Alva Dahlbergh DpyVgeN
Alva Dahlbergh FhMiHSP


 

Alva Dahlbergh

Alva Dahlberg
Alva Dahlberg
Alva Dahlbergh Nie 10 Lut 2019, 21:09

POSTAĆ
Imię: Alva
Nazwisko: Dahlbergh
Wiek: 33 lata
Pochodzenie: Seattle, stan Waszyngton, USA
Staż w obozie: 10 lat
Rodzice: bogini Freya oraz Erik Dahlbergh, neurochirurg z Seattle
Drużyna: Drużyna Aegira
Ranga: Kapitan drużyny
Zajęty Wygląd: Chastain Jessica
Aparycja
Rude i długie włosy zdecydowanie są jedną z cech charakterystycznych dla tej, mierzącej 163 cm, kobiety. Na co dzień nosi je spięte w kucyk lub splecione w gruby warkocz z racji wykonywanej profesji. Zdarza się jednak, że pozostawia je rozpuszczone, a wtedy niczym nieokiełznany żywioł falują wokół jej twarzy, dodając dzikości spojrzeniu zielonych oczu, podkreślając rysy i obdarzając jej osobę niemal hipnotyzującym urokiem, któremu ciężko się oprzeć. Wygląda wtedy zdecydowanie młodziej, a znaczna blizna biegnąca od przyśrodkowej części czoła, przez lewe oko oraz kość policzkową wydaje się subtelniejsza.
Nie jest zbyt ekstrawagancka i lubuje się raczej w prostych strojach, które przede wszystkim nie ograniczają mobilności. Rzadko kiedy ubiera coś w kolorze innym, niż czarny, co dodatkowo podkreśla jej szczupłą kibić oraz uwydatnia kontrast między jasną cerą oraz ognistymi włosami. Nie można je odmówić sprawności fizycznej. Jak każdy z półbogów przeszła ciężki trening w obozie, toteż pod ciemnymi ubraniami kryje się silne, z subtelnie zarysowanymi mięśniami, ciało.  
Charakter
Chcąc ująć osobowość tej niewinnie wyglądającej osoby w jednym słowie, śmiało można by użyć określenia „nieprzewidywalna”. I na tym każdy mógłby poprzestać dywagacje o Alvie, jednakże to wszystko nie jest takie proste, jak się wydaje. Złożoność tej kobiety zaskoczyła niejednego człowieka czy półboga. I choć przez te trzydzieści trzy lata sama Alva przyzwyczaiła się już do swej złożoności, czasami nawet ona nie potrafi zapanować nad ogniem, który rozsierdza jej wnętrze.
Na pewno nie można jej odmówić sumienności, czy pewności siebie, która wychodzi przed szereg innych cech szczególnie wtedy, gdy musi się zająć swoimi rannymi pacjentami. Nie przejmuje się wtedy, że ktoś może poczuć się urażony jej chłodną postawą czy nader bezpośrednim podejściem. Nie zwykła też zamartwiać się czymś, nad czym zwyczajnie nie ma żadnego wpływu, choć jak każdy miewa chwile słabości, czego jednak stara się nie pokazywać. Pod tym względem jest skryta, choć wydaje się na co dzień raczej otwartą i dość wybuchową osobą, z którą z jednej strony lepiej nie zadzierać, ale dobrze jest mieć w niej sprzymierzeńca. Jest bardzo oddana swojej pracy, jakby wręcz urodziła się po to, by dbać o każdego połamanego czy w inny sposób uszkodzonego delikwenta.
Nie toleruje żenujących żartów, które swoim poziomem sięgają Helheimu oraz ludzkiej głupoty. Stara się być naprawdę wyrozumiała dla wszystkich spotykanych na swojej drodze person, lecz niekiedy nie wytrzymuje. Pół biedy, gdy po prostu odwróci się na pięcie i sobie pójdzie. Gorzej jest, gdy zbyt rozjuszona zacznie rzucać dość mało subtelnymi uwagami oraz przyrównywać wszystkich do największych idiotów stąpających po którymkolwiek ze światów. Wtedy najbezpieczniej jest usunąć się z jej drogi, zniknąć, umrzeć lub przeprosić nawet wtedy, gdy w sumie nie zrobiło się niczego złego. Przy Alvie dobrze jest mieć dość mocno wypracowany instynkt zachowawczy, w przeciwnym razie zamiast wyleczenia, można sprowadzić na siebie łomot i zgon. Poza tym wszystkim, rudowłosa półbogini jest osobą nader czułą, jeśli ktokolwiek i kiedykolwiek sobie na to zasłuży oraz wybitnie oddana sprawie, czy danej osobie. Lojalność jest czymś, co ma dla niej wartość niemal największą spośród wszystkich ludzkich cnót.
Przykładowy post

Czy warto dać się niemal zabić za głupi tytuł? To w sumie bardzo dobre pytanie, choć teraz z całą pewnością mogę powiedzieć, że nie. Nie warto. A fakt, że akurat ta kwestia w moim przypadku wypłynęła całkowicie przez przypadek nie poprawia mi samopoczucia. Stwierdziłam jednak, że mając więcej możliwości, niż inni, będę mogła być bardziej skuteczna, pomocna. Jak jednak do tego wszystkiego doszło? Nie zostałam kapitanem dlatego, że chciałam. Świadomie nigdy nie podjęłabym się tego zadania. Los jednak, po raz kolejny, zadecydował inaczej...

Gdzieś w USA, kilka lat temu

Nagły wybuch, który nastąpił w najmniej oczekiwanym momencie rozdarł wcześniej podejrzanie zastane powietrze, które jeszcze chwilę temu byliśmy w stanie kroić swoimi mieczami. Wyczuwaliśmy, że jest coś nie tak. Niemalże mogłam pokazać, skąd nagle na nas wyskoczy jakaś maszkara. Tylko, że to nie było żadne mitologiczne zwierzę, czego mogliśmy się spodziewać. Czego nawet pragnęłam. Byłoby zdecydowanie łatwiej? Może.
Zaprzysiężeni przeciwnicy naszego obozu, niczym wataha wilków, otoczyli nas zewsząd. Początkowy pirotechniczny pokaz miał nas przestraszyć i spłoszyć, co prawie im się udało. Nie rozbiegliśmy się jednak jak tchórze, lecz każdy z nas dobył broni i w skupieniu zwarliśmy szyk, aby nie pozwolić im nas rozdzielić. Moglibyśmy wtedy nie mieć żadnych szans.
Cholera. Niemal nie mieliśmy żadnych szans.
Natarli w skupieniu, jak maszyny, a nie półbogowie. W ich ruchach niemal nie pozostało nic z tego, co dla nas jest takie naturalne. Owszem, można być biegle wyszkolonym w sztukach wojennych, ale bezwzględność, która dotkliwie wyzierała z każdego ich ruchu była bodaj bardziej paraliżująca, niż sam fakt, że mają przewagę liczebną. A moment samego zetknięcia się ich broni z naszymi wywołał pośród nas tak mocne napięcie, że każdą cząstką siebie odczuwałam determinację swoich przyjaciół. Wiedzieliśmy, że naszą jedyną i najmądrzejszą opcją jest ucieczka. Martwi nie przysłużymy się nikomu.
Świst, szczęk stali, krzyki i głośne sapnięcia. Chrupot łamanych goleni i stłumione przez śmiertelne drgawki jęki.
- Alva, za tobą! - Ciągle słyszałam.
- Zabiję cię, szmato! - Ktoś wołał.
- Już po was, wy boskie kurwy!
Wszystko działo się bardzo szybko. Chyba pierwszy raz w życiu dotarło do mnie, jak bardzo mało jeszcze widziałam i doświadczyłam, woląc zatonąć w spokojnych murach obozowego szpitala, nie wychylając się za bardzo przed szereg. Owszem, byłam pewna swoich umiejętności, gdyż regularnie trenowałam, ale jednak nie byłam przygotowana na coś takiego. Daliśmy się podejść jak dzieci.
Pierwszy dostał Reager. Wtedy też poczułam, że jeśli ktoś nami nie pokieruje, nie damy rady. Podbiegłam do niego i nim ostateczny, wyparowany w niego cios zdążył dosięgnąć jego ciała, wypuściłam śmiercionośną strzałę, która wbiła się w szyję naszego przeciwnika. Dziewczyna nie zdążyła się zastanowić nad swoją sytuacją, krew buchnęła w momencie przebicia tętnicy szyjnej, a ostrze grotu zahaczyło o kręgosłup, uszkadzając tak istotny, nawet dla nas, rdzeń kręgowy. Szybka śmierć. Niespecjalnie miła, ale względnie szybka. Nie dając sobie jednak czasu do namysłu ruszyłam dalej, wcześniej upewniwszy się tylko, że gdyby ktoś zamierzał dopaść Reagera, moja strzała będzie pierwsza.

**

- Weź coś, kurwa, zrób! - Wrzask, który wydarł się z piersi Yevena był na wskroś przeszywający i niemal odczuwalny fizycznie przez każdego, kto tylko znajdował się możliwie blisko, aby go usłyszeć.
- Zostaliśmy zaatakowani. Jak to możliwe? Przecież to miała być tylko rutynowa misja, podczas której nawet nie mieliśmy niczego znaleźć. Tylko sprawdzić pogłoski. Tylko zobaczyć i zaraz wrócić. Nie miało być niebezpiecznie – mamrotał Dave, który zamiast zająć się chociażby próbą opatrywania rannych, bełkotał do siebie i krążył dookoła wszystkich niczym w amoku.
Nasza drużyna składała się z pięciu osób, z czego dwie były ledwie żywe. Gdybyśmy nie wykorzystali faktu, że NoGods w pewnym momencie utracili tę swoją nienaturalną przewagę, nie byłoby co z nas zbierać. Na pomoc któregokolwiek z naszych boskich rodziców nie liczyliśmy wcale. I choć moja matka mogłaby czasami się zainteresować swoją jedyną córką, tak chyba założyła, że albo nic mi się nie stanie, albo że najwyżej machnie sobie jeszcze jednego bachora. Obstawiając wersje za pieniądze dość szybko bym się wzbogaciła, tak przeczuwam.
- Zamknij mordę i zrób z siebie jakiś pożytek. Sonja zaraz się wykrwawi, a ty kurwa nadal tylko krążysz – warknęłam do niego ostrzej, niż w sumie zamierzałam. Nie mogłam już jednak tego wszystkiego znieść. Nie miałam też czasu zastanawiać się nad tym, jak bardzo dostaliśmy. Jak bardzo nas zaskoczyli. To nie miało teraz żadnego znaczenia. Nie w momencie, gdy jakoś jednak przeżyliśmy i priorytetem było, aby teraz uratować tych, którzy oberwali. Nie było czasu na panikę. Nigdy nie ma na nią czasu.

**

Do tej pory nie potrafię dokładnie określić, jakim cudem wróciliśmy do obozu. Nie wszyscy jednak w pełni sił. Bez Sonji. Upewniwszy się tylko, że reszta drużyny została w szpitalu, ruszyłam do Aegira. Chyba jeszcze nigdy nie czułam się tak źle. Mimo iż to nie ja byłam oficjalnym przywódcą tej niezbyt licznej grupy, która została wysłana poza teren obozu, czułam, że to właśnie ode mnie Aegir musi usłyszeć, jak wszystko przebiegło. Myślałam wtedy jeszcze na tyle trzeźwo i logicznie, że bez niemalże chwili na wzięcie chociażby oddechu, zanim bóg zacznie zadawać pytania, zdałam mu cały raport, nie pominąwszy ani jednego szczegółu. Stałam wyprostowana, niczym żołnierz. Raportowałam swojemu zwierzchnikowi, co się właściwie stało. Dlaczego Sonja zginęła, że w obliczu takiej sytuacji, co po prostu się zdarza, Dave spanikował, więc poczułam się w obowiązku przejąć dowodzenie. Życie trzeba chronić. A wystawianie go na bezmyślną śmierć jest czymś, do czego nie można dopuścić. Do czego nie mogłam dopuścić. I że ogromnie żałuję, że nie uratowałam Sonji.
- Uspokój się – rzekł w końcu Aegir, wchodząc mi w słowo. - Zrobiłaś wszystko tak, jak trzeba.
I może to wyraz na mojej twarzy, albo cokolwiek jeszcze innego sprawiło, że bóg się roześmiał. W obliczu takiej tragedii, on się śmiał!
- Z całym szacunkiem, ale tutaj zginął człowiek, a ty...
- Będziesz mieć od jutra jeszcze więcej obowiązków, niż wcześniej. Alvo, córko Freji, idź odpocząć i opatrz sobie to oko, bo paskudnie wygląda. Na pewno zostanie po tym paskudna blizna...
I jak gdyby nigdy nic, oddalił się, zostawiając mnie w całkowitym odrętwieniu.

Ciekawostki

+ Jest fanką ciężkiej muzyki metalowej oraz rockowej
+ Uwielbia gry komputerowe, szczególnie trylogię Mass Effect oraz Dragon Age
+ Mimo ognistego temperamentu, nie przepada za siłowym rozwiązywaniem konfliktów i stara się dążyć do kompromisów
+ Od przeszło dziesięciu lat ćwiczy jogę, która pomaga jej się wyciszyć po szczególnie ciężkim dniu
+ Nienawidzi ananasa i marcepanu
+ W zaciszu swojego mieszkania piecze ciasta i ciasteczka, szczególnie wtedy, gdy się czymś denerwuje
+ Namiętnie czyta książki (gdy tylko ma na to czas)
+ Jej ulubioną postacią z Gwiezdnych Wojen jest Qui-Gon Jinn
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Alva Dahlbergh Pon 11 Lut 2019, 01:17

Akceptuję.

Otrzymujesz 300 punktów podstawowych.
Otrzymujesz 160 punktów boskich.

Wylosowane moce:
- Leczenie Asklepiosa
- Niematerialność Melinoe
(Opisy mocy znajdziesz u wymienionych bogów)

Kartę zamykam i przenoszę.

Witaj w Drużynie Aegira, Pani Kapitan!
Alva Dahlbergh
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Alva Dahlbergh
» Alva Dahlbergh
» Alva Dahlbergh
» Pokój #1 - Alva Dahlbergh
» Alva Elin Bergman



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Strefa Gracza :: Karty Postaci :: Karty Postaci NPC-
Skocz do: