San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 - Page 4 DpyVgeN
San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 - Page 4 FhMiHSP


 

San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pią 14 Kwi 2023, 22:32



    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pon 17 Kwi 2023, 15:50

Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Wto 25 Kwi 2023, 21:57



    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Czw 27 Kwi 2023, 16:34


Czysty i odprężony po krótkim prysznicu wrócił do swojego łóżka. Od razu wskoczył pod kołdrę i krótko jeszcze zastanawiał się nad wszystkim, co dziś między nimi zaszło, po czym bez problemu usnął.
Obudził się nieco później niż zakładał, jednak dalej w ramach jego wewnętrznego zegara biologicznego. Nie miał wpływu na swój organizm, który pobudził jego poranny wzwód. Miał jednak wpływ na to, co sobie pomyślał i fakt, że przypomniał sobie wczorajszy widok masturbującej się córki Chronosa, dał mu mocno do myślenia. Jednak zamiast myśleć o czymś innym, rozpamiętywał wszystko, co ponownie pobudziło go w jakimś stopniu.
Wstąpił zatem pod prysznic i to był kolejny błąd, gdyż instynktownie kilka razy złapał się za przyrodzenie myśląc o Tanji. Nie była to jednak typowa masturbacja, a jedynie chwilowe nakręcanie się w przyjemnej atmosferze i popuszczenie wodzy wyobraźni. Koniec końców nie dokończył tego, gdyż w porę się opanował w przeciwieństwie do poprzedniej nocy. Wyszedł spod prysznica i skierował swoje kroki do salonu, w którym to czekały już na niego ciuchy. Ubrał się w dość casualowy strój, dzięki czemu niczym nie wyróżniał się od innych mężczyzn w tym mieście, po czym usiadł przy stole i zaczął się zastanawiać nad wieloma rzeczami. Głównie nad tym co zje.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pon 01 Maj 2023, 20:26

Tanja w głębokim poważaniu miała jego komentarz, bo już w tym momencie jedyne o czym myślała, to prysznic. Gdy się pod nim znalazła, zafundowała sobie dosłownie zimny prysznic, by ostudzić wszystko co było możliwe, a przy okazji nieco się otrzeźwić. Co ona odpierdalała? Już teraz wiedziała, że popełniła ogromny błąd i tak jak pierwszy seks jeszcze by sobie wybaczyła, tak drugiego już nie potrafiła. Gdzie ona miała mózg? Wstyd jej przed samą sobą, że pozwoliła na to, a jak ona spojrzy Jellalowi w oczy, gdy ten z pewnością spyta ją o misje i o to, jak Scott się zachowywał. "Chujowo, ale przynajmniej mnie przeleciał"? No kurwa.
Po kilku minutach zimnego prysznica, stopniowo zwiększała temperaturę wody i pod tą niemal gorącą umyła się dokładnie, a następnie ruszyła prosto do łóżka spać. Na szczęście mózg nie robił jej z tym problemu i dał się jej porządnie wyspać.
Albanka wstała dość wcześnie, jednak się wyspała. Dzień rozpoczęła od medytacji oraz jogi, która miała ją nastawić na resztę dnia. Następnie spędziła chwilę w łazience na porannej toalecie oraz makijażu, by po ubraniu się wyjść najpierw z pokoju, a następnie z hotelu. Wiedziała, że dzisiaj mieli szukać miejsca na potencjalne miejsce dla NoGods, ale telefon przy sobie miała, więc kiedykolwiek ten pajac postanowi wziąć się do roboty, od razu zareaguje. Gashi chciała zjeść w spokoju i zacząć dobrze dzień, dlatego udała się do pobliskiej kawiarni fundując sobie full wypas śniadanie na słodko razem z mocną kawą.
Po śniadaniu jednak widząc brak wiadomości, sama sięgnęła po telefon i napisała do cepa (czyt. Mercera) o której wyruszają na poszukiwanie odpowiedniego miejsca.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Wto 02 Maj 2023, 12:47

Mercer nie zamierzał się spieszyć z niczym, bo wczoraj zostało już ustalone, ile mają czasu na znalezienie siedziby i że to Gashi ma ją znaleźć. On mógł jedynie coś zasugerować, choć aż tak dużo kryjówek w San Jose nie było, więc to koniec końców Albanka musiała sprawdzić wszystko i ewentualnie wybrać coś, jeśli cokolwiek wpadło jej w oko.
Scott zatem skupił się na tym, by spędzić przyjemny poranek, a do tego potrzebne mu było odpowiednie śniadanie, na które zszedł do hotelowej restauracji. Zamówił sobie omlet z dodatkami i świeże pieczywo, a do tego mocną kawę, która pomoże mu stanąć na nogi po intensywnej nocy. Oczekiwanie na posiłek dało mu czas, by zastanowić się nad wszystkim tym, co wczoraj zaszło między nim a Tanją. Jeszcze kilka godzin wstecz był przekonany, że dziś będzie mieć wyrzuty sumienia. Tymczasem… nie miał żadnych. Mało tego, podobało mu się to, że zerżnął Gashi nie tylko realizując swoje potrzeby, ale też dominując nad nią w pewien sposób. Nie żeby pociągała go jakoś mocno jako uległa, ale było to miłe urozmaicenie względem ich wiecznych przekomarzanek i kłótni. Pytanie, czy dalej będzie w stanie patrzyć na nią tak samo, czy może raczej za każdym razem, gdy ją zobaczy, będzie przywoływać z pamięci widok masturbującej się Tanji, patrzącej zachęcającym wzrokiem na niego.
Zdziwiony przeczytał SMSa, gdyż spodziewał się, że córka Chronosa poczyniła już pewne poszukiwania. Tymczasem z kontekstu wynikało, że po prostu wybyła gdzieś na zewnątrz i czekała na niego. Prychnął więc z rozbawienia, a jednocześnie politowania i odpisał jedynie, że „teraz jem śniadanie, odezwę się za pół godziny”. Było to na tyle neutralne, że raczej nie wywołało jakiejś kontrowersji, gdy już kobieta to przeczytała.
Zaczął w spokoju jeść, gdy tylko kelnerka przyniosła mu zamówione danie i już po kilkunastu minutach był gotów do opuszczenia restauracji. Udał się więc na wyznaczone miejsce spotkania, które zaanonsował SMSem kilka chwil przed skończeniem posiłku i dotarł tam dość szybko z racji niewielkiej odległości między hotelem a kawiarnią, w której dotąd przebywała Gashi.
Mercer zlustrował ją wzrokiem od stóp do głów i wiadomo było, o czym pomyślał: zdecydowanie lepiej było jej bez ubrań. Nie chcąc jednak wyjść na oblecha, od razu odrzucił te myśli i schował ręce do kieszeni jeansów.
- Mamy kilka miejsc do przejrzenia, przydałby się samochód – zasugerował i od razu w wyszukiwarkę telefonu wklepał frazę na wynajem pojazdów w San Jose. Gdy tylko znalazł najbliższy i w miarę dobrze oceniany punkt, zapisał sobie adres.
- Załatwię to. Wysłałem Ci wszystkie adresy przed chwilą, do pierwszego punktu masz jakieś 30 minut spacerem. Wolisz zaczekać, aż przyjadę za jakąś godzinę po ciebie czy już chcesz tam iść? – spytał neutralnie, celowo też nie poruszając w żaden sposób wydarzeń z wczorajszej i dzisiejszej nocy. - Daj znać, na co się zdecydowałaś – nie czekał nawet na jej odpowiedź i po obróceniu się na pięcie, poszedł do wypożyczalni samochodów, która była nieco bliżej hotelu, jednak w zupełnie przeciwnym kierunku do pierwszej potencjalnej kryjówki NoGods. W zależności od tego, na co córka Chronosa się zdecydowała, po załatwieniu formalności albo podjechał po nią pod hotel, albo dojechał do niej na miejsce.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pią 19 Maj 2023, 21:47

Tanja prychnęła przeklinając pod nosem na odpowiedź Mercera. I komu zależało tutaj na wykończeniu NoGods i to jak najszybszym, by nie musieli spędzać ze sobą czasu, bo oboje tego nie chcieli? Zaczynała wątpić w jego chęci i zaczynała rozumieć dlaczego polowanie na NoGods zawsze mu tyle zajmowało. Skoro miał to w dupie i się na tym nie skupiał, to ciężko było wykonać w miarę szybko zadanie. Więc zamiast miesiąc, zajmowało mu to osiem czy dziewięć. Można i tak.
Na poczekanie wzięła więc sobie owocowy koktajl i przeglądała social media próbując zabić czas. W końcu to Scott szukał już jakiś miejsc i to on miał tą listę. Gdyby wiedziała, że tak to będzie wyglądać, to wzięłaby ją już wczoraj i sama to załatwiła. No ale umówmy się, wczoraj tak średnio myślała logicznie odkąd znaleźli się w klubie.
Na kolejną wiadomość podała nazwę kawiarni znajdującą się naprzeciw hotelu, jednak tym razem to ona nie ruszyła się z miejsca pijąc w spokoju swój gęsty napój. Nic sobie nie zrobiła z jego spojrzenia udając w zasadzie, że tego nie widziała. Gotowa jednak była na jakieś głupie uwagi.
Uniosła tylko lekko brwi, gdy wyrzucił z siebie kilka zdań i pytanie, po czym nawet nie czekał aż cokolwiek odpowie i sobie poszedł. Zaskoczył ją zarówno brakiem obelg, jak i tym, że tak szybko się zbył.
- Spierdalaj - mruknęła pod nosem, gdy odszedł, by zaraz mu napisać, że spotkają się na miejscu. Siedząc jeszcze na wygodnym krześle sprawdziła drogę do pierwszego punktu. Gdy ją przestudiowała, udała się właśnie w tamtym kierunku.
Droga była pusta, ale nic dziwnego, był poranek i oddalała się od centrum na rzecz opuszczonych terenów. Z tego co zdążyła się zorientować inne punkty w większości były w strefie przemysłowej, choć kilka były w innych częściach miasta, po których nie posądzałaby dobrego punktu na bazę. Ale sprawdzą.
Będąc już na miejscu zaczęła się rozglądać po okolicy i dopiero nie zauważając wścibskich spojrzeń udała się na bliższy rekonesans. Tam też po jakiś czasie spotkała Scotta.
- Słaba miejscówka - rzuciła, gdy tylko się zobaczyli gotowa przejść do kolejnego punktu. Tylko ciekawe co on na to.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sro 24 Maj 2023, 11:42

Dla Mercera sytuacja była jasna: co się zdarzyło w San Jose, zostaje w San Jose. I miał tu na myśli przede wszystkim to, co zaszło między nimi poprzedniej nocy. Żadne z nich na pewno nie chciało być w ten sposób kojarzone z drugim, dlatego póki nie musieli się tym z nikim dzielić, wypadało zostawić to dla siebie. On co prawda nie miał wyrzutów sumienia, ale dla własnego dobra wiedział, że nie ma co się chwalić seksem z Tanją, bo to mogłoby wywołać lawinę niepokojących plotek i finalnie byłoby z tego więcej szkody niż pożytku. Z drugiej strony mogło to zostać potraktowane jak pewnego rodzaju akceptacja Albanki ze strony tak anty-nogodsowego herosa jak Scott, co może otworzyłoby oczy wielu innym, że nie taka Gashi zła jak ją malują.
Nie można było mu się zatem dziwić, że gdy tylko znalazł się w obecności córki Chronosa, wrócił do bycia sobą i starał się nie poruszać niczego, co miało miejsce wczoraj. Oczywiście wspominał to sobie w głowie i gdy co jakiś czas zerkał na Tanję, widział ją nagą, jednak zostawiał to całkowicie dla siebie i też starał się nie nakręcać jakoś mocno, by nie zostało to wykorzystane przeciw niemu. To pozwalało zachować pozorną neutralność w jego słowach i poczynaniach.
Gdy się rozeszli, Scott od razu udał się do wypożyczalni i wybrał jakiś mało rzucający się w oczy, pięciodrzwiowy samochód, a w pierwszym punkcie zjawił się niecałe pół godziny po Albance, która zdążyła już ocenić tę lokalizację.
Będąc w samym środku sporego budynku znajdującego się w strefie przemysłowej miasta, rozejrzał się chwilę i spojrzał kątem oka na blondynkę, kiedy ta podeszła do niego.
- Ilość pomieszczeń jest przewagą, ale jest zbyt na widoku – dodał tylko kilka groszy od siebie i tym samym zgodził się z Gashi, że ta lokalizacja nie nadawała się na bazę dla NoGods. Wykreślili zatem pierwszy punkt z listy i udali się do samochodu, a syn Hollera zawiózł ich w kolejne miejsce, które tym razem było bardziej na uboczu i różniło się przede wszystkim wielkością. Budynek był o 1/3 mniejszy od poprzednika, jednak lokalizacja z pewnością działała na korzyść.
Scott wyszedł z samochodu i oparł się o bok maski pośladkami, krzyżując przy tym ręce na klatce piersiowej.
- Lokalizacja najlepsza, gorzej w środku – rzucił opinią i nie czekając na jej odpowiedź, zakołysał się lekko i odbił od maski, a ręce schował do kieszeni, jednocześnie rozpoczynając spacer w kierunku wejścia do ceglanego budynku.
Nietrudno było dostać się do środka, gdyż wejście nie było jakoś wybitnie dobrze zabezpieczone, toteż szybko poradzili sobie z pokonaniem zamka i gdy weszli do środka, dane im było zobaczyć pomieszczenia wymagające wykończenia, gdyż większość z nich była w stanie surowym, a w niektórych miejscach leżały jeszcze pozostałości po budowie.
- Dużo pomieszczeń, które można przerobić na kwatery, tylko czy ich interesuje coś niegotowego? – spytał blondynkę i skinął na nią kątem oka.
Sam zatrzymał się i rozejrzał, podczas gdy Tanja poszła przodem, przeglądając kilka kolejnych różnej wielkości pomieszczeń. Mercer zamiast nadrobić dystans do niej, na moment skupił się na jej biodrach, którymi kołysała idąc swoim normalnym tempem, a wyobraźnia dopowiedziała już resztę. Powstrzymał się jednak od przygryzienia wargi czy też jakiegoś komentarza, skupiając się przez kilka chwil na tym, by ją po prostu obczajać. To, że ją przerżnął, nie oznaczało, że już mu się nie podobała. Wręcz przeciwnie, kiedy już wiedział, co się kryje pod ubraniem, leciał na nią jeszcze bardziej.
- No i nie ma szczurów, to plus – ta wypowiedź miała już raczej zabarwienie prześmiewcze, a może i nawet prorocze, bo przecież pozostało wiele innych lokalizacji do sprawdzenia i istniała duża szansa, że w którejś z nich natrafią na te paskudztwa.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pią 02 Cze 2023, 21:50

Kiedy oboje się zgodzili, że pierwsza lokalizacja nie jest trafiona, Tanja ruszyła razem z nim do samochodu. Choć prowadziła bez najmniejszych trudności, to zostawiła jemu właściwie tylko i wyłącznie dlatego, że on ten samochód wynajął, dostosował wszystko pod siebie i ona teraz nie zamierzała kilku minut na to poświęcać. Tym bardziej, że jazda samochodem nie była jakąś jej pasją, a jedynie środkiem do celu.
Całą drogę się nie odzywała, choć długo nie jechali. Gdy tylko znaleźli się na miejscu, opuściła pojazd i przyjrzała się budynkowi oraz okolicy. Nieco zaniepokoiło ją to, że gorzej jest w środku, bo choć budynek nie był super duży, tak ładnie się prezentował i wtapiał w tło, na czym NoGods też zależało. Niemniej ruszyła tuż za nim, by przekonać się o co mu chodzi. Miała nadzieję, że to nie melina bezdomnych, bo z miejsca też odpadnie.
- Im się nie śpieszy, tylko nam - skomentowała potrzebę wykończenia właściwie wszystkiego rozglądając się po środku. Przeszła też się wgłąb oglądając kilka napotkanych pomieszczeń. Wróciła po kilku chwilach przez echo nie wyłapując żartu.
- Potencjalnie brak wykończenia to większy jest to problem dla nas. Większa szansa, że usłyszą ciebie przez to, że dźwięk się niesie przez pustostan - a przecież miejsce na pierwszy rzut oka nie mogło tylko podpasować niedobitkom NoGods, ale też im samym do wykończenia ich.
- Sprawdźmy resztę - co prawda nie odrzucała całkowicie tego miejsca, ale widziała sporo potencjalnych problemów. A wolałaby przecież jak najmniej ich mieć szykując się do tej nierównej walki.
Tanja ruszyła w kierunku wyjścia, a następnie samochodu, w których chwilę później się znaleźli. Okazało się, że nie podjechali daleko, bo ledwie pół przecznicy dalej. Skrzywiła się lekko widząc budynek z zewnątrz, który dobry czas już miał dawno za sobą. Ciekawe jak wnętrze.
Szybko się do niego dostali, a Tanja nawet pokiwała z zadowoleniem głową na główne pomieszczenie, do którego weszli. Było jednak sporo korytarzy i pokoi, które należało również sprawdzić, by nie podjęli decyzji zbyt wcześnie.
- Powiem ci, że nawet by się nadawał. Co sądzisz? - spytała Scotta, jednak dostrzegła jedną rzecz i zbliżyła się do okna wychodzącego na ulicę.
- Budynek po drugiej stronie ma kamery, trzeba by było się ich pozbyć. A to mogłoby ściągnąć gliny, ochronę czy cholera wie co - nadal go nie skreślała, bo kamera to mały pikuś w tym, ile wymogów budynek musiał spełnić.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pią 23 Cze 2023, 16:49

W sumie logicznym ruchem było to, żeby nie szukać wykończonej siedziby, bo ta tak czy siak będzie musiała zostać dostosowana do potrzeb NoGods, toteż surowe budynki wymagające usprawnień wydawały się być dobrym tropem. Z drugiej strony ciekawe będzie, czy reszta tej wesołej gromadki faktycznie chce jeszcze babrać się w wykończenie pomieszczeń, czy od razu chciałaby tam wejść i egzystować, wprowadzając tylko niezbędne zabezpieczenia, które i tak będą musieli wprowadzić, bez znaczenia czy wezmą wykończone czy do wykończenia. Musiał jednak zgodzić się z Gashi, że z ich perspektywy pustostany generowały dodatkowe ryzyko roznoszenia się dźwięków, co mogłoby wpłynąć negatywnie na element zaskoczenia. Odebrał to jednak w pewien obraźliwy sposób, jak gdyby dopuścił do siebie myśl, że Tanja nie dzieli się obserwacją, a wbija mu delikatną szpileczkę, że ten nie potrafi być aż tak cicho, jak wymagałaby tego sytuacja.
Mercer skrzyżował ręce na klatce piersiowej i spojrzał z uniesioną lekko brwią na Albankę.
- Mnie nie usłyszą, robiłem to już dziesiątki razy - rzucił poważnie w jej stronę, co mogło też zostać odebrane jako delikatne warknięcie. Co prawda na początku swojej wypowiedzi podkreśliła, że to bardziej "ich problem" niż jego, ale Scott odebrał to bardziej personalnie, w końcu Tanja raczej nie kreowała się na kogoś, kto popełnia jakiekolwiek błędy (pomijając oczywiście poprzednią noc).
Skoro ta lokalizacja jej nie odpowiadała, wrócili do samochodu i pojechali w kolejne miejsce, które syn Hollera zaznaczył na swojej mapie. Minęli pół przecznicy i już byli na miejscu, co tylko potwierdzało wcześniejsze obserwacje bruneta, że w tej przemysłowej okolicy znajduje się dużo potencjalnych kryjówek. Wszedł więc za blondynką do środka i nawet zdziwił się, gdy tym razem nie kręciła nosem, a nawet z pewnym zadowoleniem wypowiedziała się na temat miejscówki. Stojąc po jej prawicy zerknął na nią kątem oka, a następnie przez okno, spoglądając na kamerę, o której Gashi wspomniała przed kilkoma sekundami.
- Gdybym nie uważał tego za dobre miejsce, nie byłoby nas tu - rzucił spokojnie i choć nie miał takich intencji, mogło to zabrzmieć nieco kąśliwie. Z drugiej strony, on już przecież był tutaj i gdyby faktycznie miejsce było złe, to by go nie proponował do tego typu akcji. - Biorąc pod uwagę stan tego budynku, ciekawe w ogóle czy działa - zauważył, bo choć sam teren nie wydawał się opuszczony, tak budynek przed nimi lata świetności miał za sobą, co mogło sugerować, że kamery nie są aktywne. Równie dobrze mogły to być też atrapy, w końcu w dzielnicach przemysłowych nie brakowało tego typu zabiegów, które miały zabezpieczać nawet pustostany przed złodziejami, bezdomnymi czy narkomanami.
Kątem oka znów zerknął na Tanję, a z racji różnicy wzrostu musiał spojrzeć nieco niżej, przez co finalnie na moment zatrzymał się na jej dekolcie. Sprytnie jednak przesunął wzrok na ścianę, która go w pewien sposób zaintrygowała. Podszedł do niej i zapukał kilka razy, co dało mu jednoznaczną odpowiedź: była dość cienka.
- Robione po kosztach. Nie zdziwiłbym się, gdyby w drugim pokoju było słychać wszystko, co się dzieje tutaj - rzucił ot tak, po czym przypomniał sobie sytuację z wczoraj i to, gdy usłyszał jęczącą Gashi mimo ściany dzielącej ich pokoje. Spojrzał na nią kątem oka, a następnie uśmiechnął się nieco kpiąco. - Więc ciebie słyszeliby pewnie nawet na drugim piętrze - i o dziwo, nie był to przytyk z jego strony, gdyż okazałby się hipokrytą, gdyby krytykował ją za to, czego on sam wczoraj był beneficjentem i co bardzo mu się podobało. Wyraził to jednak w taki sposób, że mogło to zostać podyktowane jak swego rodzaju prowokacja. I on o tym zdał sobie sprawę bardzo szybko, dlatego postanowił sprostować wypowiedź, zanim córka Chronosa się odezwała.
- Nas pewnie w całym budynku - odezwał się spokojnie, po czym nawet prychnął ze śmiechu. Wiadomym było, że nawiązywał do ich wczorajszego zachowania w klubie oraz w jej sypialni, gdzie żadne z nich nie potrafiło być zbyt cicho. Niby miał nie poruszać tej kwestii, ale biorąc pod uwagę, że nie żałował tego ani trochę, jakoś łatwiej przychodziło mu rozmawiać z nią, gdy gadali o tym, co faktycznie się między nimi wydarzyło. Lepsze to niż obrażanie się i prowadzenie do otwartego konfliktu.
- Moim zdaniem to najlepsze miejsce - przyznał spokojnie. - Echo się nie niesie, jest kilka możliwości wejścia: drzwi główne, boczne, kilka okien i dach. Pytanie tylko czy ci paranoicy nie zaryglują tego? - rzucił w kierunku Tanji. - No i eliminację trzeba zacząć od Mei i Alexandry, żeby nie zaalarmowały mocami reszty - dodał na koniec, po czym oparł się lewym barkiem o ścianę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, spoglądając przy okazji na Albankę.
- Jesteś gotowa ich załatwić? - spytał nagle. Nie żeby miał co do niej wątpliwości, w końcu sama na to naciskała od samego początku, ale różne rzeczy przychodziły do głowy w dniu próby. On widział w nich tylko wrogów, ona niekoniecznie musiała, więc może być jej trudniej. - Co by na to powiedział twój kumpel Jellal? - teraz ją trochę prowokował, no ale jeszcze tego brakowało, by Scott był cały czas milusi dla niej. To, że miała fajne cycki i z chęcią by ją zerżnął nie było aż tak dosadnym argumentem, by skakać wokół niej.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pią 30 Cze 2023, 21:26

- Możesz się narażać, by połechtać swoje ego. Ja stwierdzam jedynie fakt i nie będę pakowała się w większe niebezpieczeństwo niż to konieczne, tylko po to, byś podbił mniemanie o samym sobie - mruknęła wywracając wcześniej oczami. Nie miała pojęcia, że Scotta urażają fakty, ale dobrze wiedzieć. W końcu każdy normalny wiedział, że w pustych przestrzeniach niesie się dźwięk. O co tu się obrażać?
- Poprzednie też uważałeś. Z jakiegoś powodu robimy dokładniejsze rozeznania niż google maps - odpowiedziała nieco kąśliwie, bo zaczynał ją irytować. Gdyby tak świetnie sprawdził miejsca, to miałby jedną wytypowaną bez bubli, a nie całą listę do sprawdzenia. - To też fakt, ale lepiej zabezpieczyć się gdyby jednak działała - przyznała jeszcze chwilę przyglądając się kamerze na budynku, a następnie wróciła do rozglądania się po wnętrzu ich potencjalnej mordowni.
Zerknęła na mężczyznę, gdy zaczął pukać po ścianie. Miała nawet to jakoś skomentować, jednak niespodziewanie Mercer wrócił do poprzedniej nocy i kpił sobie z niej. Ona co prawda nie wstydziła się tego, jak głośna była, ale biorąc pod uwagę ich relację miała nadzieję, że nie będą do tego wracali. Zgodnie jednak z przewidywaniami zamierzał jej to wytykać, jakby była jedyną winną tamtej sytuacji. Nie zdążyła się jednak odgryźć, gdyż Scott dodał zaraz coś jeszcze, co złagodziło jego poprzednią wypowiedź. Odebrało jej nieco kpiarstwa.
- Pewnie tak by było - potwierdziła jedynie lekko jeszcze raz rozglądając się po wnętrzu. - Nie ma to jednak znaczenia, bo nikt tu się pieprzyć nie będzie. Dla nich budynek ma stwarzać pozory dobrego miejsca, a dobre tak naprawdę musi być dla nas - w końcu nie zamierzała tworzyć siedziby NoGods, tylko pokazać im budynek i opowiedzieć jak oczami wyobraźni ona to widzi.
Ściągnęła brwi słysząc o ryglowaniu, bo właśnie się pogubiła.
- Czekaj, jak ty to widzisz? Ja byłam pewna, że wybieramy budynek, przygotowujemy się w nim do ataku, a następnie ja ich ściągam by pokazać nową siedzibę, opić czy coś tam i wtedy ich atakujemy. A nie stwarzamy tu siedziby - co do dwóch herosek, tylko skinęła głową zgadzając się z nim zanim jeszcze się wypowiedziała.
- Gdybym nie była, zarówno nie byłoby mnie w obozie, jak i nie namawiałabym ciebie do wykończenia wszystkich, a nie tylko Adana - przyznała, po czym uśmiechnęła się lekko na wspomnienie przyjaciela. Wiedziała, że próbuje ją drażnić, ale to akurat na nią nie działało. - Jellal? Wyrywałby się do pomocy. Powiedziałby pewnie, że jestem najlepsza i pocałował żeby mnie jeszcze bardziej nakręcić - wzruszyła lekko ramionami. Co prawda z tym pocałunkiem nieco koloryzowała, bo najpewniej by ją przytulił czy cmoknął, ale biorąc pod uwagę ich niedawną noc, wszystko było możliwe. Czemu więc nie przedstawić takiego scenariusza i patrzeć jak Scott na to reaguje?
- Chcę wybrać najlepiej, więc sprawdzamy jeszcze inne twoje propozycje - rzuciła twardo nie przyjmując odmowy. Sprawdzili więc lokal za lokalem, ale okazywało się, że cały czas wygrywał ten z cienkimi ścianami. Przedostatni budynek miał w jej oczach sporo potencjału, ale Mercer zaczął później coś wymyślać. Miała wrażenie, że za wszelką cenę chce, żeby stanęło na jego i tylko o to się rozchodziło.
Wrócili więc do wygranego pustostanu, a Tanja oparła się pośladkami o stół.
- Trzeba ustalić plan działania i przygotować się - stwierdziła rozglądając się nieco i już w głowie powoli układając jakiś wstęp do planu.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pon 03 Lip 2023, 14:03

Mercer spojrzał tylko na Tanję, która zaczęła uderzać w tony takie jak jego ego (które było dość duże, trzeba przyznać), jednak w dalszym ciągu odbierał to jako pewną obelgę do jego skuteczności w researchu. Co prawda nie na tym powinni się skupiać, ale tak to już było z charakternymi ludźmi, że czasem nie potrafili schować swojej dumy do kieszeni i reagowali nad wyraz, zamiast przejść do konkretów.
- Dlatego chcesz ich wytłuc wszystkich na raz, zamiast po kolei. Logiczne - wytknął jej kolejny raz błędne założenie jej planu, bo choć ostatecznie zgodził się na załatwienie wszystkich za jednym zamachem, tak pojedyncze polowania byłyby zdecydowanie łatwiejsze. W ich sytuacji wystarczył jeden detal, który zadzieje się nie tak, jak założyli i już wszystko może pierdolnąć. Rozumiał, że blondynka chce szybko przejść do porządku dziennego i ostatecznie odciąć się od NoGods, ale niech teraz nie wyjeżdża z tekstami, że nie będzie się narażać bardziej niż to konieczne. Gdyby tak było, przystałaby na propozycję ataku jeden po drugim.
- Robimy rozeznania, żebyś mogła sobie wybrać grób dla kolegów - odparł ówcześnie prychając, bo tak naprawdę on byłby w stanie załatwić ich w każdym budynku. Tak przynajmniej myślał, choć jak zostało już zauważone wcześniej, on był zwolennikiem pojedynczego eliminowania NoGods, więc tak naprawdę wystarczy jeden błąd i nawet odpowiednio dobrany budynek może nie mieć znaczenia.
Sam nie wiedział, dlaczego sprostował swój nomen omen prowokujący komentarz, jednak reakcja Tanji była dość... dziwna. Czy może raczej wytworzyła na moment dziwną atmosferę, bo rozmawiali ze sobą jak dobrzy znajomi lub przyjaciele nawet, których złośliwości były tylko dla zabawy, a nie faktycznego zranienia drugiej strony.
Zaskoczyło go też kolejne pytanie Tanji.
- Jak to jak? - rzucił nie kryjąc swojego zdziwienia. - Skąd masz pewność, że wszyscy tu przyjdą? Co jeśli któreś z nich się spóźni? - skoro chciała załatwić ich wszystkich na raz, to musiała mieć pewność, że zjawią się tu w komplecie. Jego zdaniem samo zaproszenie do zerknięcia na lokację nie było ostatecznym argumentem, gdyż dało się odczuć, że wielu z tych półbogów nie jest zainteresowanych technikaliami i zależy im na przyjściu na gotowe.
- Jak już akcja się zacznie, to nie będziemy kontrolować wszystkiego wokół. Nie chcę dostać kosy w plecy - dodał, bo tak jak Gashi mogła mieć konkretną wizję do ataku, tak Scott nie spodziewał się, że Gashi aż tak wierzy w mnóstwo losowych czynników, które mogą się gdzieś po drodze wysypać. Sam atak już pal licho, wystarczy zatrzymać czas i zarżnąć wszystkich w tym czasie, jednak co jeśli znajdzie się ktoś, kto będzie poza wpływem mocy Albanki i ich zaskoczy, gdy oni będą wieńczyć dzieło? To właśnie było zwiększone ryzyko.
Na następną jej odpowiedź zareagował prychnięciem.
- I czym ty się różnisz od Adana? - skomentował, bo jego zdaniem tego typu "nakręcenie się" poprzez pocałunek z Jellalem było dość prymitywną formą zwiększenia adrenaliny, którą do teraz przypisałby tylko psom pokroju Adana. Najwidoczniej jednak w Tanji zostało więcej NoGods, niż by się spodziewała, co wcale nie oznaczało z kolei, że to było coś złego. Ot syn Hollera miał nieco inne oczekiwania względem jej odpowiedzi. Nie żeby zazdrościł czy coś.
Wzruszył tylko ramionami i zgodnie z życzeniem Albanki udał się z nią do kolejnych lokacji, które w ostatecznym rozrachunku odpadły. Powrócili więc do budynku z cienkimi ścianami celem przygotowania pierwszej wersji ataku, który, jak zostało ustalone wcześniej, odbędzie się właśnie tutaj po zwołaniu niedobitków.
Mercer rozejrzał się tylko po pomieszczeniu, a następnie skupił wzrok na Tanji, która również dumała, od czego można tu tak naprawdę zacząć.
- Jeśli chcesz, żeby to się udało, to musisz zgarnąć wszystkich w jedno miejsce. Potrzebne nam odpowiednio duże pomieszczenie, żeby nie wzbudziło podejrzeń. Hol jest zbyt na widoku, ale na końcu korytarza, na prawo od wejścia jest jakiś magazyn, więc proponowałbym właśnie to. Przez jakiś czas mogę być z tobą w kontakcie telepatycznym, więc wystarczy twój sygnał, żebym wkroczył z dowolnego miejsca w okolicy tego budynku. Nie powinienem być w środku, bo mogą mnie wykryć z pomocą swoich zdolności - tu miał na myśli przede wszystkim czytanie w myślach i kontrolę emocji. - Na jak długo jesteś w stanie zatrzymać czas? - spytał po chwili.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sob 19 Sie 2023, 11:20

- Ja mam życie w porównaniu do ciebie i nie zamierzam spędzić 10ciu lat na tropieniu ich - może i Scott był skuteczny w zabijaniu NoGods, ale nie był zbytnio szybki. Dała mu zresztą drogę wolną na początku tej dyskusji. Mogli zabić Adana, a resztą mógł bawić się on przez następne lata.
Wywróciła tylko oczami słysząc o jej "kolegach" i mogile wybranej dla nich. Wiedziała, że nie tylko umiejętności, ale i trochę szczęścia jest im potrzebne. Dlatego też chciała przygotować solidny plan, by jak najmniej zostawić przypadkowi.
- No dobra, ale nie powiedziałeś, że my mamy zaryglować, tylko oni mogą. Dlatego zwątpiłam, bo to brzmiało jakby mieli tu pojawiać się ileś razy i tak to sobie wykombinować. A to my mamy ich tu sprowadzić raz i wykończyć - być może się wtedy przejęzyczył i na to wychodziło, bo oni sami jak najbardziej musieli pozamykać drzwi na wypadek spóźnialskich.
Kiedy jednak porównał ją do Adana, jak na dłoni można było zauważyć jak zmienia się jej nastawienie. Nienawidziła i brzydziła się Adanem, a on ją do niego porównywał? Atmosfera od razu zgęstniała pod samym jej spojrzeniem.
- Lepiej więcej mnie do niego nie porównuj - warknęła tylko i na końcu języka miała, że Adan nie był na tyle pierdolnięty, by nakręcać się masturbującą się kobietą. Wrogiem dodajmy. A w dodatku skradł się i robił to z ukrycia jakiś czas.
- 10 minut mniej więcej - zastanowiła się nad wszystkim, co powiedział. - Może najpierw te dwie wariatki zaproszę? Wymyślę, że potrzebuję kobiecej ręki do dekoracji albo nawet, że przy okazji ciebie mogę oddać, bo już mi nie jesteś potrzebny. Dzięki temu będziesz w samym centrum zainteresowania i szybciej się ich pozbędziemy - zamilkła na chwilę. - Czy lepiej nie ryzykować i niech przyjdą ze wszystkimi? - sama nie wiedziała, która opcja niesie większe ryzyko.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sro 23 Sie 2023, 11:32

Uniósł lekko brwi, będąc lekko zniesmaczonym jej odpowiedzią, bo w dalszym ciągu odnosił wrażenie, że Tanja bagatelizuje całą tą akcję. Ile razy miał jej jeszcze mówić, że by masowy mord się powiódł, wszystko musi być zaplanowane co do sekundy i nie można pozostawić rzeczy przypadkowi? Gashi tymczasem wydawała się nie przejmować w ogóle niczym, jak gdyby miała pewność, że blisko 20 osób zjawi się dokładnie w tej samej porze, w tym samym miejscu i z zerowymi podejrzeniami. Można było być naiwnym, ale aż do takiego stopnia? I jeszcze te teksty o tym, że ma życie w porównaniu do niego. Może i ma, tylko bez konkretnego planu nawet nie zdąży z tego skorzystać, na co kolejny raz Scott starał się ją uczulić.
- Nie każdy jest jak syn Tartaru, że wyrżnie wszystkich od razu - wzruszył tylko ramionami, bo już naprawdę męczyły go dyskusje na temat zlikwidowania NoGods przez nich. Coraz bardziej odnosił wrażenie, że Tanja nie przykłada do tego odpowiedniej wagi i tak naprawdę zależy jej jedynie na tym, by zrobić to szybko i mieć to z głowy. Zupełnie tak, jakby robiła to pod przymusem, nie z jakichś bardziej przyzwoitych pobudek.
- Bo nie wiem, jak to ostatecznie wyjdzie - zaczął tłumaczyć, krzyżując przy okazji ręce na klatce piersiowej. - Zakładasz, że zjawią się wszyscy i to niemal punktualnie, a my po prostu wejdziemy, zatrzymamy czas i poderżniemy im gardła, na co oni nie zdążą zareagować. Jesteś stu procentowo pewna, że nikt się nie spóźni albo w ogóle nie oleje tego spotkania? A co jeśli kilka osób się wysypie, bo im kurwa termin nie podpasuje? - rzucił kilkoma pytaniami i westchnął lekko. - Stawiasz wszystko na jedną kartę, a z doświadczenia wiem, że to nie zawsze dobry pomysł - przestrzegł ją, bo sam jako młody łowca naciął się kilka razy na tego typu założenia. Został ofiarą własnej arogancji i przez to wiele razy ledwo uchodził z życiem. Takiej akcji nie przeprowadzał za to nigdy, więc brał pod uwagę różne czynniki i zdarzenia, które finalnie mogą wpłynąć na efekt ich zadania. Nie żeby zależało mu jakoś specjalnie na Albance, ale wolał, by oboje wrócili w jednym kawałku i wykonali swoje zadanie.
Stojąc ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękami obserwował ją. Dostrzegł, że trafiły ją jego słowa, a komentarz Tanji tylko utwierdził go w przekonaniu, że tutaj nie chodzi o innych NoGods, tylko właśnie o Adana.
- To przestań myśleć pizdą i zacznij mózgiem - odparł oschle, bo jego komentarz nie wynikał z jakiejś wybitnej złośliwości, a z zauważenia faktu, że sama uważała Adana za obleśnego i myślącego głównie o seksie, podczas gdy sama wspomniała o nakręcaniu się z Jellalem. Nie żeby w obozie takie praktyki nie miały miejsca, gdyż słyszał wiele historii o tym, jak podczas misji czy patroli organizowane były wręcz orgie, ale no sama teraz Gashi się wystawiła na atak z jego strony.
Oparł się plecami o ścianę i znów westchnął cicho, zastanawiając się, która wersja zdarzeń przyniesie im więcej pożytku.
- Jeśli będziemy załatwiać ich po kilka grupek, istnieje mniejsze ryzyko, że oberwiemy, ale przez to rozkładamy to w czasie. Rośnie zatem ryzyko odkrycia naszych zamiarów przez pozostałych. Nie wiemy przecież jak, kiedy i co ile wszyscy się kontaktują ze sobą i z Adanem - zastanowił się przez moment. - Jeśli chcemy zgarnąć ich wszystkich w jedno miejsce, wtedy zwiększa się szansa na to, że nie rozgryzą nas, ale też bardziej jesteśmy narażeni na wszystko. Nie wiemy, czy nie mają jeszcze jakichś sztuczek w zanadrzu - to była ciężka sprawa, bo wszystko rozchodziło się o ilość. Gdyby było ich więcej, jeden mocny atak by wystarczył, ale oni musieli poradzić sobie z grupą nomen omen silnych osobników, mając do dyspozycji tylko dwie pary rąk.
- Ale sam pomysł z oddaniem mnie jako zabawki może się udać - pochwalił tę część propozycji, bo sam o niej nie pomyślał, a wczorajsza mistyfikacja się udała, więc jeśli Tanja chciała postawić na tę kartę, to mogło się to powieść.
- Jest coś, co wszyscy z nich chcieliby zobaczyć i nie odpuściliby takiej okazji? Największym naszym problemem są ich potencjalne spóźnienia bądź odwołanie obecności na tym spotkaniu. Jest jakiś sposób na to, żeby na pewno wszyscy tutaj przyszli? - spytał, bo kobieta znała ich zdecydowanie lepiej, więc może coś jej wpadnie do głowy.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Nie 10 Wrz 2023, 15:22

Tanję niezwykle irytowało to, że do jednego słowa blondynki, Scott dopowiadał sobie pół strony i jeszcze miał o to pretensje bądź nabijał się z niej. Próbowała ignorować jego wymysły, ale z każdym kolejnym wymyślonym komentarzem było jej coraz ciężej. Jeszcze skończy się to tak, że faktycznie zabiją tylko Adana, a później Gashi będzie mieć to w dupie, bo na takie trucie nie miała ochoty. I tak poświęcała się bardziej niż od niej wymagano, skazywała się na Scotta dłużej niż była potrzeba, ale Mercer i tak musiał wciąż traktować ją jak jedną z NoGods.
- Ale do chuja ty sobie to dopowiadasz, ja nic takiego nie powiedziałam - rzuciła w końcu zmęczona. - Po to tu wróciliśmy obmyślić plan, by przygotować się między innymi na różne scenariusze. Nie zakładam, że będą punktualnie, bo wiem, że nie będą. A czy ja kurwa coś powiedziałam, że punkt 18 zatrzymuje czas i nie ważne co się dzieje, to zabijamy tych co są, a później jakoś to będzie? - westchnęła ciężko i wstała ze stołu, by przejść się po pomieszczeniu. Im dłużej z nim dyskutowała o słowach włożonych w jej usta, a nie obmyślali planu, tym mniej miała ochotę w to się bawić. I do chuja nie zależało jej tylko na Adanie, ciekawe skąd taki wniosek Scott wyciągnął. Bo nie chciała być do niego porównywana? Jak do reszty tych imbecyli.
Wysłuchała spokojnie jego wniosków i lekko nawet skinęła głową. Każda z opcji miała swoje plusy i minusy, choć wolałaby dwie laski wykluczyć wcześniej. Szczególnie wariatkę grzebiącą w głowie, to było zbyt niebezpieczne. Nie powiedziała jednak nic, bo cały czas zastanawiała się nad potencjalnie najlepszym scenariuszem.
- Chlanie, narkotyki i orgia - rzuciła pierwsze, co przyszło jej do głowy. - Albo posiadanie kogoś istotnego z obozu jak Corvus albo zdrajcy jak Jellal - możliwość zarówno orgii, jak i znęcania się i zabójstwa kogoś z obozu byłaby dla nich zbyt kusząca, by ją sobie odpuścić.
- Oni lubią się spóźniać, choć wczoraj zdaje się byli punktualnie. Może coś się zmieniło, może do tych zakutych łbów też dotarło, że olewczym podejściem nic nie ugrają, tylko ich ktoś rozgromi - tylko gdybała, bo co zmieniło się przez te kilka lat nie miała pojęcia.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pon 18 Wrz 2023, 20:34

Scott nie miał jak inaczej interpretować jej słów, bo plan Tanji był dość... okrojony, delikatnie mówiąc. Nie przemyślała żadnych szczegółów, lawirowała jedynie między kilkoma propozycjami, które finalnie były całym tłem do ich akcji. Mercera denerwowało to, że nie potrafiła się określić i jednoznacznie stwierdzić, co byłoby dla nich najlepsze w tej sytuacji. Rzucała co prawda kilka sugestii, ale dalej to na jego barkach spoczywało przygotowanie odpowiedniego planu egzekucji NoGods.
Przez moment stał spokojnie, ale nagle go wryło, bo przecież jeszcze kilka chwil temu Tanja była zwolenniczką tego, by wyrżnąć ich wszystkich na raz, a teraz nagle brała pod uwagę, że coś mogło się nie udać? Przecież on dokładnie o tym mówił od samego początku. Jego zdaniem Gashi nie dostrzegała tego, jak bardzo arogancko podchodzi do tematu planu i że nawet jeśli myśli inaczej, to prezentuje mu postawę lekceważącą z delikatnym naciskiem na masowy mord.
- Od wczoraj pieprzysz o tym, że musimy ich wszystkich załatwić, a teraz nagle mówisz, że to nie twoje słowa? - westchnął lekko. - Staram się dostosować plan do twoich potrzeb, bo widzę, że ich nienawidzisz i chcesz to zakończyć jak najszybciej, choć jeszcze wczoraj gówno mnie to obchodziło - dodał. - Nie znoszę cię i wczorajsza noc nic nie zmienia, ale nie chcę dać się zabić i nie chcę też, by zabili ciebie. To by mi tylko przysporzyło problemów - mimo tego, że był rozgniewany, to jednak właśnie przyznał, że nie zależy mu na śmierci Albanki i że chce ją doprowadzić do obozu całą i zdrową.
- Dlatego określ się w końcu, czy chcesz zabić ich wszystkich na raz, czy dzielimy ich na grupy i zaproponuj coś, co może nam pozwolić na obie te opcje. Ty ich znasz, nie ja - dorzucił na koniec, po czym schował drugą rękę do kieszeni i westchnął lekko, znów opierając się plecami o ścianę.
Nerwy trochę z niego zeszły i kiedy już zaczęli rozmawiać normalnie, okazało się, że potrafią wyciągnąć ciekawe wnioski oraz wymienić się spostrzeżeniami.
- Corvus i Jellal odpadają, więc zostaje libacja, dragi i orgia. I to najlepiej na raz - powiedział, po czym odbił się delikatnie od ściany i skrzyżował od razu ręce na klatce piersiowej, podchodząc przy okazji do okna. Tym samym stanął plecami do córki Chronosa.
- Więc w sumie chuj wie, czy będą punktualnie, czy się spóźnią - skrócił jej wypowiedź, mówiąc bardziej do samego siebie niż do niej. - Z drugiej strony, zawsze możemy poczekać, jeśli któreś się spóźni - głośno myślał. - Tylko wtedy istnieje ryzyko, że... mogą puścić nam hamulce - to było dość delikatne określenie na wsadzanie sobie łap w gacie i chęć przerżnięcia się przez największych wrogów.
Mercer odwrócił się odrobinę i tym samym stanął bokiem do Albanki, po czym przekręcił głowę i spojrzał na nią.
- Jeśli obie te idiotki będą, dam radę powstrzymywać tylko jedną i będzie to musiała być Mei - zaznaczył, bo tak jak Alexandra wywoływała u nich różne emocje, tak koniec końców nie mogła czytać w myślach jak Mei, dlatego właśnie to tę drugą należało blokować z pomocą swoich zdolności. - Nie żeby nie podobała mi się ta perspektywa, w końcu wczoraj zabrnęliśmy dużo dalej i było przyjemnie - można było uznać to za mały żarcik z jego strony, co skwitował dodatkowo delikatnym szczerym uśmiechem na koniec. - Ale obawiam się, że tym razem Alexandra może użyć znacznie więcej swoich mocy, a to by oznaczało, że... będę zdekoncentrowany - dość polityczne określenie tego, że prawdopodobnie będzie pożerał Tanję wzrokiem i nawet porzuci plan na kilka chwil, by dostać to, czego chce, albo raczej co wymusiłaby na nim Alexandra.
Westchnął lekko zrezygnowany i kopnął jakiś karton, który leżał przy jego prawej nodze.
- Że też musisz być... taka - warknął sam do siebie, ale nie dokończył zdania, bo rzecz jasna chodziło mu o narzekanie na to, iż Tanja jest kurewsko seksowna i że jak na ironię nigdy nie spotkał kobiety aż tak w swoim typie jeśli chodzi o wygląd jak właśnie ona. A to był główny problem, bo Alexandra bezczelnie to wykorzystywała i on z racji skomplikowanej sytuacji, nie miał jak temu zaradzić. Już raz się przed nią odsłonił i co z tego wyszło? Pieprzyli się, aż wióry leciały i to będąc zaciekłymi wrogami. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby byli wobec siebie neutralni, albo co gorsza... mieli się ku sobie.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sob 23 Wrz 2023, 19:30

Westchnęła tylko ciężko na jego słowa, bo zdaje się, że rozmawiali w kompletnie różnych językach i siebie nie rozumieli. Wyciągał z dupy informacje i interpretował jej słowa w miejscach, gdzie nie było na nią miejsca, bo dosłownie chodziło jej o to co mówiła. Nie zamierzała się kopać z koniec i po raz kolejny wyjaśniać dziecku, że to nie szkoła i nie trzeba czytać między wierszami, a autorowi chodziło o to i tamto.
Późniejsze słowa nieco ją zaskoczyły, chociaż też ich nie skomentowała. Nie miała zamiaru przerzucać się pierdołami, kiedy musieli wspólnie obmyślić plan. Wspólnie. Nie Tanja ani nie Scott samodzielnie.
- Wolałabym ich zabić na raz, bo nie mam zamiaru poświęcić roku na tropieniu ich. Jeżeli uważasz to za ryzykowne, zabijmy samego Adana, jak plan zakładał i wracajmy do obozu. Zdamy raport kto żyje i niech obóz robi z tym co chce - zaczęła spokojnie, bo to nie była jej misja, a ich misja. Decyzję więc musieli podjąć wspólnie i ona dostosuje się do tego, co mężczyzna postanowi. - Ja ich nie znam tak naprawdę. Przez lata skupiałam się na tym, by nie wypaść z roli, a nie poznawać ich zwyczaje. Podejrzewam, że ty możesz wiedzieć o nich więcej. Niemniej sądzę, że wspólnymi siłami możemy stworzyć fajny plan - wyjaśniła swój punkt widzenia, bo o ile wiedziała coś o członkach NoGods, to odnosiło się to raczej to imprezowania, bo stykała się z nimi najczęściej w takich sytuacjach. Do różnych misji miała raczej stałą ekipę, do których oni się nie zaliczali.
- Musi być na raz, inaczej mogą się nie skusić - potwierdziła jego słowa i zamyśliła się na chwilę. - Tylko czy orgia tylko między nami czy proponować dziwki? Jeśli to drugie, to istnieje ryzyko graniczące z pewnością, że tego nie przeżyją - to już nawet nie chodziło stricte o NoGods (choć ci też mogli je zabić), a o to, że w walce nie będą się skupiać na nich, by przeżyły, a na własnym życiu.
Wbiła wzrok w jego plecy i poruszyła się nerwowo, gdy wspomniał o ich hamulcach i możliwości ich zatracenia. Choć seks z całą pewnością należał do udanych, to nigdy w życiu nie chciałaby tego powtórzyć.
- Mei mimo wszystko stanowi większe zagrożenie - przyznała mu, choć nie był to powód do radości. Kto by pomyślał, że ta wariatka okaże się sporym problemem? Spojrzała na niego zaskoczona i uniosła lekko jedną brew, gdy przyznał, że było mu przyjemnie. Nie żeby wczoraj tego nie widziała, ale po pierwsze zakładała, że nie będą tego tematu poruszać; a po drugie nie sądziła, że Mercer przyzna to tak głośno i bezproblemowo. Alex stanowiła znów wyzwanie, bo oboje jak widać fizycznie na siebie lecieli i ciężko było się temu oprzeć. A córka Afrodyty nie wytoczyła nawet ciężkich dział. Jeśli jednak się zatracą, to pomijając sam seks w sobie istnieje ryzyko, że Scott nie będzie w stanie chronić ich umysłów, a wtedy są trupami.
Spojrzała na niego zaskoczona, gdy kopnął karton i skomentował ją, choć w sumie nie wiedziała jak.
- To znaczy jaka? - spytała naprawdę nie wiedząc o co mu w tym momencie chodzi. Gashi zaczęła krążyć po pustej przestrzeni próbując zebrać myśli.
- Szkoda, że Alex na ciebie nie leciała. Wtedy mogłabym jej zaoferować ciebie na wyłączność gdzieś indziej - marudziła bardziej niż szukała rozwiązania. A raczej nie umiała go znaleźć. Najlepiej byłoby sprawić, by Alex się nie pojawiła, już na nią jedną mogłaby machnąć ręką, ale nie widziała nie podejrzanego sposobu na to.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Nie 24 Wrz 2023, 17:20

Jak to w ich przypadku często (czy może raczej zawsze) bywało, normalną rozmową nie byli w stanie dotrzeć do niczego. Musieli zacząć się żreć i stawiać sobie słowne kłody pod nogi, by w końcu odpowiednio wybrzmiało to, że Tanji zależy najbardziej na likwidacji wszystkich na raz. Oczywiście Mercer domyślał się, że taka będzie odpowiedź, w końcu poza tym, że wspominała o tym kilka razy, to zwyczajnie najlepiej byłoby odciąć się od tego wszystkiego raz a porządnie, jednak Gashi chyba ostatecznie sama nie wiedziała przez dłuższy czas, czego tak naprawdę się spodziewać. Na jej słowa zatem Scott skrzyżował ręce na klatce piersiowej i spojrzał na nią.
- Więc zabijemy ich wszystkich - postanowił, choć nie miał tak naprawdę konkretnego i skutecznego planu na to. Było mu jednak w pewnym sensie szkoda Albanki, którą zdążył poznać przez ten jeden dzień i widział po niej, że ta pała nienawiścią do NoGods. Utwierdziła go w tym swoją historią, która miała wiele sensu i w którą o dziwo syn Hollera uwierzył, choć równie dobrze mógł ją przecież zbyć. Jeszcze wczoraj było to nie do pomyślenia, a dziś było mu nawet przykro z powodu jej nieszczęścia. Zaskoczyło go też to, że bojowe podejście Tanji przeminęło i nawet podkreśliła, że wspólnie mogą stworzyć naprawdę dobry plan.
- Wspólnie idzie nam lepiej niż osobno - rzucił nieco tajemniczo i sam tak naprawdę nie był pewien, do czego nawiązuje. Równie dobrze mógł mówić o wczorajszej współpracy w klubie, a równie dobrze o tym, że zdecydowanie przyjemniej było się razem pieprzyć niż tylko wspólnie masturbować. Nie zastanawiał się jednak nad tym głębiej, gdyż były ważniejsze rzeczy niż analizowanie każdego, czasem nieistotnego słowa, które padło z ich ust.
Skinął głową, gdy potwierdziła, że prostytutki, alkohol i narkotyki muszą być na raz, to było oczywiste. Druga kwestia była bardziej problematyczna, jednak Scott bardziej niż życie dziwek, cenił swoje oraz przysłużenie się obozowi.
- Dziwki wydają się lepszym pomysłem - rzucił oschle, gdyż nie dbał o ich życie. - Chyba, że masz absolutną pewność co do tego, że każdy i każda z nich mają w towarzystwie kogoś, kogo chcieliby przerżnąć. Wtedy można to ograniczyć tylko do nas - to była jedyna sensowna możliwość, której Mercer niestety nie widział. Adan lecący na Tanję to jedno, ale co z resztą NoGods? Nie mogą mieć pewności, że już tego między sobą nie robili i że teraz jest to po prostu miły dodatek, ale naprawdę potrzebne im są prostytutki, by się wyluzować.
Stojąc plecami do niej westchnął tylko ciężko, bo oboje zdawali sobie sprawę z tego, że Scott może chronić ich od wpływu jedynie jednej półbogini i trzeba było przerzucić wszystkie siły właśnie na Mei. Czytanie emocji w ich przypadku było mniej groźne niż czytanie myśli, jednak było na pewno bardziej inwazyjne i dlatego też oboje niechętnie to przyznawali. Wczoraj puściły im hamulce i świadomie żadne z nich nie chciało powtórki, nieważne jak dobry był to seks.
Spojrzał na nią po kopnięciu w karton i wywrócił oczami, dziwiąc się, że Tanja nie domyśliła się, o co mu chodzi.
- W moim typie - warknął w jej kierunku, nawet na nią nie patrząc. Bo tu wszystko o to się rozchodziło. Gdyby córka Chronosa nie pociągała go aż tak fizycznie, może udałoby mu się jakoś opanować, a przynajmniej do tego stopnia, by nie rozerwać jej ubrań w jakiejś uliczce na tyłach speluny.
- Jest jakiś sposób, żeby wywabić ją trochę wcześniej? - spytał. - Chodzi o coś takiego, co skłoniłoby ją do przyjścia samej wcześniej do siedziby. W pojedynkę nie miałaby szans z nami, więc można byłoby się jej pozbyć przed samą imprezą, dzięki czemu może nie nabiorą podejrzeń - tutaj jednak było wiele znaków zapytania i tak naprawdę ciężko było cokolwiek wyrokować na podstawie jedynie domysłów.
Mercer znów spojrzał na Tanję i przygryzł delikatnie wargę, zastanawiając się nad jedną kwestią.
- Jeśli nie znajdziemy na nią sposobu, to nie pozostanie nam nic innego jak tolerowanie jej obecności. Ewentualnie ten sam plan można zastosować w przypadku Mei, bo tak na dobrą sprawę nieważne, którą załatwimy. Ważne, by nie było ich obu tam - rzucił. - Chyba, że chcesz, żebym pchał łapy w twoje majtki - wzruszył ramionami na koniec, jak gdyby nie robił to na nim wrażenia, jednak w rzeczywistości było zupełnie inaczej.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Wto 03 Paź 2023, 22:10

Nieco jej ulżyło, gdy przyznał, że zabiją ich wszystkich. Nie tylko dlatego, że zwyczajnie chciała się ich pozbyć, ale też z innego powodu. Gdyby skończyłoby się tylko na Adanie, to mogli to zrobić dawno i wczorajsza wpadka mogłaby nie zaistnieć, gdyby od początku tak jej to przestawił.
Nie skomentowała nawet jego słów o wspólnym robieniu. Po pierwsze nie wiedziała do czego pije, a ostatecznie się zgadzali. Musieli połączyć siły nie tylko do zabijania, ale też wymyślania planu, który uwzględni wiele możliwych i różnych sytuacji, które mogą napotkać. W końcu co dwie głowy, to nie jedna. Prawda?
- Chyba tylko ze mną nikt z nich się nie pieprzył - i co prawda kilka osób w tym lasek miało ochotę to zmienić, ale czy to było wystarczające? Nie sądziła. Nie podobał jej się jednak pomysł ze skazywaniem dziwek na śmierć tylko i wyłącznie z tego powodu. - Trzeba będzie zgarnąć z ulicy ćpunki - widzieli przecież które mogły już uchodzić za chodzące trupy. Nie żeby były wtedy szczególnie atrakcyjne, ale sądziła, że myśl o tym, że nie muszą już w ogóle się hamować ich nakręci bardziej po chwili. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że raz spała z Andre. To jednak już zachowała dla siebie.
Kiwnęła głową na jego odpowiedź, a w jej głowie rozbrzmiało "aaaa". To, że byli w swoim typie było oczywiste, ale z jakiegoś powodu Gashi pomyślała teraz, że odnosił się do jej przeszłości w NoGods. W końcu gdyby nie to, to w ogóle nie mieliby tej sytuacji.
- Na Alex nie mam pomysłu - rzuciła zrezygnowana, bo nie wiedziała co poza seksem z gwiazdą Hollywood mogłoby ją przekonać do wcześniejszego przyjścia.
- Mei jest pierdolnięta i jej zawsze unikałam, ale po wczorajszym wiem, że ma na mnie ochotę - wzruszyła lekko ramionami, bo na ile by się wariatka na to skusiła, to inna sprawa. Zaraz jednak coś jej przyszło do głowy, choć pewności nie miała.
- A pole energetyczne? Gdybyśmy byli w tej bańce, to one by wiedziały, że na nas nie wpływają, gdybyśmy zachowywali pozory? - co prawda nie była pewna ani czy psychokineza dokładnie tak działa, ani czy mężczyzna ją opanował. Niemniej słyszała o tym kilka razy i może to był dobry trop?


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sro 04 Paź 2023, 15:06

Tanja szybko zatem zaprzeczyła jakiejkolwiek opcji, że NoGods wystarczy wyłącznie ich towarzystwo. Spodziewał się tego od samego początku i nawet troszkę zaskoczyło go to, że Tanja nie brała w tym udziału, ale koniec końców w żaden sposób tego nie skomentował. Nie jego sprawą było to, z kim Gashi się spotykała i z kim bzykała, a że przy okazji skłamała mu i nie wyjawiła tego, że przespała się z Andre (Johnsonem, he he), to już inna kwestia. Niewiele to zmieniało, bo motyw planu polegający na orgii NoGods ze sobą odpadł.
- To już twoja decyzja, znasz lepiej ich preferencje ode mnie – wzruszył ramionami, bo choć on tropił wielu z nich przez ostatnie lata, tak gust seksualny pozostawał kwestią, która nie bardzo pomagała w poszukiwaniu ich, toteż nie przywiązywał do niej większej wagi. Z drugiej strony gdyby wziął to pod uwagę wcześniej, może wcześniej zlokalizowałby wielu z nich i pozbył się ich przed tą całą akcją. Teraz już się tego nie dowie.
Scott i Tanja dalej rozkminiali cały plan, a sam heros zastanawiał się, czy może nie przeoczyli jakichś ważniejszych szczegółów, które mogłyby pomóc im w skutecznym masowym mordzie. Coraz mocniej wychodziło to, o czym córka Chronosa mówiła już kilkukrotnie. Mimo bycia w NoGods przez lata, tak naprawdę mało łączyło ją z jej członkami i tym samym, nie wiedziała o nich tyle, ile mogłaby, spędzając z nimi tyle czasu. Czy zmieniało to jakoś postrzeganie jej przez Mercera? Raczej nie, ale możliwe, że oszukiwał sam siebie, w końcu od kilku minut nie był złośliwy dla niej.
- Więc może zaproś ją na przedinauguracyjne rżnięcie? – rzucił ot tak, bo na razie nie narodził się w jego głowie żaden lepszy pomysł, a chęć uniknięcia sytuacji z wczoraj, gdy zaczęli się dobierać do siebie przez moce półbogiń była na tyle duża, że łapał się wszystkiego co mógł.
- Pole nie rozwiąże problemu – rzucił po krótkim westchnieniu. - Mogę zablokować je wyłącznie całkowicie, co oznacza, że Mei nie będzie mogła czytać w myślach nam, ani nikomu w tej bańce, a Alexandra nie będzie mieć na nikogo wpływu – wyjaśnił. - To jednak będzie zbyt podejrzane, w końcu dotąd nie blokowałem Alexandry, a Mei ciągle wysyłałem fałszywe, wyreżyserowane wspomnienia, byleby tylko dostała się do tych prawdziwych. Pole spowoduje, że nic nie zobaczy u nikogo i podejrzewam, że wtedy zapali jej się lampka – dodał po chwili. Wcześniej opór mógł postawić, gdyż wybrał kontrowanie czytania w myślach fałszywymi obrazami w ich głowach, dzięki czemu Mei widziała jedynie to, co Mercer jej dostarczał. Nie mogła zatem wyciągnąć od nich niczego o obozie czy ich spisku, ale w dalszym ciągu odnosiła mylne wrażenie, że czyta im w myślach i wyciąga z nich wszystko, co chce.
- Pole miałoby sens tylko wtedy, gdybyśmy uczestniczyli w bezpośrednim starciu – zakończył. Wtedy ani Alexandra ani Mei nie mogliby wpływać na nich za pomocą perswazyjno-telepatycznych zdolności, jednak taka blokada miała sens wyłącznie w boju.
- Gdyby działało to tak, jak założyłaś, nie dopuściłbym to wczorajszej sytuacji – znowu o tym wspomniał, choć widział, że Gashi stara się unikać tego tematu. - Musiałem wybrać mniejsze zło – odpowiedział, po czym przeszedł kilka kroków i stanął w progu pomieszczenia. - Chociaż z drugiej strony… nie było to takie złe. Było nawet przyjemnie – dodał na koniec, a następnie przeszedł się po korytarzu i tym razem zatrzymał się dopiero w czwartym z kolei pomieszczeniu, które do złudzenia przypominało to, w którym jeszcze przed chwilą rozmawiał z Albanką.
Dostrzegając kątem oka, że córka Chronosa dołączyła do niego, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i znów cicho westchnął.
- Więc? Ryzykujesz z zaciągnięciem Mei do łóżka, czy wolisz dobierać się do mnie? – spytał wprost, bo widział tylko dwie możliwości poradzenia sobie z tą sytuacją. Skoro Alexandra była nie do ściągnięcia tutaj wcześniej, to należało pozbyć się Mei, która wyraziła chęć przespania się z Tanją. Wtedy mieli z głowy problem potencjalnego rozkojarzenia i popełnienia błędu z wczoraj. Istniało jednak ryzyko, że Mei może kogoś uprzedzić o spotkaniu lub wobec problemów ze skontaktowaniem się z nią, NoGods mogą nabrać podejrzeń. Drugą ich opcją było uzależnienie swoich czynów od wpływu Alexandry, która zapewne znowu bawiłaby się nimi dla własnej uciechy. Skoro Gashi nie zakładała w ogóle opcji, że tym razem Alexandra mogłaby odpuścić, to najwidoczniej nie było na to żadnych szans.
- Obie decyzje niosą pewne ryzyko, ale jeśli o mnie chodzi, to nie będę miał ci za złe żadnej. Jeśli chcemy ich załatwić raz, a dobrze, na ten jeden dzień muszę ci zaufać. Jestem na to gotów, byle ochronić obóz – rzekł poważnym tonem. - I pomóc ci się od nich uwolnić – dodał niejako zaskoczony sam sobą, że pojawiła się jakaś minimalna chęć pomocy dla Gashi. Czyżby pojawiały się zalążki sympatii i Mercer po prostu okłamywał samego siebie, że tak nie jest?
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sro 11 Paź 2023, 20:00

- Nie znam ich gustu. Bardziej mi chodzi o to, że ci ćpuni i tak by zmarli. A jak jakimś cudem przeżyją, to albo nie będą nic pamiętać albo nikt im nie uwierzy w jakieś moce - ludzie różnie zarabiali na życie i nie żeby Tanja jakoś solidaryzowała się z prostytutkami, ale nie uważała, że z tego samego faktu można je skazywać na śmierć. Myśl, że ktoś sam się zabija powoli i codziennie igra z życiem była już łatwiejsza do udźwignięcia.
- Może tak trzeba będzie zrobić - nie żeby to był plan idealny, ale to było znacznie łatwiejsze i pewniejsze w realizacji niż jakaś zachęta dla Alex. Mei wyraziła wczoraj sporą chęć na Albankę, więc można było to wykorzystać.
Westchnęła cicho, kiedy Scott wyjaśnił jej, że z polem nic nie zdziałają. Co prawda zakładała taki scenariusz, bo nie wiedziała o tej umiejętności za wiele, a właściwie to nic, poza tym, że kojarzyła coś takiego. Niemniej fajnie by było odkryć sposób na to, że mogą ułatwić sobie pracę. No ale niestety, nie mogli mieć za łatwo najwidoczniej. Dobrze jednak było wiedzieć, że w ewentualnej bitce miało to już sens i że mogli na tym polegać. Co prawda miała nadzieję, że podstępem ich wykończą, ale taką alternatywę warto mieć.
Nie skomentowała jego początku wypowiedzi wiedząc, że ma rację. Co prawda wolałaby zapomnieć o sytuacji, niż ją wspominać, ale mają co mają. Miała nic nie mówić, ale na jego ostatnie słowa aż uniosła jedną brew w geście powątpiewania.
- Wyglądałeś na bardziej niż nawet zadowolonego - rzuciła powąpiewając nie gryząc się w porę w język. Nie chciała przecież ciągnąć tego tematu, ale zwyczajnie te "nawet" nie pasowało kompletnie do jego reakcji w nocy. Jemu było zajebiście przyjemnie, ot co.
Ruszyła za nim w sumie po to, by wspólnie rozejrzeć się dokładniej po wnętrzach. Kto wie, może w nich znajdą jakieś rozwiązanie?
Odpowiedź nasuwała się sama, jednak nim zdążyła się odezwać Mercer dodał kolejne przemyślenia. Te ją zaskoczyły, a już zwłaszcza końcówka, co jej mina bardzo dokładnie odzwierciedlała. Potrzebowała kilku sekund żeby to przetrawić, a przy okazji upewnić się, że się z niej mężczyzna nie nabija.
- W takim razie ściągamy Mei. Co prawda Alex nadal będzie się bawić w podkręcanie atmosfery, ale łatwiej nam będzie nad sobą panować i udawać, że na nas to wpływa. Zresztą zawsze możemy skupić się na innych osobach, by nie zapomnieć się za bardzo. W końcu mogliśmy się sobą znudzić. Zwłaszcza ja tobą, co oni sami ci mówili wczoraj - co prawda nie widziało jej się udawanie, że leci na jakiegoś ćpuna, ale lepsze to niż pieprzenie się znowu ze Scottem.
- Więc wstęp już mamy. Ja zapraszam Mei na rżnięcie. Ty możesz albo się ukryć albo być nawet na miejscu udając, że śpisz czy coś. Ja zajmę jej głowę, a ty ją rozjeb. Najlepiej tak, by krwi było jak najmniej albo wcale. W końcu nie może być śladów. Później zwieziemy tych wszystkich ćpunów, trzeba będzie kupić alkohol, dragi i niech oni od razu się naćpają dla świętego spokoju. Resztę zaprosimy na ćpanie, chlanie i ruchanie licząc na to, że wszyscy się wstawią. Możemy dać sobie pół godziny na ewentualne spóźnienia, gdzie impreza będzie się rozkręcać. No i co dalej? - zebrała do kupy zalążek tego planu.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Czw 12 Paź 2023, 13:37

Ironią losu było to, że to ta zła Tanja z NoGods przejmowała się bardziej życiem niewinnych, aniżeli ten prawy i słuszny Scott. Logika podpowiadała, że powinno być dokładnie odwrotnie, tymczasem to Mercer wykazywał się swoją socjopatią, co nie było niczym nowym w jego wykonaniu, gdyż on życie herosa cenił wyżej, aniżeli żywot przeciętnego człowieka. Przekonywały go jednak argumenty blondynki, by zorganizować zestaw ćpunów i ćpunek do ruchania, bo ci i tak prędzej czy później pójdą do piachu, a przy tym nie było aż takiego ryzyka ujawnienia się ze wszystkim, na co obóz z oczywistych względów był uczulony.
- Jeśli twierdzisz, że ćpuni wystarczą, to jak dla mnie mogą być – nie zależało mu przecież stricte na tym, by wynająć prostytutki, skoro zdaniem Albanki wystarczyło mieć po prostu fiuta albo cipę i to wystarczyło, by znaleźć zainteresowanie pośród NoGods.
Uniósł lekko brew zaskoczony jej odpowiedzią, gdy wytknęła mu, że wyglądał na znacznie bardziej zadowolonego niż to opisał.
- Wiele złych rzeczy można o tobie powiedzieć, ale na pewno nie to, że jesteś paskudna i nie potrafisz się pieprzyć – odparł chłodno, trochę sprowokowany jej słowami, choć z drugiej strony, był to przecież jakiś kolejny pokraczny komplement z jego ust.
- Więc tak… byłem nawet bardziej niż zadowolony - widział po córce Chronosa, że ta zdawała sobie sprawę ze swojego seksapilu oraz z tego, że była w jego typie (co zresztą sam jej potwierdził), dlatego też nie widział problemu w tym, by się do tego przyznać. Nie było to przecież nic wiążącego, ot zwykły komentarz na temat jej wyglądu i umiejętności łóżkowych. Nie rzucił przecież żadną sugestią, że „gdyby nie NoGods, to bym do ciebie startował”, bo tego nie wiedział. Wiedział jedynie, że Tanja była bardzo ładna, była bardzo w jego typie i że seks z nią był bardzo przyjemny.
Sam się po sobie nie spodziewał takiej otwartości, ale w pewnym stopniu zrobiło mu się nawet żal Albanki, bo może zbyt pochopnie ją ocenił. Na początku była nieprzyjemna, ale on też przecież nie zaproponował jej przyjaźni, więc odpowiadali złym nastawieniem na złe nastawienie. Wczorajsza noc pokazała mu jednak, że przestrzelił z wieloma rzeczami, a dzisiejszy poranek i popołudnie tylko to potwierdziły. Tanja wydawała się być normalna, zwłaszcza na tle tych pojebów, którzy są głównym tematem ich rozmów od wczoraj.
- Twoja decyzja – skinął tylko głową, bo wybór zostawił wcześniej właśnie jej. On sam był ambiwalentnie nastawiony do tego, gdyż dostrzegał zarówno plusy tego, by się sobą interesować podczas tej szopki, jak i nie. Nie uraziło go w żaden sposób to, że Gashi ostatecznie wybrała potencjalną grę wstępną z Mei, bo sam nie nastawiał się na powtórkę z wczoraj i to wydawało się być sensownym wyborem. Tym bardziej, że Mei mogłaby przenieść swoją uwagę całkowicie na Tanję i mogłaby dać trochę wytchnienia Scottowi tym samym.
- Jeśli nie chcemy krwi, najlepiej będzie ją otruć albo udusić – zaproponował dwa rozwiązania. - Trucizny nie mam ze sobą, ale wystarczy, że czymś ją zajmiesz, a ja w odpowiednim momencie zajdę ją od tyłu i uduszę – miał na to swoje sposoby, więc o to już Tanja nie musiała się martwić.
- Wszystkie potrzebne rzeczy lepiej kupić wcześniej, ćpunów można zwieźć po tym, jak pozbędziemy się ciała Mei – rzucił. - Umówimy ich na konkretną godzinę, zostawimy godzinę na ewentualne spóźnienia, tyle damy radę wytrzymać pod przykrywką. I kiedy wszyscy znajdą się w środku, zatrzymasz czas dla wszystkich poza nami i załatwimy ich jednocześnie – co prawda Mercer miał sposobność ku temu, by zrobić to nawet bez zabawy czasem, w końcu wystarczyło zgnieść ich za pomocą grawitacji, ale mogliby się przy tym pobrudzić, w końcu ciała zaczęłyby pryskać krwią pod wpływem ciążenia.
- Kiedy tylko to się stanie, znikamy. Najlepiej przed przywróceniem czasu, żebyśmy byli poza tym zamętem, jaki się zrobi – dodał po chwili i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - Potem do hotelu, zabieramy swoje rzeczy, wymeldowujemy się i wracamy do obozu. Jeśli nie będzie ich tam wszystkich, istnieje ryzyko, że ktoś zacznie nas tropić, więc nie możemy tracić czasu na sprzątanie – miał na myśli oczywiście martwe ciała NoGods.
- Jeśli coś się wysypie, aktywuję barierę, a potem rozdzielamy i spotykamy się pod tą knajpą, w której dziś rano się widzieliśmy – rzekł. - Jeśli coś będziesz chciała mi przekazać, mów sobie w myślach. Przez tą godzinę dam radę utrzymać blokadę i kontakt telepatyczny z tobą, więc nie będziesz mnie musiała brać na bok nigdzie. No i improwizuj, tak jak robiłaś to wczoraj – zauważył, że wszyscy łyknęli tę wersję Tanji, która najpewniej była jej maską na potrzeby kontaktów z NoGods. - Gdyby któreś z nas ucierpiało, nie oglądamy się za siebie. Ważne, by którekolwiek z nas wróciło i zdało raport. Więc nie oczekuję pomocy od ciebie, ani sam ci jej nie udzielę – chciał żeby to jasno wybrzmiało.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Wto 17 Paź 2023, 21:37

Kącik ust jej drgnął, gdy w pokraczny sposób docenił jej urodę i umiejętności łóżkowe. Ciężko jednak przyznać czy bardziej cieszył ją ten fakt czy to, że przyznał to głośno, choć jej nienawidził. Tanja właściwie nie nienawidziłaby go gdyby nie fakt, że próbował ją niegdyś zabić. Śmierć innych gnid nie bardzo jej obchodziła, choć z jego ręki zginęła też jej koleżanka, która nijak do NoGods pasowała.
- To tak zrobimy - przytaknęła, gdy zaproponował uduszenie Mei. Ona już z całą pewnością zajmie jej głowę, bo gdy chciała, to potrafiła być bardzo zajmująca. Azjatka z całą pewnością nie będzie miała czasu na rozmyślanie o czymkolwiek innym jak pragnienie Albanki.
- Dobry pomysł - przyznała, gdy stwierdził, że najpierw dragi potem ćpuni. Plan był dość prosty (o ile nie liczyć wytrzymania przez godzinę), ale skuteczny. Tanja bardziej bałaby się jednak, że jakby Scott użył swoich mocy, to przypadkowo i ją grawitacja by zabiła. Lepsze było poderżnięcie gardła czy coś w tym guście.
- Więc mamy plan - przyznała po wysłuchaniu go do końca. Wcale nie przejęła się tym, że nie zamierzał jej ratować, bo i ona nie miała w planach tego robić, jeżeli to by jej zagrażało w jakiś sposób. Gashi przeszła się po pokojach i gdy w jednym z nich znalazła stos zatęchłych materacy, aż się uśmiechnęła i zaczęła je rozkładać po całym pomieszczeniu. Tym największym.
Po tym pojechali najpierw na zakupy alkoholu, którego było od groma, bo przecież musiał robić wrażenie stos butelek. Następnie udali się w mniej bezpieczne dzielnice San Jose, gdzie zakupili po trochu różnych narkotyków. Gdy wszystko było gotowe, Tanja zgodnie z umową puściła zachęcającą wiadomość do Mei, od której szybko dostała odpowiedź. Oczywiście twierdzącą, którą pokazała od razu Mercerowi, jak i następną, która przyszła po kilku sekundach i mówiła, że za pół godziny Azjatka będzie na miejscu. Pozostało czekać.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sro 18 Paź 2023, 15:15

Mercer miał za sobą mnóstwo ofiar, jednak przeważającą większością z nich byli herosi z przeszłością w NoGods. Jak już pokazał wielokrotnie dziś czy wczoraj, nie wierzył w odkupienie i przymus pracy dla tej organizacji, dlatego też domagał się sprawiedliwości absolutnej: wrogowie obozu muszą zostać ukarani i to w najsurowszy z możliwych sposobów. Co prawda dziś troszkę zbastował i nawet próbował zrozumieć sytuację Tanji, przyznając nawet, że w pewien sposób mu jej szkoda, ale to nie wystarczyło do tego, by przestać jej nienawidzić. A, że przy okazji pieprzyli się wczoraj i było mu dobrze, to nie widział problemu, by tego nie przyznać. Niech chociaż jeden plus wybrzmi z tej ich wspólnej misji.
Skinął głową zgadzając się najpierw na plan odnośnie Mei, a później na to, co sam zaproponował, czyli zorganizowanie w pierwszej kolejności alkoholu i narkotyków, a dopiero potem osób, które te środki zażyją. Półbogowie wybrali pierwszy lepszy sklep, w którym zaopatrzyli się w napoje procentowe, a następnie rozdzielili się, by oszczędzić na czasie i spróbować w jak najszybszy sposób ogarnąć dragi oraz ćpunów.
Zaskakująco gładko im z tym wszystkim poszło, więc kiedy wrócili na miejsce pogrzebu NoGods, Scott stanął tylko w pomieszczeniu i czekał, że Gashi załatwi wszystkie formalności z Mei. Przytaknął tylko, gdy zobaczył treść wiadomości blondynki i odpowiedź na nią, co tylko potwierdziło ich wcześniejsze przypuszczenia. I choć w żaden widoczny sposób na to nie zareagował, dopiero po potwierdzeniu przez Chinkę zainteresowania seksem z Tanją, zaczęło mu to przeszkadzać w jakiś sposób. Nie była to w żadnym wypadku zazdrość, ale poczuł jakiś dziwny dyskomfort na samą myśl o tym, że córka Chronosa może nawet udawać zamiar przerżnięcia Mei.
- 30 minut, przygotuj się – oświadczył, mając na myśli rzecz jasna przebranie się, bo teraz Gashi stała przy nim w zwykłych ciuchach. Nie żeby nie wyglądała w nich dobrze, ale dla zwiększenia szans mistyfikacji, mogłaby trochę podkręcić atmosferę strojem i pokazać Mei, że nie tylko chce się z nią przespać, ale też chce być obiektem jej westchnień przez te kilka godzin.
Scott opuścił pomieszczenie, dając się przebrać Tanji w ciuchy, które ta przyniosła ze sobą z hotelu i udał się na obchód po całym budynku, by mieć pewność, że jakiś ćpun nie pomylił godziny i nie przybył tutaj zbyt wcześnie. Świadkowie to ostatnie, co było im potrzebne, więc dobrze było to wszystko ogarnąć.
Kiedy okazało się, że teren jest pusty, wrócił po kilkunastu minutach do Gashi i spojrzał najpierw na nią, zawieszając na moment oko na niej, bo trzeba było przyznać, że wyglądała bardzo ponętnie, a następnie na swój zegarek na lewym nadgarstku.
- Zostało 10 minut, ukryję się – rzucił krótko i obrócił się na pięcie, celem wyjścia z pomieszczenia. - Wyglądasz całkiem całkiem – rzekł na koniec, stojąc w progu i obracając lekko głowę w jej kierunku, po czym bez słowa udał się w nieznane dla Tanji miejsce. Istniało bowiem ryzyko, że jego blokada mentalna wraz z odległością może być słabsza, więc dobrze by było, żeby Mei nie wiedziała w ogóle o tym, że wczorajsza „zwierzyna”, którą upolowała Albanka w postaci Mercera dalej z nią jest tutaj.
Mei zjawiła się niemal punktualnie, wyprzedzając swój zaanonsowany czas przybycia o zaledwie półtorej minuty. Dzisiaj była ubrana w obcisłą sukienkę, kilka dodatków oraz szpilki. Wyglądała tak, jakby przyszykowana była na randkę i tak też od samego początku się zachowywała, bo kiedy zobaczyła Tanję, od razu uśmiechnęła się zalotnie.
- Obstawiałam, że wybierzesz coś bardziej dziwkowego, a tu się okazało, że to ja wyglądam jak prostytutka – zaśmiała się głośno i od razu podeszła do swojej koleżanki, by objąć ją, a jednocześnie cmoknąć w usta na powitanie, choć widać było po niej, że miała ochotę na znacznie więcej.
Mei przygryzła delikatnie wargę, kiedy zajrzała z pomocą telepatii do głowy Tanji i zobaczyła w niej wizje, jakie podsyłał jej Mercer, w których to uprawiają dziki i namiętny seks.
- Wiedziałam, że ci się spodoba – uśmiechnęła się znów i obróciła wokół własnej osi, prezentując sukienkę, która podkreślała jej całkiem wysportowany tyłek oraz niewielkich rozmiarów biust. - Gdzie mogę dostać coś do picia? – chodziło jej rzecz jasna o alkohol, więc od razu zaczęła się rozglądać po całym pomieszczeniu i nie dostrzegając go, wróciła wzrokiem do Tanji.
- Nie wypiję wszystkiego teraz, nie musisz tego przede mną ukrywać, kochanie – znów zachichotała, tym razem z tym nieco psychopatycznym vibem, po czym kolejny raz się rozejrzała, domagając się tym samym konkretnej odpowiedzi na jej pytanie.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Nie 22 Paź 2023, 20:23

Uśmiechnęła się lekko, kiedy Mei tak szybko i tak chętnie przystała na jej propozycję. Nie dlatego, że jej to schlebiało, ale dlatego, że ułatwiało im to znacząco zadanie. W końcu gdyby Chinka nie była aż tak chętna, to cały plan poszedłby się jebać. Pokazała więc mężczyźnie wiadomości, a następnie przytaknęła mu na jego słowa. Oczywiście o tym pomyślała, bo nie tylko musiała zachowywać się jak Tanja z NoGods, ale też ubierać na imprezy odpowiednio.
Jako, że miała dwa stroje tak na wszelki wypadek, gdyby pierwszy był w krwi, chwilę się zastanowiła co wybrać. Ostatecznie ubrała, gdy już Scott opuścił pomieszczenie a'la lateksowe spodnie i niewiele zasłaniający top (o taki). Nakleiła jeszcze naklejki na sutki, coby je zakryć, ubrała szpilki i właściwie była gotowa. Rozpuściła włosy, poprawiła makijaż ust i pozostało czekać na wariatkę.
- Jasne - zdążyła mruknąć, a następnie lekko się uśmiechnęła na jego komplement. Coś czuła, że jego całkiem całkiem oznacza, że wyglądała zajebiście. Nie żeby potrzebowała potwierdzenia, bo przecież doskonale wiedziała jak wygląda. Nie była fanką tego stylu ubierania się, ale co by nie mówić, on do niej pasował niemalże idealnie.
Gashi oczekując kobiety kręciła się po pomieszczeniu bez celu, dlatego też uśmiechnęła się lekko gdy usłyszała pukanie. Przywdziała maskę pewnej siebie suki z NoGods i z zadowoleniem wpuściła Mei do środka, od razu za nią zamykając drzwi. Tanja musiała przyznać, że Chinka wyglądała lepiej niż zazwyczaj. Postarała się.
- Wyglądasz idealnie - mruknęła patrząc w oczy kobiecie tuż po tym jak się cmoknęły. Albanka oczywiście też objęła swoją partnerkę, żeby dodać temu autentyczności.
Blondynka uśmiechnęła się szeroko na przygryzioną wargę Mei oraz jej słowa. Przyglądała jej się z udawanym zainteresowaniem, gdy ta się prezentowała, by zaraz złapać ją w talii i gwałtownie do siebie przyciągnąć.
- Gdybym tylko wcześniej wiedziała... - mruknęła ponętnie prosto w usta Chinki patrząc jej przy tym w oczy, odnosząc się oczywiście do zainteresowania Mei Albanką.
- Pora więc to nadrobić - rzuciła więc wyraźnie zadowolona wariatka, po chwili jednak pytając o alkohol. W pierwszej chwili nie odpowiedziała na pytanie, tylko pozwoliła jej się rozejrzeć dając tym samym czas Scottowi. Co prawda nie sądziła, by był tuż za ścianą, ale lepiej było dmuchać na zimne.
- Myślałam, że nie będzie ciebie nic poza mną interesować, no ale okej. Chodź - złapała drobną kobietę za dłoń i zaprowadziła ją do sąsiadującego pomieszczenia, gdzie wielki stół uginał się wręcz od alkoholu.
- Czym chata bogata - zaśmiała się i puściła Mei, a sama zawędrowała do stojącego przy ścianie biurka. Oparła się o nie pośladkami i przyglądała się brunetce. - Tylko nie każ mi czekać długo - mruknęła jeszcze na zachętę i czekała. A to nie trwało długo, bo Chinka nalała do dwóch szklanek whisky i przyszła do Albanki.
- Za nasz seks - wniosła toast śmiejąc się przy tym, na co Tanja z uśmiechem się stuknęła i upiła malutkiego łyczka alkoholu. Drugą dłoń oparła na biodrze kobiety nieco ją do siebie przyciągając.


    Tanja Gashi

Sponsored content
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022

San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 4 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Similar topics
-
» Tanja Gashi
» Tanja Gashi
» Tanja Gashi
» Mieszkanie 18 - Tanja Gashi
» Scott Mercer



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Reszta globu :: USA-
Skocz do: