jak widać, odległości jaką jest w stanie pokonać. Parsknęła cicho tylko, gdy nawiązał do jej słów. Cieszyła się jednak, że Boliwijczyk ma dobry humor, bo to zwykle udzielało się i jej. I zresztą tak było cały dzisiejszy dzień i nie sądziła, by miało się to zmienić. No chyba, że ktoś będzie znowu próbował ją posadzić na dłużej albo wysłać Arona na misje. To jednak zdaje się, nie wchodziło w rachubę po tym jak Ortega porozmawiał sobie z generałem i wyjaśnił mu jak bardzo spierdolił sprawę. Po prawdzie Iris nie winiła znajomego, ale fakt faktem, gdy ciała nie ma bezpieczniej jest sprawdzać czy trafiło do świata zmarłych, skoro dzieci Melinoe takie zdolności posiadały. Uniosła lekko brew, gdy spojrzał na telefon nie wiedząc właściwie czy tylko jaja sobie z niej teraz robi czy faktycznie ten czas jej mierzył. Mógłby w sumie, bo mogliby na przestrzeni tygodni (czy jak miała nadzieję dni) porównywać różnice w czasie. Kiedy - niezależnie od prawdy - Aron przytaknął, że jej się udało, Iris jak to ona uśmiechnęła się dumna z siebie, bo może kiedyś coś takiego by wyśmiała, ale teraz było to dla niej już coś. Gdy tylko mężczyzna wziął się na ręce, oplotła go nogami, a głównie jedną - zdrową, drugą jedynie delikatnie się wspomagając. Usta kobiety oczywiście nie odklejały się od tych jego i wcale się nie przejmowała tym, że się poruszają, a Aron za bardzo drogi to pewnie nie widzi. Na piasku raczej się nie zabiją, no chyba, że będą mieli wyjątkowego pecha. Kiedy poczuła, że lecą, ciśnienie nieznacznie jej wzrosło, a nogi bezwarunkowo się puściły jego pleców, by nie roztrzaskać ledwo poskładanego kolana. Udało jej się nawet wyprostować pod sam koniec upadku nogi, więc ani nie rypnęła kolanem o piasek, ani też nie wbiła ich nigdzie w ciało Ortegi, dzięki czemu za bardzo chyba nie cierpiał. Uśmiechnęła się rozbawiona na jego słowa, by po prostu bezceremonialnie na nowo wpić się w jego usta. Wepchnęła język między jego wargi, a dłonie przesunęła na jego szyję. Przez dłuższy czas nie mogła się od niego oderwać, ale w końcu zaczęło jej brakować powietrza. - Mówiłam już, że świetnie całujesz? - spytała zadowolona i jednocześnie rozbawiona, bo ukochany słyszał to pewnie już miliony razy i to po jego amnezji.
Aron Ortega
Re: Mała zatoka Nie 03 Paź 2021, 16:50
Aron miał jakąś tam świadomość, że jej nastrój w dużej mierze zależy od tego, jaki on ma. Z nim było podobnie, bo ilekroć Iris była rozchmurzona, on również po jakimś czasie zdawał się zapominać o wszystkich problemach. Musiał więc się starać, by w tych ciężkich dla niej chwilach być opoką, a jednocześnie dbać o to, by sukcesywnie pięła się do przodu po szczeblach swojej rehabilitacji i doszła w końcu do pełni sprawności, jaką prezentowała przed zaginięciem. Można więc zaryzykować stwierdzeniem, że zachowanie Ortegi nie do końca było podyktowane szczerością, bo nawet jeśli miałby jakiś problem, to w porównaniu do tych jej raczej były one mikroskopijnych rozmiarów i nie należało się nad nimi zbędnie rozprawiać. Islandka miała do niego dużo zaufania, że pozwoliła mu na przeniesienie jej po tak niepewnym terenie jakim był piasek. I to się na niej szybko zemściło, bo zaraz runęli na ziemię przed samym kocem. Na szczęście nic im się nie stało, jedynie Aron obił sobie lekko plecy, ale było to chwilowe i tak szybko jak ból się pojawił, zaraz zniknął, a na jego twarzy pojawiło się rozbawienie. A już w ogóle poszerzył się, kiedy blondynka zrobiła to, czego od niej oczekiwał i wpiła się w jego usta, obdarowując go jednym z najlepszych pocałunków, jakie kiedykolwiek od niej otrzymał. Chyba częściej będzie się przewracać. Jemu również zaczęło brakować powietrza, ale to nie on zdecydował na przerwanie pocałunku, co potraktował jako swój sukces. Z uśmiechem, pożądaniem i miłością w oczach patrzył na Iris, która miała