Nordycka strefa relaksu - Page 2 DpyVgeN
Nordycka strefa relaksu - Page 2 FhMiHSP


 

Nordycka strefa relaksu

Idź do strony : Previous  1, 2
Scott Mercer
Scott Mercer
Re: Nordycka strefa relaksu Pon 04 Lip 2022, 11:52

Czuć było napięcie między nimi od samego początku, ale czy można było się im dziwić? Scott nienawidził wszystkich członków NoGods bez wyjątku, a Tanja miała przecież dalej przed oczami sytuację sprzed lat, kiedy to Mercer o mało nie zakończył jej żywota. Ich utarczki słowne nie były niczym nadzwyczajnym, co innego to, że nie przeszli jeszcze do konfliktu fizycznego. Operowali bowiem na samych groźbach i póki co żadne z nich nawet nie tknęło drugiego, choć rączki ewidentnie ich świeżbiły. Po co więc chcieli jeszcze bardziej zaognić ten spór?
- Uważasz, że teraz nie jesteś słaba? - odpowiedział, bo tak na dobrą sprawę w dalszym ciągu ją lekceważył. Wcześniej nie okazała się być dla niego takim wyzwaniem, za jakie potencjalnie miał dziecko Chronosa, dlatego skoro kiedyś sobie z nią poradził, to dlaczego teraz miałoby być inaczej? - Szczęście ty miałaś, że cię nie dobiłem - rzucił wprost.
Po powrocie z posiłkiem do stołu, przy którym siedziała blondynka, Scott wziął się za jedzenie i tylko od biedy rzucił jakimś obraźliwym komentarzem, byleby tylko poddenerwować Gashi. Uniósł zatem jedną brew, gdy ta postanowiła mu się odgryźć komentarzem o braku zaproszenia do stołu od kogokolwiek.
- Przynajmniej mnie nie nienawidzą - jego ton głosu był spokojny i pewny, a on sam niewzruszony siedział i jadł obiad. W pewnym momencie jednak sos wydał mu się odrobinę rzadszy, niż przy pierwszych kilku widelcach. Mimo to nie spostrzegł się, że Tanja zatrzymała wcześniej czas i napluła mu do posiłku, więc podejrzeń żadnych nie nabrał i po prostu jadł porcję z tym "dodatkiem".
- Chcieliście rządzić światem i teraz wielu z was jest tu. Jesteście zajebiście skuteczni - przyznał z pogardą w głosie, nie biorąc na poważnie jej gróźb czy przechwałek, jakkolwiek to nazwać. - Więc cudem będzie, jeśli otrujecie kogokolwiek poza sobą. Zapewne jesteście na tyle ogarnięci, że sami próbujecie trucizny zanim podacie ją komuś? - znów zadrwił z niej, jedząc w dalszym ciągu obiad.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: Nordycka strefa relaksu Wto 05 Lip 2022, 08:36

