Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Wybierając prysznic i zapraszając do niego Larę, Erron wyraźnie dał znać, że jeśli mają się zamiar kłócić, to przynajmniej nie teraz. Wiedział, że trochę spaprał sytuację, ale z drugiej strony nie miał przecież wobec niej żadnych powinności, prawda? Nie byli razem oficjalnie, od lat utrzymywali relację polegającą na dziwnej przyjaźni z udogodnieniami w stylu seksu czy czułości, gdy nachodziło ich tylko na przytulanie się, więc dlaczego mieli to zmieniać? Co prawda w ostatnich tygodniach wiele między nimi się wydarzyło i tak jak jeszcze rok czy dwa lata temu oboje mieli mnóstwo partnerów seksualnych, tak od jakiegoś czasu sypiają tylko ze sobą i de facto zachowują się jak para. Wyszedł po kilkunastu minutach i nie dostrzegając Gusevy w pomieszczeniu, szybko zrozumiał, że kobiety już tu nie ma. Postanowił więc zjeść coś i uzupełnić płyny, których mu brakowało. Postawił więc na sycące i tłuste śniadanie, a wszystko to popił sokiem zawierającym wiele witamin, którego upił chyba połowę z półtoralitrowej butelki. Później ubrał się w coś wygodnego i wiedząc, że ma jeszcze trochę czasu do wyznaczonego patrolu, postanowił wstąpić do mieszkania Lary, chcąc się z nią rozmówić. Wszedł jak do siebie, od razu naciskając na klamkę i pchając drzwi. Jego oczom ukazała się córka Sif w samej koszulce i majtkach, która najwidoczniej właśnie skończyła myć zęby, bo miała jeszcze odrobinę pasty na policzku. Black schował ręce do kieszeni dresów i zwrócił się w stronę blondynki: - I nic nie opowiesz? - spytał, nawiązując do rozmowy sprzed kilku chwil, gdy to Erron stwierdził, że misja odbyła się bezproblemowo. Nie żeby Guseva wcześniej dzieliła się z nim wszystkimi szczegółami, ale często opowiadała, co ją zaskoczyło pozytywnie i negatywnie. W dodatku, odmówiła wspólnego prysznica, a tak na dobrą sprawę, czy nie dlatego właśnie zjawiła się w jego mieszkaniu, będąc jeszcze w stroju bojowym? Podszedł na bardzo bliską odległość do Lary i spojrzał na nią nieco z góry z racji przewagi wzrostu. - Nie przywitasz się ze mną? - zachowywał się tak, jakby wcale nie widział, że Guseva jest na niego zła. Teoretycznie przecież nic takiego nie zrobił, bo choć wiedział, że córka Sif nie lubi się dzielić nim z nikim, to jednak wcześniej się tak nie zachowywała. Choć jakby tak pomyśleć, to w analogicznej sytuacji Erron postąpiłby tak samo, z tym, że pewnie zakatowałby na śmierć tego (lub tą) z którym Lara się przespała. Zaryzykował trochę, pozwalając sobie na pogłaskanie ją ręką po ramieniu, co mogło być równoznaczne z tym, że zaraz blondynka połamie mu łapę.
Ona nie zamierzała się kłócić, dlatego też nie skorzystała z tego dziwnego zaproszenia - jak na tą sytuację - i zwyczajnie poszła do siebie do domu, by w spokoju się umyć. Ostatnie czego w tym momencie potrzebowała, to oblepiające ją łapy, które jeszcze chwilę temu bogowie tylko wiedzą gdzie były i co robiły tym prostytutkom. Pijany czy nie, był herosem, mózgu mu nie odcięło, dziewczyny go ziółkami nie naćpały, także powinien umieć brać odpowiedzialność za swoje czyny. Nie uważał, że cokolwiek się Larze należy? Spoko, tylko czemu w takim razie zaczął się tłumaczyć? Pod prysznicem myślała o wszystkim, tylko nie o tym, co przed chwilą miało miejsce. W końcu wolałaby nie zniszczyć swojego własnego mieszkania w przypływie złości. Pewnie złośliwi by powiedzieli, że nie ma prawa być o cokolwiek zła, ale skoro wielokrotnie sobie powtarzali, że już z nikim innym nie sypiają, nie sądziła, że zasady gry zmienią się podczas jej dwudniowej nieobecności. Tak jakby niewiele czasu potrzebował, by o tym zapomnieć. A czy była zazdrosna i zraniona? Jasne, że tak i jeszcze bardziej się wkurwiała - tym razem na samą siebie - że w ogóle tak się czuje. Nie powinna przecież. Zerknęła na Blacka, który jak zwykle wszedł jak do siebie. Przyglądała mu się sekundę lub dwie, gdy zadał pytanie, a potem wzruszyła ramionami i przeszła do robienia sobie herbaty tym samym odwracając się do niego plecami. - A co tu opowiadać? Nudno było, szybko się skończyło. Tyle z tej historii - odpowiedziała na tyle głośno, by pomimo dźwięków różnych czynności w kuchni i gotującej się wody, był ją w stanie spokojnie usłyszeć. Przestała dopiero się krzątać, dopiero jak do niej podszedł. Spojrzała na niego zadzierając nieco głowę domyślając się, że ma jej coś do zakomunikowania. Nie spodziewała się jednak czegoś takiego. Nie żeby było dla niego czymś dziwnym udawanie, że nie miało coś miejsca, ale to była lekka przesadza. - A no tak, wybacz - uśmiechnęła się lekko jednym kącikiem, jak to miała w zwyczaju ignorując jednocześnie jego dotyk. Odetchnęła głęboko, nieco wspięła się na palce lekko przekrzywiając głowę. - Cześć - odwróciła się na pięcie bokiem do niego i przodem do blatu, by zająć się gotującą wodą i przyrządzeniem herbaty. - Przynajmniej jedno z nas w ten weekend się nie nudziło - rzuciła zwyczajnie, jak to Guseva zerkając na niego. Po chwili wyciągnęła torebkę z herbatą i wyrzuciła ją do śmieci. Z kubkiem zawędrowała na kanapę. - Źle wyglądasz - rzuciła bardzo w swoim stylu uważnie mu się przyglądając. Chciał grać w grę "udawajmy, że nic się nie stało"? Spoko, dołączy tym razem do jego zabawy.
Erron od razu dostrzegł, że coś jest nie tak i stąd też jego wizyta u Lary. Czy miał wyrzuty sumienia, że postąpił w ten sposób? Oczywiście. Tylko wobec niej go ruszało coś takiego i był poniekąd na to zły na siebie. Lara miała być jedną z wielu kobiet, które sobie obraca i dotąd nie myślał o niej w innym kontekście. Ich relacja miała być na zasadzie układu, że kiedy chcą, bawią się w parkę, kiedy chcą bawią się w damsko-męskie prostytutki i kiedy chcą, spędzają ze sobą wolny czas bez żadnych zobowiązań. Tymczasem już od kilku tygodni zaczął dostrzegać pewną zmianę, która w nim nastąpiła. Bardzo dużo o niej myślał, ograniczał swoje kontakty seksualne tylko do niej i był o nią zazdrosny. Nie potrafił tego wyjaśnić, ale Lara nie była mu tak obojętna, jak mu się wówczas zdawało. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, spoglądając na odwróconą do niego plecami blondynkę. Guseva nigdy nie afiszowała się ze swoimi uczuciami, ale Black był dobrym obserwatorem i znał ją na wylot, także wiedział, kiedy dziewczyna ma zły nastrój. Poza tym, ona jakoś specjalnie nie kryła się z tym niezadowoleniem, choć prawdę powiedziawszy, Erron zwalał wszystko na frustrację po misji oraz fakt, że zastała go w łóżku ze swoją siostrą, przed którą go przecież przestrzegała. Nie liczył na to, że przywitają się we właściwy dla nich sposób, ale dzięki temu też miał jasny pogląd na tą całą sytuację. Lara była zła na niego i teraz wypadało tylko poznać powód, czy jest to fakt przespania się z jej siostrą albo tą drugą, czy może brak zaproszenia Gusevy do czworokąta? Albo zazdrość. Ale to nie wchodziło w grę, Lara przecież nie bywała nigdy o niego zazdrosna... przynajmniej nie w taki sposób. Obserwował ją cały czas uważnie, chcąc dostrzec możliwie każdy szczegół na jej twarzy. Sposób chodu, ton, mimika twarzy... to wszystko pozwalało mu wybadać sytuację jeszcze zanim tak na dobre zacznie się dialog. Musiał jednak rozwiać wątpliwości, by móc w jakikolwiek sposób sensownie odnieść się do tego zdarzenia. Zajął miejsce obok niej na kanapie i spojrzał na nią. - Z reguły nawet jak źle wyglądam, rżniesz się ze mną jak pojebana - odparł nieco kpiąco, nie przejmując się konsekwencjami tego, że zachowywał się teraz wobec niej tak jak wobec wszystkich innych mieszkańców obozu. A dawno już tego nie robił, bo jak zostało wspomniane wyżej, od tygodni ich relacja była na zupełnie innym etapie oraz miała pewną wyjątkowość. - Ty za to wyglądasz dobrze, jak zwykle - pochwalił ją, co nie było wcale trudne, była piekielnie seksowna nawet w przydużej koszuli. Możliwe, że to była nawet jego, którą tu zostawił lata temu. - Powiedz mi, skąd ten zły humor? - spytał od razu, będąc bardzo bezpośrednim. - Jesteś o mnie zazdrosna? - dużo ryzykował, bo przecież takie rozmowy na poważnie o ich uczuciach i relacji nie były częste u nich. Lara dotąd nie potrafiła o tym rozmawiać i Black wątpił, że coś się zmieniło. Musiał jednak sprawdzić, czy jego podejrzenia są słuszne, bo jeśli to będzie prawda, to Erron będzie mieć jasny obraz sytuacji. - Z tego co wiem, nie przysięgałem ci wierności i miłości, tylko dobre rżnięcie - pogrywał sobie, bo choć ta sytuacja go mocno martwiła, to niestety sarkazm, obojętność i bezczelność były jego jedynymi metodami obrony. Taki już był i córka Sif doskonale o tym wiedziała.
To wszystko było dziwne i nie takie, co jeszcze bardziej wkurwiało Rosjankę. Właściwie prawdopodobnie gdyby to nie był Erron albo napatoczyły jej się pod rękę teraz te dwie lafiryndy albo właściwie ktokolwiek z jakimś tekstem czy spojrzeniem, który by jej się nie spodobał - przynajmniej skończyłby pod respiratorem, a najprawdopodobniej martwy. Zabolało ją to, że przespał się z kimś innym, zabolało ją to, że akurat z nią i że akurat podczas jej krótkiego wyjazdu, zupełnie jakby chciał to ukryć albo traktował ją tak samo, jak te wszystkie obozowe dziwki - była pod ręką to spoko, a jeśli nie, to brał inną bez pomyślunku. Wydawało jej się, że ich relacja już dawno przekroczyła granicę zwykłych znajomych do rżnięcia, ale najwyraźniej myliła się. Szacunek żaden jej się nie należał. Tak, z całą pewnością rozchodziło się o ten czworokąt, bo Guseva nie marzyła o niczym innym, jak czekać w kolejce i być tylko przez chwilę zaspokajaną. A to wszystko w dodatku penisem, który sekundę wcześniej był w pochwie laski, którą przez te dwa dni odwiedziła pewnie z połowa obozowiczów. No wymarzona sytuacja, iście podniecająca. Ugryzła się w język na to, co początkowo chciała mu odpowiedzieć. Wiedziała doskonale, że przekracza linię i chyba próbuje ją do siebie zrazić jeszcze bardziej. Dobra robota, oby tak dalej. - Co nie oznacza, że tego ci nie mówię. Poza tym serio wyglądasz źle. Dawno takiego ciebie nie widziałam - może się czymś zaraził? Wcale by się nie zdziwiła, bo co z tego, że są odporniejsi i mniej chorują? Dziwki to dziwki i tak będą roznosić choroby weneryczne. Nie skomentowała jego komplementu w żaden sposób, poza rzuceniem mu obojętnego wyrazu twarzy. Złapała za swój kubek i wcześniej odrobinę dmuchając, ostrożnie napiła się łyka herbaty. Co prawda od lat poprzez większą tolerancję piła znacznie cieplejszy napój niż kiedykolwiek. Na jego pytanie nie odpowiedziała nic, tylko wzięła łyk herbaty, a potem następny, by później oprzeć kubek o własne kolano. - Nie dodajesz sobie za dużo? - spojrzała na niego nieco rozbawiona, a nieco zażenowana tym tekstem o zazdrości. Może i była dla niego otwartą księgą, ale kiedy chciała, potrafiła pięknie kłamać. Jasne, że była zazdrosna i doskonale o tym wiedział, tak samo jak Lara o tym, że on zazdrosny jest o nią. Udawali tylko, że tak nie jest. Kolejne jego słowa prawdę mówiąc ją zabolały, choć były prawdziwe, bo niczego takiego jej nie obiecywał. Miała go jednak za przyjaciela, a tym szacunek się jednak należy. Śpiąc z jej siostrą tego nie pokazał. Uśmiechnęła się za to lekko w odpowiedzi, wcześniej pociągając łyk herbaty. - A ja nie obiecywałam, że mi się nie znudzisz - rzuciła z małym uśmiechem, jakby właśnie prawiła mu komplement. I to wcale nie było typowe dla zranionej Lary - choć tej do tej pory Erron nie widział, więc też tego przewidzieć nie mógł. Było jednak typowe dla jej codziennych złośliwości, choć często te były przecież prawdą. Czy go to zrani? Miała to w dupie, skoro on to również miał.
Erron pewnością siebie na pewno bił na głowę wszystkich obozowiczów, ale akurat Lara była jedną z tych, którzy mogli mu dorównywać. Nic więc dziwnego, że zamiast rozmówić się jak dorośli ludzie, zaczęli udawać, że nic się nie stało, prowokować się czy nawet nieco nabijać, rzucając chociażby teksty o zazdrości, jak to ma miejsce w przypadku Blacka. Nie zmieniało to jednak faktu, że dziwnym zrządzeniem losu, mimo tych wszystkich zapewnień, że wszystko gra, oboje odczuwali wewnętrzną potrzebę wyjaśnienia sobie tego i dialogu. Normalnie przecież blondyn by to kompletnie olał i zapomniał po kilku chwilach o sytuacji. Lara zapewne podobnie. Tymczasem drążyli temat, może nie bezpośrednio, ale w sposób świadomy dla obojga. Wzruszył ramionami, nie dbając o opinię Gusevy, która kolejny raz podkreśliła, że źle wygląda. Domyślał się, że chodziło o kaca, nie o ubiór czy fryzurę, ale z tym już nic nie zrobi. Najważniejsze, że nie czuł się tak źle jak wyglądał. - Wiesz, że nie piję zbyt często - usprawiedliwił się, choć wcale nie zamierzał. Z reguły wyznawał zasadę, że należy zawsze być skupionym, dlatego też spożywanie alkoholu było nie wskazane. Co więcej, Erron nie przepadał tak naprawdę za procentami, pijał tylko okazyjnie i dla towarzystwa. Zapewne dlatego jego tolerancja była nieco niższa, niż standardowych herosów, którzy spędzają w gospodach, barach, karczmach i tawernach co drugi wieczór. Kolejny raz wzruszył ramionami, gdy wykpiła jego tekst o zazdrości. - Masz rację - odparł spokojnie. - Zazdrosna Lara Guseva? Jeszcze ktoś by pomyślał, że masz uczucia - zaśmiał się z odrobiną drwiny, choć w tym przypadku nie miał zamiaru jej obrazić, a tylko podkreślić kolejny raz, jaka córka Sif jest na co dzień i jak ją wszyscy postrzegają. A także jak ona sama siebie innym ukazuje, choćby wypieraniem się uczucia zazdrości, co do którego Erron miał pewne podejrzenia. Uniósł lekko brwi zaskoczony na jej odpowiedź i choć nie dał po sobie poznać, że go to zraniło, to usłyszenie tekstu o znudzeniu się nim, zabolało go dość mocno. Zgrywy zgrywami, gry słów grami słów, ale usłyszenie czegoś takiego w dowolnych okolicznościach, zwłaszcza z tym cynicznym uśmiechem, który miał imitować przyjazny... sugerowało tylko jeden sposób odbioru tej informacji. Przejechał dłonią po bocznej części szczęki, skupiając wzrok tylko na kubku jej herbaty. Ewidentnie nad czymś się zastanawiał, a w dodatku jego twarz ujawniła nieco zaskoczenia i to tego negatywnego. Dotąd bowiem nie usłyszał od niej czegoś takiego i choć był świetnym aktorem, tego uczucia nie potrafił tak dobrze ukryć. Obrócił wzrok w drugim kierunku, przygryzając najpierw część dolnej wargi, a następnie oblizując ją czubkiem języka w tym samym miejscu. - Skoro ci się znudziłem, to po co przyszłaś? - spytał wprost, przenosząc spojrzenie znowu na nią. Skoro już trochę się otworzyli i powbijali sobie szpilki, należało pociągnąć to dalej.
Patrząc na to tak z boku, można było ich uznać za toksycznych. Jak było dobrze, to było naprawdę dobrze. Świetni przyjaciele, do tańca i do różańca, z drobnymi złośliwościami, jednak nigdy takimi, by siebie zranić. Gdy byli zranieni? Ewidentnie chcieli, by druga osoba też cierpiała w tym wszystkim. Co prawda to ona została zraniona tą "zdradą", a później to znowu on postanowił wbić jej szpilkę, na co dopiero w tym momencie Lara odpowiedziała dokładnie tym samym. Raczej nie było to zdrowe, ale czy każdy "związek" musi być zdrowy i nietoksyczny? Wzruszyła lekko ramionami słysząc o tym, że nie pija często. Okej, to po co teraz wlewał w siebie litry alkoholu? Nie potrafił się opanować, powtrzymać czy o co chodziło? Albo chciało się upić i się upijało albo nie i w pewnym momencie mówiło się stop. Doskonale wiedziała, że Black to potrafi, a jednak tym razem się na to nie zdecydował i jeszcze postanowił udawać, że dwie prostytutki go "wykorzystały". Zabawne, gdy tak faktycznie było, a nie jest. Spojrzała na niego obojętnie, choć jego słowa ją zabolały. Na co dzień pewnie miałaby to w dupie, ale dzisiaj Erron zranił ją już tyle razy, że każda większa złośliwość mniej lub bardziej ją dotykała. - No tak, bo można albo być o ciebie zazdrosnym albo nie mieć uczuć. Nic pomiędzy. Ego wyjebało w kosmos? - wywróciła oczami. To, że ma w dupie większość ludzi i nie-ludzi chodzących po ziemi, nie oznaczało, że nie ma uczuć. To było zdecydowanie stwierdzenie nad wyraz i Black doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Rozmowa z nim stawała się coraz trudniejsza, o ile w ogóle można to było nazwać rozmową. Choć to mężczyzna zawinił, to z jakiegoś powodu on ją atakował mniej lub bardziej próbując ją zranić. Gdyby miał to w dupie i uważał, że nic się nie stało - okej, ale to przecież on w swoim mieszkaniu zaczął się tłumaczyć. Po co, skoro nic jej nie obiecywał i jeszcze z tego drwił? No niestety, Rosjanka też potrafiła ranić i doskonale o tym wiedział. Skoro on ją atakował, niech się nie dziwi, że w końcu też go ciabnęła, niczym wkurwiony pies wiecznym szturchaniem. Każdy miał swoje limity, a on je przegiął już na początku dzisiejszego dnia, idąc do łóżka z tą, przed którą go ostrzegała kilkukrotnie. Wzrok Lary był skupiony na nieistniejącym punkcie w powietrzu przed nią, więc była w stanie zobaczyć tylko początkowe zdziwienie, gdy przez moment na niego patrzyła. Przypuszczała, że go zrani, ale tak samo jak on przypuszczał, że tymi wypowiedziami może zranić ją. Skoro on się z tym nie liczył, to dlaczego ona by miała? Przecież to głupie. Nie odpowiedziała na jego pytanie od razu, bo nie wiedziała, co właściwie miałaby odpowiedzieć. Westchnęła ciężko i przeniosła wzrok na herbatę, której powoli się napiła. W końcu oparła wielki kubek ponownie na kolanie i spojrzała na niego wzruszając ramionami. - Z przyzwyczajenia? - w końcu rzadko im się zdarzało nie mieć misji razem, ale już drobne prace w obozie tak i zwykle bywało tak, że na jej koniec chociażby takiego patrolu, najpierw wpadali do siebie. - A może się za tobą stęskniłam? To chciałeś usłyszeć? - uśmiechnęła się, ale w nim było mimo wszystko nieco więcej smutku, jak złośliwości. - A zresztą czy ja powiedziałam, że mi się znudziłeś czy że może tak się stać? - wzruszyła lekko ramionami i powróciła do swojej herbatki.
Byli toksycznym duetem i tego nie dało się ukryć. Ich osobowości, pewność siebie, brak umiejętności w wyznawaniu uczuć i tendencja do odpałów były gwarantem tego, że będzie się między nimi dużo działo. Nie minęło wiele czasu i już Erron odjebał manianę, która ostatecznie mogłaby zrazić Larę do niego, bo przespał się chyba z najgorszą możliwą laską. Nie była to ex czy przyjaciółka Gusevy, a nielubiana przezeń siostra, która miała opinię pani lekkich obyczajów. Dotąd jednak Black nie traktował tego aż tak poważnie, póki nie zaczęli obrzucać się z Larą gównem, co przecież on sam zaczął. Był na siebie trochę zły, że nie potrafi zareagować w jakiś inny sposób i musi być bezczelny, żeby tylko odgonić od siebie poczucie winy. Obojętne spojrzenie córki Sif nie było niczym nowym, ale teraz chyba dostrzegł w nich coś więcej. Guseva grała dokładnie tak jak on i pomimo tego, że nie wykazywała żadnych emocji, tak w środku tliło się i raz po raz ranił ja swoimi słowami tak samo, jak ona raniła go odpowiedziami. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i obrócił głowę w bok. - Taaa - odparł lekceważąco, choć bardziej było to podyktowane jego bezsilnością. Nie miał odwagi przyznać się do błędu i jej przeprosić, bo doskonale wiedział, że dziewczyna miała rację. Tymczasem on bardziej martwił się o swoją dumę niż o relację z Gusevą, która została dziś mocno nadwyrężona. Po tym "szoku", który uderzył go, gdy tylko Lara odpowiedziała mu bardzo bezpośrednio, siedzieli w ciszy dość długo, bo po jego następnym pytaniu, blondynka musiała się chyba długo zastanowić, żeby znaleźć odpowiedź. I gdy się odezwała, znowu go to trochę zabolało, ale na pewno mniej niż ta poprzednia odpowiedź. Szybko jednak zapomniał o tym, gdy dodała, że może się za nim stęskniła. Po jej nieszczerym uśmiechu i tonie rozumiał, że w tym momencie córka Sif nie jest złośliwa, ani nie kpi z niego. Albo przynajmniej dobrze to ukrywa, bo on naprawdę uwierzył w to, że kobieta chciała się z nim po prostu zobaczyć. Dlatego też na jego twarz wstąpiła konsternacja, której nie potrafił ukryć. - Nigdy nie mówisz takich rzeczy... - wyjąkał się w końcu po chwili, nawiązując w dalszym ciągu do tego, co mu powiedziała przed chwilą. Poczuł ogromną potrzebę położenia dłoni na ramieniu Lary, czy też w ogóle dotknięcia jej w jakikolwiek sposób. Cofnął jednak od razu rękę, walcząc z samym sobą by nie uzewnętrznić się w żaden sposób. Zamiast jednak wyznać jej to i pokazać kawałek siebie, postanowił pójść w zupełnie inną stronę, zgodnie ze swoim charakterem. - Może mnie też to w ogóle nie obchodzić - powiedział oschle i bez dalszych dyskusji podniósł się z sofy, po czym wyszedł z jej mieszkania, udając się w tylko sobie znanym kierunku.
Cóż, wychodzi na to że wszystko musiało się sypać, nawet jej jedyna normalna relacja w tym obozie. A przynajmniej normalna i pożądana, bo to przecież nie jest tak, że nie umiała się z nikim dogadać. Z większością miała zdecydowany problem, to prawda - szczególności z kobietami - ale są niektórzy półbogowie, których Rosjanka określiłaby mianem znajomych. Erron to jednak Erron i na relacji z nim - w jakiejkolwiek pozytywnej formie - zależało jej jako jedynej. Reszta mogła się pieprzyć, ale ta? No cóż, najwidoczniej miało być zupełnie odwrotnie. Ciężko jej się rozmawiało z Blackiem, o ile rozmową można to nazwać w ogóle. Dlatego też próbowała skupić się na herbacie, na jej cieple i dobrym smaku, na grzejącym kubku zarówno dłoń jak i kolano, o które się opiera oraz o pasującej chmurce. Generalnie wszystkim tym, co odwracało jej uwagę od mężczyzny, a przy okazji pomagało jej zachować spokój. Do pewnego miejsca, bo jednak zraniona Lara też zwyczajnie raniła nie patrząc na to kto to jest i dlaczego to robi. Westchnęła tylko cicho na jego słowa nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć. Bo co miała powiedzieć? Ona, córka Sif, bogini miłości nie umie o uczuciach mówić? Dało się w ogóle brzmieć jeszcze bardziej żałośnie? Ona w uczuciach leżała, szczególnie tych romantycznych, więc ciężko tu było o cokolwiek. Przecież do tej pory ona sama przed sobą nie przyznała, że go kocha, to o czym my mówimy. Nie zareagowała gdy jej dotknął, ani tez na to, gdy niemal od razu rękę zabrał. Upiła łyk herbaty skupiając się na cieple rozchodzącym się po gardle i żołądku, tak było zwyczajnie prościej. - No i dobra, mam to w dupie - burknęła na jego słowa widząc jak się podnosi. Nie mogła odpuścić, skoro on wbił jej szpilkę na odchodne, ona też musiała spróbować. Chociaż prawdę mówiąc jej odpowiedź nie była jakaś straszna, bo blondynka już nie miała siły na zadawanie ciosów - sama za dużo ich otrzymała. Gdy tylko zamknął drzwi rzuciła kubkiem przez pokój nie przejmując się tym, że rozlała nieco herbaty i po pomieszczeniu walało się teraz trochę szkła - czy raczej ceramiki, bo przecież z niej kubki najczęściej są wykonane. Siedziała skulona wbijając brodę w kolana i gapiła się w nieistniejący punkt w pokoju. Dopiero po godzinie czy dwóch wzięła się za uprzątnięcie tego. A potem? Chodziła po mieszkaniu bijąc się ze samą sobą. Zaczynała rozumieć co czuje do mężczyzny i jednocześnie chciała do niego iść, jak i go zranić tak jak i on zrobił to z nią. W końcu ubrała się, wyszła i poszła do pierwszego baru dla nordów. Nie potrzebowała wiele czasu, by zbajerować syna Tyra i zaciągnąć go do swojego mieszkania i na kanapę. Na łóżko w sypialni nie zasługiwał, w końcu był po to, by Rosjanka mogła sobie udowodnić, że nic do Errona nie czuje. Tak naprawdę wiedziała, że próbuje oszukiwać samą siebie i ta "zdrada" bardziej zaboli ją niż Blacka, który jak widać nie ma problemu, by spać z innymi i to dwoma naraz.
Erron wyszedł spokojnie z jej mieszkania, co wcale nie oznaczało, że spokojny był. Miał ochotę wyładować się gdzieś i trochę powrzeszczeć, ale ostatecznie nim dotarł w odpowiednie miejsce poza obozem, cały gniew z niego uleciał, a pozostała tylko frustracja i trochę smutku. Co ciekawe, w pierwszej chwili pomyślał w ogóle o tym, by udać się na jakąś misję, choćby samemu, byleby tylko nie przebywać w obozie blisko Lary. Nigdy nie sądził, że kłótnie z nią będą tak go ruszać, bo jeszcze kilka miesięcy temu go to nie grzało ani nie ziębiło w żaden sposób. Sprzeczki im się zdarzały, tak samo jak i "zdrady" czy może raczej sypianie z kim innym i dopiero od kilku miesięcy to porzucili. I było zaskakująco dobrze, zatem oczywiście na jego barkach zostawało spierdolenie tego i przespanie się z jakimiś dwoma ladacznicami. Siedział w ciszy poza obozem, nie będąc nawet objętym barierą. Spoglądał to na niebo, to przed siebie na jezioro, to za siebie w stronę lasu, nie wiedząc za bardzo co ma ze sobą zrobić. Nie wziął niczego ze sobą, dlatego też trochę się nudził i siłą rzeczy nie był w stanie odgonić złych myśli, ani zająć się czymkolwiek innym niż rozmyślaniem o Larze. Trwało to bardzo długo i nim się spostrzegł, było już późno, a on dalej nie ochłonął z tego emocjonalnego wybuchu. Podjął jednak pewną decyzję. Zamierzał wrócić do Lary i ją przeprosić, nie chcąc jej stracić, bo obawiał się, że właśnie do tego mogła doprowadzić ich kłótnia. Zebrał się więc i udał z powrotem w kierunku mieszkania Gusevy, chcąc pogadać z nią nie tak jak Erron Black gada ze wszystkimi, ale tak, jakby był jej Erronem, bo jakby nie patrzeć, właśnie tak się czuł i było mu z tym zaskakująco dobrze. W dzielnicy nordyckiej znalazł się szybko, ale nim stanął przed drzwiami jej mieszkania, trochę się zawahał. Nie wiedział przecież, czy była w domu, czy też trochę ochłonęła i czy chce go w ogóle widzieć. Musiał jednak podjąć jakieś ryzyko i dlatego postanowił nacisnąć na klamkę. Usłyszał ciche pojękiwania, które były charakterystyczne dla Lary w wiadomo jakim stanie... i wtedy serce stanęło mu w gardle, bo po przejściu kolejnych kroków zobaczył nagą Larę ujeżdżającą jakiegoś typka. Erron patrzył pustym wzrokiem na Gusevę, która po chwili w końcu na niego spojrzała, gdy tak stał jak ten idiota w pomieszczeniu. Nie odważył się na nic, ani nie wydarł się na Larę, ani nie pobił tego syna Tyra, ani też w ogóle się nie odezwał. Patrzył tylko przez moment jak córka Sif podskakuje na nim, po czym bez słowa wyszedł z pomieszczenia z trzaskiem drzwi. Zabolało go to kurewsko i dlatego nawet nie pomyślał o tym, by udać się do swojego pokoju. Ruszył przed siebie i opuścił obóz, kierując się najpierw w stronę jakiejś większej aglomeracji, a później gdzieś dalej, nie patrząc się w ogóle za siebie.