wyborny humor i jak zostało wspomniane wyżej, jemu również siłą rzeczy się to udzielało, nieważne kto tak naprawdę zaczął z tym dobrym nastrojem. - Wspominałaś raz - rzekł rozbawiony. - Góra milion razy - zaśmiał się cicho, bo obok kilku innych zwrotów, wielokrotnie słyszał z jej ust pochwałę dotyczącą techniki całowania. I choć pozornie było to dla niego bez znaczenia, tak w pewien sposób łechtało jego ego, bo który mężczyzna nie chciałby słyszeć od swojej kobiety, że jest w czymś dobry? A jeśli w dodatku chodzi o taką kwestię jak pocałunki to już w ogóle. Jego dłoń spoczęła na jej pośladku, a sam Aron uśmiechnął się w zawadiacki sposób, jak gdyby chciał coś zasugerować swojej dziewczynie. - Mówiłem już, że masz boskie ciało? - komplement za komplement i bynajmniej nie było to w żaden sposób wymuszone. Po prostu poprowadził małą grę w słodkie słówka dalej, jednocześnie po raz kolejny wyrażając swój zachwyt dotyczący jej ciała. Co prawda nie była jeszcze w pełni formy i było widać ubytki w niektórych miejscach, ale jak to zakochani mają w zwyczaju, Boliwijczyk idealizował swoją miłość i widział w niej dokładnie tę samą Iris Grimsdóttir z uroczą buzią, niemałym biustem i wyrobionym katorżniczym treningiem tyłkiem. - Lubię cię dotykać - wyznał zadowolony z siebie i położył drugą dłoń, tym razem na pośladek obok tego, który był już trzymany przez niego. - Możemy tak poleżeć z tydzień? - zaśmiał się cicho i uniósł głowę, by cmoknąć ukochaną w prawy kącik ust.
Iris Grimsdóttir
Re: Mała zatoka Wto 05 Paź 2021, 20:06
Blondynce przez moment podskoczyło ciśnienie, gdy tak lecieli, bo jednak bała się trochę o swoją słabą nogę. Taką ledwo poskładaną, która jeszcze nie wróciła do formy najłatwiej było uszkodzić, więc nic dziwnego, że przez kilka chwil serce zabiło jej znacznie szybciej. Na szczęście ani nic jej się nie stało, a i zdawało się, że Aron jest cały i nawet zadowolony z tego, w jakiej pozycji się znaleźli. Córka Zeusa skorzystała więc z okazji i wpiła się w jego usta całując go namiętnie. Niestety to Grimsdóttir tym razem przegrała w tym małym, cichym zakładzie pod tytułem "kto nie przerwie pocałunku". Wolała jednak zaliczyć małą klęskę, którą zaraz odrobi aniżeli zacząć się tutaj dusić byleby nie przegrać. Lubiła wygrywać, ale też bez przesady. Zaśmiała się i ona cicho, gdy potwierdził, że już nie raz i nie dwa komplementowała jego technikę całowania, która w jej mniemaniu była wręcz wyborna. I jeśli miałaby być szczera, to miała dziwne wrażenie, że Ortega po amnezji całował jeszcze lepiej, chociaż to może kwestia braku wewnętrznych blokad? Brak narzeczonej i tak dalej. Nie było już moralniaka za każdym razem, gdy robił coś z Iris albo w ogóle się z nią widywał w późniejszym czasie podejrzewała. Kątem oka zerknęła, gdzie prowadzi rękę mężczyzna i gdy poczuła ją na swoim pośladku, spojrzała na mężczyznę rozbawiona. - Kilka razy się zdarzyło - zaśmiała się, bo chociaż nadal nie była zadowolona z tego jak wygląda, to od dłuższego czasu nie miała już problemu z dotykiem mężczyzny i pojęła, że mimo wszystko nadal mu się podoba. Nawet taka trochę wychudzona i dalej w kiepskiej formie. Uśmiechnęła się tylko na jego następne słowa, by głaskając go leniwie po głowie zaraz się zaśmiać. Rozejrzała się jako tako w około, by na koniec powrócić spojrzeniem do syna Hekate. - Obawiam się, że czas wracać do domu. Zanosi się na deszcz - westchnęła jeszcze teatralnie, cmoknęła go kilka razy prosto w usta, po czym ostrożnie zaczęła się podnosić. Z pomocą mężczyzny wstała z klęczków i gdy ten pozbierał całe ich bibeloty, wrócili powoli do domu. Kobieta bowiem uparła się, że póki będzie w stanie ruszać jakkolwiek tą nogą, będzie szła sama. Bez wyręczania w postaci noszenia na rękach. A w domu? Na wygodnym łóżeczku parka zajęła się tylko i wyłącznie sobą.