Tanję tak naprawdę nie interesowało zaognianie tego sporu. Miała w głowie to, co powiedział jej generał - Scott się pojawiał w obozie rzadko i na krótko. Wiedziała więc, że zaraz zniknie i będzie miała święty spokój. Jednak ten pajac odpuścić nie mógł i musiał się podrażnić jak widać. Kto wie, może ona i Jellal sprawią, że więcej jego noga nie stanie w obozie? Liczyła prawdę mówiąc na to.
Spojrzała tylko na niego spod byka, gdy nazwał ją słabą. Nie zamierzała ani się oburzać o takie stwierdzenie, ani wykłócać, że tak nie jest. Po prostu kiedyś mu to udowodni i tym samym, może, łaskawie, zostawi go w takim samym stanie, jak on ją wtedy.
- Tak sobie to tłumacz - prychnęła znad talerza, gdy mówił o jej szczęściu. Drażnił ją jak mało kto, ale nie chciała naprawdę psuć sobie tego, co już w tym miejscu wypracowała. Nie przez kogoś takiego jak on.
Prychnęła z rozbawienia, gdy powiedział, że go nie nienawidzą. Akurat w takie bajki nie wierzyła, bo i w tym obozie na pewno były osoby, które takiego skurwysyna nie trawiły. I już nie rozchodziło się o to, co zrobił NoGods (bo większość sobie zasłużyła), a o to jakim człowiekiem był. Tacy ludzie nie mają przyjaciół, ale wrogów.
- Ty masz jakieś rozdwojenie jaźni czy coś? Najpierw sam przytaczasz sytuację, gdzie potrułam wam ludzi, a potem mówisz, że NoGods nie byłoby w stanie tego zrobić? To co, jesteście tacy rodzinni, że sami siebie pozabijaliście, a ja sobie przypisałam to czy jak? - wykpiła go, bo robił z siebie teraz niezłego debila. Zresztą oboje doskonale wiedzieli, że obóz dobrze zbadał tą sprawę i byli pewni, że to ona. Gashi zresztą też tego nie kryła, gdy jakiś czas temu rozmawiała z generałem zdradzając mu jednak wszystkie szczegóły - jak chociażby to, że herosi według jej wiedzy mieli posnąć, by dało się ich okraść, a nie otruć.
- Poza tym naprawdę jesteś takim cymbałem, by wierzyć w to, że wszyscy w NoGods chcieli rządzić światem albo byli tam z własnej woli? - spojrzała na niego jak na chorego psychicznie, bo czym wróciła do dokończenia swojego posiłku. Im szybciej zje, tym szybciej się stąd ulotni.
Scott Mercer
Scott Mercer
Re: Nordycka strefa relaksu Sro 06 Lip 2022, 14:19

On z kolei w głowie miał tylko zaognianie sporu, bo dla niego nie do pomyślenia było to, że w obozie znajdowali się herosi, którzy mieli na sumieniu wielu jego mieszkańców. Nie po to Scott całe życie wypruwał sobie żyły, żeby tylko tych wszystkich NoGods było mniej, by wrócić do obozu i dowiedzieć się, że wszystkie grzechy zostały im odpuszczone i teraz działają ramię w ramię. Miał świadomość, że część z herosów była wartościowa i coś wnosiła do życia na kampusie, ale koniec końców czy naprawdę byli aż tak niezbędni, by inni musieli tolerować ich obecność? Był w obozie raptem kilkanaście godzin, ale już zdążył usłyszeć kilka komentarzy na ten temat.
- Nie dziwię się, że tego nie załapałaś. Mało co w ogóle łapiesz - odparł. - Nawet takim beztalenciom jak wy czasem coś wyjdzie i to był właśnie nasz problem - w dalszym ciągu zamierzał pokazywać, jak bardzo ją lekceważy, bo nie miał do niej za grosz szacunku. Zamierzał ją zatem obrażać ile tylko się dało, nawet jeśli poprzednią wypowiedzią miałby sam sobie zaprzeczyć.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, słuchając jej wywodu z lekkim zażenowaniem. Biedni NoGods, wszyscy byli trzymani tam na siłę, przecież nikt nigdy stamtąd nie odszedł i nie odpokutował win. Uniósł lekko brew, nie wierząc w to, że Gashi naprawdę rzuciła takim argumentem.
- Kto jest większym cymbałem? Ja, który tak myślę czy ci, którzy mimo możliwości dalej tam tkwili? - odbił piłeczkę, bo dla niego sprawa była zero-jedynkowa. Jeśli ktoś miał profity z bycia członkiem tej organizacji, to w niej zostawał. Jeśli ich nie miał, to odchodził, tak działała praktycznie każda przynależność. Każdy z NoGods prędzej czy później dowiadywał się o obozie herosów, bo przecież wielokrotnie nawzajem obie ekipy krzyżowały sobie plany, dlatego też nie wierzył w to, że jakikolwiek podrzędny członek NoGods nie miał wyboru. Było przecież wielu, którzy odeszli stamtąd znacznie wcześniej niż po rzezi.
- Różnica między nami jest taka, że my działaliśmy dla wszystkich półbogów. Wy tylko dla siebie - wrócił do jedzenia posiłku, myśląc, że ją zgasił. - Uprzedzę twój argument, to nie tylko punkt widzenia. Jak widzisz, to wy chcecie dołączyć do nas, nie my do was - podkreślił, by zaraz znów nabrać na widelec część posiłku i wsunąć ją do swoich ust.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: Nordycka strefa relaksu Pią 08 Lip 2022, 19:55

Herosi, tak jak ludzie lubili plotkować, o ile nawet nie bardziej żyjąc w dość małej społeczności. Akurat tego w NoGods nie odczuwała, a co mocno ją zniechęciło, gdy zaobserwowała to zjawisko w obozie. Nie jednak na tyle, by opuścić w miarę bezpieczne gniazdo. Dałaby sobie radę na wolności, ale prawda była taka, że chciała żyć wśród swoich, a nie ludzi i kryć się z tym, kim jest. Tu herosi chyba nauczeni doświadczeniem, nie próbowali ani jej zabić, ani "delikatnie" zachęcić do jego opuszczenia. Zdaje się, że przed jej przybyciem musiało tu się coś wydarzyć, skoro nikt nie próbował jej tknąć. A pewnie znalazłoby się kilku, którzy chętnie by to zrobili chociażby z samej czystej nienawiści jak ta Scotta, która wynikała chuj wie z czego.
- A jak wam wyszła bitwa? - uśmiechnęła się złośliwie, bo o ile było to coś dramatycznego, tak obóz przegrał to z kretesem. I zamierzała to wypominać takim jak on. Czy NoGods wszystko wychodziło? Nie, na całe zresztą szczęście, ale tak samo obozowi. Mogli się więc przebijać na porażki, ale koniec końców mieli zbliżony do siebie wynik.
- Nie wiedziałam, że należałeś do NoGods i wiesz, jak to działało oraz jakie możliwości odejścia mieli wszyscy - powiedziała poważnie, jakby zaskoczona tym, że naprawdę tak było. Zaraz jednak wywróciła oczami, bo był on bardziej naiwny niż mu się to wydawało. Głupszy też.
- Tak nie chcieliście do nas dołączyć, że gro odeszło z obozu znając już życie u was doskonale i dołączyło do NoGods. Żyj sobie w tym swoim iluzorycznym świecie, na szczęście tym miejscem rządzą mądrzejsi od ciebie, którzy nie boją się dostrzec prawdy, bo ta zawali całe ich postrzeganie świata i ich załamie. Jak wiara u dzieci w Mikołaja - prychnęła z pogardą i wstała zabierając swoje rzeczy. Tak dla pewności zatrzymała czas, zaniosła talerz w odpowiednie miejsce i dopiero jak opuszczała budynek, czas w środku ruszył ponownie.

/ZT


    Tanja Gashi

Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Nordycka strefa relaksu Czw 25 Sty 2024, 14:50

Wakacje Sylvii były trochę na rękę Corvusowi, gdyż dzięki temu mógł znacznie bardziej skupić się na sytuacji w obozie, która od kilku tygodni była dość dynamiczna. Pojawienie się herosów z innych rzeczywistości było kłopotliwe, ale wypracowane wspólnie z innymi półbogami rozwiązania zdawały się sprawdzać, przynajmniej tymczasowo. Juarez pracował zatem znacznie dłużej pod nieobecność ukochanej, by mieć nieco więcej przestrzeni gdy ta już wróci. Zależało mu bowiem na tym, by spędzić więcej czasu z córką Hefajstosa, za którą zaczął tęsknić już pierwszego dnia jej wyjazdu. Powrót do pustego mieszkania, zamiast do śpiącej słodko Meksykanki, w którą można się wtulić odczuł bardzo mocno, toteż był arcyszczęśliwy, kiedy nadszedł dzień powrotu Sylvii z urlopu.
W tym czasie jednak jego kontakt z Holly się zintensyfikował, co Juarezowi zdawało się być normalne, wszak siedział dłużej w pracy i tym samym dłużej się widywał z rudą w biurze. Niemniej jednak zastanawiało go to, skąd u niej takie zaangażowanie i chęć zostawania po godzinach, nawet wobec jego zapewnień, że dziś już jej nie potrzebuje i ta może swobodnie iść zająć się prywatnymi rzeczami. Co prawda miał podejrzenia, że Rodan będzie chciała coś ugrać tymi nadgodzinami, ale na razie na nic się nie zanosiło, po prostu czuł to w kościach.
Spędzając z nią czas siłą rzeczy nie rozmawiali wyłącznie o pracy, ale też o swoim życiu prywatnym. Z zaskoczeniem Corvus przyjął wiadomość, że taka laska jak Holly nie ma od długiego czasu faceta. Pozytywnie też odbierał większość jej słów, z których wybrzmiewało bardzo dużo rozwagi, zwłaszcza w kontekście zarządzania obozem i jej obserwacjami z pozycji „sekretarki”. Któregoś razu temat powędrował w kierunku życia poza kampusem i choć syn Melinoe nie zdradził Holly, że gdy nadejdzie odpowiedni moment, zamierza odejść stąd wraz z Sylvią i założyć prawdziwą rodzinę gdzieś w świecie ludzi, tak jakoś ich rozmowa skręciła w te rejony i okazało się, że Rodan ma sporo wątpliwości co do takiego wyjazdu. Wiele z nich pokrywało się z obawami Corvusa.
Kiedy Garcia wróciła, generał zapomniał o tych rozmowach z Holly i zaczął cieszyć się towarzystwem ukochanej, z którą spędzał znacznie więcej czasu niż przed wyjazdem. Wszystko dzięki ciężkiej pracy swojej oraz pozostałych obozowiczów, którzy zaczynali nabierać wprawy w funkcjonowaniu na rzecz kampusu. Dopiero po jakimś czasie mimowolnie wrócił myślami do dyskusji z Rodan o wyjeździe i o swoich wątpliwościach dotyczących tego.
Umówił się z Sylvią na kolację w pawilonie jadalnym, gdyż dzisiejszego wieczora miał jeszcze spotkanie z zarządcami obozu, którego nie sposób było przenieść na inną godzinę. Ci bowiem wrócili niedawno odpowiednio z Olimpu i Asgardu, toteż należało jak najszybciej rozmówić się z nimi, by dowiedzieć się, jak obecną sytuację widzą Zeus i Odyn.
Syn Melinoe zjawił się na miejscu jako pierwszy, toteż zadowolił się jedynie koktajlem, jaki przygotował mu jeden z półbogów pracujących dzisiaj przy przygotowywaniu napojów i posiłków dla herosów odwiedzających pawilon jadalny. Usiadł przy wolnym stoliku i zaczął sączyć pomarańczowy koktajl. Zlustrował wzrokiem wszystkich wokół i dostrzegając przy stoliku niedaleko Arzu, skinął głową w geście przywitania, choć nie pałał do niej jakąś sympatią. Nie żeby był zazdrosny o jej relację z Sylvią, ale jakoś tak coraz mniej przychylnie odbierał kolejne spotkania między nimi, które zdarzało się, że kolidowały z niektórymi jego nieogłoszonymi planami. Zaraz jednak uśmiechnął się szerzej na widok Holly, która również zjawiła się w pawilonie i która postanowiła się z nim nawet przywitać. Podeszła więc do stolika generała i stanęła przy nim, jednocześnie starając się w dyskretny sposób wyeksponować swój brzuch, który z racji jej krótkiego topu był odsłonięty.
- Zgłodniałeś widzę – rzuciła, by zagaić, na co Juarez skinął głową i uśmiechnął się lekko.
- Muszę coś zjeść przed zebraniem – odpowiedział, przypominając swojej asystentce o tym, że czeka go wieczór przy stole z Tyrem, Aegirem, Dionizosem i Asklepiosem.
- Mam nadzieję, że znaleźli jakiś sposób na odesłanie tych herosów z powrotem. I że puszczą cię wcześniej, w końcu ty niewyspany to dramat dla obozu – zaśmiała się uroczo, a jednocześnie przyjaźnie i niby przypadkiem położyła rękę na ramieniu Juareza, jakby chciała się na nim chwilę podeprzeć.
Kątem oka Hiszpan dostrzegł nadchodzącą Sylvię, na której widok od razu uśmiechnął się szeroko i wstał, by przywitać ją nie tylko słowami.
- Cześć, myszko – rzucił wyraźnie zadowolony jej obecnością i od razu zbliżył się, chcąc pocałować na przywitanie córkę Hefajstosa.
Całej tej sytuacji przyglądała się Holly, która stała po przeciwnej stronie stołu oraz Arzu, która zajęła miejsce przy innym stoliku nieopodal, dzięki czemu mogła co nieco podsłuchać, symulując przy tym jedzenie.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Nordycka strefa relaksu Nie 18 Lut 2024, 19:59

[17]

Meksykanka choć świetnie się bawiła na wakacjach z Arzu, tak cały czas bardzo tęskniła za ukochanym. To chyba był pierwszy jej wyjazd w innym celu niż misja i musiała przyznać, że ciężko jej było odpoczywać bez Corvusa. Koleżanka jedna dwoiła się i troiła, więc Garcia nie mogła jej nie przyznać, że wyjazd się nie udał. Wróciła więc wypoczęta, z piękną opalenizną i fajnymi wspomnieniami z nieco szalonych wakacji z córką Frejra.
Dziś pracowała w warsztacie, ale na szczęście zmianę kończyła na tyle wcześnie, że miała czas jeszcze pójść do domu i się umyć oraz przebrać przed kolacją z ukochanym. Wiedziała bowiem, że choć starał się i poświęcał jej więcej czasu, tak nie zawsze mógł jej to zagwarantować. Co by jednak nie mówić, jeszcze jakiś czas temu generał zamiast wyrwać się na kolację z nią między swoimi obowiązkami, zjadłby samotnie przy biurku. Także niech sobie nie myśli, że Meksykanka nie widziała tych starań.
Brunetka postawiła na typowo letnią sukienkę, bo pomimo w teorii już jesiennego miesiąca, pogoda zdecydowanie im dopisywała. Wyprostowała nawet nieco włosy od razu je dzięki temu wydłużając. Nie robiła tego często, ale od czasu do czasu miała ochotę na taką odmianę. Weszła więc do lokalu na dwie minuty przed umówioną godziną, od razu odnajdując wzrokiem Corvusa, na którego widok uśmiechnęła się szeroko. Zagotowała się niemal, gdy dostrzegła przy jego boku Holly, która w dodatku dotykała go, jakby co najmniej byli przyjaciółmi. Widząc jednak reakcję Hiszpana, postanowiła zignorować dziewczynę.
- Dobry wieczór, skarbie - mruknęła chętnie wpadając w jego ramiona, by już po chwili odwzajemnić krótki pocałunek. To też była zmiana, bo jeszcze nie tak dawno temu, generał wstydził się takich gestów, a teraz sam je inicjował. Kiedy w końcu się odsunęli od siebie, Garcia w końcu spojrzała na Holly posyłając jej nieco sztuczny uśmiech.
- Nie potrzebujemy asystentki przy kolacji, więc wygląda na to, że możesz odpocząć. Korzystaj Holly z tej przerwy - rzuciła niemal słodko, ale kto ją dobrze znał mógł wyczuć, że więcej było w tym ironii aniżeli szczerości. Uniosła nawet lekko brew, gdy ta od razu nie odeszła.
- Do zobaczenia później, Corvus - pożegnała się z generałem ignorując Meksykankę, czym ta w ogóle się nie przejęła. Zajęła wolne krzesło uśmiechając się lekko do Juareza. Nieco zirytowało ją to "później", bo przecież ukochany mówił o spotkaniu z bogami, a na nie jego asystentka nie była zaproszona. Taką miała nadzieję przynajmniej.
- Zamówiłeś już coś do jedzenia? - spytała ukochanego napotykając jednocześnie spojrzenie Arzu, gdy nieco się rozejrzała. Posłała koleżance przyjazny uśmiech, a potem skupiła się na kelnerze, który podszedł krótko po negatywnej odpowiedzi mężczyzny.
- Ja poproszę sałatkę z kurczakiem i bułeczkami oraz zieloną herbatę - wybrała po kilku chwilach przenosząc wzrok z karty na ukochanego.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Nordycka strefa relaksu Pon 19 Lut 2024, 14:38

Corvus poważnie traktował wszystkie słowa Sylvii i nie pozwoli na to, by jego ukochana miała wątpliwości co do jego zaangażowania oraz priorytetów. Oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że Juarez rzuciłby pozycję generała, gdyby faktycznie Garcia tego sobie zażyczyła. Niemniej jednak nie stawiała mu takiego ultimatum i dzięki temu Juarez mógł na poważnie zaangażować się w sprawy obozu, które naprawdę chciał poukładać, mając w perspektywie totalne przewartościowanie swojego życia, wynikające z jego chwilowej podróży do Hadesu. Tylko Sylvia wiedziała o tym, że śmierć tak bardzo nim wstrząsnęła, iż odnalazł w sobie całe tabuny sił do tego, by przede wszystkim naprawić obóz, a następnie zostawić go w dobrej kondycji komuś na tyle kumatemu, by nie zaprzepaścił efektów jego ciężkiej pracy. Hiszpan był po prostu dobrym człowiekiem i chciał zostawić coś po sobie nawet w tak niewdzięcznej społeczności jak ta na kampusie.
Nie oznaczało to jednak, że brakowało mu czasu na spotkania z Garcią. Dzięki jej wyjazdowi, syn Melinoe nadrobił wiele tematów, a dzięki zaangażowaniu Holly i odciążeniu go, okazało się, że z powodzeniem może godzić funkcję generała oraz chłopaka córki Hefajstosa. Co prawda brunetka zapewne chciałaby mieć go jeszcze więcej, ale jeśli patrzyli tylko przez pryzmat zdrowej ilości spędzania ze sobą czasu, mieścili się w normach pary od jej powrotu, choć z drugiej strony… każda para miała inne potrzeby.
Z ekscytacją więc oczekiwał na ukochaną, która po odbębnieniu wszystkich swoich obowiązków powinna się niebawem zjawić w pawilonie jadalnym. Nie można było więc mu się dziwić, gdy dostrzegł Sylvię w wejściu i na jej widok uśmiechnął się szeroko, zapominając całkowicie o tym, że jeszcze kilka sekund temu prowadził w miarę aktywny dialog z Rodan. Jak widać tęsknota zadziałała na niego mocniej niż się spodziewał i od razu zdobył się na dość odważny (jak na niego) gest, którym było obdarowanie Meksykanki czułym pocałunkiem oraz zwróceniem się do niej w pieszczotliwy sposób chwilę wcześniej.
Nie oburzył się na próbę wyproszenia rudej, bo tak na dobrą sprawę Sylvia teraz przemawiała w imieniu ich obojga. On jednak nie mógł powiedzieć Rodan wprost, żeby sobie poszła, bo jemu po prostu nie wypadało i takie coś mogłoby przynieść więcej szkody niż korzyści. Garcia natomiast nie miała żadnych zobowiązań wobec Holly, więc równie dobrze mogła jej powiedzieć, by spierdalała na drzewo i to w podskokach. Miała do tego temperament, więc punkt dla córki Hefajstosa, że powstrzymała się od czegoś tak wulgarnego i ograniczyła się wyłącznie do bezpośredniości.
Z małym zaskoczeniem przyjął jednak odpowiedź rudej, która najpewniej użyła nietrafionego zwrotu, wszak nie było mowy o spotkaniu później. Później to on miał zebranie z bogami, które mogło równie dobrze trwać i całą noc, jeśli tym odklejeńcom coś odwali.
- Jeszcze nic, nie wiedziałem, na co masz ochotę i czy coś cię nie zatrzyma – przyznał spokojnie, choć ten drugi powód pasował bardziej do niego, bo to jemu przez nadmiar obowiązków zdarzało się czasami spóźnić. Garcia była akurat punktualna zazwyczaj, o ile nie zdarzyło się coś tak losowego, czego po prostu nie da się przewidzieć. Nie był to więc żaden wyrzut czy uwaga w jej kierunku, a jedynie chęć uwiarygodnienia swoich czynów.
Zanim sięgnął po menu, chwilę obserwował Sylvię z uśmiechem, co dla niego wyglądało dość neutralnie, ale z boku już tak nie było. Ktokolwiek ich obserwował, widział w tym momencie wzrok Corvusa pełen miłości i szczęścia, jak gdyby nie była to zwykła kolacja z partnerką, a pierwsza kolacja z największą miłością od kilku lat. Gdzieś tam nawet jakaś córka Dionizosa wspomniała, że chciałaby, by ktoś patrzył na nią tak jak Juarez na Garcię.
Opamiętał się po kilku chwilach i w końcu otworzył kartę, którą szybko prześledził wzrokiem. Szybko zdecydował się na coś konkretnego, wiec położył ją otwartą na odpowiedniej stronie na stole i uśmiechnął się lekko w kierunku kelnera, gdy przyszedł przyjąć ich zamówienie.
- Dla mnie zapiekanka ziemniaczana, najlepiej podwójna porcja – powiedział znów spokojnie, po czym spojrzał na Sylvię, która wydawała się być tym trochę zaskoczona. - Nie wiem, ile potrwa spotkanie z bogami, lepiej się zabezpieczyć – wyjaśnił z lekkim chichotem w głosie, bo ów zebranie mogło pójść w każdym kierunku i równie dobrze skończyć się wcześniej niż zakładał. Biorąc pod uwagę jednak sytuację panującą w obozie, Corvus miał nadzieję, że Zeus i Odyn naprawdę się tym przejęli oraz przede wszystkim zaproponowali jakieś rozwiązania.
- Coca-cola z Cabo, generale? – spytał młody syn Aegira, który przyjmował ich zamówienie. Juarez skinął głową twierdząco w swoim i również w Sylvii imieniu, bowiem od ich wakacji na Wyspach Zielonego Przylądka cały obóz już wiedział, że Coca-cola z Cabo Verde jest najlepsza pod słońcem. I deszczem zresztą też.
- Jakiś deser dla pani generałowej? – dopytał neutralnie heros, na co Corvus parsknął śmiechem.
- Raczej pani imperator – zachichotał, co było zwiastunem dobrego nastroju syna Melinoe, który był związany z wiadomo czym, czy może raczej z kim. Kelner jedynie z grzeczności uśmiechnął się, gdyż ów żarcik raczej go nie rozbawił.
- Dziś Vincenzo Motta robił tiramisu, więc polecam – wspomniał potomek Aegira, na co Corvus pokiwał głową z aprobatą. Motta, syn Apolla był bowiem nie tylko uzdolnionym artystą, ale również i cukiernikiem, który zyskał sporą renomę w obozie. Dość powiedzieć, że nawet Juarez czasem skusił się na jego wyroby, choć nie był jakimś wielkim zwolennikiem słodkości.
Sponsored content
Re: Nordycka strefa relaksu

Nordycka strefa relaksu
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
Similar topics
-
» Strefa relaksu - Nordycka
» Strefa relaksu
» Grecka strefa relaksu
» Strefa Mieszana - korytarz



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Pawilon Jadalny-
Skocz do: