Tak sobie myślę o jakiejś chłodniejszej relacji, a rzuciło mi się u Ciebie w KP to:
"☽ Wyjątkowo kochliwa w wieku nastoletnim. Po doświadczeniu nieodwzajemnionego uczucia i odrzucenia woli o romansach czytać;
☽ Preferuje, gdy rozmówcy zwracają się do niej pełnym imieniem. Zdrobnienia uważa za infantylne;"
Co powiesz na to, żeby Matt był tym gościem z pierwszej ciekawostki? Mógł się nawet nie do końca świadomie zabawić jej uczuciami (szczególnie, kiedy oboje byli nastolatkami), ale że niespecjalnie chciał się przyznać do błędu, to skończyło się na kłótni, wytknięciu mu braku szacunku dla niej itp. Z biegiem lat pewnie przestałoby mieć to aż takie znaczenie, ot "to było dawno i nieprawda", chociaż jakiś mały uraz pewnie by pozostał. Gdyby nie to, niewykluczone że dogadywaliby się nieźle, ale życie ułożyło się tak, a nie inaczej i coś tutaj nie zagrało. Poza tym Ainsworth pewnie do dzisiaj zwracałby się do niej Efro, co mogłoby ją denerwować. Innymi słowy: obecnie jak muszą, to są w stanie ze sobą współpracować (w końcu jesteśmy nawet razem na misji) i nie skakać sobie do gardeł, ale raczej oboje wolą nie spędzać w swoim towarzystwie więcej czasu niż potrzeba, bo robi się niezbyt przyjemnie i mało komfortowo.
Taka luźna propozycja. Gdyby nie do końca odpowiadała, to możemy pomyśleć o czymś innym ;>