ZT X2
Gość
Gość
Re: Mała zatoka Sro 05 Sty 2022, 00:16
Christopher przed wyjściem z obozu wziął swoje drobne rzeczy na trening (czysta wódka, ciepły koc, ubrania na zmianę, swoja broń którą zawsze ma przy sobie, ręcznik zapasowy, prowiant z ciepłą herbatą). Miał jedynie nadzieję, że jego uczennica weźmie wszystko co jest niezbędne do treningu. W takim momencie spoglądał się na zegarek, który ma założony na lewym nadgarstku. Westchnął ciężko zastanawiając się kiedy ona w końcu przyjdzie, ale z drugiej strony może iść po malutku w kierunku małej zatoki w skraju obozu. Jeśli usłyszał krzyk Cass to może na chwilę zastopował spoglądając, że idzie spacerkiem niosąc rzeczy na wspólny trening i zrobił gestem ręki pokazując na tamte tereny że tam właśnie mają się udać. Gdy zaczynała się dwójka, zbliżać w końcu do celu. - No dobra jesteśmy na miejscu - odpowiedział widząc trochę zmęczoną Cass. - Dobra, zaczynamy trening za dziesięć minut - w takim momencie rozłożył swoje rzeczy na trawie aby nie wbijać się na kamieniach. - Tu połóż swoje rzeczy obok - wtedy wziął jej koc i zrobił prowizoryczną ścianę, aby mogła potem móc przebrać się w kostium kąpielowy bo będzie lekcja tolerancji w zimnej wodzie i walka w niej. - Dobra gotowe - odpowiedział zadowolony, otrzepując ręce o siebie. Wrócił na miejsce spoglądając w horyzont.
Gość
Gość
Re: Mała zatoka Czw 06 Sty 2022, 18:25
Na Cassandrę nie musiał zbyt długo czekać, nastolatka nigdy się nie spóźniała. Tak samo było i tym razem. Dziewczyna przybyła na miejsce spotkania nieco przed ustalonym czasem. Wzięła ze sobą wszystko, o co poprosił sam Christopher. - Mam wykorzystać ten czas na rozgrzewkę czy jest ona wliczana w trening? Niby dostała dziesięć minut zapasu, ale sam nauczyciel nie poinformował jej, jak ma go spożytkować. Przebranie się wykluczyła. Nie zajęłoby jej ono aż tyle minut. Nie jej. Zawsze była chętna do treningu, nawet jeśli warunki były dość niekorzystne. Wzrok dziewczyny skupił się na jeziorze. Domyślała się, co ją czeka. Nie była głupia na tyle, aby nie wywnioskować tego po przyniesionych rzeczach. Na samą myśl zrobiło jej się zimno, ale bezgranicznie ufała Chrisowi. Gdyby coś poszło nie tak, raczej znalazłaby się w dobrych rękach. Jeżeli mężczyzna powiedział, że ma zająć się rozgrzewką, wzięła się za nią od razu, gdy tylko odłożyła swoje rzeczy. Jeśli jednak miała ten czas spożytkować na zwykłe przebranie się, postanowiła poczekać do ostatnich dwóch minut. Z założeniem kostiumu i tak nie miałaby większych problemów, gdyż już miała go na sobie. Wystarczyło jej ściągnąć resztę ubrań. To z kolei uczyniłaby bez większych krępacji, wszak i tak nie odsłoni czegoś, czego nie powinna.
