Mieszkanie 11 - Marc Deverill Sob 20 Cze 2020, 14:20
Mieszkanie #11
Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Sob 06 Mar 2021, 13:50
Wieczór poszedł zdecydowanie po myśli Marca, który bardzo się rozluźnił podczas spotkania z Olivią. Spędzili bardzo miło czas w barze u Bandyty Keitha i nawet nie musieli się martwić o to, że ktoś ich zaczepi, wszak akurat dzisiaj było tam bardzo mało osób. Najwidoczniej herosi mieli jakieś inne obowiązki, które nie pozwalały im na spędzanie w taki sposób wolnego czasu. To z kolei zostało wykorzystane przez Gale i Deverilla, którzy pozwolili sobie na dużo więcej alkoholu, niż miało to miejsce podczas ich ostatniego wspólnego wypadu w towarzystwo podczas wesela Nero kilka miesięcy temu. Po opróżnieniu kilku butelek wysokoprocentowych alkoholi, herosi udali się do mieszkania Marca, bo patrzono już na nich krzywo, kiedy tak głośno się śmiali i krzyczeli w barze. Zrobili więc taktyczny odwrót i korzystając z dobrego humoru oraz odpowiedniej chwili, postanowili przenieść imprezę do domu Marca, w którym Olivia była ostatnio bardzo częstym gościem. Głupawce nie było końca, więc nim trafili do greckiej dzielnicy, zaszli jeszcze do spiżarni, by wziąć ze sobą jakieś smaczne winko oraz trochę chipsów, później zaliczyli kantynę, by wziąć bardziej wartościowe przekąski i trafili dopiero po ponad trzydziestu minutach do jego mieszkania, które natychmiast syn Eris zamknął na cztery spusty. Nie żeby spodziewał się jakiejś wizyty, ale w tym obozie to nigdy nic nie było wiadomo. - Czy moja kuoczka ma na coś ochotę? - poruszył wymownie brwiami, nie kryjąc rozbawienia. Cały wieczór nazywał ją swoją kuoką, tak jak miało to miejsce wiele lat wcześniej. Alkohol dodawał mu odwagi, toteż tym razem nie krępował się, gdy mówił do niej tak w towarzystwie, a na pewno ktoś to w barze usłyszał. Wszystkie siatki Deverill położył na stole i od razu wypakował wino, chipsy oraz jakieś przekąski do szybkiego szamania, których nawet nie przenosił do żadnych misek. Jedyne co wziął jeszcze z kuchni to dwa kieliszki, by pić wino bardziej z klasą niż jak menele. - Zagrajmy w coś. Kto wygra ten... wymyśli się później coś - poruszył znów brwiami, zachęcając ją do tego, by podała mu jakąś grę, w którą mogliby wspólnie zagrać. Butelka raczej odpadała biorąc pod uwagę wyłącznie dwóch uczestników, ale zawsze mogli się pobawić w jakąś prawdę czy wyzwanie. Zajął miejsce na sofie i rozłożył się wygodnie, nalewając im wcześniej winka do kielichów. - Zdrowie - uśmiechnął się i wypił niemal całą zawartość szkła, zostawiając raptem jakieś zlewki. Ależ miał dzisiaj wenę na picie!
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Nie 07 Mar 2021, 20:23
Olivia bardzo lubiła takie dni czy wieczory. Nie żeby miała ochotę na spijanie się, ale miły wieczór w miłym towarzystwie jest zawsze na plus. Wykonując pracę na rzecz obozu siłą rzeczy niektórych herosów poznała na tyle "dobrze", by móc z nimi przez chwilę porozmawiać czy wyskoczyć na kawę czy piwo. Niezmienne jednak pozostawało to, że towarzystwo Deverilla ceniła ponad wszelkie inne i to z nim najlepiej spędzało jej się czas. Ciężko się dziwić, skoro to jemu ufała najbardziej i tylko on był jej przyjacielem. Gale nie spodziewała się co prawda, że wypad do baru skończy się całkiem sporym piciem, ale szło to tak niewymuszenie, że dopiero kiedy zaczęli się zbierać, po pustych butelkach zorientowała się ile tak naprawdę poszło. Nie przejęła się jednak tym jakoś szczególnie, bo była przecież w bezpiecznych rękach i nawet jeśli przesadzi, to nawet u niego będzie miała gdzie spać. Nie musiała się więc martwić o powrót do domu, o ile ten okaże się nieco za trudny albo zwyczajnie nie będzie jej się chciało. Zaśmiała się cicho i spojrzała na niego rozważając przez chwilę jego pytanie. Czy miała na coś ochotę? Z pewnością wiele by się na tej liście znalazło, ale obecnie? - Na więcej winka? - odpowiedziała pytająco i zaśmiała się sama z siebie po chwili. Nie musiała co prawda pić dalej, ale mogła jednocześnie też to zrobić. Wieczór zdawał się dopiero rozkręcać, a przecież w każdej chwili mogli powiedzieć stop, byli dużymi herosami. Ona sama zdjęła z siebie buty i kurtkę, bo ona z tych mocno nie lubiących zimna, stąd potrafiła dość się wyróżniać wśród półbogów w samych bluzach. Potem już przeszła na sofę i choć było jej dostatecznie ciepło, by zdjąć narzutę, stwierdziła, że chwilę się jeszcze pogrzeje i dopiero to zrobi. Rozwaliła się nieco na kanapie, kiedy mężczyzna przygotowywał im przekąski oraz alkohol. Dopiero gdy rzucił propozycję gry, poprawiła się siadając po turecku przodem do niego, a bokiem do stolika. - To dobry pomysł! - entuzjastycznie się zgodziła od razu zastanawiając się nad fajnymi propozycjami. Znaczna część zabaw była skierowana do większej ilości uczestników, ale niektóre na pewno dało się dostosować. W międzyczasie sięgnęła po napełniony kieliszek z winem i w porównaniu do mężczyzny, upiła tylko kilka łyczków. Starała się coś wymyślić i na tym się skupiła. - O! Wiem! Zagrajmy w prawdę czy wyzwanie - zaproponowała zadowolona z własnego pomysłu. Co prawda nigdy nie lubiła wymyślać ani pytań, ani zadań i preferowała aplikacje podpowiadające jakieś możliwości. - Tylko bez wykręcania się! Czy chcesz na przykład jakieś karne zadanie, jak bardzo się nie chce odpowiedzieć albo czegoś zrobić? - spojrzała na niego zaciekawiona. Co prawda w tym momencie nie przychodziło jej do głowy ani pytanie, ani zadanie, którego Marc kategorycznie by odmówił, ale może jednak coś by się znalazło? Nawet coś niepozornego? W międzyczasie sięgnęła po telefon, na który pobrała wspomagającą aplikację, którą mu chwilę później zaprezentowała. Zawsze to jakaś pomoc na pustkę w głowie. - Ja zaczynam! - zaznaczyła jasno, upiła trochę wina i spojrzała na niego z uśmiechem. - Prawda czy wyzwanie? - zaczęła od standardowej formułki. I oczywiście Deverill musiał wybrać trudniejszą wersję. Rozejrzała się po mieszkaniu szukając podpowiedzi. Po kilku sekundach wróciła do niego rozbawionym spojrzeniem poruszając zabawnie brwiami. - Krzyknij przez otwarte okno, że jestem twoją kuoczką - to chyba było dość proste, nie? Taka rozgrzewka.
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pon 08 Mar 2021, 18:05
Deverill też odzyskał pewną radość z życia, kiedy to pojawił się w obozie ktoś, z kim może dzielić troski jak i wesołe chwile. Marc już dawno zauważył, że odkąd Olivia była w obozie rzadziej myślał o opuszczeniu go w takich okolicznościach, jak miało to miejsce wcześniej - wypowiadając wojnę bogom. Teraz coraz bardziej skłaniał się ku wersji, o której rozmawiali kilka miesięcy temu, polegającej na wspólnym powrocie do Nowej Zelandii i mieszkaniu razem. Jedynym problemem było to, że syn Eris powoli zaczynał męczyć się z tym, iż jest zadurzony w swojej przyjaciółce z dzieciństwa i nic z tym nie robi. Wszak od wieczoru na weselu, kiedy to tańczyli ze sobą w sposób, który przystoi może tylko parze, w żaden sposób nie poszło to do przodu. Ani nie wyjawił jej swoich uczuć, ani też nie otrzymał od niej żadnego konkretnego sygnału, że ona też widzi w nim kogoś więcej niż swojego przyjaciela. Po napiciu się alkoholu w barze i powrocie do niej, wszystko już weszło do krwioobiegu i oboje zdawali się być jeszcze bardziej wyluzowani niż zazwyczaj. Nic więc dziwnego, że tytułował ją kuoczką cały czas, skoro hamulce zaczynały puszczać i liczyło się tylko to, co dzieje się obecnie bez żadnych konsekwencji na przyszłość. - Kuoka winna? - zażartował, prezentując jej nowy gatunek kuoki, który odkryli kilka chwil temu. Zgodnie z jej życzeniem otworzył kolejne wino i po przyniesieniu kieliszków nalał im, rozsiadając się wygodnie na sofie. Ta już na niego czekała, bo on przecież zajął się wcześniej przekąskami oraz przygotowaniem alkoholu. Uśmiechnął się ciepło, kiedy tak ochoczo Gale przystała na propozycję jakiejś gry. Kiedy padła propozycja prawdy czy wyzwanie, syn Eris od razu skinął głową zgadzając się na tę grę. - Bez wykręcania się, będzie zabawnie! - odparł równie rezolutnie co ona, nie myśląc zupełnie o tym, że pytania czy wyzwania mogą być naprawdę trudne. W tym stanie wszystko wydawało się łatwiejsze, w tym mówienie o czymś, co normalnie byłoby bardzo skomplikowane, dlatego też Deverill nie zdawał sobie sprawy z potencjalnego niebezpieczeństwa w tej kwestii. - Wyzwanie prosz - oddał jej pierwszeństwo i czekał na wyzwanie, które mu wymyśli. Przekręcił nieznacznie głowę, gdy spojrzała na niego rozbawiona i poruszyła zabawnie brwiami. Spodziewał się czegoś głupiego, co wywoła u nich salwy śmiechu, a tu proszę, coś uroczego i takiego mocno personalnego. Marc spoważniał na twarzy i wstał spokojnie z sofy, by przejść kilka kroków niczym żołnierz z uniesioną głową. Otworzył okno, wychylił się nieznacznie i krzyknął dość głośno, ale nie na maksimum swoich możliwości. - Olivia jest moją kuoczką! Tylko moją! - dodał na koniec, po czym przekręcił głowę i spojrzał na Gale, która jak widać była zadowolona z wykonania tego wyzwania. Wrócił więc na sofę i od razu spytał. - Prawda czy wyzwanie? - a kiedy dziewczyna odpowiedziała przekornie do tego, czego się spodziewał, musiał się chwilę zastanowić nad pytaniem, wszak przygotował sobie w głowie dla niej zadanie, a ona wybrała jednak prawdę. Później go użyje. - Czy to prawda, że kiedy tylko zobaczyłaś mnie w przedszkolu, od razu chciałaś być moją dziewczyną? - spytał z uroczym uśmiechem, przypominając im sytuację sprzed wielu wielu lat, której być może Olivia nawet nie pamiętała. On pamiętał i był ciekaw, czy miętę poczuła od razu, czy dopiero Marc zrobił coś, co skierowało jej uwagę na niego.