Gość
Gość
Re: Mała zatoka Nie 09 Sty 2022, 20:41
Christopher wiedział że ciężka praca popłaca nawet w takich warunkach, trzeba być przygotowanym na wszystko, nie wiadomo jaka by była misja czy to w wodzie czy na powierzchni bo może być tu i tam. Spokojnie odetchnął z ulgą widząc, że dotarła bezpiecznie na miejsce. - Na początku pobiegaj wzdłuż jeziora, a potem do wody, oczywiście jeśli poczujesz że jest Ci cieplej. Tak jest wliczana do treningu jak najbardziej - odpowiedział spokojnym tonem głosu. Mężczyzna był właściwie ubrany, nie musiał pokazywać się w grubych totalnie swetrach. Jeśli by młoda nie miała żadnego zawsze, użyczy swoich zapasowych ubrań w razie jakiegoś wypadku. W takim momencie zaczynał ją obserwować czy dobrze wykonuje swój trening, jeśli by coś było nie tak to zwróci uwagę. - Najlepiej zrób tyle kółek ile się da wokół tego terenu, ew. pół okręgów jak wolisz, ale pamiętaj nie przemęcz się zbytnio, bo musisz mieć siłę na morsowanie - odparł. W tym czasie przygotuje prowiant i inne ważne rzeczy do treningu. Kątem oka spogląda na okolice, czy nic się złego tu nie dzieje, aby móc obronić Cass przed nieporządnym atakiem potwora lub jakiegoś błądzącego Nogodsa. Usiadł spokojnie na wolnej części koca i spogląda się na uczennicę jak trenuje.
Gość
Gość
Re: Mała zatoka Wto 11 Sty 2022, 20:09
Przezorny zawsze ubezpieczony. Chris nie był pierwszym nauczycielem, który wolał dmuchać na zimne. Nic dziwnego, że ta cecha mocno zakorzeniła się w nastolatce. Umiejętność pływania mogła kiedyś ocalić jej życie, a przyzwyczajenie się do chłodu, zwiększyć jej szanse w starciu z osobami skupiającymi się na kriokinezie. Co prawda wciąż byłaby to zabójcza umiejętność, jednak sam chłód nie rozpraszałby już tak heroski. - Zrozumiałam - odpowiedziała, nie mówiąc nic więcej. Nie chcąc tracić czasu, zaczęła truchtać wzdłuż zatoczki. Wszak miała się jedynie rozgrzać, a nie wykonać jak najwięcej okrążeń. Nie oznaczało to jednak, że nie przykładała się do treningu, wręcz przeciwnie. Zamierzała działać zgodnie z zaleceniami trenera, skupiając się na tym, aby zbytnio się nie przemęczać. Przynajmniej nie teraz. Utrzymywała równe tempo, cały czas skupiając się na prawidłowym oddechu oraz ogólnym stanie własnego ciała. Znała już je na tyle, aby wiedzieć, kiedy należy przerwać rozgrzewkę. Lubiła dawać z siebie jak najwięcej, jednak głupotą było forsować się przy ćwiczeniach, które miały jedynie przygotować ciało do "dania głównego". Gdy uznała, że jest już dostatecznie rozgrzana, dość sprawnie zdjęła z siebie zbędne ubranie - strój wszak miała na sobie, i po wykonaniu kilku skipów, aby tylko nie "ochłonąć" przez te krótkie przygotowanie, ruszyła w kierunku jeziora. Do samej wody wchodziła ostrożnie, a pierwszy kontakt z zimną taflą, przywitała głośnym wdechem. Nie była fanką lodowatych kąpieli, ale sama doskonale wiedziała, jak istotne potrafi być hartowanie własnego ciała. Krok po kroku, wchodziła ostrożnie do wody, zanurzając się coraz głębiej. Przystanęła dopiero wtedy, gdy Chris uznał, że wystarczy.