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Wto 09 Mar 2021, 00:31
Olivia od wesela zdecydowanie inaczej patrzyła na mężczyznę. Od tego tańca, który był dość dziwny wszystko się zaczęło. Później na przestrzeni tych kilku miesięcy wyłapała kilka sygnałów świadczących o tym, że Marc może być nią zainteresowany inaczej jak przyjaciółką. Pewności jednak nie miała, bo wszystko sprowadzało się do subtelnych gestów, które w jej mniemaniu mogły świadczyć o zacieraniu się granic w relacjach obozowych. W końcu widziała nie raz przyjaciół czy znajomych tutaj, których relacja wykraczała dawno poza te ramy. Tutaj było to widoczne na każdym kroku, dlatego nie widząc zdecydowanego ruchu ze strony mężczyzny, skłaniała się bardziej właśnie ku tej opcji. Brunet za długo czasu spędził w obozie i nie widział tych drobnych niuansów, które nie przystają na ich stopie relacji. Ciężko też stwierdzić czy była tym jakoś mocno zawiedziona. Deverill z pewnością się jej podobał i bardzo go lubiła, więc widziała w tym szansę na udany związek, niemniej nie była zakochana by cierpień z powodu friendzonu. Skinęła rozbawiona głową na jego żart, bo humor miała naprawdę świetny, a relaks w towarzystwie przyjaciela i w dodatku nakrapiany mocno alkoholem (co jej się przydało do faktycznego rozluźnienia w tym miejscu) to idealny przepis właśnie na to. - Do odważnych świat należy - zaśmiała się słysząc zgodę na brak wykrętów. Co prawda nie sądziła, by z którejkolwiek strony padło pytanie czy zadanie, którego woleliby z jakiegoś powodu uniknąć. W końcu wiedzieli na ile sobie mogą pozwolić, znali się. Z drugiej strony alkohol ich otworzył oraz pobudził ciekawość, więc kto wie czy nie strzeli im do głowy jakiś odważny pomysł? Olivia patrzyła na niego z rozbawieniem, gdy podniósł się z kanapy i ruszył w kierunku okna. Była ciekawa ile osób kręci się w pobliżu i usłyszy to wyznanie padające z ust Deverilla. Zachichotała cicho, gdy zaczął krzyczeć, by następnie pokiwać mu z zadowoleniem głową, gdy na nią spojrzał. No, ale to było przecież proste zadanie. W końcu rozgrzewka. Prawda jednak była taka, że bardzo jej się to podobało, bo może Marc już nie będzie się tak wstydził do niej mówić przy ludziach albo jak ona się do niego zwraca per pingwinku. - Prawda - rzuciła bez namysłu zawsze woląc tą kategorię. Nigdy nie miała problemu ze szczerością, a zadania niektórych zdecydowanie ją przerastały. Choć jemu ufała, więc może się odważy następnym razem? Kto wie? Sięgnęła w międzyczasie po kieliszek z winem, upijając z niego całkiem sporo w oczekiwaniu na pytanie. Uśmiechnęła się lekko na jego pytanie odstawiając chwilę później kieliszek. Udała, że zastanawia się nad jego pytaniem, wręcz duma nad nim, by po kilku sekundach zaśmiać się cicho. - No jasne. Wyglądałeś na najfajniejszego chłopaka. No i miałeś maskotkę Kubusia Puchatka, jak to zobaczyłam, od razu zdobyłeś moje małe serduszko - spojrzała na niego rozbawiona będąc z nim całkowicie szczerą. Marc od razu wyglądał na fajnego, ale to udowodnił jej później chwilę później gdy pozwolił jej obejrzeć i dotknąć maskotki. - Prawda czy wyzwanie? - rzuciła ponownie i słysząc taką samą odpowiedź jak jej własna, zastanowiła się chwilę. - Ile kobiecych serc złamałeś? - spytała ciekawa, skoro już przy serduszkowych sprawach byli. Nie wątpiła w to, że Deverill ma albo przynajmniej miał naprawdę spore powodzenie, bo przecież był bardzo przystojny (co miała wrażenie, że w obozie jest sprawą najwyższej wagi) oraz potrafił sprawić, że kobieta czuje się wyjątkowo. Ona coś o tym wiedziała.
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Czw 11 Mar 2021, 23:58
Takie rzeczy były relatywnie proste dla Marca do zrobienia, ponieważ na nikim to nie zrobi wrażenia. Obóz widywał niemal codziennie dużo głupsze rzeczy niż krzyczenie o jakichś zwierzętach z Oceanii przez okno. Tak więc pomimo lekkiego poruszenia osób przebywających w miarę blisko okna, reszta raczej miała w to wyjebane i dlatego też Deverill nie miał problemów z tym, by sobie trochę nadużyć tego wieczoru. Po zadaniu jej pytania, czekał na odpowiedź cierpliwie, bo Olivia zdawała się intensywnie nad czymś myśleć. Początkowo odebrał to jako zły znak, że dziewczyna może nie pamiętać w ogóle tych okoliczności, co zepsułoby magię pytania. Kiedy jednak zaczęła już mu coś mówić, słuchał z uwagą, pijąc sobie winko i uśmiechając się niemal od ucha do ucha. Nie tylko dlatego, że wyglądał na najfajniejszego chłopaka, ale również dlatego, że przypomniała mu o maskotce Kubusia Puchatka, o której on zwyczajnie zapomniał, a przecież w dzieciństwie to był jego ulubiony pluszak. - Kubuś... - udał wzruszenie, wydymając obie wargi. - Więc poleciałaś na moje rzeczy nie na mnie? Ale z ciebie gold digger - zażartował sobie z sytuacji, udając przez moment również obrażonego na nią. Szybko jednak parsknął śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. Doskonale przecież oboje wiedzieli, że to nie była prawda i że przecież sama Gale potwierdziła zainteresowanie nim wcześniej, Puchatek był tylko dodatkiem. - Prawda - zdecydował się tym razem na pytanie i chwilę się zastanowił, nim udzielił jej odpowiedzi, choć ta była prosta. - Zero - odparł spokojnie. Marc nigdy nie był lowelasem i niestety dla niego, dotąd nie spotkał w obozie dziewczyn, które chciały tworzyć z nim coś poważniejszego. Nie wydawał się być interesujący, często negatywnie wpływał na potencjalne partnerki i w sumie poza wyglądem chyba nie przyciągał żadnych. A te które przyciągnął szybko do siebie zrażał swoim pesymistycznym podejściem do obozu, co pewnie męczyło niemal wszystkie heroski. Dobrze, że chociaż udawało mu się od czasu do czasu przespać z którąkolwiek, choć to akurat nie było żadne osiągnięcie w tym miejscu. Tutaj wszyscy się pieprzyli, a momentami nawet 12-latkowie mieli lepsze życie seksualne od niego. - Prawda czy wyzwanie? - spytał, a gdy dziewczyna tym razem zdecydowała się na wyzwanie, musiał chwilę podumać, nim znalazł coś odpowiedniego dla niej. Popijał w tym czasie alkohol z kieliszka, naprawdę nie mając weny na nic kreatywnego. Nie chciał też zerżnąć bezczelnie jej pomysłu, bo ta gra nie miałaby wtedy większego sensu. - Nie mogę na nic wpaść - pomasował się po karku z głupim uśmiechem, aż w końcu go olśniło. - Wiem! Zawiążę ci oczy, ustawię w jakimś miejscu i twoim zadaniem będzie znalezienie w lodówce serka stracciatella, na który właśnie mam ochotę - zaśmiał się cicho i nikczemnie. Jak to tak można wykorzystywać Nowozelandki do swoich niecnych celów! Znalazł jakiś ciemny szalik, zawiązał oczy Olivii, ustawił ją w pewnym miejscu i jeszcze dla pewności kilka razy nią zakręcił, by nie miała aż takiego poczucia przestrzeni. - Start! - jak tylko brunetka zaczęła iść po omacku, Marc mało co nie posikał się ze śmiechu, gdyż ta sytuacja bardzo go bawiła. Zwłaszcza te oszczędne ruchy Gale, która chyba aż tak dobrze nie znała jego mieszkania. - Zimno... zimno... ale w lodówce chyba tak powinno być - miał głupawkę.
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Nie 14 Mar 2021, 16:00
Olivia przedszkole pamiętała dość dobrze, prawdopodobnie dlatego, że wiązało się z emocjami. Pomimo sporych luk w pamięci z tamtych lat u każdego, większość pamiętała te wydarzenia, które wiązały się z silnym strachem, bólem czy właśnie wielką radością. Nic więc dziwnego, że pamiętała sporo sytuacji z Deverillem, skoro był jej chłopakiem, a ona mogła po grupie chodzić dumna jak paw. - Na to wychodzi - zaśmiała się słysząc o gold digger nie zamierzając tych żartów brać do siebie. Ile ona miała lat? Piętnaście? Umiała odróżnić w tekstach przyjaciela powagę od żartu, od pijanego żartu też. Kubuś z pewnością podbił wtedy jego urok, zwłaszcza jak pozwolił go z bliska obejrzeć, co nie jest typowe dla dzieci w wieku nadal mocno egocentrycznym. Jak widać byli dla siebie stworzeni i wiedzieli o tym już teraz, dostrzegając coś więcej. Uniosła jedną brew w geście zdziwienia, gdy odpowiedział na pytanie. Z drugiej strony w jakiś sposób to do niego pasowało, że nie pakował się w związki i izolował, co najwyżej zaliczając niezobowiązująco obozowe kobiety. Biorąc pod uwagę to, co zdradził jej już tygodnie temu o nienawiści do bogów, niechęci do obozu i całą tą resztę... Jakiś sens to miało, choć wciąż dziwiło. - Wyzwanie - odpowiedziała odważnie na jego pytanie od razu nie chcąc stchórzyć. Wypadało też przecież kilka zadań wykonać, w końcu szczera jest z nim zawsze, więc mógłby te same pytania zadać poza ich stanem upojenia. Tam przynajmniej jej się wydawało. Upiła nieco wina przyglądając mu się, gdy tak gdybał nad tym, co ma zrobić. Jak widać nie tylko ona miała z tym pewne problemy. Już miała coś odpowiadać, ale zobaczyła ten jego uśmiech i wiedziała od razu, że właśnie coś wymyślił i to raczej nic mądrego. Przyglądała mu się więc już w tym momencie rozbawiona nie wiedząc jeszcze, co ją czeka. Parsknęła śmiechem na jego treść wyzwania. Leń ją wykorzystuje! Zsunęła z ramion narzutkę, bo już dostatecznie się ogrzała i przerzuciła ją przez oparcie kanapy. Później już dała sobie zawiązać oczy i zaprowadzić w jakiś punkt mieszaniu, jednak nie spodziewała się tego zakręcania. Biorąc pod uwagę, że jej głowa była już nieco ciężkawa, spowodowało to naprawdę spore trudności w orientacji w pomieszczeniu, jak i w złapaniu idealnej równowagi. Ruszyła więc ostrożnie nie chcąc na nic wpaść. Wiedziała przecież, że w jego mieszkaniu kątów nie brakuje z wystających w różnych miejscach meblach czy innych przedmiotach. Słysząc jednak jego głos dało już jej to pewną orientację, dlatego z uśmiechem na ustach ruszyła nieco pewniej, by w końcu trafić do lodówki. No, ale to dopiero jedna trzecia zadania. Otworzyła ją i przytrzymując drzwi na biodrze rozpoczęła przeszukiwanie wnętrza od górnej półki ku dołowi i od lewej do prawej. W pewnym momencie natrafiła na coś, co przypominało opakowanie serka i już miała wracać, kiedy zdała sobie sprawę, że to może być podchwytliwe. A co, jak ma więcej smaków? Otworzyła więc ostrożnie wieczko i wsadziła nieco palucha, którego oblizała chwilę później. Pokiwała do siebie samej głową i po zamknięciu lodówki ruszyła w stronę kanapy, z której od czasu do czasu cały czas słyszała chichot. - Proszę - mruknęła rozbawiona wysuwając rękę z serkiem, drugą podpierając na jego kolanie. Tuż po tym zdjęła szalik i gdy tylko jej oczy przywykły do pewnej jasności, przyjrzała się jemu i zaśmiała się siadając ponownie obok niego. - Nie pomyślałeś o łyżeczce - parsknęła śmiechem, zupełnie jakby Marc był teraz w sytuacji bez wyjścia i nie mógł zjeść upragnionego jogurtu. - Prawda czy wyzwanie? - spytała, gdy tylko nieco się uspokoiła. Słysząc o wyzwaniu podumała trochę pijąc w międzyczasie wino. - Może... Hm... Ściągaj koszulkę - rzuciła w końcu zrezygnowana nie mając innych pomysłów. A na jego ciało przecież zawsze chętnie popatrzy!
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pon 15 Mar 2021, 01:16
Wzruszył tylko ramionami zgadzając się z nią w tym, że jest gold digger i tyle. Gdyby Marc był kobietą pewnie też brałby pod uwagę taki sposób zarobku, w końcu to łatwe i wygodne życie, wystarczy tylko rozkładać nogi przed odpowiednio bogatą osobą. Nic prostszego. Myśli zaczęły mu płatać figla, bo pomyślał przez chwilę jakby sam szukał swojej sugar mommy, dlatego też parsknął głośno śmiechem, gdy tylko wizja stała się wręcz karykaturalna. Nie podzielił się tym jednak z Olivią, która mogła jego nastrój zwalić na zwyczajową alkoholową głupawkę. Widząc jak Gale pokonuje kolejne metry na ślepo, można by rzec, że wręcz "kisł", nie mogąc złapać tchu od śmiechu. Było to komiczne, a przy tym dziewczyna naprawdę podjęła się zadania, nie oszukując w żaden sposób jak choćby poprzez próbę uniesienia sobie tej przepaski, by widzieć cokolwiek. - Zimno, zimniej! - krzyczał, dopingując ją, a przy okazji cały czas się śmiejąc z tego, że trochę złamali zasady zabawy w "ciepło-zimno" i zamienili miejscami oba określenia, by to teraz ten chłód określał bliskość celu. Z zaintrygowaniem patrzył na nią, gdy dotarła do serka i otworzyła go, po czym włożyła do niego palec i spróbowała, czy to odpowiedni smak. On by na to nie wpadł, a ona okazała się być sprytniejsza, niż on to zaplanował. Nawet poklaskał jej chwilę z zachwytu, że tak załatwiła problem ocenienia smaku, który co prawda i tak był jeden, ale dobrze o niej świadczyło, że wzięła pod uwagę również inne możliwości. A fakt, że włożyła palucha do serka, który zaraz zje? W tym stanie, to nawet z ochotą oblizałby jej palec. Na trzeźwo w sumie też, ale ci... ona o tym nie może wiedzieć, bo będzie przyps. Przechwycił od niej serek i skinął głową rozbawiony, dziękując jej za dostarczenie mu tego bardzo ważnego posiłku. - A dziękować - potwierdził to jeszcze słownie, po czym od razu zaczął do jedzenia w dość normalny sposób bez łyżki. Przechylił część zawartości i praktycznie pił z opakowania. W pewnej chwili przestał i spojrzał na Olivię. - Łyka? - spytał i jeśli brunetka chciała sobie też zjeść serka stracciatella, to się podzielił. - Wyzwanie - odparł po przełknięciu kolejnej dawki deseru. Odłożył na moment serek na stolik i bez problemu ściągnął koszulkę, odsłaniając przed nią swój nagi tors. - Prawda czy wyzwanie? - spytał teraz on i gdy usłyszał odpowiedź, że tym razem ma ją o coś spytać, chwilę zastanowił się nad odpowiednim pytaniem. Przechylił nieznacznie głowę i przygryzł delikatnie wargę, spoglądając najpierw z zainteresowaniem, a później z małym rozbawieniem na Olivię. - Zdjęcie koszulki ci wystarczy? - było to podstępne pytanie, ale skoro ona mogła na niego bezczelnie się gapić, to on mógł ją bezczelnie spytać o to, czy jej mało i czy chciałaby zobaczyć jego ciała więcej. Swoją drogą, chwilę później żałował, że nie poprosiła o wyzwanie, bo w tym przypadku odwdzięczyłby się jej tym samym. On też lubi na nią patrzeć, zwłaszcza pod prysznicem po treningu. Choć tym się akurat z nią nie podzielił, bo to troszkę takie zboczone, co nie?
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Sob 20 Mar 2021, 23:13
To tylko z pozoru wydawało się łatwe, bo przecież niektórzy nie potrafią rozłożyć nóg przed byle kim i portfel nie ma tu znaczenia, a także zwyczajnie w świecie taki facet może brzydzić, szczególnie gdy jest się młodą kobietą i ma się dziadka. Olivia tak by nie potrafiła, ale ona jak już wiemy była nieco inna. Jej lewacka ideologia nie wciągnęła i nadal chciała być adorowaną i podrywaną przez mężczyzn. Jasne, to nie tak, że i ona nie mogła flirtować, bo lubiła to robić, ale to jednak bardziej ona ma być tą zdobywaną aniżeli zdobywać. Pewnie przez wiele kobiet takie podejście było obecnie uważane za śmieszne albo wręcz obraźliwe dla kobiet, ale miała to gdzieś. W końcu to, że chce być podrywana nie świadczy o tym, że jest słabą kobietą. Bawiło ją to "zimno-zimniej" jak i jego śmiech, który był bardzo zaraźliwy. Pomimo skupiania się na zadaniu kilka razy nie wytrzymała i zastopowała, by pośmiać się pod nosem razem z nim. Cóż, Gale w tej chwili nie bardzo myślała, że właśnie włożyła palec do jego serka i dla niego może to być obrzydliwe. W ogóle jej to przez głowę nie przeszło, ale winę można zwalić rzecz jasna na alkohol. W końcu na trzeźwo, gdyby nawet na to wpadła, pewnie by się nie odważyła na takie testowanie. Alkohol jednak wiele wybaczał, tym bardziej, że humor im dopisywał. Gdy tylko przejął serek, opadła na kanapę ściągając szalik i śmiejąc się z całej tej sytuacji. Myślała, że go zagnie brakiem łyżeczki, ale ten okazał się być na tyle rzadki, że dawał możliwość wypicia. Pokiwała przecząco głową, gdy zaproponował jej poczęstowanie się. Nie żeby nie lubiła, ale raz, że nie miała ochoty, a dwa preferowała bardziej jogurty z kawałkami owoców. Wyzwanie choć było czymś, co przewidywała, to jednak nie miała na nie zupełnie pomysłu. Całkowicie wyleciało jej z głowy to, że przecież ściągnęła apkę na takie kryzysy. Nim jednak jej mózg jej o tym przypomniał, ona nieco zmęczona bez efektywnym główkowaniem, powiedziała to, co przyszło jej do głowy jako pierwsze, gdy tak przesunęła po nim wzroku szukając zadania dla niego. Cudem udało jej się pozostawić niewzruszony wyraz twarzy, kiedy pozbył się koszulki. Prawda była taka, że Marc był bardzo atrakcyjnym facetem i jego ciało z całą pewnością było takie, jakie ona lubiła u mężczyzn. Co nie oznacza, że nie zerkała sobie przelotnie na jego tors, bo kto jej zabroni? - Prawda - rzuciła od razu chcąc odpocząć od kursowania po mieszkaniu. Uniosła lekko jedną brew, gdy przygryzł wargę zaintrygowana tym, co zadziało się w jego głowie. Nie spytała jednak, tylko upiła nieco alkoholu czekając na pytanie. - Prawdopodobnie nie - rzuciła lekko wzruszając przy tym ramionami. Przyglądała mu się chwilę w ciszy, by zaśmiać się cicho, by chyba nieco rozładować to do czego właśnie się przyznała. Choć nie jest powiedziane, że tu chodzi o coś zboczonego, prawda? W końcu kto nie lubi patrzeć na piękne ciała płci, która go pociąga? - Prawda czy wyzwanie? - spytała i słysząc taką samą odpowiedź jak jej, zastanowiła się nad tym, o co mogłaby się spytać. W międzyczasie skończyła pić swój kieliszek wina. - Czy kiedykolwiek myślałeś o innej osobie podczas seksu? - rzuciła odważnie, ale przecież to tylko zwykłe pytanie, a przecież nie łamało to jakoś zasad przyjaźni. W innej sytuacji byłaby możliwość, że sam z siebie by jej kiedyś o tym opowiedział po jakimś zbliżeniu z kobietą. Tak czy inaczej, intrygowało ją to.
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Sro 24 Mar 2021, 01:05
Marco był już nieźle wstawiony, dlatego też pomysły, które pojawiały się w jego głowie, szybko znikały i raczej ciężko było o przywrócenie ich. Dlatego też, chociaż początkowo miał dla niej super zadanie, a ostatecznie skończyło się na szybkim obmyśleniu czegoś awaryjnego: poszukiwaniu serka z zasłoniętymi oczami. Co prawda wyszło przednio, bo co się uśmiali, to ich, ale teraz będzie mógł pluć sobie w brodę, że nie wykorzystał dogodnej okazji na wykorzystanie jej jeszcze bardziej. No ale przynajmniej miał serek, który sobie zjadł, czy może raczej wypił, bo o łyżeczce niestety zapomniał. Uniósł lekko brew zaskoczony jej otwartością, ale na tym poniekąd polegała ta gra. Gdyby wycofywali się z pytań i zadań, byłoby to bezsensowne. Cieszyła więc go szczerość Olivii, która zdawała się być coraz bardziej wstawiona i co za tym idzie - rozluźniona. Przez alkohol nie wyczuł tej aluzji i nie wyciągnął z tej odpowiedzi dobrych wniosków, bo przecież Gale właśnie stwierdziła, że Deverill bardzo ją pociąga fizycznie. On jednak zamiast przenalizować to dokładnie, przyjął jej odpowiedź i czekał na pytanie. - Prawda - teraz była kolej na jakąś zagwozdkę, więc zgłosił się ochoczo właśnie po nią. Pytanie go nie zaskoczyło, bo tutaj akurat nie miał sobie nic do zarzucenia. Zanim jednak odpowiedział, zwilżył gardło winkiem. - Nie zdarzyło mi się - odparł spokojnie i pewnie, bo choć jego matka była boginią niezgody, to on takowej w głowie nie miał. Jeśli już sypiał z jakąś kobietą, to skupiał się na niej. Było mu o tyle łatwiej, że dotąd nie czuł do żadnego herosa prawdziwej miłości, ani też nie zadurzył się w żadnej dziewczynie, dlatego też nie musiał się martwić o "inne". Teraz mogło być o to trudniej, bo przecież wiadomo, kto był w jego głowie od tygodni. I kto śnił mu się bardzo często, nierzadko bez tej narzuty, którą miała teraz Gale na sobie. - Prawda czy wyzwanie? - spytał i gdy przyjaciółka odpowiedziała, że wyzwanie, złapał się dwoma palcami za podbródek i zaczął myśleć nad jakimś dobrym zadaniem. Miał ochotę powiedzieć jej, żeby zdjęła górę i pokazała mu się w bieliźnie, ale uznał to za zbyt bezpośrednie. Dla pobudzenia myśli upił też kolejnych kilka łyków wina, rozglądając się też po pomieszczeniu w celu znalezienia jakiegoś natchnienia. - Hmmm... - dalej się zastanawiał, aż w końcu wymyślił. Spojrzał z zawadiackim uśmiechem na Olivię. - Spróbuj mnie uwieść - poruszył wymownie brwiami, uznając te zadanie za bardzo intrygujące. Nie tylko przez fakt potencjalnego zbliżenia, ale również przez czystą ciekawość. Nie wiedział bowiem jakie techniki flirtu stosuje córka Ullra, a był tego bardzo ciekaw, bo przecież znał jej bardziej tradycyjne podejście i utożsamianie się ze stroną bierną uwodzenia. Ona wolała być zdobywana niż zdobywać. - Nie będę udawał niedostępnego - pokrzepił ją, bo przecież nie na tym rzecz polegała. Z resztą, oboje chyba raczej mieli świadomość tego, że jeśli Olivia naprawdę porządnie wzięłaby się za uwodzenie, to oplotłaby go wokół palca w kilka minut.
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Nie 28 Mar 2021, 17:29
Alkohol zdecydowanie pomagał, bo biorąc pod uwagę ich charaktery, pewnie nigdy by w to na trzeźwo nie zagrali. Teraz jednak trochę w siebie wlali, umysły im się trochę otworzyły, a humory wybitnie dopisywały, więc nic dziwnego, że wpadli na pomysł tej głupiej gry i coraz głupszych pytań czy zadań. Chyba nawet oboje nie zauważali, że szli w dość jasnym kierunku, co dla postronnego byłoby oczywiste. Na szczęście to nie Big Brother i byli sami w jego mieszkaniu. Popijała wino z zaciekawieniem mu się przyglądając w oczekiwaniu na odpowiedź. Szczerze mówiąc Marc nie wyglądał jej na typa, który pójdzie do łóżka z kimś, by wyobrażać sobie kogoś innego. Z drugiej strony wcale by ją to nie zdziwiło, gdyby taką sytuację w życiu miał. Skinęła tylko lekko głową przyjmując do siebie jego prostą odpowiedź. W tym samym czasie uzupełniła im puste już kieliszki. Nie bawiła się w żadne savoir vivre i nalała im po pełnym naczyniu, by co kilka łyków nie trzeba było dolewać. - Wyzwanie - rzuciła po chwili zastanowienia na jego pytanie. Tym razem sięgnęła po jedną z przekąsek do chrupania w oczekiwaniu na zadanie od mężczyzny. Do tej pory zapomniała, że to wszystko leżało tuż obok i czekało na zjedzenie. Wino i zabawa wchodziły za dobrze. Sekundy leciały, a ona przyglądała mu się rozbawiona widząc, że nie tylko Gale ma problem z wymyślaniem nie tylko pytań, ale i zadań. Nie spodziewała się jednak takiego zadania, więc ze zdziwienia uniosła aż jedną brew przyglądając mu się chwilę w ciszy. Przyglądała mu się kilka sekund w ciszy oceniając czy to żart czy faktyczne zadanie. Na następne jego słowa zaśmiała się, po czym upiła trochę wina. Może na odwagę? - No dobra - rzuciła rozbawiona, by tuż po tym odstawić kieliszek i zmierzwić sobie nieco włosy. Wstała tylko po to, by ponownie usiąść, ale nieco inaczej - nie siedziała już po turecku przodem do niego, a nogi miała założone jedna na drugą podparte na ziemi, a sama była nieco na ukos w stosunku do niego aniżeli idealnie na wprost. Schowała część włosów za ucho - te od jego strony - i zerknęła na nieco nieco z pochyloną głową, jakby od dołu podkreślając tym samym swoje gęste rzęsy. - Wiesz, słyszałam wiele dobrego o tobie - powiedziała dość cicho ze słodkim, jakby zawstydzonym uśmiechem licząc na to, że ściszony ton spowoduje, że nieco się przychyli. Sięgając po kieliszek z winem niby to przypadkiem musnęła go po ramieniu i aż zrobiła większe oczy będąc pod wrażeniem. Nieśmiało zatrzymała dłoń na jego ramieniu, delikatnie ściskając jego mięsień. Spojrzała mu w oczy z pewną iskrą w oku. - Och, jaki umięśniony. Czułabym się bezpiecznie w takich ramionach - powiedziała ściszonym głosem ponownie nieco pochylając się w jego kierunku. Patrzyła mu chwilę w ciszy w oczy z delikatnym uśmiechem, a potem powoli i umyślnie nieco oblizała usta, by na koniec przygryźć dolną wargę. - Jak ładnie poproszę, to zaniesiesz mnie tam, gdzie będę chciała? - spytała słodko patrząc na jego usta, które dzieliła niewielka odległość, jednocześnie nieco muskając jego udo. Potem już spojrzała mu w oczy i po dłuższej chwili zaczęła się po prostu śmiać pokładając się na kanapę za sobą. - Może być? - spytała jak już się uspokoiła i wróciła do swojej pierwotnej pozycji. Prawda była taka, że spodobało jej się to napięcie i śmiechem próbowała to rozładować. - To pytanie czy wyzwanie? - spytała zwilżając gardło winem rzecz jasna. Słysząc, że pytanie było trochę niepocieszona, bo na zadanie miała już pomysł, ale to nic. Zastanowiła się chwilę nad możliwościami. - Jaka jest pierwsza fizyczna cecha, na którą zwracasz uwagę w osobie, która ci się podoba? - rzuciła dość szybko przyglądając mu się z zainteresowaniem.
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Wto 30 Mar 2021, 20:11
Przyjęcie wyzwania było bardzo ciekawe, bo tak na dobrą sprawę Marc nie miał pojęcia, jakie techniki flirtu stosuje jego przyjaciółka. Olivia należała do tych konserwatywnych, staroświeckich wręcz kobiet, które wolały być przedmiotem adoracji. Deverill co prawda też nie pochwalił się jej, co tak naprawdę potrafi jako amant, ale skoro on pierwszy wpadł na ten challenge, to nie zaszkodziło sprowokować Gale do czegoś niecodziennego. Alkohol powinien jej nieco ułatwić sprawę, a już na pewno wywołać u niego bardziej przychylne reakcje, wszakże każda pojedyncza pierdoła mogła dać szereg różnych bodźców. Zaintrygowany spoglądał w oczy Gale, by zaraz przenieść je na nogi kobiety, które zostały nałożone na siebie. Zaczęło się dość typowo, dlatego nie zareagował na to w żaden sposób poza utrzymaniem uśmiechu na swojej buźce. Schowanie włosów za ucho też było standardową zagrywką niedoświadczonych flirciar, dlatego już od początku wiedział, że Nowozelandka go nie zaskoczy. - Tak? - spytał, udając zdziwionego. - Co takiego? - spytał, nim przeszła do zachwytów nad jego muskulaturą. Spojrzał na jej dłoń, która przejeżdżała po jego ramieniu, a następnie ścisnęła jego mięsień. Uniósł lekko brew, nie kryjąc przy tym rozbawienia, kiedy nawiązała kontakt wzrokowy i starała się wmówić mu, że to wszystko to naprawdę flirt. Wysłuchał jej więc z pewną uwagą, po czym zaśmiał się, bardziej z żałości niż z rozbawienia. - Mięśnie, naprawdę? - jak dla niego było to płytkie i totalnie nie w jej stylu. Ona przecież nie miała udawać kogoś obcego, ale skoro tę taktykę wybrała, to mogła się bardziej wysilić. Tymczasem chyba za bardzo wzięła sobie do serca bycie typową, niewyróżniającą się flirciarą i poruszyła typowe dla tego aktu tematy. Sytuacja zmieniła się dopiero wtedy, kiedy oblizała usta i przygryzła dolną wargę, by zaraz potem przysunąć się do niego na dość bliską odległość. Tutaj już poczuł szybsze bicie serca i teraz oddał królowej co królewskie, bo tym go bardzo pozytywnie zaskoczyła. - To pytanie czy wyzwanie? - poruszył wymownie brwią, zgadzając się niebezpośrednio na zaniesienie jej, gdzie tylko będzie chciała. Pokiwał głową z podziwem, bo tak jak początek był bardzo marny, tak dalsza część już sprostała jego oczekiwaniom i Olivia w jego oczach zaliczyła te zadanie. - Kilka niedociągnięć jest... - rzucił prowokacyjnie, by zaraz się zaśmiać. - Może być - mrugnął do niej okiem, co nie miało być zaprzeczeniem tego co powiedział, a raczej potwierdzeniem, że sobie poradziła i że jest zadowolony z tego wyzwania. Upił kolejnego łyka wina, opróżniając przy tym szkło i odłożył je na bok, by chwilę przystopować z wlewaniem w siebie kolejnych mililitrów alkoholu. - Pytanie - skoro już obrali schemat raz jedno a raz drugie, to postanowił się tego trzymać. Nie musiał długo dumać nad odpowiedzią, gdyż ta była bardzo prosta. - Twarz - przyznał bez problemu. - Jeśli dziewczyna jest ładna, to nie są potrzebne ani kształty, ani niebieskie oczy - zaśmiał się nawiązując do stereotypu o najpiękniejszych kobietach, którymi winny być niebieskookie blondynki. - No i włosy są bardzo ważne. Muszą być zadbane, gęste i najlepiej takie do zabawy... - przyznał po cichu, po czym nieco zawstydzony przekręcił głowę na bok, gdyż w tej chwili recenzował właśnie jej włosy. - Prawda czy wyzwanie? - spytał, a gdy usłyszał odpowiedź od razu zapytał: - Ile razy dziennie myślisz o seksie? - dlaczego na to wpadł? Sam nie wiedział. Z żadnych apek przecież nie korzystał. Chyba alkohol zaczął mu uderzać do głowy...
Olivia wybrała prostszą drogę, nie ma co się tu oszukiwać. Czy potrafiła naprawdę uwodzić? Ciężko powiedzieć czy robiła to umyślnie i z rolą dominującej, tutaj jednak miała pewne hamulce. Jeszcze nie wlała w siebie wystarczającej ilości alkoholu, by te wyłamały się całkowicie. Jako, że tego (chyba?) nie określił, wolała zrobić znany z wielu filmów "sposób na podryw" dziewczyn w barach czy innych tego typu przybytkach. To było prostsze niż zakładanie, że ona Olivia Gale, ma umyślnie poderwać swojego przyjaciela Marca Deverilla. Bo tego im nie wypadało, prawda? Choć już i tak granice dzisiaj mocno się zacierały, to jak widać nadal miała kobieta pewne opory, które obeszła w inny sposób. W końcu teraz podrywała nieznajomego. - Że jesteś niezły w łóżku - rzuciła z małym uśmiechem na jego pytanie przypominając sobie jeden z typowych tekstów, jakie potrafią w takiej sytuacji paść, choć dla niej samej to było niepojęte. Po tym jednak, jak bardziej ją wyśmiał, aniżeli się zaśmiał, miała ochotę trzepnąć go w ucho, bo z jakiegoś powodu ją to uszczypnęło. Dziwne, bo przecież to żarty, a jednocześnie podryw tak tani, że nawet ona potrafiłaby lepiej, gdyby chciała. Może zwyczajnie nie lubiła być wyśmiewana przez niego? Zawsze mogła tak to tłumaczyć. - Hmm, pytanie. Chociaż jeśli wolisz w ten sposób, może to być jakieś wyzwanie - uśmiechnęła się z pewnym błyskiem w oku, co z jednej strony bardziej przypominało Gale, a nie randomową dziewczynę z baru. A z drugiej strony właśnie w ogóle nie przypominało córki Ullra. Czyżby jednak chowała jakieś tam umiejętności? Prychnęła słysząc o niedociągnięciach zupełnie już się tym nie przejmując. Uśmiechnęła się jednak już bardziej zadowolona, kiedy powiedział, że może być. Może powinna się bardziej postarać? Postanowiła wybić sobie ten głupi pomysł z głowy, wlewając w siebie więcej wina. Rozsądne, nie? - Pytanie czy wyzwanie? - spytała ponownie siadając naprzeciw niego. Zastanowiła się chwilę nad możliwym pytaniem, choć długo jej to nie zajęło. Skinęła lekko głową na jego szybką odpowiedź, by zaraz uśmiechnąć się szerzej na jego... szersze wyjaśnienia. Ściągnęła lekko brwi, gdy nagle nieco się odwrócił wcale nie łącząc ze sobą jego słów z własnymi włosami. Jasne, lubił się nimi bawić, ale przecież nie ona jedyna miała zadbane i gęste. Nie skomentowała jednak tego, bo szybko przeszedł do kolejnej rundy. - Pytanie - odpowiedziała po chwili mając póki co dość wyzwań, które były dość trudne w porównaniu do tego, co ona mu proponowała. Pytanie jednak ją zaskoczyło, dlatego zaśmiała się cicho i później odchrząknęła, nim cokolwiek powiedziała. Zanim jednak to, zrobiła jeszcze zamyśloną minę faktycznie chwilę to analizując. - A bo ja wiem? Różnie. Najczęściej tylko wieczorami, ale zdarza się, że w ciągu dnia też. Wiesz, odkąd tu jestem, można mnie raczej nazwać abstynentką, także muszę sobie radzić - wypaliła w ogóle nie myśląc nad tym, co właśnie z siebie wyrzuciła. A było to zdecydowanie więcej, niż on sam pytał. Kurde blaszka. - Pytanie czy wyzwanie? - spytała i kiedy dostała odpowiedź, uśmiechnęła się przebiegle. - W takim razie teraz ty mnie poderwij, ale nie zmieniaj stanu rzeczywistego - zaśmiała się odnosząc się rzecz jasna do własnego cwaniactwa i udawania, że się nie znają. Sama czekając aż zacznie, upiła nieco wina. Znowu.
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Nie 11 Kwi 2021, 22:08
Podobała mu się ta kokieteria, aczkolwiek z drugiej strony spodziewał się po Olivii czegoś bardziej kreatywnego. Biorąc pod uwagę jednak jej podejście do takich spraw, można było oczekiwać takich przewidywalnych zagrywek, które siłą rzeczy przyniosły pożądany efekt. Deverill jednak bardziej skupiał się na obserwacji jej gestów, aniżeli słuchania jej słów, bo te były tak typowe dla filmowych flirciar z jakichś tanich produkcji kina kopanego, że prawie parsknął śmiechem na to wszystko. Doceniał jednak jej starania, więc nie chciał jej demotywować, skoro nie porzuciła zadania i postanowiła próbować do końca. Dalej zaczęli wymieniać się kolejnymi pytaniami, które niby pasowały do przyjaciół, ale jednak dało się odczuć pewne napięcie, z którym chyba walczyć nie zamierzali. Uśmiechnął się więc lekko po całej swojej wypowiedzi, a następnie kiedy opowiadała o swoich brudnych myślach, patrzył to z rozbawieniem, to z zafascynowaniem na jej twarz, która nie zdradzała zbyt wielu emocji. Pozytywnie zaskoczyło go to, że nie trzymała języka za zębami i nie uchyliła się od odpowiedzi na pytanie o seksie. - Tak, to logiczne - potwierdził tylko szczerząc się coraz bardziej, bo Gale chyba nie zdawała sobie sprawy, co mu właśnie zasugerowała. Nie zamierzał jej jednak wytykać tego, że przyznała się niejako do masturbacji, bo przecież to było coś totalnie normalnego. On sam też musiał sobie jakoś radzić z tym napięciem, więc byłby hipokrytą, gdyby nabijał się w jakiś sposób z niej, samemu korzystając z podobnych "pomocy". - Swoją drogą, bawi mnie te robienie z seksu tematu tabu - zauważył. - Nawet tutaj, gdzie cały ten obóz polega na... seksie - taka była kolej rzeczy. Gdyby nie seks, nikogo by tu nie było, toteż dlaczego miało to być takim newralgicznym punktem dyskusji? Tym bardziej, że przecież Grecy czy Nordowie bardzo swobodnie podchodzili do tego tematu, moralność zmieniała się dopiero gdzieś od średniowiecza. I trwają w tym gównie do dziś, że niby seks jest czymś wyniosłym, a nie zwykłą potrzebą wynikającą z egzystencji. - Niech będzie wyzwanie - skoro nie mieli przerywać schematu, to szedł w to dalej. Zaintrygowany patrzył na Olivię, która miała już chyba w głowie jakiś pomysł i gładził palcami swój podbródek, uśmiechając się lekko. - Nie zmieniać stanu rzeczywistego? - dopytał, bo nie do końca wiedział, o co jej chodzi. - W sensie, mam być sobą i poderwać ciebie? - rzucił, a kiedy otrzymał konkretną odpowiedź, uniósł lekko brwi. - Ty miałaś więcej możliwości, to nie fair - zaśmiał się po chwili, bo przecież to były tylko nic nieznaczące wyzwania w ramach tej imprezowej zabawy. Czy nie? Zanim przeszedł do flirtu, westchnął lekko i rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając jakiegoś punktu zaczepienia. Kiedy już obrał strategię, bez słowa podniósł się z sofy i dopiero kiedy obszedł stół, rzucił w jej kierunku: - Zaraz wracam - poszedł na moment do sypialni, ale tylko po to, by Gale zajęła się czymś innym, niż obserwowaniem go, dlatego też chwilę tam posiedział i kiedy brunetka straciła zainteresowanie nim, skupiając się na winku i przekąskach, bardzo cicho podszedł do niej, nie wywołując żadnego szmeru. Dzięki temu zaskoczył ją i zaszedł od tyłu. Pochylił się w jej kierunku i zaczął szeptać jej do ucha. - Olivia... - rzucił bardzo kuszącym głosem, a nosem przejechał po jej policzku, zahaczając też o płatek ucha. - Rozpalasz moją wyobraźnię odkąd tylko się tu pojawiłaś - zaczął typowo flirciarską nawijkę, cały czas szepcząc. - Twoje oczy, włosy, twój zapach, wszystko to powoduje, że moje myśli wariują - dłonią przeczesał z drugiej strony jej włosy. - Bardzo mi się podobasz, w każdym wydaniu: dziennym, wieczorowym, w piżamie... - odsunął się nieznacznie, by zaraz znowu obejść sofę i usiąść obok niej. Bardzo blisko, pozwalając sobie też na położenie dłoni na jej kolanie. - O niczym innym nie marzę, jak o tym, by pochylić się... - właśnie się pochylił w jej kierunku. - I poczuć twoje usta na swoich, o których śnię każdej nocy - zanim w ogóle dał jej cokolwiek odpowiedzieć, odważnie przylgnął do niej twarzą i zainicjował pocałunek, który mógł być nieco zbyt szybki, no ale miał ją przecież poderwać, tak? Najważniejsze były chęci oraz to, że nie używał swoich mocy, by otrzymać pożądany efekt. No i to, że nie udawał. Ani nie kłamał. Odsunął się dopiero po chwili, o ile dziewczyna nie zanegowała tego pocałunku i sama gwałtownie go nie zakończyła. - Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką spotkałem - wyszeptał jej. - Dasz się zaprosić na randkę? - przyznał po chwili, bo to chyba do tego miał ten podryw prowadzić? Kiedy uznał, że jest to odpowiedni moment, odsunął się znowu, tym razem na standardową odległość i westchnął lekko, uśmiechając się w kierunku Olivii. - I jak? - sparafrazował jej słowa sprzed kilku chwil. - Prawda czy wyzwanie? - teraz przyszła jego kolej na wymyślenie zadania, bo taką opcję Gale wybrała. Całe szczęście przypomniał sobie o tym, o czym myślał jeszcze kilka zadań temu, a o czym zapomniał przez te zaaferowanie całą grą. Upił łyk wina, przegryzł sobie coś i spojrzał na nią z pewnym zainteresowaniem w oczach, będąc ciekaw jej reakcji. - Masz odwagę, żeby się przede mną rozebrać? - poruszył wymownie brwiami, bo choć przychodziło mu to do głowy od samego początku, to jednak mocno tutaj ryzykował. Był już jednak na tyle wstawiony, że konsekwencje odłożył na bok i skupiał się wyłącznie na pragnieniach. A po pocałunku było wiadome, że teraz najchętniej popatrzyłby na jej ciałko. Pytanie tylko, czy on dalej grał, czy już prezentował samego siebie?
Wzruszyła początkowo tylko ramionami, gdy powiedział, że to logiczne. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że powiedziała trochę dużo za dużo, więc na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który dla wprawionego (albo trzeźwego) oka mógł wskazywać pewne zawstydzenie. Nie żeby uważała, że robi coś złego. Nie wiedziała jedynie po co udzieliła tak szerokiej i niepotrzebnej odpowiedzi. - Nie zauważyłam, żeby temat seksu był w obozie tabu. Tu potrafią w barze się pieprzyć - zauważyła nie zgadzając się totalnie z jego słowami. - Chyba, że mówimy tylko i wyłącznie o masturbacji, to chyba tak. Chyba nikt nie chce przyznać, że jest samotny, a przecież każdy kto słucha chociaż trochę tych plotek wie, kto uprawia seks, a kto raczej nie ma okazji - dodała po chwili wpadając na to. Czy on się z nią zgodzi? Nie wiedziała, ale dla niej to trochę tak to wyglądało. Uśmiechnęła się ni to przebiegle, ni to rozbawiona. Może było odczytywać to dwojako i chyba sama kobieta nie była pewna jakie emocje ją właśnie ogarnęły. - Dokładnie tak - przyznała, gdy dopytał, by zaraz się zaśmiać. - Trzeba było o tym pomyśleć. Tak samo jak z łyżeczką - zaśmiała się znowu wypominając mu jego gapiostwo, które ona skrzętnie wykorzystała. Łatwiej było go podrywać wyobrażając sobie obcą osobę, a nie swojego najbliższego przyjaciela, w którym kiedyś się podkochiwała. Zdziwiła się, gdy nagle postanowił wyjść, ale pomyślała o toalecie, więc grzecznie czekała zerkając w tamtym kierunku. Czas się zaczął dłużyć (albo faktycznie długo nie wracał), więc dla zabicia czasu zajęła się głównie przekąskami, chociaż winko też popijała. Słysząc tuż za sobą szept i dotyk, drgnęła zaskoczona odrobinę przekręcając głowę, by chociaż kątem oka go łapać. Uśmiechnęła się lekko i słuchała tego, co ma jej do powiedzenia. W pewnym momencie przeszedł przyjemny dreszcz wzdłuż jej kręgosłupa, co ją zaskoczyło, choć nie pokazała tego po sobie. Marc zawsze jej się podobał, ale teraz zastanawiała się czy wynika to z tego, że dawno nikt jej tak nie potraktował czy może tego, że to był on? Kiedy obszedł kanapę i usiadł obok, uśmiechnęła się ciepło w jego kierunku, jedynie rzucając okiem na dłoń na własnym kolanie. Prawdę mówiąc, wstrzymała oddech, kiedy to Deverill pochylił się w jej kierunku. Co prawda ona zrobiła coś bardzo podobnego w odwrotnej sytuacji, więc nie spodziewała się w ogóle tego, co nastąpiło później. Po chwilowym osłupieniu uległa pocałunkowi, który zaczęła odwzajemniać w ogóle nie myśląc nad konsekwencjami. Uniosła powieki - które przymknęła na czas pocałunku - spoglądając mu w oczy, by uśmiechnąć się lekko wciąż nieco onieśmielona jego działaniem i słowami. - No jasne - mruknęła wracając do siebie, a na jej twarzy pojawiło się lekkie rozbawienie. Alkohol chyba pomagał "trawić" takie wydarzenia, dlatego dość szybko zrozumiała, że Marc tu nieźle zagrał, choć podziała jego odwagę. Ona jak wiemy wybrała najprostszą drogę w tym zadaniu. Zaśmiała się krótko na jego pytanie, które było podobne do tego zadanego przez nią. Pokiwała twierdząco głową w tym samym czasie upijając nieco wina. Chyba na ochłodę... Albo sama nie wiedziała po co. - Niech będzie wyzwanie - powiedziała odważnie, w czym mocno pomagał jej alkohol. Na trzeźwo szła by w samą prawdę prawdopodobnie. Przyglądała mu się ciekawa co takiego wymyśli sama też upijając nieco wina, by odstawić lampkę nie wiedząc jakie będzie jej zadanie. Widząc spojrzenie mężczyzny przechyliła lekko głowę na bok zaintrygowana tym, co mogło mu chodzić po głowie. Uniosła lekko brew słysząc jego pytanie-zadanie. Miała lub nie powinna to przecież zrobić zgodnie z zasadami. Przygryzła lekko dolną wargę zastanawiając się nad tym, ale nie chciała wyjść na tą która stchórzy i zakończy zabawę. - Chodzi ci o rozebranie czy bycie nagą? - spytała, bo właściwie nie wiedziała jak to interpretować. Słysząc jego odpowiedź, uśmiechnęła się lekko rozbawiona. Wymagał od niej dużo tego wieczora. - W takim razie skoro mam być naga, a nie się rozbierać przed tobą, zamknij oczy póki co - ha, cwana! Posłała mu pewne siebie spojrzenie i nie ruszyła się, póki jej nie posłuchał. Wstała i dość szybko się rozebrała składając ubrania na oparciu kanapy, by nie walały się po ziemi. Usiadła na kanapie i Marc mógł czuć, jak kobieta chwilę kombinuje i się kręci. - Już - rzuciła patrząc na niego z pewnym uśmiechem siedząc o w takiej pozycji. Dzięki temu sporo swojego ciała zasłaniała, które pewnie w jakimś momencie odsłoni zapominając o nagości czy sięgając po wino, po które sięgać lubiła. Mimo wszystko, cwana nie? - Prawda czy wyzwanie? - spytała i słysząc odpowiedź uśmiechnęła się szeroko. Miała bowiem już pomysł! - Podnieca ciebie widok przed tobą? - uniosła lekko brew zaintrygowana jego reakcją i odpowiedzią. Chciał się tak bawić? Nie ma sprawy, ona też tak potrafiła!
Marc jak widać nie był aż taki sprytny, za jakiego miał się wcześniej, a już na pewno nie tak dobry jak Olivia, która raz po raz zaskakiwała go swoją kreatywnością i to mimo wstawienia się. Zaczęło się od pytanio-zadań dotyczących jego ubioru, które koniec końców spowodowały, że nie ma już na sobie koszulki. Później wykiwała go podczas wyznaczonego przez niego zadania, przynosząc mu serek bez łyżeczki, co z kolei kłopotem aż takim samo w sobie nie było. Teraz jednak, totalnie go zatkało, kiedy Gale w ogóle zgodziła się na to, co zaproponował. Szczerzę powiedziawszy, w najlepszych snach nie spodziewał się, że dziś będzie mieć szanse ujrzeć ją nago. A chciał tego, oj tak. Podobała mu się jej odwaga, bo pewnie nieczęsto będą mieli okazje być tak otwarci i przy okazji bezpośredni w poczynaniach ze sobą. Nie przejmował się tym, że alkohol pomagał podejmować im decyzje i mogły się one okazać brzemienne w skutkach. Liczyło się tylko tu i teraz: spełnianie swoich zachcianek i korzystanie z tego, że oboje są na tyle dumni, by nie pozwolić sobie przegrać nawet w tak głupiej grze jak prawda-wyzwanie. - Bycie nagą - odparł nieco konkretniej. Nie spodziewał się jednak, że Nowozelandka znowu się wycwani i nie pozwoli mu na podglądanie jej, ale sam sobie był winien. Kolejny raz nie sprecyzował i ona wykorzystała to na swoją korzyść, na co on tylko zacisnął zęby i zamknął oczy. Dodatkowo, by upewnić ją w tym, że nie będzie oszukiwać, na moment przekręcił się, by być plecami do niej. W jego głowie jednak był prawdziwy mętlik, bo wyobrażał sobie doprawdy wiele rzeczy. Przede wszystkim jej idealne ciało: wszystkie krągłości w odpowiednim miejscu, delikatną skórę, rozpuszczone włosy, starannie wygoloną... ekhem! Dopiero jej słowa pozwoliły mu wyrwać się z tego letargu i przekręcił się, a następnie szybko otworzył oczy, lustrując ją swym spojrzeniem. - Wow - rzucił z udawanym podziwem, bo tak naprawdę wcale nie zaskoczyło go to, w jaki sposób ona to rozwiązała. Jakoś tak przeczuwał, że to może nie być zbyt łatwe i jeszcze nie dane mu będzie ją podglądać. Musiała mieć z niego niezłą bekę, kokietując go właśnie w taki sposób. - Prawda - odpowiedział pewnie, nie spuszczając z niej wzroku. Bardzo mu się podobała w tym wydaniu, a jednocześnie miał nadzieję, że zaraz obudzi się w niej jakiś nagi instynkt czy coś i pokaże mu co nieco. Pytanie jednak go zaskoczyło i nawet uniósł lekko brwi w geście zdziwienia, bo tego się totalnie nie spodziewał. Mimo wszystko, natchniony jej odwagą i swoim uporem, nie pozwolił sobie na przerwanie tej gry. - Bardzo - kolejny raz przyjął pewny ton wypowiedzi. Mógł co prawda tym zdradzić dość sporo ze swoich myśli, ale Olivia nie była głupia i doskonale wiedziała, że pociąga fizycznie wielu herosów, w tym samego Deverilla. Czując przypływ ciepła w pewnym momencie, chwycił kieliszek z winem i znów upił kilka łyków, chcąc opanować rozszalałe myśli. W tym czasie myślał też nad potencjalnym pytaniem albo zadaniem. - Prawda czy wyzwanie? - spytał po odłożeniu kieliszka i gdy usłyszał tym razem pierwszą wersję, od razu uśmiechnął się przyjaźnie i z zainteresowaniem spojrzał na nią, by zaraz wyjawić jej swoje pytanie: - Opowiedz mi o swojej największej fantazji - poruszył wymownie brwiami. - Erotycznej - doprecyzował od razu, by nie wyskoczyła zaraz z jakąś podróżą na Bahamy. Naginał zasady tej gry do granic możliwości i korzystał z tego, że mogą trochę "naszprycować się" tym napięciem seksualnym, które niewątpliwie było między nimi. Alkohol wybitnie w tym pomagał, a sam Deverill zaintrygowany całą tą sytuacją, liczył po cichu na jakiś moment nieuwagi Olivii i na podejrzenie sobie czegoś, na co chrapkę ma już od dobrych kilku tygodni. Ciekawe jednak, czy Gale będzie mieć na tyle odwagi, by naga opowiadać mu o swojej największej fantazji erotycznej? Jeśli tak, to będzie to bardzo inspirujące i pobudzające.
Nieco zaskoczył ją tym, że odwrócił się jeszcze plecami. Prawdę powiedziawszy bardziej spodziewała się podglądania z jego strony, co znowu za dużo sensu nie miało. W końcu robili to dla śmiechu, a nie dlatego, że chcieli na siebie popatrzeć, prawda? Ciężko było określić co kobieta tak naprawdę myślała, bo miała niezły mętlik w głowie, którego alkohol wcale nie ułatwiał. A może inaczej - sam mętlik i potencjalne konsekwencje wypłaszczał, ale nie dawał się jej skupić na tym, co może przynieść jutro w swoich skutkach spowodowane ich zabawą. Znalezienie pozycji, w której będzie jej wygodnie, a jednocześnie zasłoni newralgiczne miejsca na tyle, na ile się da. Liczyła na to, że będzie potrafiła się pilnować, choć ciężko było w to uwierzyć. Niemniej póki co szło jej dobrze! Widząc jego reakcję zaśmiała się niekontrolowanie, bo chyba bardziej odsłoniętego ciała się spodziewał. Nie tym razem! Niemniej jakoś tak gorąco jej się zrobiło pod jego spojrzeniem. Uśmiechnęła się lekko na odpowiedź nie chcąc zdradzać, że w jakiś sposób połaskotało to jej ego oraz samoocenę. W końcu jeżeli "tylko" przyjaciela podniecały takie widoki - a przecież ta relacja miała pewne ściany i ograniczenia - to co by było, gdyby patrzył na nią jak na kobietę, a nie przyjaciółkę? - Prawda - rzuciła po chwili zastanowienia. Słysząc jego pytanie westchnęła nawet patrząc gdzieś w górę ewidentnie zamyślona. Chwyciła za kieliszek chcąc dopić jego zawartość zupełnie zapominając o tym, że jej pozycja miała być przecież stała. Deverill siłą rzeczy mógł sobie popatrzeć, a ewidentnie zamyślona Gale prawdopodobnie tego nie zauważy. - Trudne pytanie - mruknęła w międzyczasie sygnalizując, by dał jej jeszcze kilka chwil na zastanowienie się. - Może jakaś zabawa w hotelu, wiesz... odgrywanie ról i bycie zaciągniętą do pokoju? Nie że zmuszoną, tylko wiesz, poderwaną - powiedziała w końcu patrząc na niego i wzruszając lekko ramionami. Miała jeszcze co prawda jeden pomysł, ale to bardziej już o jej własną inicjatywę chodziło, więc nie będzie o tym mówić. - Pytanie czy wyzwanie? - spytała odkładając pusty kieliszek i po usłyszeniu drugiej opcji, uśmiechnęła się szeroko. Tu nie miała problemu z wymyśleniem tym razem. - Teraz twoja kolej by się rozebrać i posiedzieć tu nago - uśmiechnęła się rozbawiona, bo sam się o to prosił dając takie zadanie jej! Tylko pytanie czy będzie na tyle odważny? Ciekawiło ją to.
Marc powoli tracił panowanie nad sobą i nie był pewien, czy zaraz nie wyskoczy z czymś tak idiotycznym, że nawet podpita Olivia zrezygnuje z tego pomysłu. Na całe szczęście dla jego bujnej wyobraźni, dziewczyna szła w zaparte i podejmowała rękawicę, zgadzając się na coraz mniej zabawne, a coraz bardziej erotyczne prawdy i wyzwania, co swoją drogą mocno go nakręcało. Wystarczyło tylko zerknąć na niego i dostrzec, w jaki sposób pożerał ją wzrokiem. Oboje byli pijani i nieświadomi wielu konsekwencji, a także nie odbierali wszystkich bodźców tak uważnie, dlatego może nawet Gale nie była świadoma, że Deverill - za przeproszeniem - rżnie ją wzrokiem. Przynajmniej jej reakcje na to nic nie wskazywały, choć z drugiej strony, od blisko kilkudziesięciu minut otwarcie ze sobą flirtowali. No bo jak inaczej nazwać te gry w uwodzenie? Kątem oka dostrzegł to, na co czaił się od dobrych kilkudziesięciu minut i co by nie mówić, ciągle było mu mało. Zdecydowanie wolał mieć swobodny wgląd do jej piersi czy kobiecości, którą ona jednak sprytnie ukrywała i ewentualnie odsłaniała mu tylko przy jakichś dodatkowych czynnościach. Mimo to, na sam widok jej sutków instynktownie przygryzł wargę, zachwycając się nie tylko nimi, ale całym jej ciałem. Niesamowicie go pociągała. Słuchał z uwagą jej odpowiedzi, sącząc winko przy okazji. Niestety jednak zawiódł się, bo spodziewał się czegoś bardziej wykręconego. Tymczasem Olivia poszła po najmniejszej linii oporu i wskazała na coś tak pospolitego, że Marc mógłby nawet uznać to za bezpieczną, taktyczną wycofkę. Z drugiej strony, przy tym samym pytaniu on pewnie też by się ograniczył do czegoś takiego, bo nie był półbogiem który marzył o stopach, seksie grupowym czy jakichś innych odchyłach. W pewnej chwili jednak rozbawiło go to, dlatego się zaśmiał, bo przed chwilą dała mu zadanie, by podrywał ją bez żadnej zmiany faktycznego stanu rzeczy, a tymczasem teraz wskazała na roleplay w hotelu. - Szkoda, że w obozie nie ma hotelu - zadrwił trochę z niej, ale tylko w ramach wcześniejszej myśli, która naprawdę go rozbawiła. - Wyzwanie - znów nie wyrwał się ze schematu i był gotów na wszystko, co Gale by sobie zażądała. Dosłownie. Uniósł lekko brew zaskoczony, kiedy dziewczyna dała mu te same wyzwanie, ale nie miał zamiaru protestować, ani też cwaniaczyć w żaden sposób. - Masz rację, gorąco się tutaj zrobiło - zażartował sobie z sytuacji i nie przeciągając, podniósł się z sofy, a następnie zsunął z siebie spodnie, a chwilę później bokserki, nie bawiąc się w żadne podchody. Jeśli Olivia chciała sobie na niego patrzeć, to miała teraz idealną ku temu okazję. Nie miał się przecież czego wstydzić, gdyż wielokrotnie był w męskich szatniach po treningach i siłą rzeczy miał jakiś pogląd na rozmiary przyrodzenia pozostałych herosów. Niczego mu nie brakowało, więc dlaczego miałby czuć się skrępowany? No może z wyjątkiem tego, że poprzedni widok, który ujrzał, pobudził go do tego stopnia, iż przyjaciel Marca wcale nie znajdował się w stanie spoczynku. Żeby jednak nie było lipy, nie był też w pełni swojej okazałości, wtedy by pewnie się nie odważył już na coś takiego. Usiadł z powrotem na sofie, odkładając ciuchy na bok i przyjął taką pozycję, by nie paradować z gołym penisem. Zasłonił go więc z pomocą swoich nóg, które przylgnęły do siebie, a on sam oparł się wygodnie o oparcie sofy. - Pytanie czy wyzwanie? - uśmiechnął się pewnie, a gdy usłyszał odpowiedź, pomasował się po karku, szukając możliwie najlepszego zadania w obecnej sytuacji. Wyobraźnia jednak podpowiadała mu same quasi-erotyczne rzeczy, takie jak poproszenie Olivii o erotyczny taniec, przylgnięcie do niego, siadanie mu na kolanach czy nawet na dobieranie się do siebie. - Daj mi dowolną przekąskę. Ale musisz to zrobić za pomocą ust - poruszył wymownie brwiami, znajdując zadanie, które teoretycznie nie miało aż tak dużego podtekstu erotycznego, ale odpowiednio przygotowane, mogło do czegoś doprowadzić. Po cichu liczył na to, że Olivia wybierze coś na tyle małego, by nie przełożyć z ust do ust, a raczej zainicjować coś w stylu pocałunku. Przekąsek nie brakowało, więc mógł liczyć na to, że się pocałują, nawet jeśli w domyśle ma to być tylko karmienie z pomocą ust.
Z całą pewnością nie była to bezpieczna wycofka, Olivia była po prostu nudną dziewczyną. Żadnych chęci na grupowy seks, gwałty, brutalność czy inne fetysze, które najczęściej ją wręcz odrzucały. Czy się zawiódł? Nie interesowało ją to, bo nie sądziła nawet, że istnieje taka możliwość. Ot, pytanie z ciekawości skoro są pijani i bardziej odważni. Niemniej wyłączając ich relację, jeśli Deverill liczył, że namówi ją na jakiś odjechany seks, to się srogo zawiedzie. Niemniej nie brakowało z pewnością w obozie kobiet, które jego zachcianki by spełniły jakiekolwiek by one nie były. Przechyliła lekko głowę na bok nie rozumiejąc, jednak śmiejąc się, bo udzieliło jej się rozbawienie mężczyzny. Z całą pewnością jakby miała odwalać taką szopkę, to nie na oczach tych wszystkich plociuchów, także i tak tylko wyjazd z tego miejsca był jedyną opcją. Oczywiście gdyby miała faceta. Zaśmiała się, gdy sobie zażartował, chociaż prawda była taka, że faktycznie w mieszkaniu była dość optymalna temperatura i nie marzła, czemu przecież takie ilości alkoholu sprzyjają. Widząc, że wstaje i bez oporów się rozbiera, patrzyła gdzieś przed siebie nie chcąc jego krępować. A może siebie? Niemniej kilka razy zerknęła nie umiejąc się powstrzymać. Zwykła, ludzka ciekawość! Gale co prawda najchętniej spojrzałaby na jego tyłeczek, ale przecież nie powie mu, że ma się zaprezentować czy obrócić, by miała lepszy widok. Nawet po takiej ilości alkoholu nie była na tyle odważna. Sięgnęła po przekąskę, kiedy Marc siadał chcąc się czymś zająć, a jednocześnie stopując na razie z alkoholem. Chciała pamiętać cokolwiek z tych wydarzeń przecież. W końcu robili to dla zabawy i śmiechu, słabo by było kompletnie o niczym nie pamiętać. - Wyzwanie - rzuciła odważnie, gdy zadał znane im w tej grze pytanie. Ona przegryzała sobie to paluszki, to jakieś flipsy i inne ciasteczka podczas, gdy on kombinował nad zadaniem. Gdy już je usłyszała, uniosła lekko jedną brew i się zaśmiała. - No dobra - mruknęła zastanawiając się na co tym razem ma ochotę. Po chwili zastanowienia umoczyła nachosa w sosie serowym, a następnie wsadziła jego część sobie do ust. Ruch zrobiła więc taki, jak było jej najwygodniej - pochyliła się do przodu w jego kierunku ostatecznie lądując na czworaka tuż przy nim. Uśmiechnęła się lekko, a w jej oczach czaiło się rozbawienie, gdy przysunęła się na tyle, by to on przejął teraz inicjatywę i ugryzł czy przejął w całości nachosa, w zależności jak wolał.
Marc nie nastawiał się na żaden dziki seks z Olivią, ale na sam seks... już tak. Alkohol szalał mu w głowie, endorfiny podczas tego spotkania się zwiększały, a co za tym idzie, również pojawiło się i podniecenie. Zwłaszcza, kiedy zaczęli obracać się w tych erotycznych pytaniach i zadaniach, co miało wpływ niemalże na wszystko. Deverill tylko resztką swojej przyzwoitości powstrzymywał się od tego, by zaproponować przyjaciółce pójście do łóżka. Myślał o tym? Tak. Chciał tego? Zdecydowanie. Czy był na to gotów? To już kwestia dyskusyjna, bo jednak wobec takiej tradycjonalistki jak Gale, seks pod wpływem alkoholu mógł nie być odpowiednim prognostykiem na przyszłość. Pewnie więc dlatego syn Eris wstrzymywał się z odważniejszymi propozycjami. Odłożył kieliszek, kiedy tylko Olivia zaakceptowała kolejne zadanie i uśmiechnął się lekko, czekając na rozwój wydarzeń. Był ciekaw, którą przekąskę dziewczyna wybierze i jednocześnie był też ciekaw, czy zrobi to na tyle sprytnie, by zasugerować mu pocałunek, na którym w tej sytuacji zależało mu najbardziej. Karmienie było tylko środkiem do celu, bo przecież nie mógł jej tak otwarcie zasugerować, żeby go pocałowała. Znał granice. Podobało mu się to, kiedy wsadziła sobie nachosa do ust i zaczęła na czworaka iść w jego kierunku, co w dodatku pozwoliło mu na popatrzenie sobie na inne jej atuty, np. piersi, które w tej pozycji były bardzo dobrze widoczne i chyba Gale po prostu o tym zapomniała. Przysunął się w jej kierunku i ustami odebrał nachosa, jednak nie otrzymał tego, co chciał. Przekąska była zbyt duża, by w jakiś sposób zaaranżować pocałunek, który nie wskazywałby na jego jednoznaczne intencje. Tak więc kiedy przejął ustami kawałek, musnął ją tylko swoimi wargami, co nijak miało się do jego planu. Coś go jednak tknęło w trakcie tego muśnięcia i zamiast pójść zgodnie z założeniem, czyli odsunąć się, on przylgnął do niej jeszcze bardziej i nie alarmując wcześniej, zaczął ją całować. I bynajmniej nie był to delikatny całus, był to pełnoprawny pocałunek pełen łapczywości, zaangażowania i namiętności. Odsunął się dopiero po dłuższej chwili, nie przejmując się w ogóle tym, że nie taka była umowa. Był jednak na tyle upojony alkoholem, że nie dbał o to, czy Olivia odczyta to jako próbę poderwania jej czy też się speszy i sobie pójdzie. Poprzedni pocałunek raczej jej się podobał, więc można było zaryzykować znowu. - Gramy dalej? - spytał niepewnie, bo nie wiedział, czy Olivia nie jest już znudzona tą zabawą. On nie był, ale jeśli tylko jedno z nich będzie chciało w to grać, to jaki to ma sens?
To, że Olivii było znacznie bliżej do tradycjonalistki niż lewaczki nie oznaczało, że była dziewicą. Co prawda seks po alkoholu raczej nie leżał w jej naturze, bo siebie szanowała, ale wiedziała, że kiedyś może się to zdarzyć. Z Marciem był ten plus, że mu ufała. Z drugiej strony mogło to rozwalić ich relację bezpowrotnie i z pewnością dlatego głównie tego nawet nie rozważała. Gale zdecydowała się na ułamanego nachosa, który był dość mały, a jednocześnie wygodny do chwycenia i przekazania. Czy myślała o tym w kontekście pocałunku? Zdecydowanie jej to do głowy nie przyszło, bo przecież poprzedni nic nie znaczył. Wtedy chciał zrobić zadanie polegające na podrywie, a nie po prostu ją pocałować. To była różnica, przynajmniej tak to sobie tłumaczyła. Kobieta rzecz jasna już zapomniała o tym, że jest naga, więc nie krępowała się podchodząc do niego w ten sposób. W innej sytuacji pewnie byłaby cała czerwona z zawstydzenia. Niemniej jednak przysunęła się tak blisko jak mogła i teraz wszystko było w rękach mężczyzny. Przejąć chrupka mógł na kilka sposobów i ciekawiło ją to, jak to zrobi. To niespodziewane i przypadkowe muśnięcie wywołało dreszcz na jej plecach, co starała się po sobie nie pokazać. Nie spodziewała się kompletnie tego, co nastąpiło chwilę później. Uniosła zdziwiona brwi, dopiero po chwili ulegając i odwzajemnając pocałunek. Przysunęła się nawet odrobinę bardziej poprawiając się w tej pozycji, choć tak szczerze to miała ochotę po prostu usiąść na jego kolanach. Powstrzymała się od tego jednak nie będąc pewną czy to jakaś gra ze strony mężczyzny czy o co chodzi. Kiedy pocałunek się skończył nie wiedziała jak się zachować. Zacisnęła lekko usta masując wargę jedną o drugą chcąc zrobić cokolwiek ze sobą. Po chwili też wróciła na swoje poprzednie miejsce poprawiając włosy. Dopiero jego pytanie wywołało mały uśmiech na jej twarzy, a sama Gale jedynie przytaknęła. - Pytanie czy wyzwanie? - spytała tuż po tym jak gdyby niby nic. Słysząc tą pierwszą odpowiedź wypaliła to, co na usta jej się od kilku sekund cisnęło. - Dlaczego mnie pocałowałeś? - czy były dobre i złe odpowiedzi? Pewnie tak, chociaż ona póki co rozważała te logiczne (upojenie) i nie - podobała mu się w jakiś sposób. A przynajmniej teraz tak uważał. Jaka była prawda sama nie wiedziała i możliwe też, że i on nie wiedział. Byli pijani, robili głupie rzeczy, prawda?
Marcowi nie było wszystko jedno, dlatego też syn Eris zdecydował się na tak odważny gest, skoro i Olivia wydawała się być zdecydowana. Alkohol robił swoje, ale to nie było do końca tak, że on tylko pod wpływem chciał się do niej dobrać. Myślał o tym już bardzo długo, ale dotąd nie znalazł sposobności, by powiedzieć jej, że interesuje się nią bardziej niż tylko jako koleżanką. Dzisiaj taka sposobność się nadarzyła, ale też Deverill nie zamierzał szarżować i wyskakiwać raz po raz z jakąś nową deklaracją, bo to tylko Gale mogło odstraszyć. Początkowo Marc nieco się zaniepokoił, ponieważ zaskoczona Gale nie odwzajemniła pocałunku od razu. Był już więc gotów się cofnąć i zbagatelizować całe te zajście, aż tu nagle dziewczyna oddała się temu i nawet przybliżyła w jego kierunku, co było dość zaskakujące, biorąc pod uwagę, że wcześniej wcale taka duża odległość ich nie dzieliła. Teraz ich ciała niemal się stykały i dzięki temu brunet mógł ją bez problemu objąć, zachęcając tym samym do przeciągnięcia tej chwili. Liczył po cichu na to, że Olivia usiądzie mu na kolanach, bo tak byłoby najwygodniej, ale to mogłoby się skończyć dla nich inaczej, niż tylko na chwilowej przyjemności. Nie mogli przecież zapominać o tym, że oboje byli nadzy i siłą rzeczy, takie nakręcanie się działało na nich, co u niego było widoczne po wzwodzie, u niej zaś po nabrzmiałych sutkach. Nie chciał przerywać pocałunku, dlatego w myślach prosił o to, by jeśli już miał zostać przerwany, to za sprawą przyjaciółki, a nie jego. Stało się jednak inaczej, bo to koniec końców on się odsunął i oboje chyba trochę zgłupieli, bo nie odzywali się do siebie przez dłuższą chwilę po tym pocałunku. - Pytanie - odpowiedział nie zwracając nawet uwagi na to, że zmieniła trochę formę gry i powiedziała "pytanie" zamiast "prawda". Różnicy dużej jednak nie było, bo przecież oboje doskonale wiedzieli o co chodzi. Deverill pomasował się ręką po karku i głupkowato uśmiechnął, wyraźnie zaskoczony akurat tym pytaniem. Nie chciał jej jednak kłamać, dlatego też nie unikał kontaktu wzrokowego, tylko postanowił udzielić jej odpowiedzi. - Bo pierwszy pocałunek był bardzo fajny - odparł zgodnie z prawdą, choć rzecz jasna nie był to jedyny i najważniejszy powód. Było to jednak na tyle wygodne, by mógł przekonać ją do swojej wersji, nie chciał przecież zdradzać się z tym, że szaleje za nią. - No i jak już się tak nachyliłaś, to... - zaciął się na moment. - Jakoś tak, odruchowo - zachichotał na koniec, chcąc sprowadzić to do niegroźnego żartu. W rzeczywistości jednak w ostatniej chwili ugryzł się w język i nie wyjawił tego, że po prostu spełniał swoje pragnienia. - Prawda czy wyzwanie? - spytał i kiedy usłyszał odpowiedź, uśmiechnął się lekko. - Całowałaś się kiedyś z nieznajomą osobą? - dalej trzymał narrację pytań okołoseksualnych, ale tym razem było to chyba mniej bezpośrednie niż prośba o rozebranie się, czy uwodzenie go. Uznał więc, że skoro na dużo cięższe pytania i zadania odpowiedziała wcześniej, to z tym nie będzie mieć problemu. Dopiero po kilku chwilach ogarnął, że siedział w pozycji, w której dobrze było widać jego członka, toteż powrócił do scalonych nóg, by nie zawstydzać ani Olivii, ani tym bardziej siebie tym widokiem. Co jednak zobaczyła, to jej. - Zastanów się, a ja zaraz wracam - rzucił z uśmiechem, po czym podniósł się i zawędrował do toalety, kompletnie nie przejmując się tym, że Nowozelandka miała teraz idealny pogląd na jego pośladki. No ale, skoro userka gdzieś tam w narracji chciała, to niech ma. Niedługo potem wrócił i znów usiadł w tej samej pozycji, chwytając jakiegoś paluszka, którego od razu zjadł.
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Pon 03 Maj 2021, 00:07
Pocałunek z pewnością ją zaskoczył, ale była już na tyle upojona, że nie odsunęła się wyznaczając jasnej granicy. No ale o czym my mówimy, gdyby nie alkohol nie byliby właśnie przed sobą nadzy, nawet jeśli w teorii nie miało to podtekstu seksualnego. Wiedzieli przecież, że są samotni, więc takie bodźce siłą rzeczy na nich działały nawet jeśli próbowali udawać, że jest inaczej (jak to robiła ona sama przed sobą). Kusiły ją te jego kolana, ale nie była pewna czy ta "zabawa" z jego strony nie przerodzi się w coś poważniejszego z licznymi konsekwencjami, na które nie wiadomo czy byli gotowali. Pijani nie powinni tego oceniać, bo mogło to się skończyć niefortunnie. Kątem oka, kiedy mężczyzna zakończył pocałunek, zauważyła jego wzwód i siłą rzeczy przypomniała sobie o własnej nagości. Cofnęła się więc na miejsce starając się usiąść dość nonszalancko, ale tak, by przynajmniej swoje krocze zasłonić. Już pal licho z piersiami, które chyba i tak już zobaczył. Przyglądała mu się zaciekawiona, uśmiechając się lekko na jego uśmiech i te masowanie się po karku. Chyba sam do końca nie wiedział, tak jak zresztą też podejrzewała. Nie kryło się za tym nic głębszego, bo dlaczego by miało? W końcu "kochali się" gdy byli dzieciakami, teraz byli dorośli i zdawali sobie sprawę z tego, że to przyjaźń. Czy może się myliła? Cholera, alkohol naprawdę potrafił wywołać mętlik w głowie podsuwając kolejne to pomysły. Parsknęła pod nosem na jego słowa przypominając sobie jego pocałunek, gdy próbował zademonstrować jej swoje techniki podrywu. Nie było to jednak złośliwe, śmiech wynikał raczej z tego, że powinna się domyślić prostoty sytuacji. Uśmiechnęła się lekko rozbawiona, kiwając lekko głową na jego dalsze słowa. Byli wyposzczeni, to mózg też jej podsunął. Nie musiała się więc "obawiać", że taka "zabawa" wpłynie negatywnie na ich relacje. - Prawda - odpowiedziała mając już lekkiego lenia, a bojąc się jakiś ruchowych zadań z jakiegoś powodu. - Nie - odparła szybko, bo nie było nad czym tu się zastanawiać. Mógł ją uznać za nudną, trudno. - Chociaż... - zaczęła się wahać przez moment. Gale z racji jego pozycji dostrzegała jego penisa gdzieś tam kątem oka, choć nie patrzyła w tamtym kierunku bezczelnie. Pewnie prędzej spaliłaby się ze wstydu niż zrobiła to tak otwarcie. Skinęła mu głową oczekując go w spokoju czując jak dopada ją coraz większe zmęczenie i lenistwo. Nie ma mowy by wracała teraz do siebie. Uśmiechnęła się jednak mimowolnie na widok jego pośladków, które co tu dużo mówić, były naprawdę fajne. - Raz pocałowałam. W ramach zakładu studenckiego - przyznała, gdy już wrócił przypominając sobie jedną sytuację z baru. Zaraz po tym ziewnęła i uśmiechnęła się głupio. - Co ty na to, by ogłosić koniec zabawy? - spytała przeciągając się lekko z uniesionymi rękoma znowu zapominając o nagości, więc Marc cycki miał w całej okazałości. - Pozwolisz, że skorzystam z prysznica? - spytała retorycznie zakładając u niego spanie, bo przecież kilkukrotnie zdarzało się, że u siebie nocowali. Nie po takich zabawach, raczej przysypiając na maratonie filmowym, ale jednak. Podniosła się z kanapy i zawędrowała do jego sypialni, gdzie zgarnęła jedną z jego koszulek, a potem pod prysznic do łazienki. Drzwi przypadkiem nie domknęła (prawda, że przypadkiem mózgu?) zostawiając mu idealny widok na nią pod prysznicem, o ile Deverill wrócił do swojej sypialni i dostrzegł ten fakt. Kobieta po 10 minutach wyszła wycierając się jednym z ręczników - te też wiedziała, gdzie trzyma. Co prawda nigdy się jeszcze u niego nie myła, ale pomagała mu chociażby chować pranie, to tyle wiedziała. Po kilku kolejnych minutach wyszła w jego koszulce czując się znacznie lżej jak to po myciu. Uśmiechnęła się lekko do przyjaciela, gdy go dostrzegła i od razu skierowała się do jego łóżka, na którym się położyła póki co na pościeli. - Idziesz się myć? - spytała nie wiedząc czy nie poszukać sobie zajęcia na te kilkanaście minut, bo nie chciała przecież zasnąć. Póki co.
Marc Deverill
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Wto 04 Maj 2021, 17:00
Zbliżał się już chyba powoli ten moment, w którym powinni odstawić alkohol, bo puszczą im wszelkie hamulce i nie wiadomo co się wydarzy. Marc nie miał jakiejś wielkiej bomby, ale zdecydowanie czuł się bardzo rozluźniony oraz dużo odważniejszy w deklaracjach, co wiązało się z dodatkowym ryzykiem, że mógłby się wydać ze swoimi uczuciami. Mimo to, nie chciał kończyć gry, bo musiał przyznać, że dobrze się bawił i czuł się coraz swobodniej w tym wszystkim. To właśnie w dużej mierze dzięki temu udał się do łazienki nie przejmując się wcale tym, że chodzi z gołą dupą. Zanim jednak się tam udał, zadał kolejne pytanie Olivii, która - jak się można było spodziewać - odpowiedziała dość przewidywalnie. I już miał zamiar wstawać do toalety, by zaraz zostać zatrzymanym przez nią, bo ta zaczęła coś dodawać. Idąc jednak za potrzebą, wybrał ostatecznie łazienkę, by zaraz wrócić i z uśmiechem spojrzeć na swoją przyjaciółkę, która jednak nie była taką dziewicą orleańską, jak wszyscy myśleli. - Ciekawe - odparł spokojnie. - Zazdroszczę, że miałaś okazje postudiować - przyznał otwarcie, bo on z racji obozowych obowiązków nie mógł pogodzić chodzenia na zajęcia i pracy na rzecz kampusu, toteż skończył edukację na poziomie satysfakcjonującym dla większości społeczeństwa - na szkole średniej. - To dobry pomysł, bo już robię się trochę senny - początkowo by tak nie powiedział, ale teraz po powrocie z łazienki, kiedy tak nie było między nimi tego napięcia, wszystko z niego zaczęło schodzić i przez to pojawiło się te zmulenie, które dostrzegł i na jej twarzy. Mimo wszystko jednak zanim zrobił cokolwiek dalej, przyglądał się Gale, która kusząco prężyła się niczym rasowa kotka, prezentując mu swoje piersi w całej okazałości. Swoją drogą, wcześniej uważał je za mniejsze, kiedy tak zerkał sobie raz na jakiś czas. Teraz okazało się, że to prawdopodobnie przez bieliznę oraz ogólnemu ubiorowi Olivii, które nie sprzyjały eksponowaniu ich. Miał jednak okazję zobaczyć ją taką, jaką ją bogowie stworzyli i musiał przyznać, że wyglądała dużo lepiej, a ona i tak wyglądała zawsze cudownie. Skinął głową, bo nie widział problemu w tym, żeby skorzystała z prysznica, wszak też nie przewidywał tego, że po tak intensywnym spotkaniu po prostu się rozejdą. Chciał dziś z nią spać i bynajmniej nie chodziło tutaj o szansę zbliżenia na tle seksualnym. Zwyczajnie nie chciał się z nią rozstawać, bo zbyt przyjemnie mu się z nią przebywało, by tak po prostu to zaakceptować. Prysznic uznał więc za deklarację pozostania w jego mieszkaniu, więc dlaczego miałby oponować? Zebrał wszystkie przekąski i wstawił naczynia do zmywarki, kiedy Nowozelandka zaczęła brać prysznic i dopiero przy drugim kursie dostrzegł, że drzwi zostały otwarte i tym samym, widział ją przez dłuższy czas, kiedy się myje, zanim zaparowały szyby. Deverill nawet bezczelnie przystanął na środku pokoju, idealnie na wprost drzwi i sobie patrzył, jak Olivia dotyka się, eksponuje mu piersi, wypina się w jego kierunku i tak dalej. Postawił nawet jeden krok do przodu, odczuwając ogromną chęć dołączenia do niej. Powstrzymał się jednak w ostatniej chwili, nie chcąc jej wystraszyć i spieprzyć tak wspaniałego wieczora. Po posprzątaniu udał się więc do sypialni i położył się na pościeli. Przeciągnął się, poprawił poduszkę pod głową i zaczął przeglądać telefon do momentu, w którym w pomieszczeniu nie zjawiła się Gale. Uśmiechnął się lekko, widząc ją w swojej koszulce i nawet pomyślał sobie, że jego ciuchy bardzo na nią pasują (ciekawe dlaczego?). - Idę - odpowiedział spokojnie, po czym udał się pod prysznic, zapominając żelu pod prysznic, który miał wziąć z szafki w kuchni. Znowu się rozebrał, bo kiedy ona poszła się myć, narzucił na siebie z powrotem ciuchy i wszedł do kabiny, napuszczając od razu wodę. Drzwi przymknął, ale zaraz po zamoczeniu się, musiał wyjść na moment, by otworzyć drzwi i krzyknąć w kierunku Olivii: - Olivia! Wyciągnij mi żel pod prysznic z szafki obok zmywarki! - poprosił ją, po czym od razu zamknął drzwi i wrócił do kabiny, oczekując pomocy ze strony Gale. W tym czasie rozkoszował się chwilą pod prysznicem.
Olivia Gale
Re: Mieszkanie 11 - Marc Deverill Sro 12 Maj 2021, 19:28
- Fajnie było, chociaż żałuję, że nie studiowałam tego, co chciałam - w końcu robiła to tylko po to, by w miarę bezpieczny sposób być w towarzystwie marginesu społecznego, a tym samym być w jakiś sposób chronioną ich smrodem. Gale po raz kolejny się zapomniała, ale cóż się dziwić? Alkohol i zmęczenie robiło swoje, a dodając do tego towarzystwo, w którym czuła się bezpiecznie (o czym zresztą nie raz mu mówiła), nic dziwnego, że co rusz zapominała o nagości. Uśmiechnęła się lekko, kiedy się z nią zgodził widząc i po nim pewne oznaki zmęczenia. Ich wieczór jednak wcześnie się zaczął, a jak widać późno się kończył, więc nic dziwnego, że zaczynało brakować im sił. Pofolgowali sobie dzisiaj dość mocno. Olivia dopiero w łazience zrozumiała, że przeszła przez mieszkanie całkowicie nagusieńka tuż przy nim, co dość mocno rozgrzało jej policzki. Prysznic jednak pozwolił jej uspokoić myśli i serce, więc pozwoliła sobie chwilę tam postać. W końcu gdyby się postarała, to mogłaby wyjść po dwóch minutach, a zajęło jej to dziesięć i to pod samym prysznicem i kolejnych kilka w samej łazience. Zrozumiała też, że jej majtki leżą na kanapie w salonie, ale póki co nie przejmowała się, bo koszulka mężczyzny była na nią na tyle duża, że spokojnie zasłaniała wszystko co trzeba. Nie spodziewała się, że Marc tak szybko się podniesie, dlatego też sama się położyła. Gdy ten zaraz się podniósł i ona to zrobiła wędrując do salonu po to, by założyć swoje majtki i wziąć przy okazji telefon. - Jasne! - odkrzyknęła od razu, wcześniej przystając w progu sypialni, kiedy usłyszała swoje imię. Poszła od razu do miejsca, które wskazał, skąd wyjęła żel pod prysznic. Potem poszła od razu do łazienki, do której weszła (nie)stety bez pukania spodziewając się z jakiegoś powodu, że będzie stał owinięty w ręcznik i czekał. Deverill nie tylko nie usłyszał jej wejścia, ale też stał tyłem, przez co kobieta zapatrzyła się na jego ciało. Po chwili jednak wytrząsnęła się z tego stanu zawstydzając się własnym zachowaniem i po prostu zapukała w kabinę prysznicową. - Proszę - mruknęła odwracając spojrzenie, gdy otworzył drzwi. Miała nadzieję, że nie dostrzegł jej lekko zaróżowionych policzków. Gdy tylko przekazała żel, opuściła łazienkę chcąc dać mu się w spokoju umyć. Padła więc na łóżko przysłaniając twarz dłońmi, jednak i tak zaczęła głupio się śmiać ze swojego zachowania. Jakby tyłka nigdy nie widziała. Zdążyła się jednak uspokoić do jego przyjścia, więc uśmiechnęła się tylko delikatnie, gdy go zobaczyła. Zaraz jednak ją olśniło. - Ej, ale chyba żel został jak ja się myłam. Prawie pół butelki było... Czy nie? - może jej się wydawało? Ale była święcie przekonana, że nie zużyła wszystkiego. Poklepała miejsce na łóżku obok siebie zachęcając go do tego, by do niej dołączył. Niemniej chyba leżała na jego połowie, bo poduszka nim pachniała. Jeszcze chyba spać nie szli, więc zamienią się za kilka chwil.